Zielone Brygady nr 17 (119), 1-15 września 1998


NOWY KODEKS KARNY -
NOWE MOŻLIWOŚCI W WALCE Z TECHNOKRATAMI
W OBRONIE NASZEJ MATKI ZIEMI
(VADEMECUM)

Główną bronią urzędników i technokratów są luki w przepisach, kruczki prawne oraz powszechna w społeczeństwie polskim nieznajomość przepisów obowiązującego prawa oraz możliwości dochodzenia zasadnych roszczeń na drodze administracyjnej i sądowej. Obecnie obowiązujący - od 1.9.98 - kodeks karny daje również obrońcom środowiska naturalnego mocną broń do walki z matactwami urzędników i technokratów w postaci rozdziału XXII: Przestępstwa przeciwko środowisku art. 181-188 kk.

Przepisy te musiały znaleźć się w nowym kodeksie karnym, gdyż polscy politycy i urzędnicy bardzo się niecierpliwią, by móc już się zająć dzieleniem środków finansowych, jakie Polska otrzymałaby, przystępując do Unii Europejskiej, na programy dostosowawcze. Koszty związane z przystąpieniem do UE i tak zapłaci społeczeństwo, w szczególności polska wieś, rolnictwo, górnictwo i hutnictwo itd. Zadeklarowano więc, że do 2010 r. dostosujemy wszystkie wymogi ochrony środowiska do obowiązujących w UE. Cały problem w tym, że politycy i urzędnicy przyzwyczajeni do fikcyjnych i praktycznie nieegzekwowanych, martwych przepisów nie zdają sobie jeszcze sprawy z pełnych prawnych konsekwencji tych decyzji. Dla przykładu - zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa praktycznie wszystkie płazy, a więc traszki, żaby i ropuchy objęte są ochroną gatunkową (a dwa gatunki żab nieobjęte ochroną gatunkową i tak podlegają ochronie w okresie lęgowym, kiedy to płazy intensywnie migrują, wchodząc np. na drogi i nowo budowane autostrady, gdyż szukają wilgotnych miejsc, by złożyć w wodzie skrzek). Otóż obecnie obowiązujący art. 188 kk stwierdza:

§ 1 Kto powoduje zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

§ 2 Kto wbrew przepisom obowiązującym na terenie objętym ochroną, niszczy albo uszkadza rośliny lub zwierzęta, powodując istotną szkodę, podlega grzywnie lub karze ograniczenia wolności do lat 2 .

§ 3 Karze określonej w § 2 podlega także ten, kto niezależnie od miejsca czynu niszczy albo uszkadza rośliny lub zwierzęta pozostające pod ochroną gatunkową, powodując istotną szkodę.

Na podstawie tego artykułu od kwietnia br. podjęliśmy w Toruniu akcję prawną przeciwko Toruńskiemu Oddziałowi Agencji Budowy i Eksploatacji Autostrad (autostrada A-1). Mianowicie na budowanych w Polsce autostradach rozmieszczono pomiędzy obu pasmami autostrady co 100-150 m studzienki mające służyć odprowadzaniu dużych ilości wody, jaka może się zbierać na 2 pasmach podczas ulewnych deszczy. Problem w tym, że średniej wielkości żaba, szukająca w okresie lęgowym wody do złożenia skrzeku (jeżeli nie zginie pod kołami samochodów, bo siatka autostradowa jest w stanie zatrzymać jedynie zwierzęta większe od jeża) bez problemu może wskoczyć do studzienki, ale nie będzie mogła już z niej wyjść (podobnie jak i młode żaby, które teoretycznie mogłyby się rozwinąć z kijanek wyklutych ze skrzeku). Podobnie ma się sprawa z "piaskownikami" rozmieszczonymi po obu stronach autostrady i mającymi zapobiegać osadzaniu się piasku w rowach i kręgach betonowych odprowadzających wodę z autostrady. Będą tam wskakiwać zarówno żaby "lądowe" - czyli "brunatne", wchodzące do wody tylko w okresie lęgowym i ulegające "potopieniu", gdy nie będą mogły już wyjść z piaskownika o betonowych krawędziach wystających 30-50 cm ponad poziom gromadzącej się w nim wody, jak również "zielone" - czyli "wodne", mogące do nich wskakiwać w okresie suszy, gdy powysychają sąsiadujące z piaskownikami rowy i też będą skazane na śmierć, gdy woda wyschnie nawet w piaskowniku. Tak więc stosowane na polskich autostradach rozwiązania techniczne to śmiertelna pułapka dla płazów.

Na Zachodzie nie stosuje się w ogóle tego typu rozwiązań tylko specjalny, porowaty asfalt, przez który woda przenika i zostaje odprowadzona podziemnym drenażem - ze względu jednak na wysoką cenę asfaltu porowatego polscy inwestorzy postanowili zastosować oryginalne, rodzime rozwiązanie problemu. Polecam więc nauczyć się z atlasów rozpoznawać poszczególne gatunki żab i ropuch oraz prowadzić stałą obserwację piaskowników i studzienek na budowanych autostradach szczególnie na przełomie marca i kwietnia, liczyć, fotografować i składać do prokuratur rejonowych doniesienia o działaniach i zaniechaniach ciążących na inwestorze obowiązków mających znamiona art. 181 (na terenie chronionym również art. 187 i 188). Ani zgłoszenie, ani dochodzenie nie wiąże się dla osoby lub stowarzyszenia składającego zawiadomienie z żadnymi kosztami, zarzuty muszą jednak być prawdziwe, a my musimy zgromadzić wiarygodne dowody i składać zarzuty tylko wobec tych faktów, które jesteśmy w stanie wykazać, w przeciwnym razie nasze zgłoszenie zostałoby odrzucone przez prokuraturę, a w przypadku prowadzenia przez nas dodatkowo jeszcze prasowej kampanii informacyjnej na ten temat moglibyśmy się narazić na zgłoszenie przez inwestora do prokuratury zarzutów przeciw nam o:

Jeżeli jednak przedstawimy wiarygodne dowody naruszenia przepisów kk przez inwestora, prokurator w zasadzie nie może odmówić wszczęcia postępowania i powinien nakazać Rejonowej Komendzie Policji prowadzić dochodzenie w tej sprawie, w celu ustalenia winnego niewłaściwej konstrukcji zastosowanych rozwiązań technicznych. Inwestor będzie musiał przedłożyć prowadzącemu dochodzenie kserokopie dokumentacji technicznej oraz oceny oddziaływania inwestycji na środowisko zaopiniowanej pozytywnie przez Wojewódzki Wydział Ochrony Środowiska przed wydaniem pozwolenia na budowę oraz przez Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska przy protokole odbioru technicznego przed dopuszczeniem do użytkowania. W polskich realiach istnieje duże prawdopodobieństwo, że po trwającym 3-6 miesięcy dochodzeniu prowadzący je policjant uzna, iż zgromadzone przez niego dokumenty nie potwierdzają złożonych zarzutów, gdyż… kompetentne urzędy wydały opinię, że z punktu widzenia przepisów ochrony środowiska inwestor spełnił wszystkie wymogi lub że należy umorzyć sprawę ze względu na znikomą szkodliwość społeczną czynu (art. 1 § 2 kk), bądź też - że nie ma dowodów, że doszło do zniszczeń w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach w rozumieniu art. 115 § 5 (mieniem znacznej wartości jest mienie, którego wartość w chwili popełnienia czynu zabronionego przekracza 200-krotną wysokość najniższego wynagrodzenia). Po takiej opinii prokurator powinien przysłać pod naszym adresem za potwierdzeniem odbioru zawiadomienie o umorzeniu postępowania wraz z uzasadnieniem i opisem prowadzonego dochodzenia. I oto następuje najistotniejszy dla przebiegu całej sprawy moment, którego nie wolno nam przegapić. Bowiem dopiero w tym momencie jako strona w sprawie możemy się zapoznać w sekretariacie prokuratury rejonowej z pełnymi aktami sprawy i sporządzić dowolnie dokładne notatki, nawet przepisując sobie wszystko słowo w słowo. Zapewniam, że może wam się włos zjeżyć przy czytaniu np. oceny oddziaływania inwestycji na środowisko albo mogą was rozboleć mięśnie brzucha od powstrzymywania śmiechu w miejscu publicznym. Znajdziecie tam bowiem stek bzdur i czysto retorycznych chwytów, w których wynajęty specjalnie w tym celu przez inwestora prof. dr. hab. rzeczoznawca MOŚZNiL stara się udowodnić, że autostrady to najbardziej ekologiczne drogi, jakie kiedykolwiek budowano na lądzie, bo mają siatki zapobiegające wchodzeniu i ginięciu dzikich zwierząt pod kołami, których nie mają przecież inne dotychczas budowane w Polsce drogi, albo że betonowe kręgi na 3 przechodzących pod autostradą rowach melioracyjnych to są specjalnie zaprojektowane tunele dla dzikich zwierząt wodnych, albo że biegnąca przez środek jakiejś wioski estakada to naturalne przejście dla zwierząt [takich jak np. pies, kot lub krowa]. Teraz musicie zdążyć napisać w terminie 7 dni (tzw. "zawitym", tzn. że jeżeli nie napiszecie w tym czasie odwołania, to umorzenie nabiera mocy prawnej) zażalenie do prokuratury wojewódzkiej na decyzję o umorzeniu dochodzenia za pośrednictwem prokuratury rejonowej. Oczywiście musicie napisać uzasadnienie odwołania - mianowicie, że np. "zgromadzony materiał potwierdza Wasze zarzuty, ale w dochodzeniu popełniono błędy formalne (takie i takie…), na skutek czego ze zgromadzonych materiałów trudno jest (jeżeli nie jest się osobą biegłą w dziedzinie ekologii i sozologii oraz prawa ochrony środowiska) dopatrzyć się przekonujących dowodów winy". Możecie również rozszerzyć dotychczasowe zarzuty, wskazując, które artykuły ustawy o ochronie przyrody, ustawy o ochronie i kształtowaniu środowiska oraz Prawa budowlanego i np. ustawy o płatnych autostradach zostały złamane przez projektanta, inwestora, wykonawcę, autora oceny oddziaływania na środowisko oraz wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska. Mogą to być zarzuty popełnienia czynów o znamionach naruszenia:

W przypadku Góry Św. Anny oczywiście dojdzie tu obowiązkowo art. 188: Kto na terenie objętym ochroną ze względów przyrodniczych lub krajobrazowych albo w otulinie takiego terenu, wbrew przepisom, wznosi nowy lub powiększa istniejący obiekt budowlany albo prowadzi działalność gospodarczą zagrażającą środowisku podlega grzywnie, ograniczeniu wolności albo pozbawieniu wolności do lat 2, a także art. 217: kto uderza człowieka lub w inny sposób narusza jego nietykalność cielesną (…), art. 156-160: kto bierze udział w bójce lub pobiciu, w którym naraża się człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku zdrowia. Oczywiście w tym momencie przystępujemy do szerokiego informowania prasy, radia i telewizji. Możemy również rozpocząć proces unieważniania decyzji administracyjnych podjętych z rażącym naruszeniem obowiązujących przepisów Prawa budowlanego i ochrony środowiska. Ale o tym w innym razem. HOUK!

Jerzy Czerny
Instytut "EKOTEST"
/ skr. 13
87-102 Toruń

DOWÓD NIE TYLKO Z KORKÓW

Na nowo oddanej obwodnicy Lubicz-Czerniewice w źle zaprojektowanych studzienkach autostradowych giną: wiosną - chronione płazy, latem - zające, nocą - siatka i żeliwne pokrywy od studzienek.

Zgodnie z europejskimi standardami budowy autostrad cały odcinek podtoruńskiej obwodnicy został ogrodzony specjalną 22-kilometrową siatką autostradową, mającą chronić leśne i polne zwierzęta, a także kierowców przed wbieganiem zwierząt na pasma drogi. W naszych realiach siatka została pomyślana również jako zabezpieczenie przed wchodzeniem na autostradę lub drogę ekspresową okolicznych mieszkańców i zabezpieczenie przed wchodzeniem osób nieupoważnionych na obiekty towarzyszące autostradzie, takie jak np. kolektory odprowadzające wodę z opadów.

W środkach masowego przekazu mówiono do tej pory tylko o zaletach autostrad, pomijając konieczność edukacji społeczeństwa o zasadach organizacji ruchu na autostradach i o ograniczeniach stąd wynikających (np. wchodzenia pieszych na ich teren). Przecież nie będzie możliwe właściwe funkcjonowanie autostrad bez społecznej akceptacji dla wymogów eksploatacji autostrad oraz bez dezaprobaty dla zachowań takich, jak rozcinanie, a tym bardziej kradzież siatki autostradowej - jako zachowań zagrażających bezpieczeństwu ruchu drogowego. Bo przecież drogiej i specjalnie sprowadzanej z Niemiec siatki autostradowej nie montowano tylko po to, by wykazać się jej obecnością w dniu oddania do użytku drogi ekspresowej. Tymczasem na wielu dawnych polnych i leśnych ścieżkach, które zagrodzono siatką, została ona po prostu porozcinana przez uczęszczających tamtędy okolicznych mieszkańców. No cóż, można powiedzieć, że projektanci zapomnieli o zaprojektowaniu w tym miejscu wiaduktu czy tunelu lub z góry uznali, że byłoby to zbyt kosztowne. A cóż powiedzieć o widocznych z drogi całych odcinkach, gdzie zniknęła siatka i w związku z tym na drodze można zobaczyć lub poczuć pod kołami rozjechane zające? Przecież siatka autostradowa jest tak charakterystyczna i niedostępna w powszechnej sprzedaży, że na Zachodzie nikomu nawet by nie przyszło do głowy, że… można taką siatką np. ogrodzić własny ogródek! Nasuwa się pytanie: czy budowniczowie przyszłej autostrady będą teraz na bieżąco łatać i uzupełniać brakujące odcinki siatki, czekając aż "nasyci się lokalne zapotrzebowanie na nią" czy też może wynajmą agencję do ochrony 22 km publicznego mienia? W przeciwnym razie - czyż nie można odnieść do budowniczych toruńskiej obwodnicy biblijnych słów: budowniczowie, którzy przystępując do budowy wieży nie policzą, czy starczy im środków na jej ukończenie, staną się tylko pośmiewiskiem u ludzi?!

Przecież - zgodnie z Prawem budowlanym i kodeksem cywilnym - utrzymanie wymaganego przepisami o bezpieczeństwie ruchu drogowego stanu oddanej do użytku drogi jest obowiązkiem osób odpowiedzialnych za budowę i eksploatację autostrady. Według tej samej zasady, odpowiedzialność ponosi właściciel posesji, przy której z powodu oblodzenia chodnika przechodzień złamał nogę. Natomiast jeżeli uznamy, że utrzymanie zakładanego stanu jest zbyt kosztowne lub w ogóle "w polskich realiach" niemożliwe, to czyż nie oznacza to, że wybudowanie 22 km ogrodzenia było po prostu niepotrzebnym wyrzuceniem w błoto pieniędzy podatników? Co powiedzieć o wiarygodności wymaganej prawem oceny oddziaływania na środowisko inwestycji, jeżeli ogrodzona na całym odcinku obwodnica i autostrada nie mająca żadnych tuneli dla dzikich zwierząt (zapewnienia o istnieniu tuneli dla żab w kwietniowych wypowiedziach prasowych Dyrektora ABiEA są według mnie dezinformacją, bo są to tylko kręgi betonowe na istniejących ciekach, bez barier architektonicznych zapobiegających wejściu żab na autostradę), stworzyła cała zamkniętą enklawę zwierząt i roślinności u ujścia Drwęcy pomiędzy Wisłą i Rubinkowem? A co powiedzieć o fakcie, że mimo nieodpłatności obwodnicy mało kierowców z niej korzysta, a przy wjeździe na toruński most drogowy nadal są długie i częste korki, mimo że tak uparcie twierdzono, że obwodnica całkowicie rozwiąże ten problem?

Czyż nie potwierdza się więc to, co już od dawna mówią ekolodzy, że - budowa toruńskiego odcinka przyszłej autostrady A-1 pełna jest nonsensów prawnych, ekonomicznych i ekologicznych?

Jerzy Czerny
Towarzystwo Ekologicznego Transportu
/ skr. 13
87-102 Toruń
Toruń, 15.7.98

DZIEŃ BEZ FUTRA I SKÓRY

Demonstracja - 27.11.98 ą 1600 przed Teatrem im. Wyspiańskiego.

Przynieść: gwizdki, transparenty, werble, ulotki!

Bardzo ważne: Jest to demonstracja przeciw noszeniu skóry zwierzęcej. Edukacja z lat poprzednich nie przyniosła żadnych efektów, więc w tym roku wszystkie osoby, które przyjdą na demonstrację w odzieży skórzanej - np. w skórzanych butach - zostaną siłą usunięte, zgodnie z ustawą o zgromadzeniach. Mamy nadzieję, że się to nie zdarzy, ale jakby co, to nie zawahamy się.

DZIEŃ WEGETARIAŃSKI

TOZ "FAUNA" zaprasza 24.10.98 ą 1500 na Dzień Wegetariański.

W programie:

MOKiS "" - * Strumieńskiego 4, Mysłowice
) 0-32/222-52-34

wstęp wolny, wstąp szybko!!!

W DOBRE RĘCE

Tęczowa Dolina - Fundacja w Służbie Życia sprzeda po okazyjnej cenie młode kózki, najchętniej gospodarstwu ekologicznemu lub innym zainteresowanym osobom.

Kontakt:

Tadeusz Bylica
(lub Bogdan)
Tęczowa Dolina
Fundacja
w Służbie Życia
* Rozdziele 145
32-731 Żegocina
) 0-14/613-31-88
drelich@priv.onet.pl

rys. Jarosław Gach


Zielone Brygady nr 17 (119), 1-15 września 1998