ZB nr 6(12)/90, Czerwiec '90
"W zdrowym ciele zdrowy duch"
Macie bowiem wiedzieć,
że są dwa sposoby walczenia...
trzeba być lisem i lwem
Macchiavelli
CO TO JEST SPORT?
- Ćwiczysz judo? To wspaniale! Sam bym chciał.
A co w tym wspaniałego? Trzy lata orki, co najmniej pięć treningów na sali, do tego
siłownia, biegania, pływanie, i to wszystko w ciągu tygodnia. Czy warto się tak zarzynać,
tym bardziej, że jestem w kraju bardzo przeciętnym zawodnikiem, moje umiejętności
pozwalają marzyć o czołówce okręgu, ale nie dalej? Myślisz, że to jakaś przyjemność
rzucać na treningu 100 razy człowiekiem i vice versa, a może przyjemnością jest bić się w
ciągu godziny z dziesięcioma partnerami od 130 cm wzrostu do 90 kg wagi. Może sprawiło
by ci przyjemność trzy razy w tygodniu biegać 8 km, albo parę ton przerzucić na siłowni?
- Przecież sport to piękna sprawa, a w ogóle to po co ty się zarzynasz, jak nie chcesz
to możesz odejść.
To wcale nie tak prosto powiedzieć ludziom, których znam tyle czasu "znudziło mi
się", bo to nie są imieniny u cioci. Wszystko jest jeszcze komplikowane przez pieniądze.
Oni w ciebie inwestują i oczekują byś przywiózł medal, pomógł komuś w jego zdobyciu
(tzn. pełnisz rolę sparingpartnera) czy nawet byś nie martwił się o szkołę, a ćwiczył ile się
da. Jasne, że możesz powiedzieć "nie chcę pieniędzy", ale to przyciąga, a większość osób
ćwiczących (ci u nas mają 12 - 17 lat) ma marne wyniki w szkole i trener idzie tam i
rozmawia o takim "talencie" z dyrektorem, albo wręcz załatwia by tamtą, czy tamtego
przyjęli do liceum. Ja i tak jestem na tyle pomysłowy, że byłem niezależny, ale to było
okupione dodatkowym wysiłkiem. Dziś jestem zdania, że bardzo mi przydała się ta
wolność. Innym jednak sił, odwagi, rozumu nie starcza i chodzi tak jak koń w kieracie.
- Piękna rzecz jest rywalizacja, zasady fair play mówią, że wygrywa najlepszy. Sport
przecież służy zdrowiu, a ty mówisz jakby było to niszczeniem człowieka.
Przecież jest. Ty myślisz, że to daje zdrowie? Sportowiec ma ciało, które trener i
technika chce przekształcić w maszynę. Już taki sport odczłowiecza, a przecież nie jest to
jeszcze poziom wyczynowy. W ten sposób spędza czas ode mnie z klasy 10% uczniów-
oczywiście w różnych dyscyplinach. Ty sobie nie wyobrażasz czym na treningu jesteś dla
trenera jesteś nikim i dlatego ćwiczysz pod hasłem "serce bije człowiek żyje". Po treningu
się to zmienia, ale nie masz prywatności, twój anioł stróż wie o tobie wszystko: jak się
uczysz, co robi twoje rodzeństwo, zna twoją dziewczynę, rodziców, nauczycieli. To oczywiście
wymaga przyjacielskiego stosunku instruktor - podwładny. Na treningu czy
zawodach wymaga się wyzwolenia z siebie wręcz zwierzęcych instynktów. Musisz być:
silny, zwinny, szybki, przebiegły, błyskawicznie podejmować decyzje, bezwzględny,
niesamowicie wytrzymały, zapomnieć o bólu, a przy tym mieć instynkt
samozachowawczy. Ile to razy zdarzało mi się, że niemal traciłem przytomność przy
duszeniach, a udawało się z tego wyjść i wykręcić jeszcze przy tym rękę. To wszystko
rozwija jeszcze pewność siebie, ale czy to jest całkowicie korzystne?
- Ale jeżeli jesteś lepszy od innych to wygrywasz i możesz zostać mistrzem Polski
czy Europy
Widzisz, na każdych zawodach startują w jednej kategorii 15 - 40 osób a najlepszy
jest jeden. W kraju z kilkunastu zawodników tylko jeden zdobywa mistrzostwo Polski, a
nawet jak nim będziesz to jeszcze nie pojedziesz na turniej międzynarodowy. By się dostać
dalej musisz być na pierwszym miejscu w kadrze narodowej, a tam dopiero są układy,
każdy trener chce wywindować swego zawodnika, ty w tej grze jesteś maszyną do robienia
wyniku. Każdy szkoleniowiec stosuje własne metody, a więc jest to eksperymentowanie na
człowieku. Powiedz mi, czy dla samej satysfakcji, przecież ja nawet nie jestem w kadrze,
warto się tak poświęcać?
- Skoro jest to dla ciebie jakimś nawet enigmatycznym celem to uważam, że warto. W
końcu co ci grozi?
A choćby uraz łękotki, złamany obojczyk, pęknięte żebro, wybite palce, urazy i
przeciążenie kręgosłupa, uszkodzony łokieć czy szajba jaka może mi odbić gdy ktoś mnie
za długo podusi. Ja sądzisz, że to mało to jeszcze dodaj to tego fakt, że nie mam wolnego
popołudnia i wakacji. Jedynym życiem towarzyskim jest to jakie mam w klubie. Moi
kolesie z treningu albo idą na łatwiznę, albo zgrywają hojraków i chlają. Co cię tak wprawiło
w osłupienie? Czy to dziwne, że piętnastolatkowie zalewają robaka i żeby to tylko na
sylwestra? Jak im z tej okazji zostało pół litra to wypili po treningu. Byłem na obozie, to
tam dopiero ćwiczyli wytrzymałość: codziennie piwo, a jak jest za co to i coś mocniejszego.
Raz mi się zdarzyło pójść na jedno jasne, a tam przychodzi dwóch od nas w ortalionach i
mówi: "pięć setek". Później trener do rana się zastanawiał co z nimi zrobić bo dali sobie po
pysku. Widzisz jak marnie przy tym wygląda białe kimono, kolorowe pasy i trzy zasady
judo:
- ustąp aby zwyciężyć,
- minimum wysiłku, maksimum skuteczności
- trenować dla wzajemnego dobra i korzyści.
Ten niepodpisany tekst znalazłem na spotkaniu "Wolę być" we Włocławku, w Dzień Ziemi.
Chętnie poznamy Autora, czytelnicy zapewne też.
(aż)
ZB nr 6(12)/90, Czerwiec '90
Początek strony