Zielone Brygady nr 16 (118), 16-31 sierpnia 1998
W czerwcu było nas dziesięcioro, w tym może ze cztery osoby zdecydowane kandydować w wyborach samorządowych do Rady Miasta Krakowa. Wówczas wydawało się niemożliwym zebrać pięćdziesięciu pięciu ochotników, aby zapełnić listy we wszystkich okręgach wyborczych miasta. Kiedy na początku września mieliśmy już komplet kandydatów - w tym zgodnie startujących obok siebie zagorzałych antagonistów - niemożliwym wydawało się zebranie po 150 podpisów pod każdą z jedenastu list. Dzisiaj jesteśmy pierwszym w Polsce i - jak na razie - jedynym oddolnym komitetem wyborczym Zielonych, wywodzącym się z radykalnego ruchu ekologicznego i nie ukrywającym się pod przykrywką koalicji.
Nie jesteśmy związani z żadną partią polityczną. Nie stoi za nami żaden wielki biznes. Naszym kapitałem są dotychczasowe lata pracy społecznej i wizja miasta, w którym żyjemy. Idziemy rozbić układ rządzących Krakowem partii politycznych, oligarchii i przerwać mydlenia oczu. Przed nami jest bardzo, bardzo długi marsz. Ale jedno jest bardzo ważne: chociaż nikt nie potrafi powiedzieć, czy za dwa lata będzie istniał AWS czy Unia Wolności, to z całą pewnością od teraz krakowscy Zieloni będą co 4 lata startowali w wyborach samorządowych. Weszliśmy do polityki zniszczyć politykę. Jesteśmy odtrutką na ponure obyczaje partii z lewa, prawa i centrum.
Mamy wizję miasta rowerów i dobrze zorganizowanej komunikacji zbiorowej, w której samochody będą odgrywały rolę tylko pomocniczą. Mamy wizję miasta, w którym żadne śmieci nie będą się marnowały, bo będą segregowane i recyklowane. Mamy wizję Krakowa - ogrodu, dzikiego ogrodu łączącego się z Puszczą Niepołomicką, Ojcowskim Parkiem Narodowym czy lasami krzeszowickimi. Mamy wizję Krakowa takiego, jakim był od zawsze - miasta o ludzkiej skali, pełnego drobnych szaleństw artystów i inteligencji.
Nikt nie wie, ile osób odda na nas głosy 11.10.br. Nie znamy żadnych sondaży i wszelkie spekulacje na ten temat są brane z sufitu. Chciałbym, żeby nasz wynik zawarł się miedzy 3-8% - musimy przekroczyć 5-procentowy próg, aby w ogóle uzyskać jakikolwiek mandat radnego. Na razie rozdajemy nasze ulotki, zbieramy pieniądze i cieszymy się z właśnie robiących się plakatów wyborczych z wesołymi, jaskrawo pomarańczowymi napisami.
Urodziłem się w 1968 r. W 1989 głosowałem na "Solidarność". Dzisiaj nie wierzę politykom. Zajmuję się promocją ścieżek rowerowych. Chcę, żeby Kraków był miastem rowerów, a nie spalin, korków i hałasu. Dlatego zdecydowałem się kandydować do Rady Miasta.
Kocham Kraków, wybieram Zielonych.