Zielone Brygady nr 16 (118), 16-31 sierpnia 1998
BO wciąż aktualny, mimo zmian, które zaszły od czasu publikacji (m.in. nie ma już ZSRR i Czechosłowacji, zaś Wspólnota Europejska to teraz Unia Europejska), w tym zmian danych liczbowych. Oczywiście, niektóre opisywane procesy (jak np. tempo wyniszczania lasów Amazonii) nieco osłabły, ale inne nie, a niektóre nawet nasiliły się. Generalnie, struktura i mechanizm opisywanych procesów, a co gorsza - wiele na to wskazuje - poglądy decydentów, bazujące na przestarzałych przesłankach, utrzymują się.
Rolnictwo bowiem ma służyć wyżywieniu ludności. Tymczasem znamiennym dla treści przetłumaczonego raportu i przerażającym w swej wymowie jest tylko jeden rodzaj danych. Otóż, jeśli w 1991 r. FAO/WHO szacowała liczbę ludzi głodujących i chronicznie niedożywionych na świecie na ok. 740 mln, to w 1996 r. już na ok. 800 mln
BO jeśli chcemy skutecznie i z pożytkiem uczestniczyć w zmienianiu złego stanu rzeczy, to musimy znać tego stanu przyczyny. A nie znam innego raportu tak zwięzłego (przy tak obszernej tematyce), a zarazem tak wszechstronnie naświetlającego problematykę rolnictwa zdominowanego przez "gospodarkę" zwierzęcą, mającą olbrzymi negatywny - per saldo - wpływ na stan środowiska naturalnego, zdrowie całych społeczeństw, lokalne stosunki społeczne czy kondycję ekonomiczną całych gospodarek wielu państw, a zwłaszcza Polski.
BO raport ten zwraca uwagę na bardzo istotne, a mało lub wcale nie dostrzegane czynniki niszczenia lub ochrony środowiska naturalnego, zdrowia społecznego, a jednocześnie finansów publicznych i prywatnych. A w odniesieniu do Polski - ile osób wie, ile kosztował nasz kraj import zbóż i pasz tylko w l. 1971-80? Otóż wydano olbrzymią kwotę 21 mld dolarów (!!!), co jest porównywalne jedynie z całym zadłużeniem Polski wraz odsetkami na koniec tego okresu. I co jest jedną z głównych przyczyn kryzysu ekonomicznego i biedy w Polsce. Bo zboża w naszym kraju produkuje się rokrocznie co najmniej 4-krotnie więcej niż potrzeba dla ludzi. A do II wojny światowej kraj nasz był, przy znacznie niższych plonach, tylko eksporterem płodów rolnych
BO opracowany przez naukowców z prestiżowego Worldwatch Institute z Waszyngtonu, jako część dorocznego raportu o stanie świata, służącego politykom, przedsiębiorcom, naukowcom i nauczycielom (ponad 1300 kursów w uniwersytetach i college'ach amerykańskich, bazujących na tym raporcie w 1991 r.) czy organizacjom społecznym, jako jedno z podstawowych źródeł informacji.
Na koniec, dlaczego proponowane w rozdziale "Odbudowywanie roli inwentarza żywego" wnioski są nie w pełni konsekwentne w świetle przytoczonych w raporcie faktów, zwłaszcza dotyczących związków między zdrowiem (chorobami) ludzi a konsumpcją produktów zwierzęcych? No cóż, rozdział ten jest integralną częścią raportu, i powyższe pytanie należałoby zadać jego autorom.
Kręgi jałowej ziemi rozciągają się wokół studni na pastwiskach Botswany. Wrzosy więdną w rezerwatach przyrody w południowej Holandii. Lasy Kostaryki, obfitujące w rzadko spotykane formy życia, eksplodują w płomieniach. Lustra wody w Stanach Zjednoczonych Ameryki obniżają się. Każdy z tych przypadków utraty zasobów środowiska ma swoje przyczyny w jednym i tym samym źródle - światowej gospodarce zwierzęcej.
Podczas ostatnich 50 lat produkcja zwierzęca zwiększała się, jak wezbrana fala płynąca od jednego kraju do drugiego. Powodem tego były coraz to wyższe plony zbóż, czyniące żywienie zwierząt na podstawie kukurydzy i jęczmienia stosunkowo niedrogim, oraz rozmnożenie się farm o intensywnej, wyspecjalizowanej produkcji mięsa, jaj i nabiału. W dużej części świata konsumpcja mięsa stale się zwiększa: liczba zwierząt hodowlanych przewyższa obecnie liczbę ludzi w stosunku trzy do jednego.1)
Produkcja zwierzęca w formie przemysłowej, obecnie mocno zakorzeniona w krajach uprzemysłowionych, ma swoje środowiskowe skutki uboczne, które występują podczas całego procesu produkcyjnego - od rosnących wielkich ilości zboża na pasze do problemu pozbywania się wielkich gór gnoju. W krajach rozwijających się większość zwierząt jest hodowana w charakterze dodatku do płodów ziemi. Wciąż jeszcze złożone czynniki społeczne i ekonomiczne prowadzą do złego zarządzania stadami, powodując rozległą degradację obszarów półsuchych i niszczenie lasów. W skali światowej zwierzęta hodowlane wydzielają do atmosfery metan, gaz silnie wzmagający efekt cieplarniany, przyczyniając się do zmiany klimatu.
Podobnie wysokie poziomy produkcji i konsumpcji mięsa przekształcają się w straty, które ponosi sam człowiek. Diety bogate w mięso przyczyniają się do chorób serca, udarów oraz pewnych rodzajów nowotworów, co stanowi wiodące przyczyny zgonów w krajach uprzemysłowionych. Co więcej, zwiększająca się konsumpcja mięsa wśród uprzywilejowanej mniejszości w krajach rozwijających się wywiera czasami presję na produkcję żywności dla biednych i promuje import zbóż na pasze.
Wiele rządów - włączając w to Chiny, Stany Zjednoczone i kraje Wspólnoty Europejskiej (WE) - dotuje ekologicznie szkodliwe metody uprawy zbóż na pasze i hodowli zwierząt. W Afryce rozszerzające się uprawy gruntów ornych i niefortunne plany rozwoju zredukowały zakres tradycyjnych wypasów. W wielu krajach Ameryki Łacińskiej ekonomiczne wstrząsy i źle zaprojektowane polityki rozwoju skierowały inwestycje prywatne na trzebienie lasów deszczowych i przekształcanie tak uzyskanych gruntów w pastwiska. Gospodarka zwierzęca tworzy cały szereg problemów nie dlatego, że krowy, świnie i kurczęta stanowią niebezpieczeństwo samo w sobie, ale dlatego, że instytucje ludzkie wymusiły stosowanie pewnych form gospodarki zwierzęcej, które są w konflikcie z ich ekosystemami.
Udomowione zwierzęta pełniły przez tysiąclecia znaczną i w wielkiej mierze dobroczynną rolę w gospodarce ludzkiej, dostarczając pożywienia, paliwa, nawozów, siły pociągowej oraz odzieży. Ale w wieku obecnym liczebność i znaczenie zwierząt hodowlanych zwiększały się szybko, wraz ze wzrostem populacji i bogactwa ludzkości. Od połowy naszego stulecia liczba ludzi podwoiła się do 5,4 mld, podczas gdy pogłowie bydła, świń, owiec, kóz, koni, byków i wielbłądów wzrosło z 2,3 mld do 4 mld. W tym samym czasie populacja drobiu zwielokrotniła się z ok. 3 mld do prawie 11 mld.2)
Najbardziej ludne kraje świata są również tytanami pod względem żywego inwentarza. Chiny są domem dla 350 mln świń - dla dwóch z każdych pięciu na świecie - podczas gdy w Indiach pasie się ok. 107 mln kóz, 196 mln sztuk bydła i 74 mln indyjskich bawołów domowych. Jednakże liczby te nie odzwierciedlają produkcji mięsa, gdyż dysponując pogłowiem zwierząt hodowlanych liczącym 40% światowego żywego inwentarza, bogate kraje produkują 61% światowej ilości mięsa, 55% jaj i 72% mleka.3)
Zwierzęta zaś dostarczają czegoś więcej niż tylko pożywienia. Bydło zostało pierwotnie udomowione jako zwierzęta pociągowe i w całej Azji i Afryce 80-90% ziem uprawnych jest wciąż orane z pomocą zwierząt. Ich odchody stanowią drogocenny nawóz i paliwo w krajach rozwijających się, dostarczając - szacunkowo - 30% energii paliw w rolniczych Indiach. Na farmach, które łączą hodowlę zwierząt z uprawą płodów ziemi, sprzedaż produktów zwierzęcych pomaga chronić dochody farmerów przed kaprysami rynku czy pogody.4) Żywy inwentarz w dużej mierze określa życie "pasterzy" - 30-43 mln koczowników rozproszonych na półsuchych obszarach świata. Pasterze migrują wraz ze swoimi stadami w okresie pomiędzy porą dżdżystą i suchą - praktyka świetnie dostosowana do trudnych warunków środowiskowych. Pewne badania, porównujące pasterstwo w sahelu z ranczami w Australii i Stanach Zjednoczonych, wykazały, że stosując strategie gospodarowania pasterzy, można rocznie produkować 8-10 razy więcej białka z hektara niż czynią to ranczerzy. Jednakże niepomyślne warunki ekonomiczne w ostatnich dekadach zmusiły wielu pasterzy do połączenia gospodarki farmerskiej z hodowlaną.5)
Kozy i owce, o których często mówiło się lekceważąco, jako o niskodochodowych i oddziałujących destrukcyjnie na środowisko, stanowią obecnie czynnik zasadniczy dla przeżycia ludzi biednych. Mahatma Gandhi nazwał nawet kozę krową biednego człowieka. Z drugiej strony, kozy dostarczają mięsa, mleka, włókna, skór i nawozu, oraz są łatwo wymieniane na towary czy gotówkę. W subsaharyjskiej Afryce kozy i owce dostarczają blisko 30% mięsa i 16% mleka. Krowa biednego człowieka jest często źródłem dochodu biednej kobiety.6)
W skali globalnej jednakże podstawowym celem hodowli zwierzęcej jest produkowanie mięsa, mleka i jaj. Mięso zawsze było popularne wśród tych, którzy mogli sobie na nie pozwolić i w ciągu stuleci grupa ta powiększyła się. Ponad miliard ludzi konsumuje obecnie ponad kilogram mięsa tygodniowo. W przypadku światowego lidera w konsumpcji mięsa, Stanów Zjednoczonych, konsumpcja jest większa niż 2 kg tygodniowo na osobę. Na świecie spożycie mięsa na osobę waha się od wysokiego - 112 kg rocznie w USA do niskiego - 2 kg w Indiach.7) (Zob. Tablicę 1).
|
|
|
|
Stany Zjednoczone | 112 | Brazylia | 47 |
Węgry | 108 | Japonia | 41 |
Australia | 104 | Meksyk | 40 |
Czechosłowacja | 102 | Chiny | 24 |
Francja | 91 | Korea Południowa | 19 |
Niemcy | 89 | Turcja | 16 |
Argentyna | 82 | Filipiny | 16 |
Włochy | 77 | Egipt | 14 |
Wielka Brytania | 71 | Tajlandia | 8 |
Związek Radziecki | 70 | Indie | 2 |
*) Obejmuje wołowinę, wieprzowinę, baraninę, mięso jagniąt i drób; dane dotyczą ciężaru surowego mięsa. Dane dla drobiu dotyczą 1989 r.
Ł Źródła: U. S. Department of Agriculture (USDA), Foreign Agriculture Service, "World Livestock Situation", Washington, D. C., April 1991; Linda Bailey, agricultural economist, USDA, Washington, D. C., private communication, September 11, 1990.
Wraz z powiększeniem się na świecie warstwy osób, których odżywianie bazuje na mięsie, zwiększyła się globalna produkcja mięsa, i to prawie 4-krotnie od 1950 r. (zob. rys. 1).
W r. 1990 świat wyprodukował 170 mln t mięsa - 32 kg na osobę. Spośród różnych rodzajów mięsa wieprzowina jest światowym liderem, zaś Chiny jej wiodącym konsumentem. Świnie chińskie dostarczają 35% światowej wieprzowiny. Wspólnota Europejska dostarcza kolejnych 20%. Produkcja wołowiny - zdominowana przez duże kraje, takie jak Stany Zjednoczone, Związek Radziecki czy Brazylia - wzrastała powoli od 1976 r., odkąd to czuli na punkcie zdrowia mieszkańcy Ameryki Północnej zaczęli zmniejszać spożycie wołowiny na korzyść tańszego drobiu. Ekonomiczne perturbacje w Brazylii i Argentynie także spowolniły ten wzrost.8)
Drób jest najszybciej rosnącą częścią globalnego rynku mięsa, gdzie kurczęta stanowią 68% całości. 40 lat temu pojawienie się wzbogaconych pasz zbożowych, leków zapobiegających chorobom drobiowym oraz ulepszonych ras pozwoliło farmerom ze Stanów Zjednoczonych rozpocząć hodowlę kurcząt na skalę masową. Hodowla kurcząt w amerykańskim stylu szybko przeniosła się do Europy, Japonii, Związku Radzieckiego i innych regionów. USA wciąż prowadzą w drobiarstwie, produkując blisko 30% mięsa drobiowego.9)
Współczesny popyt na mięso nie może być dłużej zaspokajany za pomocą tradycyjnych systemów produkcji zwierzęcej. Poza światowymi pastwiskami większość zwierząt przeżuwających, takich jak bydło czy owce zjadały tradycyjnie trawę i odpadki płodów ziemi z farm. Świnie i drób, które to zwierzęta nie mogą trawić trawy, bazowały na odpadkach płodów rolnych oraz resztkach z kuchni. W każdym z tych przypadków udomowione zwierzęta przetwarzały rzeczy, których ludzie nie mogliby zjeść, w rzeczy, które ludzie już mogliby zjeść.
Aby zwiększyć produkcję mięsa, producenci zwierzęcy zastosowali nowe techniki intensywnej hodowli oparte na żywieniu niektórych zwierząt bazującym na zbożach i roślinach strączkowych. Rzeczywiście, np. wszystkie świnie i drób obecnie są hodowane w gigantycznych urządzeniach żywienia stacjonarnego. Tam też zjadają one dokładnie wyznaczane racje pokarmowe złożone z wysokoenergetycznych zbóż i bogatych w białko fasolek soi. W przeciwieństwie do powyższego, bydło wszędzie spędza wciąż większość swego życia, żywiąc się poza oborą na pastwiskach, chociaż producenci wołowiny - w szczególności w Stanach Zjednoczonych - w miesiącach poprzedzających ubój uzupełniają tę paszę zbożem.10)
Wielkie areały światowych gruntów ornych produkują obecnie zboże dla zwierząt. W przybliżeniu 38% światowych zbóż - szczególnie kukurydzy, jęczmienia, sorga i owsa - służy za paszę dla zwierząt hodowlanych. W USA zwierzęta zjadają ok. 70% krajowej konsumpcji zbóż, podczas gdy Indie i subsaharyjska Afryka oferują tylko 2% swoich zbiorów zbóż inwentarzowi żywemu (zob. Tablicę 2).
Istotnym dietetycznym uzupełnieniem wysokoenergetycznych zbóż jest pasza bogata w białko, złożona głównie z fasolek soi. Światowy areał, na którym uprawia się to zboże, jest dobrym wskaźnikiem wzrastającego znaczenia produkcji zwierzęcej. Podczas minionych czterech dekad wzrósł on z 15 mln do 55 mln ha, przy czym najszybszy wzrost dokonywał się w Brazylii i Argentynie.11)
Ekspansja gospodarki hodowlanej stała się najbardziej dramatyczną zmianą w światowym rolnictwie w ostatnich dekadach. Środek ciężkości w produkcji zwierzęcej przesunął się na świecie od wielostronnych korzyści płynących z nawozu, siły pociągowej, mleka i jaj, w kierunku produkcji mięsa. W trakcie tego procesu w wielu krajach świata powstały urządzenia do produkcji hodowlanej w stylu fabryk, bazujące na nadwyżkach zboża, zaawansowanych technologiach produkcji oraz na rosnącej światowej warstwie konsumentów dość bogatych, aby regularnie jadać mięso. Ale ta obfitość towaru w sklepach mięsnych na świecie ma swoje koszty - na wiele z nich rachunki wystawiła Ziemia.
KRAJ/REGION |
UDZIAŁ W KONSUMPCJI ZB"Ż (w%) |
USA | 70 |
Europa Wschodnia | 64 |
Wspólnota Europejska | 57 |
Związek Radziecki | 56 |
Brazylia | 55 |
Japonia | 48 |
Bliski Wschód | 33 |
Chiny | 20 |
Azja Południowa | 12 |
Afryka subsaharyjska | 2 |
Indie | 2 |
Ł Źródło: U. S. Department of Agriculture, Foreign Agricultural Service, World Cereals Used for Feed (nie publikowany wydruk), Washington, D. C., April 1991.
Pozaziemski ekolog obserwujący ( ) Ziemię mógłby wywnioskować, że bydło stanowi dominujący gatunek zwierzęcy naszej biosfery - pisze David Hamilton Wright, biolog na Uniwersytecie Georgia. Bydło i inne przeżuwające zwierzęta hodowlane spasają połowę ogólnej powierzchni lądów naszej planety. Razem ze świniami i drobiem zjadają również pożywienie i paszę produkowane na 1/4 gruntów ornych. Obecne wszędzie i powszechnie znane zwierzęta hodowlane mają wielki i w dużej mierze nie rozpoznany wpływ na światowe środowisko.12)
Przez setki lat, a nawet obecnie na pewnych obszarach zwierzęta hodowlane służyły jako kluczowe uzupełnienie produkcji roślinnej w rolnictwie, utrzymując gospodarstwa rolne w równowadze ekologicznej. Rosnące plony siana, roślin strączkowych i innych, przeznaczanych na paszę dla zwierząt hodowlanych wymagają odpowiedniego dla środowiska płodozmianu. Pastwiska i pola pod uprawy paszowe ulegają mniejszej erozji wodnej i absorbują mniej wody niż grunty orne, zaś skupiające azot rośliny paszowe, jak lucerna [ang.: alfalfa - przyp. tłum.], poprawiają żyzność gleby.
Mimo to jednak obciążenia ekologiczne pochodzą zarówno ze współczesnych, intensywnych metod hodowli zwierząt - takich jak drobiarnie i tuczarnie czy przemysłowy tucz bydła, jak i z farm ekstensywnych, jak wypas bydła na ranczach czy pasterstwo. Skutki ekologiczne intensywnej produkcji żywca są bardzo rozległe, począwszy od pól zbożowych, a skończywszy na zwałach gnoju. Wzorce nie zrównoważonego wypasu i rozwoju rancz są realizowane kosztem lasów, obszarów półsuchych i dzikich gatunków. Wiele czynników zakłóciło tradycyjne, pasterskie, ekologicznie zrównoważone systemy hodowli zwierząt, pozostawiając pasterzy razem z ich zwierzętami stłoczonych na obszarach, na których ziemia szybko ulega dewastacji.
Systemy skoncentrowanej hodowli w krajach uprzemysłowionych i uprzemysławiających się zużywają zarówno olbrzymie ilości zbóż i soi, jak i energii, wody oraz chemikaliów rolniczych, których farmerzy używają do zwiększenia plonów. Produkcja wieprzowiny na całym świecie zużywa więcej zboża niż produkcja jakiegokolwiek innego mięsa. Uwzględniając także produkcję drobiu, zużycie to wynosi co najmniej 2/3 konsumpcji zboża przeznaczonego na paszę. Bydło mleczne i mięsne zjada wiele z pozostałej 1/3.14)
Wydajność, z jaką przemysł hodowlany przekształca paszę na mięso, mleko i jaja, różni się od w zależności od zwierzęcia i kraju. Stany Zjednoczone - jeden z najbardziej wydajnych producentów, zużywają 6,9 kg zboża i soi, aby otrzymać 1 kg wieprzowiny (zgodnie z Tablicą 3).
PRODUKT |
ZBOŻE* (w kg) | ENERGIA
|
Wieprzowina | 6,9 | 30 |
Wołowina | 4,8 | 17 |
Kurczęta | 2,8 | 13 |
Ser | 3 | 10 |
Jaja | 2,6 | 10 |
*) Obejmuje też pokarm z soi.
Ł Źródła:
1) Cattle-Fax, Inc., Grain Utilization in the Livestock and Poultry Industries, Englewood, Colo., December 8, 1989;
2) U. S. Department of Agriculture, Economic Research Service, Washington, D. C., private communications;
3) David Pimentel et al., The Potential for Grass-Fed Livestock: Resource Constraints [w:] "Science", February 22, 1980;
4) David Pimentel, Cornell University, Ithaca, N. Y., private communications.
Bydło mięsne w USA zjada mniej zboża i soi niż świnie, uzyskując ok. 3/4 swojego ciężaru z trawy, siana i innej paszy. Farmerzy innych krajów, zwłaszcza Związku Radzieckiego, są mniej wydajni. W przypadku kurcząt zużywają oni 2 razy więcej zboża na każdą jednostkę mięsa.15)
Inne jeszcze zasoby naturalne powiększają koszty środowiskowe związane z przemysłem hodowlano-paszowym, np. te dotyczące paliw kopalnych zużywanych do dostarczania zboża. Włączając także paliwo, będące źródłem energii maszyn i urządzeń na farmach oraz w produkcji nawozów sztucznych i pestycydów, okazuje się, że zboże na paszę jest produktem bardzo energochłonnym. David Pimentel z Cornell University - specjalista w dziedzinie zagadnienia energii w rolnictwie, szacuje, że 30 tys. kalorii energii z paliw kopalnych jest spalanych w produkcji każdego kilograma wieprzowiny w USA - ilość równoważna prawie 4 l benzyny. Wszystko to razem, prawie połowa energii zużywanej w rolnictwie USA, idzie do sektora produkcji zwierzęcej. Produkcja całego mięsa zjadanego w ciągu roku przez typowego Amerykanina zużywa energię równoważną 190 l benzyny.16)
Produkcja zboża na pasze pożera również wodę. W Kalifornii, obecnie wiodącym w produkcji nabiału stanie Ameryki, rolnictwo hodowlane wymaga prawie 1/3 wody do nawadniania. Krajowe centrum przemysłowego tuczu bydła (wołowina) - podłużna enklawa, obejmująca Kolorado, Kansas, Nebraskę i Teksas - bazuje na zbożach uzyskiwanych z użyciem wody wypompowywanej z podziemnego akwenu Ogallala, którego zasoby zostały już poważnie uszczuplone. Ponieważ połowa zboża i siana, którym żywione jest bydło w Stanach Zjednoczonych, wyrasta na obszarach nawadnianych, to do produkcji kilograma wołowiny zużywa się ponad 3 tys. l wody. Ilość wody związana z dziennym zaopatrzeniem przeciętnego Amerykanina w mięso, mleko i jaja dorównuje prawdopodobnie jego osobistemu dziennemu zużyciu wody, które wynosi ok. 380 l.17) Produkcja mięsa w innych bogatych krajach prowadzi do podobnych kosztów surowcowych. Wymagania co do zużycia energii do produkcji - z użyciem zboża - wieprzowiny i drobiu są w Europie wyższe niż w USA wskutek liberalnego stosowania w Europie nawozów sztucznych. Japońscy hodowcy bydła mięsnego dostarczają swoim zwierzętom przeciętnie 2-krotnie więcej zboża niż Amerykanie, mając na celu wyprodukowanie wołowiny typu butter-soft, jakiej pożądają japońscy konsumenci. W Nowej Zelandii na odwrót, owce i bydło żywi się wyłącznie trawą. Zużycie energii na kilogram baraniny czy wołowiny wynosi tam 1/4 poziomu w Wielkiej Brytanii.18)
Rozerwanie łańcucha pokarmowego, który kiedyś łączył płody ziemi i zwierzęta hodowlane, pozostawiło rolnictwo z problemami z każdej strony: wysokie koszty nawozów sztucznych i wysokie koszty pozbywania się odpadów. Gnój jest wartościowym nawozem organicznym i budulcem gleby, gdy stosowany jest w umiarkowanych ilościach, ale w nadmiarze staje się niebezpiecznym czynnikiem zanieczyszczającym. Składniki odżywcze zawarte w odpadowym gnoju pochodzącym ze wspomnianych amerykańskich przedsiębiorstw hodowlanych mogłyby zastąpić ok. 12% azotu, 32% fosforu i 30% potasu, które farmerzy USA dostarczają swoim ziemiom w nawozach sztucznych.19)
Miliony ton odchodów zwierzęcych, które gromadzą się w nowoczesnych urządzeniach produkcyjnych, mogą skazić rzeki i wody podziemne. Azot i fosfor z gnoju nawożą nadmiernie algi, które gwałtownie rozmnażają się i dławią ekosystemy wodne. Od setek zaduszonych przez algi jezior włoskich po ciemną Zatokę Chesapeake odchody zwierzęce łączą się z ładunkami składników odżywczych pochodzącymi z wymytych nawozów sztucznych, ścieków ludzkich oraz miejskich i przemysłowych zanieczyszczeń.
Prawie połowa energii zużywanej w rolnictwie USA idzie do sektora zwierzęcego.
W Holandii - centrum produkcji wieprzowiny w Europie Zachodniej, gnój stanowi główne ekologiczne zagrożenie. 14 mln zwierząt w oborach na południu wydala tak dużo gnoju, że azotany i fosforany przesyciły powierzchniowe warstwy gleby na wielu obszarach. Wspólnota Europejska określa obecnie Holandię, Belgię i części Francji mianem regionów "nadwyżki gnojowej": produkują one więcej niż ziemia może zaabsorbować. Azot uchodzi z gnoju również jako gazowy amoniak, czynnik zanieczyszczający, który powoduje kwaśny deszcz i depozycję suchą. Amoniak pochodzący z gospodarki zwierzęcej jest wyraźnie największym źródłem kwasu deponowanego w holenderskich glebach - czyniąc więcej szkód niż samochody czy fabryki całego kraju, jak informuje Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego i Ochrony Środowiska.20)
Niebezpieczeństwo zagraża już nie tylko ekosystemom. Azotany, pochodzące z azotu z gnoju, które przesączają się do wód gruntowych, mogą przyczynić się do uszkodzenia systemu nerwowego, do pojawienia się raka oraz methemoglobinemii czy syndromu "niebieskiego dziecka" - rzadkiej, ale śmiertelnej choroby dotykającej dzieci. Skażenie azotanami jest duże w Europie Zachodniej, ale również oficjalny raport czeski mówi o "chmurze azotanowej" zanieczyszczającej wody gruntowe obszarów użytkowanych rolniczo.21)
Produkcja zwierzęca poza nowoczesnymi fabrykami intensywnej hodowli posiada również ekologiczne skutki uboczne. Wiele pastwisk świata, obejmujących 1/3 powierzchni lądów, jest uszkodzone: rozmnażające się chwasty, zubożone gleby i zerodowany krajobraz. W Afryce puchnąca populacja ludzka, kurczące się obszary wypasu oraz niewłaściwe polityki rozwojowe złożyły się na koncentrację bydła wokół źródeł wody, degradując ziemię. Gdzie indziej pastwiska niszczeją wskutek nadmiernego wypasu, natomiast farmy hodowlane w tropikalnej Ameryce Łacińskiej - zasilane przez subwencje i spekulację ziemią - uszczuplają zasoby leśne i gleby.
Bydło odgrywa wiodącą rolę w światowym pustynnieniu - pogorszeniu ekologicznego zdrowia obszarów suchych. Początkowo wyjada trawy wieloletnie, pozwalając na coroczne rozprzestrzenianie się chwastów i twardszych krzewów. Ta zmiana w gatunkach stanowi przeważającą formę degradacji terenu. Nowe zielska słabo utrzymują górną warstwę gleby, pozostawiając ją podatną na zniszczenia przez tratujące kopyta i erozyjną siłę wiatru i deszczu. Podczas ciągłego wypasania ogołocona ziemia przestaje przepuszczać wodę deszczową, która następnie odpływa z powierzchni, wymywając górną warstwę gleby i wypłukując koryta strumieni w postaci głębokich wąwozów. W górze rzeki poziom wody gruntowej nie jest wtedy uzupełniany; w dole rzeki zwiększa się zagrożenie powodziowe, zaś osady zatykają drogi wodne, sztuczne zbiorniki, wodne ujścia. W suchszych strefach klimatycznych wiatr porywa zdestabilizowaną glebę.22)
Szacunki UNEP-u (ONZ-owskiego Programu Ekologicznego) wskazują, że 73% z 3,3 mld ha światowych półsuchych terenów wypasu uległo przynajmniej umiarkowanemu spustynnieniu, tracąc więcej niż 25% swojej zdolności wypasowej. Jednakże niektórzy obserwatorzy przestrzegają, że obliczanie liczby zwierząt hodowlanych, jakie dany region może utrzymać, jest złym wskaźnikiem degradacji narażonych na susze pastwisk Afryki, ponieważ susza niszczy wegetację i z bydłem, i bez niego. Tak więc tam, gdzie opady deszczu są bardziej regularne, rodzime rośliny wieloletnie są łatwo niszczone przez bydło, gleby gliniaste łatwo zbijają się, zaś deszcze często pojawiają się jako silne, nagłe ulewy wypłukujące niestabilne gleby.23)
Pasterze bywali niesłusznie obwiniani o nadmierne wypasanie i niszczenie terenów wypasu, gdyż były to ziemie wspólne. Ale tradycyjnie powiększali oni swoje stada podczas lat deszczowych, tak że niewiele zwierząt mogło przeżyć, gdy nadeszła susza. Co więcej, posiadają oni systemy kontroli użytkowania pastwisk. Na przykład lud Zaghawa z Nigru przemieszcza swoje zwierzęta na północ, na pastwiska saharyjskie na okres pory dżdżystej oddzielnymi, równoległymi trasami, pozostawiając nie wypasione pasma na ich powrotne wędrówki. Zazwyczaj pasterze ograniczą dostęp do terenów wypasu podczas pory suchej, tak że ich pasza jest dostępna wtedy, gdy jest najbardziej potrzebna.24) W rzeczywistości to pasterze stają się ofiarami, a nie winnymi degradacji środowiska. Wzrost populacji ludzkiej jest tu główną przyczyną. W południowym sahelu od r. 1960 liczba ludzi więcej niż podwoiła się, zaś grunty orne zwiększyły się o 1/3. Wiele z tej ekspansji rozciągnęło się na tereny użytkowane poprzednio w porze suchej przez pasterzy. W Tanzanii pasterze Barabaigów stracili więcej niż 40 tys. ha swoich terenów wypasu w porze suchej na rzecz zmechanizowanych farm pszenicznych. Regułą stały się prywatne rancza hodowlane w miejscu terenów tradycyjnych wypasów. Wyparci na gorsze gleby pasterze i ich zwierzęta zwiększają degradację ziemi.25)
Na nieszczęście, sporządzane z dobrymi intencjami plany rozwoju często pogarszały warunki środowiskowe. Np. poczynając od lat 50., Bank Światowy i inne organizacje wspierały tworzenie ujęć wody i studni głębinowych poprzez wiercenie ich na obszarach suchych, wcześniej niedostępnych dla bydła. W Botswanie studnie rozszerzyły obszar pastwisk ok. dwu- i półkrotnie. Wskutek nie kontrolowanego dostępu do studni bydło pozbawiło wszelkiej roślinności otaczające obszary i zdewastowało je do postaci krajobrazów księżycowych. W Botswanie, w dystrykcie Kgalagadi, koliste obszary wystawionego na wiatr piasku rozciągają się w promieniu więcej niż 10 km od studni.26)
Poza Afryką niszczenie obszarów pastwiskowych jest częściej wiązane bezpośrednio ze złym zarządzaniem i nadmiernym wypasem. Chociaż sawanny i otwarte, pokryte krzewami tereny Ameryki Południowej dostarczają paszy o niskiej jakości, ranczerzy powszechnie prowadzą nadmierny wypas na swoich terenach, doprowadzając do inwazji chwastów i do erozji. Na terenach wypasu strefy klimatu umiarkowanego w Argentynie, Paragwaju i Boliwii utrata okrywy roślinnej zintensyfikowała powierzchniową ewaporację i doprowadziła do zasolenia gleby.27)
Bogate narody nie są uodpornione na efekty nadmiernego wypasu terenów pastwiskowych. Hiszpania i Portugalia wciąż noszą blizny po politykach zarządzania ziemią, stymulujących hodowlę owiec, zainicjowanych setki lat temu. Zachodnim stanom USA pozostała podobna, smutna spuścizna: wielki boom w hodowli bydła w zeszłym wieku unicestwił rodzime ekosystemy o różnorodnej roślinności. Nadmierne stada i wypas bydła przez zbyt długi okres na tym samym miejscu jest kontynuowany na większości ze 110 mln ha terenów publicznych, które rząd federalny oddaje w dzierżawę ranczerom.28)
Biuro Zarządu Ziemią USA (BLM), które wspólnie z Służbą Leśną USA, jest odpowiedzialne za nadzorowanie pastwisk publicznych, poinformowało w 1990 r., że tylko 23 mln ha - 33% ich posiadłości na zachodzie - było w dobrym czy doskonałym stanie. Inne badania wykazują, że połowa obszaru pastwisk USA jest poważnie zdegradowana, z ich dopuszczalną pojemnością zredukowaną co najmniej o 50%, zaś wąskie siedliska nadbrzeżne strumieni, kluczowe dla równowagi ekologicznej obszarów suchych, znajdują się w najgorszym stanie na przestrzeni dziejów.29)
W Australii, podobnie jak w USA, największy nadmierny wypas miał miejsce w zeszłym wieku, podczas nie kontrolowanych wypasów bydła, ale zniszczenia pozostają, a nadmierny wypas jest kontynuowany. Na suchych równinach wskutek zmian w roślinności ucierpiało ok. 56% ich powierzchni, a 13% ich obszaru jest poważnie zdegradowane. Z kolei na półsuchych obszarach Afryki Południowej inwazja roślin drzewiastych, pojawiających się po przepasieniu ziemi, uczyniła 3 mln ha bezużytecznymi dla bydła.30)
Zniszczenie pastwisk to tylko jedna strona siły destrukcji obecnych praktyk wypasania. Również lasy cierpią na skutek produkcji zwierzęcej, gdyż gałęzie są wycinane na pożywienie albo całe drzewostany są zrównywane z ziemią, by uczynić miejsce na pastwiska. Podstawowe zlewiska marnieją, następuje utrata gatunków roślin i zwierząt, zaś dwutlenek węgla jest wypuszczany do atmosfery, przyczyniając się do globalnego ocieplenia.
Lasy również ponoszą skutki produkcji zwierzęcej, gdyż gałęzie są wycinane na pasze lub całe drzewostany są zrównywane z ziemią, by uczynić miejsce na pastwiska.
W Indiach utrata lasu na rzecz bydła wywodzi się z braku obszarów do wypasu. Krajowe 12 mln ha stałych pastwisk jest wysoce niewystarczające w stosunku do potrzeb 196 mln sztuk bydła. (Dla porównania, taki kraj bydła, jak Urugwaj, posiada 13 mln ha dla 10 mln zwierząt). Co więcej, wspólnotowe grunty w Indiach, grające kluczową rolę przy chowie zwierząt przez biednych, skurczyły się o ok. 1/4 przez ostatnie 40 lat. Lasy państwowe, tereny przydrożne i ziemie leżące odłogiem kompensują deficyt paszy, ale wciąż większość krów chodzi głodna, a presja na lasy rośnie.31)
Ameryka Łacińska poniosła najbardziej dramatyczną stratę lasów wskutek nieodpowiedniej produkcji zwierzęcej. Od r. 1970 farmerzy i ranczerzy przekształcili ponad 20 mln ha wilgotnych lasów tropikalnych w tym regionie na bydlęce pastwiska. W Amazonii brazylijskiej wycięto ok. 10 mln ha dla bydła, podczas gdy Amazonia kolumbijska poświęciła 1,5 mln ha, Peru zaś straciło pół mln ha. W Meksyku w przybliżeniu 18 mln ha pastwisk było pierwotnie lasem, z czego szacunkowo 5,5 mln ha stanowiło las tropikalny.32)
Według ONZ-owskiej Organizacji Rolnictwa i Żywności (Food and Agriculture Organization - FAO), Ameryka Środkowa straciła więcej niż 1/3 swoich lasów od wczesnych lat 60.; obszar pastwisk wzrósł w tym czasie przynajmniej o 50%. Prawie 70% obszaru ogołoconego z lasów w Panamie i Kostaryce stanowi obecnie pastwiska. Ranczerzy w stanie Darien w Panamie płacą chłopom za niszczenie lasów i sianie traw, zaś ranczerzy w Kostaryce praktykują "wkradanie się ogrodzeń" - dosłownie przesuwając ogrodzenia poza granice swoich posiadłości i wprowadzając je ukradkiem do parków narodowych.33)
Ogołacając ziemię z drzew, uruchamiamy zamknięte koło degradacji gleby. Gdy las jest przekształcany na pastwisko, płytkie, kwaśne oraz ubogie w składniki odżywcze gleby tropikalne tracą gwałtownie podstawowe składniki odżywcze. Chwasty i krzewy szybko dokonują inwazji i większość pastwisk zostaje porzucona w przeciągu nie więcej niż 10 lat od pozyskania tej ziemi na miejscu lasu. Gdy lasy cofają się przed napierającymi ranczami, to samo dzieje się z różnorodnością życia.34) [Zob. Rozdz. 2 raportu Worldwatch Institute State of the World 1992 - przyp. tłum.].
W końcu zwierzęta hodowlane też przyczyniają się do zmiany klimatu poprzez emisję metanu, drugiego najważniejszego gazu cieplarnianego. Zwierzęta przeżuwające uwalniają ok. 80 mln t tego gazu rocznie poprzez odbicia i wiatry, zaś odchody zwierzęce w oborach i farmach w stylu przemysłowym emitują dalsze 35 mln t. Procesy te zachodzą, gdy odchody są przechowywane w środowisku ubogim w tlen, w lagunach nieczystości i stertach gnoju, gdzie podczas procesów rozkładu powstaje metan. Zwierzęta hodowlane przyczyniają się do ok. 15-20% globalnej emisji metanu - ok. 3% wkładu wszystkich gazów do globalnego ocieplenia.35)
Począwszy od najbardziej bezpośrednich oddziaływań - skażenie związkami azotu i usuwanie traw - a skończywszy na najdalej sięgających - utrata gatunków i zmiana klimatu - współczesne metody hodowli zwierząt na świecie nakładają wysokie myto na przyrodę. Nadmiernie rozrośnięte i intensywnie zużywające zasoby rolnictwo zwierzęce jest w niezgodzie z ziemskimi ekosystemami.
Wysoka konsumpcja mięsa i rozszerzające się używanie zboża jako paszy mogą wyrządzić szkody także ludziom. Ujemne oddziaływanie na zdrowie nadmiernego spożywania mięsa wynika po większej części z tego, co specjaliści żywienia nazywają "wielkim fiaskiem białkowym" - błędna wiara wielu ludzi na Zachodzie w to, że muszą spożywać duże ilości białka. Mit ten doprowadził Amerykanów oraz innych członków uprzemysłowionych społeczeństw do spożywania 2-3 razy więcej białka niż potrzebują. Niebezpieczeństwo kryje się w tłuszczach nasyconych, które towarzyszą białku skoncentrowanemu w mięsie i produktach nabiałowych. Tłuszcze te związane są z większością "chorób z dostatku" [cywilizacyjnych - przyp. tłum.], które stanowią wiodące przyczyny śmierci w krajach uprzemysłowionych: choroby serca, udar, rak piersi i okrężnicy.36) Amerykańska Państwowa Rada ds. Badań, Lekarz Generalny USA, Amerykańskie Stowarzyszenie ds. Serca i Światowa Organizacja Zdrowia należą do organizacji zalecających obecnie diety niskotłuszczowe. W przeciwieństwie do obecnej amerykańskiej normy - 37% kalorii pochodzących z tłuszczów - typowej także dla państw Zachodu, zalecają one obniżenie spożycia tłuszczu do nie więcej niż 30% kalorii.37) Wyniki ostatnich badań naukowych wskazują, że nawet ta ostatnia wielkość może być zbyt wysoka. Przełomowe badania diety, sposobu życia i zdrowia w Chinach - największe tego rodzaju badania, jakie kiedykolwiek przeprowadzono - sugerują, że obniżenie spożycia tłuszczu do 15% kalorii zapobiega większości chorób cywilizacyjnych. W znanym jako China Project, wspólnym przedsięwzięciu chińskich, brytyjskich i amerykańskich instytucji, przebadano tysiące Chińczyków w dziesiątkach prowincji.I Wykazano, że jeśli spożycie tłuszczu, spożycie białka i poziom cholesterolu we krwi podnoszą się, to zwiększa się także zagrożenie chorobą serca, cukrzycą i pewnymi rodzajami raka.38)
Co zadziwiające, chińscy wieśniacy, bazujący na niskotłuszczowych dietach z niewielką ilością mięsa, cierpią rzadziej na anemię (niedobór żelaza) i osteoporozę (choroba kości związana z niedoborem wapnia) niż ich rodacy z miast jedzący więcej mięsa. Obie te choroby są powszechnie łączone z dietą o zbyt wysokiej zawartości produktów zwierzęcych. Współkierownik tych badań, Colin T. Campbell z Cornell University powiedział "New York Times'owi": Jesteśmy zasadniczo gatunkiem wegetariańskim i powinniśmy jadać szeroko zróżnicowaną żywność roślinną, zaś minimalizować nasze spożycie żywności pochodzenia zwierzęcego.39)
Ponieważ dieta bogata w produkty zwierzęce jest nieodpowiednim celem polityki dotyczącej zdrowia publicznego, nie stanowi ona mądrej strategii rozwoju. Stwarza ona zależność od importu żywności i może poszerzyć lukę pomiędzy bogatymi a biednymi. Mimo to dziesiątki średnio zamożnych krajów importują paszę dla zwierząt.
Zwierzęta hodowlane w ZSRR zjadają obecnie trzy razy tyle zboża, ile obywatele radzieccy.
Dla biednego kraju, w którym ludzie zjadają niewiele produktów zwierzęcych, osiągnięcie samowystarczalności żywnościowej na bazie zbóż wymaga zaledwie 200 kg zbóż na osobę rocznie. Wielkość ta jednak zwiększa się szybko, gdy ludzie przechodzą na dietę bazującą na mięsie. Np. gwałtownie uprzemysławiający się Tajwan w l. 1950-90 zwiększył spożycie mięsa i jaj na osobę 6-krotnie. Wytworzenie tylu produktów zwierzęcych wymagało podniesienia rocznego zużycia zboża na głowę ze 170 kg do 390 kg. Pomimo stale rosnących zbiorów Tajwan mógł zaspokoić popyt na żywność jedynie poprzez zwrócenie się ku importowi. W 1950 r. Tajwan był eksporterem zboża; w 1990 r. importował on, głównie na paszę, 74% zużywanego w kraju zboża.40)
W Związku Radzieckim rosnąca konsumpcja mięsa stworzyła problemy ekonomiczne. Od 1950 r. spożycie mięsa potroiło się, zaś konsumpcja paszy wzrosła 4-krotnie. Zużycie zbóż na paszę przewyższyło bezpośrednie spożycie przez ludzi w 1964 r. i wzrosło jak nigdy przedtem. Zwierzęta hodowlane w ZSRR zjadają obecnie 3 razy tyle zboża, co obywatele radzieccy. Import zbóż osiągnął wyżyny, rosnąc od bliskiego zeru w 1970 r. do 24 mln ton w r. 1990, i kraj ten jest obecnie drugim w świecie importerem zbóż.41)
Z drugiej strony, Trzeci Świat eksportował zboże do wczesnych lat 60., w ciągu l. 70. konsekwentnie je importował. Zmiana nadeszła nie tylko ze strony rosnącej liczby ludności, ale także od strony eksplodująco rozwijających się branż gospodarki zwierzęcej. FAO komunikuje, że 75% importu kukurydzy, jęczmienia, sorga i owsa żywiło zwierzęta w 1981 r. Od tego czasu mało się zmieniło.42)
Większe spożycie mięsa przez bogatych często uderza w biednych, gdyż udział użytków rolnych przeznaczonych do produkcji paszy zwiększa się i redukuje produkcję podstawowych artykułów żywnościowych. Np. w Egipcie przez ostatnie ćwierć wieku kukurydza na paszę dla zwierząt przejęła obszary uprawne pszenicy, ryżu, sorga i prosa - wszystkie one są zbożami podstawowymi. Udział zbóż w żywieniu zwierząt wzrósł z 10 do 36%.43) Podobnie w Meksyku areał uprawy kukurydzy, ryżu, pszenicy i fasoli - podstawowej żywności biednych w Meksyku, zmniejszał się stale od 1965 r., podczas gdy areał upraw sorga niebywale wzrastał. Sorgo, zużywane w produkcji kurcząt i wieprzowiny dla konsumentów z miast, jest obecnie drugim co do wielkości upraw zbożem Meksyku. Udział upraw zbożowych przeznaczanych na rosnącą ilość karmy dla zwierząt w Meksyku wzrósł od 5% w 1960 r. do 23% w r. 1980. Meksyk skarmia zwierzęta 30% swojego zboża, chociaż 22% ludności jest niedożywione.44)
David Barkin z Autonomicznego Uniwersytetu Metropolitalnego w Mexico City wraz z dwoma kolegami z USA przebadali rozwój rolnictwa w 24 krajach rozwijających się. W 13 z nich znaleźli oni bezsporne dowody na to, że farmerzy przestawiali się ze zbóż stanowiących pożywienie dla ludzi na zboża na pasze; w 8 z nich w ciągu ostatnich 25 lat farmerzy odeszli na więcej niż 10% areałów od dotychczasowych upraw zbóż dla ludzi. Barkin i jego koledzy wywnioskowali, że tam, gdzie osiągalne są dane - w Brazylii, Kolumbii, Egipcie, Meksyku, Peru, Filipinach, Afryce Południowej, Tajlandii i Wenezueli - popyt na mięso wśród bogatych zmniejszał produkcję podstawowej żywności dla biednych.45)
Bazująca na ranczach hodowlanych produkcja zwierzęca podsyca nierówności pomiędzy rolnikami w Ameryce Łacińskiej. Np. ranczerzy w Ameryce Środkowej rozszerzyli swoją działalność na żyzne ziemie, bardziej odpowiednie dla zbóż. W 1950 r. przeznaczano na pastwiska 35% gruntów ornych Kostaryki; na początku 1991 r. wielkość ta wynosiła 54%. Aż 2/3 żyznych ziem uprawnych wzdłuż pasa wybrzeży Pacyfiku Ameryki Środkowej stanowią pastwiska.46)
Posuwanie się naprzód, na miejsce lasów, rancz hodowlanych w Ameryce Łacińskiej nie może być jednakże wytłumaczone zyskownością produkcji wołowiny. Spekulacja nieruchomościami jest motywem nadrzędnym. Dla spekulanta ziemią hodowla jest najtańszą drogą zgłaszania praw własności: wymaga to niewielkich inwestycji czy pracy żywej (ranczerzy zatrudniają tylko jedną osobę na 1500 ha na typowych obszarach w Amazonii brazylijskiej), zaś państwa uważają pastwisko za rodzaj "produktywnego" użytkowania ziemi, co należy nagradzać tytułami własności. Ceny ziemi mogą podskoczyć w zawrotnym tempie, gdy przeprowadzi się przez nią drogi, zaś wobec wysokich stóp inflacji w Ameryce Łacińskiej inwestorzy z miast są szczególnie zainteresowani w kupowaniu aktywów, które zachowują swoją wartość, tak jak ziemia.47)
Problemy związane z rolnictwem zwierzęcym podpadają w większości pod kategorię "zbyt dużo dobrej rzeczy". Zbyt duże spożycie mięsa prowadzi do choroby. Zbyt duża produkcja mięsa prowadzi do zależności od importu zbóż, do wykrzywionego systemu żywnościowego, skierowanego przeciwko biednym oraz do strat w środowisku naturalnym. Tak czy owak, o ile produkcja zwierzęca wiąże się z nadmiarem problemów, to źródłowe przyczyny tych problemów znajdują się w ludzkich instytucjach. W rzeczywistości wady gospodarki zwierzęcej są wiernym odbiciem głębszych błędów społeczeństw ludzkich.
Przez całe wieki rządy faworyzowały producentów zwierzęcych. Obecnie subwencje i specjalne przedsięwzięcia utrzymują się w wielu krajach, rozszerzając produkcję zwierzęcą i często pogarszając w konsekwencji stan środowiska naturalnego. Przeformułowanie takich polityk może dać zarówno środowiskowe, jak i ekonomiczne korzyści. Państwa, pragnące poprawić nierównowagę pomiędzy ich udomowionymi zwierzętami a ich ekosystemami zrobiłyby więc dobrze, gdyby zaczęły od dokładnej analizy swoich przepisów prawnych.
W zachodnich, uprzemysłowionych krajach rządowe wsparcie dla producentów zwierząt i pasz liczy się w miliardach dolarów. Producenci mięsa, nabiału i pasz korzystają z gwarantowanych cen minimalnych, rządowego magazynowania nadwyżek, subwencji do pasz oraz opłat importowych. Według Organizacji na rzecz Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) programy rządowe w jej krajach członkowskich dostarczyły farmerom zwierzęcym i producentom pasz subwencji o wartości 120 mld $ w r. 1990.48)
Produkty zwierzęce otrzymują 2/3 całości rolniczych subwencji krajów członkowskich OECD, a zboża na pasze i fasolka sojowa otrzymują istotną część z reszty subwencji. Wspólnota Europejska najbardziej sprzyja farmerom zwierzęcym, podczas gdy USA faworyzują producentów pasz. Najbardziej subwencjonowane spośród produktów zwierzęcych są nabiał i wołowina, następnie wieprzowina i drób.49)
Programy wsparcia rolnictwa w krajach uprzemysłowionych mają na celu promocję samowystarczalności w produkcji żywności, podniesienie dochodów farmerów oraz pomoc społecznościom wiejskim. Często jednakże napędzają one intensywną produkcję zwierzęcą. Np. w ramach programów zbożowych USA i Wspólnoty Europejskiej farmerzy zbierają często zyski poprzez uprawę zbóż na pasze na ziemiach, których w przeciwnym razie używaliby jako pastwisk. Programy rolne w krajach Zachodu mają też tendencję do wspomagania w większym stopniu tych, którzy rozwijają hodowlę zwierząt i uprawę pasz niż tych, którzy produkują owoce i warzywa - pomimo poradników zdrowia zalecających obywatelom jeść mniej produktów zwierzęcych, a więcej owoców i warzyw.50)
Centralnie planowane państwa subwencjonowały produkty zwierzęce prawie tak samo dynamicznie. Chiny, postanawiające "polepszyć" sposób odżywiania poprzez pobudzenie produkcji mięsa, utworzyły wielkie fabryki żywności, w stylu zachodnim, w celu zaopatrywania obszarów miejskich w mięso. Związek Radziecki i jego byli wschodnio-europejscy sprzymierzeńcy, bazując na państwowych fabrykach pasz, rzeźniach oraz farmach intensywnej hodowli świń, pompowali setki milionów dolarów w przemysł mięsny.II Ok. 20% radzieckiego budżetu państwa poszło w 1990 r. na subwencje do żywności, większość z nich na produkty zwierzęce.
Niektóre subwencje mają niewielki wpływ na ogólną skalę produkcji zwierzęcej, ale bardzo potęgują jej oddziaływanie na środowisko. Np. na ekspansywnych ranczach suchych i półsuchych stref w Australii do nadmiernego wypasu na gruntach publicznych zachęcają bodźce rządowe. Rząd Terytorium Północnego nakłada grzywny na ranczerów, którym nie uda się osiągnąć minimalnej wielkości stada, nie ustala zaś żadnych górnych ograniczeń. W Australii Zachodniej zaś dzierżawy gruntów publicznych kosztują tylko 30 centów rocznie za sztukę bydła.52)
Nadmierny wypas na gruntach publicznych zachodnich stanów USA jest kontynuowany częściowo wskutek subwencji i złego zarządzania wypasem bydła przez BLM i Forest Service. Rząd nakłada na ranczerów opłaty w wysokości tylko 2 $ za sztukę bydła miesięcznie na gruntach publicznych - 1/5 stawki na porównywalnym terenie prywatnym, zaś zaledwie 1/3 rządowego kosztu zarządzania tym obszarem. Jedynie w 1990 r. zdarzyło się, że reformatorsko nastawieni ochroniarze z Forest Service zaczęli w garstce okręgów ustanawiać wyższe standardy zarządzania ziemią. Z drugiej strony, BLM pozostaje niereformowalny. Pod koniec 1991 r. w Kongresie USA zostały podjęte działania zmierzające do podniesienia opłat za wypas i wprowadzenia zmian w BLM.53)
Programy wsparcia rolnictwa w krajach uprzemysłowionych napędzają intensywną produkcję zwierzęcą.
Rząd federalny także ponosi odpowiedzialność za część strat irygacyjnej wody, wskutek czego, jak szacuje Kongres, roczne subwencje dla korzystających z zachodnich projektów wodnych wynoszą 2,2 mld $. Z tej kwoty pomiędzy 500 mln $ - 1 mld $ idzie dla producentów pasz. Woda z federalnych projektów irygacyjnych jest sprzedawana farmerom za ułamek jej wartości rynkowej, pozwalając im z zyskiem nawadniać pastwiska i uprawiać tanio zboża paszowe, takie jak alfalfa.54)
Wśród krajów rozwijających się - o średnim dochodzie - pomoc została podobnie źle ukierunkowana. Rządy ustanowiły kredyty, ulgi podatkowe i pomoc techniczną dla swoich gospodarek zwierzęcych zarówno w celu stymulacji eksportu, jak i w celu zaspokojenia konsumentów z miast. W Kostaryce przekazano pomiędzy 1969-1985 1,2 mld $ - prawie 1/3 wszystkich kredytów rolnych, finansowanych przez państwo - do sektora bydlęcego. Rozwój rancz hodowlanych w Amazonii brazylijskiej otrzymał równie szczodre subwencje. Stosownie do jednego z programów państwo rozciągnęło nowe ulgi podatkowe na inwestycje w dziedzinie rancz hodowlanych, bazujące na ilości podatków, które ranczerzy już są dłużni. W okresie 1966-1983 rząd Brazylii wyasygnował co najmniej 600 mln $ w postaci ulg podatkowych i 130 mln $ w formie niskooprocentowanych pożyczek na działalność farm hodowlanych w Amazonii.55)
Pomimo subwencji dochody są tu krótkotrwałe. W ciągu lat 80. hodowla bydła w Kostaryce przyniosła mniej dochodów niż otrzymała w postaci pożyczek - informuje Sheldon Annis, profesor geografii w Boston University. Od początku 1987 r. prawie 2/3 hodowców bydła, którzy otrzymali rządowe pożyczki, nie mogło ich spłacić. W Brazylii przeciętne ranczo ponosi tylko czwartą część jego kosztów produkcji, jak informuje John Bowder, profesor planowania miejskiego na Politechnice i Uniwersytecie Stanowym w Wirginii. Na szczęście, niektóre kraje wyeliminowały bardziej skandaliczne programy wsparcia, realizowane od lat 70., chociaż faworyzowanie gospodarki zwierzęcej utrzymuje się. W 1988 r. Brazylia zawiesiła programy pomocy finansowej dla hodowli w Amazonii. Tempo wylesiania zmniejszyło się, ale niektórzy przypisują ten spadek bankrutującej gospodarce i złej pogodzie.56)
W Afryce Botswana nadal rozpieszcza swoich hodowców. Program z 1975 r., mający na celu zatrzymanie degradacji ziemi, pobudzenie dochodów z rolnictwa i skomercjalizowanie sektora bydlęcego, powiódł się tylko w stosunku do ostatniego celu. Państwo przekazało farmom komercyjnym 12% ziem plemiennych, bez ograniczenia użytkowania przez nich zatłoczonych terenów wspólnotowych. 5% hodowców posiada obecnie 40% stada krajowego. Co więcej, aby być w zgodzie z uregulowaniami prawnymi WE, że importowana wołowina musi być wolna od pryszczycy, państwo zbudowało setki kilometrów ogrodzeń, by oddzielić bydło od dzikich bawołów, uważanych za roznosicieli tej choroby. Najnowszy segment pobiegnie wzdłuż wschodniego skraju delty Okavango - bogatej w dziką zwierzynę delty położonej w głębi kraju, aby otworzyć dla bydła sawanny. Podobne ogradzanie na południu zbiera już niszczycielskie żniwo wśród wędrujących dzikich zwierząt.57)
Poza tymi korzyściami dla hodowców istnieją złożone polityki, które w sposób niezamierzony zachęcają do produkcji zwierzęcej bazującej na paszy zbożowej. Np. w Meksyku ceny zboża, ustanowione przez państwo w celu utrzymania dla konsumentów tanich zbóż podstawowych, takich jak kukurydza i pszenica, uczyniły uprawę sorgo bardziej zyskowną i przyspieszyły jego ekspansję. Jako zboże już uprawiane z pomocą traktorów i żniwiarek, sorgo dodatkowo skorzystało z meksykańskich szczodrych subwencji dla przemysłu maszyn rolniczych. Ponadto uzyskało ono zapewniony zbyt w subwencjonowanym przemyśle żywności zwierzęcej, którego produkty mięsne żywią w większości średnią i wyższą klasę.58)
Polityki rolne Egiptu również mają na celu utrzymanie taniej podstawowej żywności zbożowej poprzez ustanawianie cen, jednakże zamiast tego zachęcają farmerów do zmiany upraw z regulowanych [cenami - przyp. tłum.] zbiorów produktów żywnościowych na nieregulowane - a stąd bardziej zyskowne - produkty paszowe dla zwierząt. Popierając przedsiębiorstwa intensywnej produkcji drobiu z użyciem importowanego zboża, rządy krajów od Bliskiego Wschodu do Północnej Afryki zalały miasta tanim mięsem brojlerów, podczas gdy mali farmerzy i hodowcy, żywiący owce i kozy lokalną paszą, zaczęli podupadać.59)
Międzynarodowe agencje rozwoju przyczyniły się do licznych destrukcyjnych projektów hodowlanych w Trzecim Świecie. W l. 60. i 70. Bank Światowy, amerykańska Agencja na rzecz Międzynarodowego Rozwoju (U. S. AID) oraz Inter-American Development Bank intensywnie asekurowały projekty rozwoju gospodarki zwierzęcej. Bank Światowy pożyczał na projekty zwierzęce 340 mln $ rocznie od 1974 do 1979 r. W samej Ameryce Łacińskiej wpompował on do gospodarki zwierzęcej 1,5 mld $ (1963-1985), z czego większość do wielkich przedsiębiorstw bydlęcych produkujących wołowinę.60)
Instytucje kredytujące próbowały zaszczepić australijską gospodarkę hodowlaną na glebach Ameryki Łacińskiej, zaś teksański sposób hodowli bydła na sawannach sahelu, mając słabe rozeznanie zarówno co do lokalnego środowiska, jak i lokalnej ludności. W zubożonym sahelu pomoc umożliwiała kapitałochłonną budowę ogrodzeń, wiercenie studni oraz żywienie egzotycznych gatunków bydła. Tam, gdzie pasterze hodowali kozy, owce, bydło i osły na mleko i dla bezpieczeństwa, pomoc dla rozwoju skierowano na wsparcie na hodowlę bydła do produkcji wołowiny.61)
Prawdopodobnie najbardziej szkodliwym błędnym poglądem, torującym drogę rozwojowi gospodarki zwierzęcej w Afryce, było przekonanie, że wspólna własność pastwisk powstrzymywała produkcję i powodowała degradację ziemi. Bazując na tej koncepcji, agencje do spraw pomocy zalecały dzielenie ziemi. Od 1972 r. Bank Światowy sfinansował 3 oddzielne projekty rozwoju gospodarki zwierzęcej w Botswanie, mające na celu wsparcie hodowców prywatnych. Przyspieszyły one degradację ziemi i zaostrzyły społeczne nierówności. Dotychczasowi właściciele stad, wyłączeni z tych projektów, ponoszą ukryte koszty. Ich stada muszą przeżyć na mniejszym obszarze, mając mniejsze możliwości przemieszczania się, a mimo to wciąż konkurują z bydłem z rancz.62)
Zawód, związany z dotychczasowymi niepowodzeniami, oraz niezwykle trudne do rozwiązania problemy dotyczące afrykańskich terenów wypasu, doprowadziły agencje rozwoju do obcięcia pomocy na rozwój gospodarki zwierzęcej. Od 1980 do 1985 r. Bank Światowy, udzielający kredytów na takie projekty, obniżył ich poziom do 240 mln $ rocznie, zaś obecnie wynoszą one w przybliżeniu 100 mln $ rocznie. Finansowanie rozwoju obszarów pastwisk obniżyło się bardziej dramatycznie.63)
Na całym świecie wadliwe polityki i wadliwe instytucje skierowały produkcję na niszczące środowisko błędne drogi. Powstrzymanie tych zniszczeń będzie wymagało przeprowadzenia ambitnej kampanii w celu zmienienia polityk i zreformowania instytucji. Jednym z krajów, które już zapoczątkowały zmiany, jest Nowa Zelandia, której rządowa pomoc dla rolnictwa do wczesnych lat 80. była szeroka i hojna.64)
W 1984 r. nowy rząd, stanąwszy w obliczu deficytu budżetu i przedłużonej recesji gospodarczej, wyeliminował większość subwencji do rolnictwa Nowej Zelandii, włączając w to niektóre z najwyższych w świecie dotacji do cen dla hodowców owiec. Pojawiły się nieoczekiwane korzyści środowiskowe: zużycie energochłonnych herbicydów i nawozów sztucznych na pastwiskach - poprzednio subwencjonowanych - spadło gwałtownie; stada owiec zmalały z 70 mln do 58 mln zwierząt, zmniejszając nadmierny wypas i emisję metanu. Chociaż dochody farm ucierpiały, w dalszej perspektywie nowozelandzka wełna i produkty nabiałowe uzyskają większy udział w światowym rynku z powodu niższych kosztów ich produkcji.65)
Radykalne podejście Nowej Zelandii, kończące okres szczególnego popierania producentów zwierzęcych, nie wszędzie jest stosowane. Niektóre kraje muszą iść wolniej, pozwalając tej gałęzi gospodarki przystosować się stopniowo. Ten kraj jednak zademonstrował możliwość przekształcenia reguł, które prowadziły gospodarkę zwierzęcą w dół niezrównoważoną ścieżką. Od Teksasu do Tunezji tylko brak woli politycznej blokuje podobne działania przeciwko takim subwencjom.
Świat żywiony mięsem jawi się obecnie jako marzenie nie do zrealizowania. Od 1984 r. światowa produkcja zbóż rośnie wolniej niż liczba ludności, zaś farmerom brakuje nowych metod pozwalających powtórzyć korzyści "zielonej rewolucji". Zaopatrywanie obecnej populacji świata - liczącej 5,4 mld ludzi - w dietę na sposób amerykański wymagałoby dwa i pół raza więcej zboża niż świat obecnie produkuje do wszystkich rodzajów jego przeznaczenia. Zakładanie, że 8-14 mld ludzi w przyszłości jadałoby tak, jak Amerykanie - 220 gramów mięsa (uzyskanego na bazie pasz zbożowych) dziennie, nie może być niczym więcej jak błyskiem dowcipu.66)
Zrównoważony system gospodarki zwierzęcej powinien koniecznie być mniejszy od obecnego. Kraje bogate winny oczekiwać zredukowania swojej konsumpcji mięsa, podczas gdy kraje rozwijające się winny zwolnić wzrost spożycia mięsa u siebie. Badania D. Pimentela i jego współpracowników z Cornell University z 1980 r. oszacowały możliwości USA w zakresie produkcji mięsa, mleka i jaj bez użycia paszy zbożowej. Taki system zaoszczędziłby niezwykle duże ilości zasobów naturalnych, np. redukując zużycie energii o 60%. Jednakże produkowałby on nie więcej niż połowę tej ilości białka zwierzęcego, co obecny system bazujący na zbożu.67)
Rozwiązanie problemu paszy w zrównoważonej gospodarce zwierzęcej winno polegać na ponownej integracji zwierząt hodowlanych z płodami ziemi tam, gdzie taki system farmerski zanikł, i karmienie ich tam, gdzie one żyją. Wymagać to również będzie reorientacji zarządzania obszarami wypasu w kierunku utrzymywania funkcjonalnych ekosystemów zamiast maksymalizowania produkcji wołowiny. Jednakże osiąganie tych celów będzie ostatecznie zależeć od podstawowych zmian zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz sektora gospodarki zwierzęcej.
Cena mięsa mogłaby się podwoić albo potroić, gdyby pełne koszty ekologiczne zostały włączone do rachunku.
Wiele problemów środowiska związanych z produkcją zwierzęcą - czy chodzi o nadmierne zużycie zasobów przez Pierwszy Świat, czy też o utratę lasów, czy degradację ziemi w Trzecim Świecie - posiada głębsze korzenie. Poza subwencjami i błędnymi politykami istnieją trudniejsze do ruszenia czynniki, jak spekulacja ziemią, wzrost populacji i ustalanie cen zasobów naturalnych, zbyt niskich, aby odzwierciedlać ich koszty środowiskowe. Zmiany w politykach rozwoju sektora zwierzęcego nie mogą zmienić tych czynników, ale bezpośrednie zajęcie się nimi mogłoby w sposób przełomowy przekształcić gospodarkę zwierzęcą.
W całym świecie mogłyby powstać wielkie korzyści wskutek przyjęcia systemów opodatkowania za korzystanie ze środowiska. Opodatkowanie produktów, bazujące na ich kosztach ekologicznych, uczyniłoby paliwa kopalne dużo droższymi, odzwierciedlając wpływ spalania paliw na jakość powietrza i stabilność klimatu. W rezultacie farmerzy produkujący pasze płaciliby więcej za nawozy sztuczne i pestycydy, co zachęcałoby ich do używania zamiast tego odchodów zwierzęcych. Przedsiębiorstwa produkcji zwierzęcej w stylu fabrycznym płaciłyby więcej za zboże, co zachęciłoby ich do decentralizacji w celu wykorzystania tańszych źródeł zaopatrzenia w pasze. Uwzględniając wszystkie powyższe czynniki, cena mięsa mogłaby się podwoić albo potroić, gdyby pełne koszty ekologiczne - włączając w to użytkowanie paliw kopalnych, zmniejszanie podziemnych zasobów wody, skażenie rolniczo-chemiczne oraz emisję metanu i amoniaku - zostały włączone do rachunku.
Inne zmiany, poza sektorem produkcji zwierzęcej, są równie decydujące. Tam, gdzie własność ziemi jest niejasna, jak w przypadku Ameryki Łacińskiej, zabezpieczenie praw własności grupom plemiennym i osiadłym chłopom wzmocniłoby ich siłę oporu wobec spekulantów. Tam, gdzie liczba ludności wzrasta zbyt szybko w stosunku do możliwości ich przeżycia poprzez użytkowanie ziemi w tradycyjny sposób, jak w Afryce, hamowanie wzrostu populacji i dostarczanie alternatywnych środków egzystencji części pasterzy zmniejszyłoby presję na ziemię. Tam, gdzie lasy państwowe są przeciążone wskutek zbierania przez wieśniaków paszy i drewna na opał, jak w Indiach, zwrócenie lokalnym wspólnotom nadzoru nad obszarami leśnymi pomogłoby ustanowić z powrotem efektywne zarządzanie lasami.
Choć końcowy sukces reformy produkcji zwierzęcej zależy od działań na zewnątrz sektora zwierzęcego, to zmiany wewnątrz są równie nieodzowne. W krajach uprzemysłowionych priorytet musi być dany odpowiednim programom rządowym oraz uregulowaniom prawnym w celu kontrolowania skażeń pochodzących z produkcji w stylu przemysłowym. W Trzecim Świecie wielce potrzebne są innowacyjne podejścia dla przywrócenia tradycyjnych, ekstensywnych metod produkcji w celu odzyskania równowagi ekologicznej.
Polityki dotyczące gospodarki zwierzęcej w krajach rozwijających się muszą zająć się w pierwszym rzędzie degradacją ziemi. W Afryce programy winny być budowane na podstawie praktyki pasterzy w tropieniu zmieniających się źródeł paszy. Dostęp do ziemi jest tu głównym czynnikiem. Chociaż wiele tradycyjnych terenów wypasu już zniknęło, to rządy mogą ochraniać istniejące obszary wykorzystywane w porze suchej i ustanawiać stowarzyszenia pasterzy, by zarządzały ich użytkowaniem. Np. Mauretania nadała ostatnio pasterzom prawa do wypasu i wody na ich tradycyjnych terenach. Jednakże trzeba stwierdzić ze smutkiem, że większość państw ignoruje potrzeby pasterzy dotyczące zabezpieczenia ziemi.68)
Tam, gdzie pasterze utracili swoje rezerwy obszarów wypasu na porę suchą, muszą być znalezione alternatywy. Jednym z obiecujących podejść, które zapoczątkował International Livestock Center for Africa (ILCA) w Etiopii, jest posługiwanie się "bankami paszy". Gdy rozpoczyna się pora sezonowych deszczy, właściciele stad sieją rośliny strączkowe na ogrodzonych obszarach wielkości 1-4 ha, a następnie żywią tam swoje bydło w porze suchej, gdy trawy na pastwiskach jest mało. W naprzemiennych latach mogą być wydajnie uprawiane różne rośliny na bazie zgromadzonego gnoju.69)
Stada mogą wymagać redukcji tam, gdzie utrata terenów wypasu czy rozpadające się tradycje w zarządzaniu wypasami obecnie ograniczają mobilność pasterzy. Trudność polega na tym, że podczas gdy całość bydła może przynosić szkody, poszczególne rodziny posiadają często mniej zwierząt niż to potrzebne im do przeżycia. Wykupywanie ich stad może doprowadzić do ich zguby. Aby zapewnić bezpieczeństwo ekonomiczne, nie bazujące na bydle, ILCA bada strategie pomocy dla pasterzy mające na celu składanie w banku części ich dochodów z hodowli bydła. Pomimo wielości ograniczeń logistycznych i kulturowych - banki znajdują się często bardzo daleko, zaś dla właścicieli stad bydło stanowi tradycyjny "bank" - koncepcja ta jest godna uwagi ze względu na zamiar współpracy razem z, zamiast przeciwko dążeniom pasterzy do osiągnięcia bezpieczeństwa ekonomicznego.70)
Żywienie w zagrodach jest inną obiecującą technologią. Poprzez trzymanie swoich zwierząt w małych zagrodach oraz gromadzenie trawy i innej paszy, farmerzy mogą uratować ziemie rolnicze, powstrzymać nadmierny wypas oraz łatwo zbierać odchody. W stanie Haryana, w Indiach, program żywienia zwierząt w zagrodach uratował dział wodny, w dużym stopniu zniszczony nadmiernym wypasem. 10 lat później produkcja trawy w tym dziale wodnym zwiększyła się 4-krotnie i dochody wielu farmerów wzrosły. Obecnie stanowy departament leśny sprzedaje farmerom pozwolenia na zbiory trawy, co pobudza zainteresowanie w dobrym zarządzaniu działem wodnym.71)
Udomowione zwierzęta mogą niekiedy odgrywać pozytywną rolę w rekonstruowaniu zdegradowanych terenów wypasu. Center for Holistic Resource Management w Albuquerque w Nowym Meksyku odbudowuje tereny pastwiskowe poprzez takie zarządzanie wypasem bydła, które naśladuje sposoby wypasu zanikłych już stad dzikiej zwierzyny. W przeciwieństwie do tradycyjnych praktyk zarządzania terenami wypasu, bydło jest trzymane w dużym zagęszczeniu, ale stale w ruchu - ich kopyta tworzą w glebie zagłębienia, które polepszają infiltrację wody oraz kiełkowanie nasion. Niektóre projekty, idące dalej, realizują aktualnie zastępowanie bydła dziką zwierzyną. Tam, gdzie stada dzikich zwierząt wciąż wędrują, jak na wielu sawannach Afryki, sprzedaż mięsa upolowanych dzikich zwierząt może często dostarczać pasterzom alternatywnych środków utrzymania, które są ekologicznie i ekonomicznie zrównoważone.72)
W końcu rekonstrukcja gospodarki zwierzęcej, zgodnie z jej historyczną rolą jako dobrodziejstwa dla zrównoważonego rolnictwa, będzie polegała na czymś więcej niż na przeformułowaniu polityk czy ponownym przemyśleniu strategii rozwoju. Będzie ona wymagała zmian u światowych konsumentów mięsa. Rosnący konsumencki popyt na mięso kierował ekspansją gospodarki zwierzęcej, tak więc reformy dotyczące kuchni mogą stać się najwyższym arbitrem sukcesu albo porażki w usiłowaniach przekształcenia rolnictwa zwierzęcego.
Gdyby osobiste wybory konsumentów w USA były zgodne z zaleceniami żywieniowymi, przyniosłyby one masowe zmiany w produkcji zwierzęcej. W 1982 r. Rada do spraw Nauki i Technologii Rolnej z siedzibą w Iowa oszacowała, że zredukowanie przez Amerykanów spożycia tłuszczu do zalecanego maksimum 30% ogółu kalorii obcięłoby o 40% konsumpcję wieprzowiny, spożycie wołowiny o 20%, zaś konsumpcję drobiu o 10%. Na chudszą wołowinę i mięso jagniąt, żywionych trawą byłby wyższy popyt, podczas gdy zapotrzebowanie na zboże i fasolkę sojową zmniejszyłoby się o 1/4.73) Polityka rządu może wspomóc zmiany w diecie poprzez udzielanie porad w zakresie zdrowego odżywiania się. Np., większość Amerykanów słyszała o diecie równoważonej z pomocą "czterech grup żywności": mięsa i ryb, produktów nabiałowych, owoców i warzyw oraz zbóż. Te kategorie są obecnie przestarzałe. Departament Rolnictwa USA wydał ostatnio projekt nowej "piramidy żywności", który kładzie nacisk na zboża, rośliny strączkowe, owoce i warzywa, zamiast żywności pochodzenia zwierzęcego.III Na nieszczęście, instytucja ta wycofała ten projekt po tym, jak poskarżyli się producenci zwierzęcy.74)
Podobnie, amerykański system oceny wołowiny faworyzuje bydło żywione zbożem poprzez przyznawanie wyższych ocen za wyższą zawartość tłuszczu, która zwiększa się, gdy zwierzęta jedzą zboże. Rząd mógłby zastąpić aktualnym pomiarem zawartości tłuszczu niesprecyzowane terminy: select, choice i prime, które obecnie zdobią etykiety. Nabywcy mogliby wtedy pomyśleć dwa razy, zanim podnieśliby porcję wołowiny, jeżeli zamiast napisu choice będzie na etykiecie "30% tłuszczu".75)
Jak dotąd rządy zwykle podążają za zmianami zamiast przewodzić im, zaś osobiste wybory konsumentów mogą dostarczyć trampoliny do zmian w polityce. Np. marketerzy żywności w Wielkiej Brytanii szacują, że 6 mln osób w Wielkiej Brytanii przez większość roku jada obiady złożone z posiłków bezmięsnych. Przeciętna konsumpcja czerwonego mięsa na osobę obniżyła się w USA od 1976 r. o 14%. Zaś spożycie wołowiny na osobę zmniejszyło się w tym samym okresie zarówno w całej Europie, jak i w Australii i Nowej Zelandii.76)
W dodatku, obok aspektów zdrowia, wielu ludzi martwi świadomość tego, że więcej niż jedna trzecia światowych zbiorów zbóż idzie na żywienie zwierząt, podczas gdy na każde 100 osób 12 chodzi głodnych. Chociaż głód nie jest konsekwencją produkcji mięsa - większość z szacowanych w świecie 630 mln [w r. 1996 ok. 800 mln - przyp. tłum.] głodujących po prostu nie może sobie pozwolić na kupno żywności - zboże na pasze mogłoby być w przyszłości potrzebne do zwalczenia głodu. Światowa produkcja zboża na głowę obniżała się od 1984 r. Jeżeli farmerzy i planiści rodziny nie zdołają odwrócić tego trendu, to zboże na pasze bogatych będzie prawdopodobnie potrzebne do wyżywienia głodujących.77)
Światowa gospodarka zwierzęca, z jej wieloma rzecznikami oraz tyloma reperkusjami w środowisku naturalnym, opiera się prostej reformie. Wiele potencjalnych zmian, takich jak podatki ekologiczne, musi przyjść spoza sektora gospodarki zwierzęcej. Wciąż jednak zmiana jest możliwa. Udomowione zwierzęta stanowiły przez tysiąclecia dobrodziejstwo dla gospodarki człowieka, zaś przy dostatecznym nacisku na rzecz reformy obecna szkodliwa działalność ze strony gospodarki zwierzęcej skończy się. Zarówno zwyczaje osobiste, jak i polityka państwowa mogą się gwałtownie zmienić, kiedy dosyć ludzi powie "dosyć".IV
Ł Przypisy mają charakter stricte bibliograficzny, więc zrezygnowaliśmy z ich druku. Ich kserokopię można otrzymać po przesłaniu pod adresem ZB zaadresowanej zwrotnie koperty i znaczków za 50 gr lub kontaktując się z Tłumaczem.
Dotychczas w serii Ekorozwój - Zagrożenia i Szanse ukazały się: