Strona główna | Spis treści |
4.10. przychodzę na spotkanie, przynosząc ciastka, które stają się obiektem wielu sympatycznych dowcipów. Po wspólnym wegetariańskim śniadaniu zaczyna się właściwa część spotkania. Sporo wymiany poglądów i doświadczeń, chociaż są i tacy, którzy siedzą cicho. W końcu ustalamy dwie akcje na 14.10.98 przy Home Depot w Hollywood, w pobliżu siedziby mediów. Rano - kiedy do firmy przyjeżdża sporo klientów - mamy zamiar rozwinąć transparent nad autostradą i rozdawać ulotki. Po południu - informowanie klientów, które drewno pochodzi z puszczy oraz pikieta. 3 dni przed akcją będzie trening, jak zachowywać się pokojowo w przypadku brutalności ochroniarzy czy interwencji policji. Wszak jako obywatele mamy prawo do wolności słowa! Po spotkaniu zostajemy (ja i parę innych osób) malować dodatkowy transparent. Panuje zupełny relaks, dyskutujemy o wszystkim, słuchamy muzyki, niektórzy palą. Marina w przerwach ćwiczy sobie balet - tańczy dla siebie, nie jest w żadnej szkole tańca. Paul robi wykończenia transparentu, ale wyczerpują się przybory, więc następnego dnia dokończą inni. Jeden z pracowników LA Resource Center opowiada, jak kiedyś blokowali drogę wjazdową do miejsca, gdzie wycinano puszczę. Jeden z kierowców wiozących ścięte drzewa omal nie zabił się, bo zobaczył ekologów w ostatniej chwili i musiał gwałtownie skręcić w bok. Zahamował w ostatniej chwili przed walnięciem w jeszcze nie wycięte drzewa. Był wściekły na blokujących drogę. Jednakże zieloni zaprosili go na dyskusję, po której kierowca oznajmił, że rozumie protestujących. Rozchodzimy się. Niektórzy przyjdą w to samo miejsce następnego na comiesięczne spotkanie na tematy ogólne, dotyczące nie tylko Home Depot.
Dzień później generalne spotkanie, którym kieruje - jak poprzednio - Nima, a pomaga mu David. Nima twierdzi, że nie widział jeszcze na takim spotkaniu tak mało ludzi - zaczynamy w 10 (sami mężczyźni). Przyniosłem ciastka, ktoś z Greenpeace'u piwo. Dominuje temat akcji przeciw Home Depot. Omawiamy, kogo ściągnąć na akcję, jakie osobistości byłyby zainteresowane, kto w radzie miasta jest z nami, a kto przeciw nam. Jest to ważne, bowiem nie wszyscy jesteśmy zorientowani, do kogo i w jaki sposób uderzać. Kilka dni po naszej akcji odbędzie się publiczne przesłuchanie w sprawie Headwaters, na które musimy ściągnąć jak najwięcej osób popierających zielonych. Ustalamy, jakich prawników zwerbować na przesłuchanie i być może na naszą akcję (na wypadek, gdyby ochroniarze Home Depot nie uznali prawa do wolności słowa). Rozmawiamy też o sytuacji w Wielkiej Brytanii, Kanadzie i Polsce - namówiono mnie do tłumaczenia niektórych artykułów z ZB, co zresztą zrobiłem z chęcią. Poruszana jest również sprawa Birmy i militarnego reżimu w tym kraju. Birmę przestała już niszczyć naftowa korporacja Arco i Unocal. David zamyka wejściowe drzwi, kiedy jeden z uczestników zaczyna cytować wulgarne słowa użyte przez drwali w konwersacji z zielonymi niespełna godzinę przed tragiczną śmiercią Davida Chaina, działacza Earth First!. Spotkania odbywają się wieczorami w miejskim domku i lepiej, żeby sąsiedzi tego nie słyszeli. Ustalenia skończone. Każdy z nas dostał coś do roboty.
11.10. (niedziela) spotkanie, na którym sporo konkretów. Wiadomo, że na akcji będziemy mieli prawnika, a z San Francisco przyjedzie też prezes Rainforest Action Network i będzie reprezentowany popularny magazyn "Time". Osoby, które odwiedziły Home Depot, opowiadają, gdzie leżą deski z puszczańskiego drewna. Przygotowujemy też zdjęcia z objętych wycinką obszarów leśnych - będą pokazywane podczas naszego oprowadzania klientów po Home Depot. Mamy mały trening, jak się zachować pokojowo w każdej sytuacji, rozumiejąc, że nie jest naszym przeciwnikiem pracownik sklepu tylko firma, dla której on pracuje. Raczej nie przewidujemy aresztowań, ale na wszelki wypadek ustaliliśmy telefon, pod który można będzie dzwonić z posterunku. Dang opowiada o przykładach akcji bez przemocy podejmowanych przez Gandhiego, Boston Tea Party, Perota i Earth First!. Dang i David pouczają: nie żujemy gum ani nie palimy podczas demonstracji, ubierzmy się schludnie. Jest miniteatrzyk pokazujący, co się może zdarzyć podczas demonstracji, a później kończymy płachtę, którą w środę rano rozwiesimy nad autostradą. Ponieważ jest niedziela, a następnego dnia wypada święto, niektórzy pija ze mną alkohol. Wieczór spędzam w domu, przypominając sobie fakty dotyczące Home Depot:
Wszyscy spotykamy się o 5 po południu pod Home Depot w Hollywood. Spałem tylko 2 godziny, ale nie jestem śpiący. Ze zrozumiałych względów media dostały zaproszenia na 1730. Organizacja miejsca spotkania wypadła fatalnie; moje doświadczenia jeszcze z Polski przydają się przy kierowaniu "ruchem". Przybyli wcześniej przygotowują się duchowo przy śpiewaniu i perkusji. Przychodzimy pod Home Depot podzieleni na dwie grupy, zewnętrzna - protestująca i wewnętrzna - oprowadzająca po miejscach w Home Depot, gdzie leży czerwona sekwoja i inne ścięte stare drzewa. Oprowadzanie po tych miejscach odbywa się bez problemu, choć w asyście kilkunastu ochroniarzy. Dopiero na koniec nakazują nam wyjść. Dołączamy do zewnętrznej grupy. Home Depot było przygotowane na naszą akcję. Postarali się, żebyśmy nie mieli dużo miejsca do stania przy głównym wejściu oraz rozdawali własne ulotki z fałszywymi informacjami.
Akcja przebiegła dobrze, rozdaliśmy sporo ulotek, śpiewaliśmy i graliśmy na perkusji i bębnach. Ochroniarze trzymali dystans, nie interweniowali nawet wtedy, kiedy za naszymi plecami pobiło się jakiś dwóch niezwiązanych z nami facetów. Generalnie akcja dobrze zorganizowana i daje niezłe perspektywy na dalszą działalność niedawno powstałej grupy, jaką jest Action Resource Center.
Wieczorem, po akcji Paul i cześć grupy proponują kontynuowanie, np. w niedzielę, takich akcji jak poranna. Ci, co mogą, tradycyjnie idą na wspólną kolację.
Nadrzędny cel istnienia parku narodowego - ochrona przyrody nie będzie realizowany właściwie, jeśli ograniczenia w udostępnieniu turystycznym nie będą ściśle respektowane. Etatowa służba TPN jest nieliczna (w tym powołana do zwalczania przestępstw i wykroczeń Straż Parku - 4 osoby) oraz obciążona w sezonie również innymi zadaniami. Dlatego od wielu lat strażnicy społecznej Straży Ochrony Przyrody wspierają pracowników TPN, pełniąc służbę patrolową na szlakach turystycznych, udzielając informacji i pomocy turystom na szlakach oraz egzekwując przestrzeganie obowiązujących przepisów ochrony przyrody. Działalność jest skoncentrowana na najbardziej obciążonych odcinkach szlaków turystycznych. Głównym zadaniem jest informowanie i pouczanie turystów. Środki represji (np. w postaci mandatów karnych) stosowane są jedynie w razie konieczności.
W maju - dzięki uprzejmości kierownictwa i pilotów Centralnego Zespołu Lotnictwa Sanitarnego - po raz kolejny odbyły się zajęcia praktyczne z przyjmowania śmigłowca ratowniczego i zabezpieczenia lądowiska.
W akcji uczestniczyło 44 strażników SOP-u z województw: warszawskiego, skierniewickiego, łódzkiego, bielskopodlaskiego, sieradzkiego, krakowskiego, katowickiego, wrocławskiego, poznańskiego.
Prawie 70% strażników uczestniczyło w akcji po raz kolejny, co w połączeniu ze szkoleniami, sprawdzianami oraz aktywną działalnością strażników w swoim miejscu zamieszkania podczas całego roku sprawia, że grupa współpracująca z Tatrzańskim Parkiem Narodowym ma charakter kadrowy (m.in. wśród uczestników akcji była jedna osoba pełniąca funkcję inspektora wojewódzkiego SOP-u oraz 4 kierowników grup rejonowych SOP-u i inspektorów terenowych).
Strażnicy SOP-u biorący udział w akcji:
Stwierdzono i udokumentowano przypadek wylewania szamba. Zanieczyszczenia były odprowadzane do Potoku Kościeliskiego z willi, w której urządzono zakład gastronomiczny z publicznie dostępną toaletą. Interesującym pomysłem (autorstwa Krzysztofa Skockiego) jest wykorzystanie metody znaczenia fluoresceiną, stosowanej w badaniach przepływów w jaskiniach, dla oznaczenia i dokumentowania źródła zanieczyszczeń potoków.
Stwierdzono również kilkakrotnie wałęsające się psy, w tym nawet w rejonie Koziego Wierchu. O ile było to możliwe, psy chwytano i wywożono poza TPN. W jednym przypadku stwierdzono psy goniące jelenia. Strażnicy byli bezradni, gdyż psów nie udało się schwytać, a służbie TPN obecnie obowiązujące przepisy nie pozwalają na posiadanie broni służbowej i odstrzał szkodników.
W pozostałych wypadkach poprzestawano na szczegółowym wyjaśnianiu powodów, dla których istnieje zasada prowadzenia grup przez przewodników tatrzańskich oraz na informowaniu o wszelkich możliwych konsekwencjach, w tym cywilnoprawnych i karnych, prowadzenia grupy przez osobę nieuprawnioną. Interwencje te spotkały się w odczuciu strażników SOP-u z wyjątkowo dużym zrozumieniem ze strony prowadzących grupy.
Łącznie: | ilość | na kwotę zł |
udzielone informacje | 3360 | |
interwencje | 4138 | |
mandaty karne łącznie | 185 | 5795 |
w tym: gotówkowe | 127 | 2410 |
kredytowane | 58 | 3285 |
notatki służbowe | 18 |
13.6.: pięciu strażników uczestniczyło w udzieleniu pomocy i transporcie do schroniska Murowaniec turystki, która spadła po zalodzonym śniegu w Żlebie Kulczyńskiego.
14.6.: udzielono pomocy pracownikowi TPN, który został skaleczony w dłoń piłą mechaniczną.
12.7.: udzielono pomocy turyście z uszkodzonym stawem biodrowym. Z Hali Gąsienicowej został zwieziony samochodem TOPR-u do szpitala.
27.7.: patrol SOP-u w porozumieniu z ratownikiem dyżurnym Hali Gąsienicowej prowadził rozpoznanie w rejonie Dolinki Koziej, w związku z nieprecyzyjną informacją o wypadku w rejonie Orlej Perci. Zlokalizowano wypadek (śmiertelny) w żlebie - tzw. Honoratce, przekazano szczegóły wyprawie TOPR-u.
28.7.: na trasie z Czarnego Stawu pod Rysami udzielono pomocy turyście ze złamaną nogą.
2.8.:
7.8.: patrol SOP-u udzielił pomocy turystce, która doznała urazu kręgosłupa, spadając ze szlaku prowadzącego na Wrota Chałubińskiego. Drogą radiową powiadomiono TOPR, poszkodowana została przewieziona śmigłowcem do szpitala.
12.8.: transport turystki z uszkodzonym stawem kolanowym z progu Zmarzłego Stawu na lądowisko przy Czarnym Stawie Gąsienicowym, skąd przewieziono ją do szpitala śmigłowcem.
28.8.: podczas załamania pogody w godzinach wieczornych patrol SOP-u otrzymał informację o grupie Słowaków, którzy utknęli w zejściu z Zawratu. Wraz z ratownikiem dyżurnym wyszedł naprzeciw, na szczęście turyści zeszli bez szwanku.
Ponadto strażnicy udzielili pomocy w wielu sytuacjach nie wymagających powiadamiania TOPR-u oraz kilkakrotnie zabezpieczali miejsce lądowania śmigłowca ratowniczego.
Pod koniec akcji omówiono wstępnie z ratownikami szkolenie strażników przez TOPR przed przyszłoroczną akcją.
Największy transparent nieśli maszerujący razem z rzeźnikami wegetarianie z Proekologicznego Stowarzyszenia Progresywno-społecznego "ZIELONO-POMARAŃCZOWA ALTERNATYWA", mówiąc "NIE" likwidacji zakładu. Marsz protestacyjny pracownicy zakładów mięsnych zapowiedzieli już tydzień temu. Była to reakcja na fiasko rozmów z 23.3.98 prowadzonych w Ministerstwie Skarbu. Właściciele "Tormięsu" (Zakłady Mięsne w Sokołowie i X NFI) doszli do wniosku, że nie mają pieniędzy na inwestowanie w toruński zakład. Pracownicy boją się likwidacji, nie mają też pewności co do powstania nowego nowoczesnego zakładu [którego budowę w Toruniu deklarowały Zakłady Mięsne w Sokołowie].
Cele akcji - poza zaskoczeniem (!?) i okazją do pokazania się i wygłoszenia własnych tez do kamery i radiowych mikrofonów - stawały się bardziej czytelne po lekturze przygotowanych na akcję ulotek:
Cenimy sobie wolność i chcemy żyć w wolnym i sprawiedliwym kraju, gdzie nikt nie zmusza innych do określonego zachowania (art. 167 i art. 192-198 kk).*)
Dlaczego włączamy się w protest pracowników toruńskich zakładów mięsnych?
Dlatego właśnie, że chcemy żyć w sprawiedliwym i praworządnym kraju, w którym wszyscy obywatele są tak samo traktowani przez prawo niezależnie od zajmowanej pozycji, posiadanego majątku oraz możliwości wynajęcia adwokatów i radców prawnych, a przepisy kodeksu karnego obowiązują wszystkich i są egzekwowane, państwo zaś zapobiega spekulacjom nieuczciwej konkurencji, niegospodarności i zawłaszczaniu wspólnego społecznego mienia, celowemu działaniu właścicieli i osób zarządzających na szkodę zatrudnionych w nim pracowników i zakładu, którego własność i zarządzanie zostały przekazane i powierzone w celu bardziej efektywnego działania, a nie celem likwidacji z własną korzyścią, celem przejęcia rynku (art. 200, 202, 205, 206, 207 kk).*)
*) Obowiązywał wtedy jeszcze stary kodeks karny. W nowym są to odpowiednio: (art. 191 i 194-196 kk) i (art. 296, 304 kk) .
Cel: Edukacja prawna społeczeństwa - zwrócenie uwagi na wyznaczanie przez kodeks karny granic działań, które mogą być, a które nie powinny być tolerowane w interesie społecznym. Obalenie stereotypu, że polskie stowarzyszenia proekologiczne przedkładają sprawy zwierząt nad problemy ludzi, takie jak bezrobocie. Wskazanie, że właśnie wiedza prawna i dotycząca organizacji akcji i kampanii może również służyć obronie prawnie uzasadnionych interesów robotników i rolników. Protest przeciw precedensowej sytuacji pokazującej fikcyjność polskiej prywatyzacji i funduszy NFI oraz braku faktycznych zabezpieczeń przed nieuczciwą konkurencją. Pokazanie, że nie uciekamy od odpowiedzi na trudne pytania społeczne, oraz że kierujemy się zasadami prawa oraz racjonalnością i bezstronnością, nie zaś uprzedzeniami i przywiązaniem do własnych poglądów.
Cel potencjalny: Akcja stwarzałaby również możliwość konsumenckich akcji wegetarian (!) przeciw sklepom firmowym Sokołowskich Zakładów Mięsnych. Akcje tego typu - generalnie przeciw sklepom mięsnym - nie miałyby podstawy prawnej, gdyż mięso i jego przetwarzanie jest w świetle prawa legalne i jako takie musi być traktowane (również przez wegetarian). Natomiast konsumenci mają prawo bojkotować nieuczciwe firmy, tak jak ostatnio trwa międzynarodowy bojkot Shella. Tego typu akcja, np. pod hasłem - "NIE KUPUJ JUŻ MIĘSA - OD OSZUSTÓW I PASERÓW MAJĄTKU NARODOWEGO", mogłaby oczywiście mieć mocny wydźwięk propagujący wegetarianizm, bo przecież jedynym sposobem zmniejszenia produkcji mięsnej jest zmniejszenie społecznego popytu na mięso. Zamknięcie jednego z zakładów mięsnych (na skutek działań nieuczciwej konkurencji) nic nie zmienia dla ilości spożywanego mięsa, a zwiększa tylko popyt na transport (na trasie Sokołów-Toruń po przejęciu sklepów firmowych "Tormięsu" przez Zakłady Mięsne w Sokołowie).
Koszty: czas przygotowania ulotki oraz wykonania transparentu.
Materiały: 2 prześcieradła, farby oraz ksero udostępnione przez komitet strajkowy pracowników "Tormięsu".
Kontynuacja akcji: wykonanie na odwrocie poprzedniego nowego transparentu (z zacytowanym poniżej znanym anarchistycznym hasłem) i zawieszenie go za zgodą komitetu strajkowego na murach "Tormięsu" - będącego idealnym miejscem na wszelkiego rodzaju graffiti:
EKO-NOMIA I EKO-LOGIA MUSZĄ SŁUŻYĆ DOBRU SPOŁECZNEMU:
LIKWIDOWAĆ NIE ZAKŁADY, LECZ NIEZGODNE Z PRAWEM ZARZĄDZANIE GOSPODARKĄ PAŃSTWA WEDŁUG ZASADY:
"ZABRAĆ BOGATYM, ZABRAĆ BIEDNYM, DAĆ SWOIM"
1 MAJA 1998
A co wy myślicie o tego typu akcji?
Wśród wielu skandowanych haseł znalazły się:
W manifestacji wzięły udział rozmaite grupy ekologiczne i religijnie. Gapowicze entuzjastycznie przyjmowali maszerujących, wiele osób obserwujących manifestację z okien tańczyło (nawet w biurach!). Uczestniczy marszu mieli czarne ubrania. Dziennikarze także przyszli w czarnych ubraniach. Ruch uliczny na trasie przemarszu został zamknięty.
O ą 1630 wygłoszono przemówienia pod głównym budynkiem policji w Los Angeles: zwrócono uwagę, że wśród manifestantów są ludzie różnych narodowości i różnych ras, złączeni w walce przeciwko brutalności policji. Przypomniano, że w bieżącym roku USA po raz pierwszy znalazły się w raporcie Amnesty International, wymieniającym państwa, które łamią prawa człowieka.*) Przemawiały osoby skrzywdzone przez policję, nawołujące do działania, a także przedstawiciele rozmaitych grup religijnych. Poruszono też sprawę imigrantów, którzy mieli pozwolenie na pobyt w USA, ale po wstawieniu się za brutalnie pobitymi ziomkami będą deportowani. O ą 1900 nie było już prawie nikogo.
Podobne marsze odbyły się w wielu miastach USA.
ZB nr 18(120)/98, 16-30.9.98