Zielone Brygady nr 17 (119), 1-15 września 1998


PARASOLKI Z MINISTERSTWA
(PRZYCZYNEK MIĘDZY DWUNASTYM A CZTERNASTYM)

W wydanym przez Wydawnictwo Naukowe PWN liczącym pół tysiąca stron Zarysie hydrobotaniki autorzy - Zbigniew Podbielkowski i Henryk Tomaszewicz zauważają, że: Obecność lasów na obszarze zlewni zmniejsza amplitudę i ostrość oscylacji wód, ponieważ roślinność zatrzymuje znaczną ilość wody z opadów deszczowych i sprzyja zwolnieniu tempa topnienia śniegów i lodów.*)

Mamy więc kolejny przyczynek do tezy, że przeciw powodzi dobry las. Ale mamy i coś więcej. Mamy informację o wyższości lasu nad zaporą. Zapora zatrzymuje tylko tę wodę, która już jest w rzece. A las nie tylko magazynuje wodę jeszcze przed rzeką, ale potrafi także spowolnić tempo topnienia śniegu, czego żadna zapora uczynić nie jest w stanie.

Dlaczego więc w Polsce tak dużo słychać o inwestowaniu w wały i zapory, a tak mało (jeśli w ogóle) w przeciwpowodziowy las? Wyjaśnienie jest. I to proste. Banalnie.

Otóż, równolegle z budową zapór polscy spece od powodzi opracowali tajny przeciwpowodziowy plan, oparty na metodzie tzw. nieleśnego przeciwdziałania powodziom roztopowym. W przypadku nagłej odwilży cała armia polskich urzędników przeciwpowodziowych z panem ministrem ochrony środowiska na czele ma wychynąć na nieosłonięte lasem obszary, uzbrojona w przeciwsłoneczne parasolki. I tym sposobem, niczym stare drzewa, rzucając cień na śnieg i lód roztopy spowalniać będą.

Przeprowadzona symulacja komputerowa udowadnia niezbicie, że strategia ta w połączeniu z intensywnym dmuchaniem na zimne (w czym urzędnicy wytrenowani są od lat) ma przynieść efekty daleko lepsze niż las, który dmuchać przecież nie umie.

Ten pyszny owoc polskiej myśli przeciwpowodziowej ma jednak i swoją słabą stronę.

Jak wykazała kontrola NIK, opisana wyżej parasolkowa strategia nie może być niestety realizowana. Dlaczego? I tu wyjaśnienie jest proste. Otóż po wydaniu wszystkich pieniędzy na wały i zapory panu ministrowi brakło funduszy na przeciwroztopowe parasolki. NIK skierował sprawę do prokuratora.

No cóż… Urzędnicy NIK są do tego, aby się czepiać. My bądźmy dla ministra wyrozumiali. Każdemu zdarza się czynić nieroztropne wydatki.

Stanisław Zubek
kampania "Aby rzeka była rzeką"

*) Zbigniew Podbiekowski, Henryk Tomaszewicz, Zarys hydrobotaniki, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1996, wydanie III, ss.531. Cytat ze str. 47.

Ł Poprzednie przyczynki to:

  1. Najskuteczniejszy bujny las [w:] "Biuletyn PKE" nr 1/98, s.8; oraz "Dzikie Życie" nr 3/98, s.9.
  2. Rewolucja przyczyną powodzi [w:] ZB nr 3(105)/98, s.12.
  3. Tygrys a sprawa polska [w:] ZB nr 4(106)/98, s.16.
  4. W Tajlandii pomyśleli [w:] ZB nr 6(108)/98, s.37.
  5. Pol-Forest o lesie i powodzi [w:] jw., s.40.
  6. Skalpowanie Ziemi a powodzie [w:] jw., s.39.
  7. Las przeciwpowodziową gąbką [w:] ZB nr 11(113)/98, s.29.
  8. Bez lasu - tsunami [w:] ZB nr 12(114)/98, s.8.
  9. Stan świata a powodzie [w:] ZB nr 13(115)/98, s.26-27.
  10. Golizna wytrzebionych stoków [w:] ZB nr 14(116)/98, s.16.
  11. Las łagodzi wezbranie [w:] ZB nr 15(117)/98, s.26.
  12. Mamuśka RP [w:] ZB nr 16(118)/98, s.51.

CZY WICEPREZYDENT JASTRZĘBIA ZDROJU
(NIE)ZNA SIĘ NA EKOLOGII?

Na przełomie marca i kwietnia br. w Parku Zdrojowym w Jastrzębiu (woj. katowickie) przeprowadzono prace mające - w zamyśle ich zleceniodawców - upiększyć ten obszar. Miasto po wielu latach przestoju przystąpiło do wycinki drzew o zachwianej statystyce, martwych, samosiewów, zagrażających bezpieczeństwu spacerujących ludzi oraz tych, których usunięcie warunkuje prawidłowy rozwój innych cennych egzemplarzy dendroflory. Wycinka drzew prowadzona jest pod nadzorem Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, do którego należy nadzór i decyzja w sprawie wszelkich robót wykonywanych w Parku.1)

W pierwszym etapie (…) zostanie usuniętych 86 sztuk drzew. W chwili obecnej typowane są do usunięcia dalsze drzewa, które po akceptacji konserwatora i uzyskaniu stosownych decyzji, zostaną usunięte jeszcze w roku bieżącym.2)

Oprócz wycinki drzew udrożniono również jeden z cieków wodnych przepływających przez zachodnią część parku. Oburzyło mnie to, więc wysłałem w tej sprawie list do Wydziału Infrastruktury Komunalnej Urzędu Miejskiego w Jastrzębiu Zdroju. Wkrótce otrzymałem odpowiedź od wiceprezydenta miasta - pana mgr. inż. Marka Dorsza, który w swoim piśmie stwierdził, że: udrożnienie cieku to nie ingerencja w przyrodę , gdyż ciek istniał tam od lat [podkreślenie moje - M. T.].

Chyba zgodzicie się ze mną, że powyższe stwierdzenie świadczy o zupełnym braku świadomości ekologicznej u jej autora. Przypomnę, iż wypowiedź padła z ust wiceprezydenta ponad 100-tysięcznego miasta. I w tym miejscu nasuwa się pytanie: dlaczego tak się stało? Tłumaczę to sobie w następujący sposób: za PRL-u nie wprowadzono do szkół podstawowych przedmiotu "ochrona środowiska", pomimo że ówcześnie zabiegała o to Liga Ochrony Przyrody. "Ojcowie Narodu" celowo nie dołożyli uczniom kolejnych lekcji, aby nie zawracać im głowy brudnymi rzekami, skażoną żywnością, zanieczyszczonym powietrzem itd. Nadrzędną ideą było wpojenie wszystkim Polakom starej komunistycznej maksymy: "Liczy się tylko produkcja". I chyba osiągnęli sukces, bo społeczeństwo dorastające za panowania PZPR-owskich dygnitarzy jest nastawione antyekologicznie (z małymi wyjątkami) i dzisiaj wychowuje kolejne pokolenie katów przyrody. Przykładem może być pan Dorsz, który nie dość, że mówi głupoty, to na dodatek wraz z Zarządem Miasta odrzucił projekt utworzenia Parku Miejskiego w centrum Jastrzębia Zdroju.3) W zamian stanąć ma tam m.in.: McDonald, stacja benzynowa "Aral" i supermarket "Minimal". Ale to już inna historia.

Mariusz Tomczak
* Turystyczna 71/43
44-335 Jastrzębie Zdrój

  1. Pismo wiceprezydenta miasta Jastrzębie Zdrój z dn. 27.4.98, nr IK-7053-3/3/98.
  1. Ziut Romanowski, Z siekierą na… park [w:] "Jastrząb" z 24.4.98 nr 16(234), s.3.

3) Zob.: Stowarzyszenie EkoAnimals, Pomóżmy zaistnieć parkowi [w:] "Przyroda Górnego Śląska" nr 8/1997, s.3.


Zielone Brygady nr 17 (119), 1-15 września 1998