las jak muzyka
Przeciw powodzi dobry las.
W wydanej kilka lat temu, interesująco napisanej i ładnie ilustrowanej książce Anny Kalinowskiej Ekologia - wybór przyszłości znajdziemy kolejne potwierdzenie tezy, że las łagodzi powodzie.
Las to jednak nie tylko produkcja drewna, do jakiej to roli był przez ostatnie dziesięciolecia sprowadzany. Podobnie jak muzyka łagodzi obyczaje, tak wpływ lasu łagodzi klimat, chroni od wiatru, sprowadza ożywcze deszcze
- pisze autorka. I dodaje - Zwłaszcza w górach znaczenie lasu jest ogromne. Zatrzymując jak gąbka wodę spływającą po stokach, korzenie drzew i runa leśnego chronią glebę przed erozją, a wodę przed zbyt szybką ucieczką do morza i zmniejszają ryzyko powodzi.*)Anna Kalinowska przytacza też (za innymi autorami) liczby ilustrujące ucieczkę wody pochodzącej z opadów w zależności od sposobu użytkowania terenu. I tak - z terenów pokrytych lasem i zaroślami ucieka najmniej, bo niecałe pół procenta (dokładnie 0,4%) wody opadowej. Z terenów trawiastych spływa już pięć razy więcej, ale też mało, bo 1,9%. Z pól - sześćdziesiąt pięć razy więcej (26%). Z terenów pozbawionych roślinności ucieka połowa (50%) wody opadowej, czyli sto dwadzieścia pięć razy więcej niż z powierzchni pokrytych lasem i zaroślami.
Uważam, że przytoczone liczby robią wrażenie i nawet nogę stołową potrafią skłonić do myślenia.
A czy poruszą betonowo-zaporowe głowy polskich polityków i przeciwpowodziowych speców? Nie wiem. Ale powinny. Powody do nadziei są dwa.
Powód pierwszy.
Książka została zalecona do użytku szkolnego (numer w zestawie 310/92) przez ministra edukacji narodowej. A przecież nie może być tak, że to, co napisane w książce zaleconej przez jednego ministra (edukacji) inny minister (ochrony środowiska) olewa. Byłoby to bardzo niepedagogiczne. A nawet, rzekłbym, demoralizujące. Jak się dzieci zorientują, to stracą wiarę w słowo pisane. A wtedy - edukacyjna mogiła. Zakwestionują nawet tabliczkę mnożenia, przestaną się uczyć i cały system edukacji narodowej, a wraz z nim cała nasza umęczona ojczyzna legną w gruzach. Kto tego chce?
Powód drugi.
Drugim powodem do optymizmu jest fakt, że książka została wydana przy finansowej pomocy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Należy mieć nadzieję, że Narodowy Fundusz nie marnuje pieniędzy i wiele dzieci dzięki tej książce swą świadomość ekologiczną podniosło. A śmiesznym byłby kraj, w którym dzieci są ekologicznie mądrzejsze od ministra ochrony środowiska. I tu rysują się dwa wyjścia. Albo należy dzieci ogłupić albo ministra oświecić. Właściwe oczywiście wybiorą eksperci, ale zwracam uwagę, że wyjście pierwsze (ogłupienie dzieci) może okazać się trudno wykonalne technicznie i kosztowne ekonomicznie. Wyjście drugie także może okazać się trudno wykonalne, ale powinno być tańsze. Oczywiście pod warunkiem prawdziwości założenia, że urzędników ministerstwa jest mniej niż dzieci.
A zatem Narodowy Fundusz powinien sfinansować program korepetycji dla ministra i jego podwładnych w zakresie lasu i powodzi. Przedstawiony niegdyś przeze mnie projekt urzędu Mamuśki RP (patrz przyczynek tuzinowy) udostępniam gratis. Dla dobra ojczyzny.
Stanisław Zubek
kampania "Aby rzeka była rzeką"
*) Anna Kalinowska, Ekologia - wybór przyszłości, Editions Spotkania, ss.375. Cytat ze strony 151. Dane ze strony 150.
Ł
Zestawienie poprzednich przyczynków - patrz Stanisław Zubek, Co pije minister? [w:] ZB nr 19(121)/98, s.36.25 lat temu...
Człowiek dysponujący maszynami do przebudowy krajobrazu zabrał się do przebudowania wód. Trzeźwy obywatel, który nigdy nie powierzyłby swego zegarka ani motoru praktykującemu amatorowi, pozwala mu spuszczać i napełniać jeziora, pogłębiać je, zanieczyszczać (...) Tak samo jest z rzekami (...) Sądzę, że społeczeństwa zgadzają się na akceptowanie i płacenie za te sprzeczne praktyki dlatego, że popełniają przynajmniej trzy błędy w rozumowaniu. Po pierwsze, każde z takich zarządzeń przedkłada się jako osobny projekt, ponieważ opracowują je oddzielnie biura lub zawody i każdego z nich przestrzega się ściśle, gdyż proponujący są wyszkoleni, każdy w swojej własnej, wąskiej dziedzinie. Społeczeństwo nie wie, że biura i zawody mogą być sobie przeciwstawne i że biegłość może uniemożliwić rozumienie. Po drugie, każdy mechanizm sztucznie skonstruowany uważa się za coś naturalnego (...) Po trzecie, rozumiemy mechanizm działania tylko tych tworów zorganizowanych, które sami zbudowaliśmy. Wiemy, że maszyny i państwa są tworami zorganizowanymi, że każda zmiana w ich części oddziałuje na całość. Wciąż jednak nie wiemy jeszcze, że to samo odnosi się także do gleb i wód (...) Dlatego ludzie za mądrzy na to, aby tolerować pospieszne wprowadzenie poprawek do naszej konstytucji politycznej, akceptują bez wahania wprowadzenie najbardziej radykalnych poprawek do konstytucji biologicznej.
A ileż takich przykładów można by mnożyć w Polsce... Najsmutniejsze jest to, iż do wielu osób mających wpływ na środowisko, pomimo upływu 25 lat, jeszcze te słowa nie dotarły. Jednak czasami warto poczytać to, co mówili nasi poprzednicy, choćby było to publikowane w okresie głębokiego PRL-u, gdzie - jak ogólnie wiadomo - przyroda nie stała na pierwszym miejscu!!!
Jacek Gemzik
* os. Unii Lubelskiej 2/4, 37-600 Lubaczów
&
Leopold Aldo [w:] Iwona Jacyna, Żyć znaczy niszczyć?, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1973, ss.141."Zabić za szklankę wody",
(...) Dla przeżycia w klimacie umiarkowanym potrzeba człowiekowi 3 l wody - wyłącznie na użytek wewnętrzny, bez żadnych zabiegów higienicznych czy operacji kulinarnych. Kto przez czas dłuższy zadowoli się wypijaniem mniejszej porcji - zginie, zresztą podobnie ci, którzy zaniedbają ablucji, co nieuchronnie prowadzi do zakażeń. Złe są też rokowania dla tych, którzy przejdą na spożywanie pokarmów surowych.
(...) W kręgu suszy znajduje się 80 państw, a w nich prawie miliard osób. Użycie nieczystej, niezdatnej wody jest co dzień przyczyną ponad 20 tys. zgonów. Według zgodnych, eksperckich prognoz, do r. 2020 w strefie niezaspokojonego pragnienia znajdzie się nieuchronnie ok. 3 mld osób. To rezultat stepowienia Ziemi, nadmiernego zaludnienia, nieprzemyślanych technologii.
Inwestycje przeciwdziałające - w rodzaju budowy zbiorników retencyjnych, przesyłania życiodajnego płynu na duże odległości, holowania lodowców i odsalania wody morskiej - są niezmiernie kosztowne i ogromnie ryzykowne, ponieważ wpływają na równowagę ekosystemu.
(...) w latach suchych na mieszkańca RP przypada 1000 m3 na rok, a w normalnych - 1600, co lokuje nasz kraj w grupie państw z kłopotami zaopatrzeniowymi. W Europie jedynie na Cyprze i Malcie występuje większe zagrożenie posuchą w kranach i studniach.
Mieszkaniec Unii Europejskiej ma do dyspozycji trzykrotnie większą porcję niż Polak. Obfite opady niosą tylko zagrożenie powodzią (...). W żadnej z naszych rzek, w żadnym z jezior nie ma już wody kwalifikowanej do pierwszej klasy czystości. 13 wielkich miast wojewódzkich, łącznie z Warszawą, wprowadza do rzek ścieki bez oczyszczenia.
(...) Woda staje się cenniejsza niż ropa. Ponure prognozy futurologów mogą się rychło sprawdzić. Zarejestrowano w świecie 300 nadgranicznych akwenów, które w niedalekiej przyszłości mogą być przyczyną zbrojnych konfliktów. Chiny lekceważą interesy wodne Wietnamu, Laosu, Tajlandii i Kambodży. Etiopia wielokrotnie usiłowała przejąć zasoby Nilu Błękitnego, co oznaczałoby stan klęski w Egipcie i Sudanie. O podział zasobów Gangesu omalże nie doszło do wojny między Indiami a Bangladeszem. Turcja projektuje inwestycje, które odbiorą wodę Irakowi i Syrii. Izrael wszedł na tym tle w konflikt z Jordanią. Przechwycenie wód Dunaju poróżniło Węgry z Czechami i Słowacją. Nie ma czegoś takiego jak międzynarodowe prawo wodne i jeśli przez czyjś obszar przepływa rzeka - rząd może się pokusić o zatrzymanie spływu na swoim terytorium. Z tym problemem musi się uporać przyszłe pokolenie.*)
Na tle braku wody pitnej, niesnasek politycznych i uprzedzeń religijnych może dojść do kolejnej wojny światowej! II wojna nazywana była "wojną ojczyźnianą"; III wojnę zapewne można będzie określić mianem "wielkiej wojny głupich (egoistów)".
Nie piszę tego dla samego krakania. Jeśli ciągłe pobudzanie wyobraźni, poczucia zagrożenia i instynktu samozachowawczego nie pomoże, to co nas uratuje?! Przecież to wstyd, że my, ludzie (stworzeni na podobieństwo Boga, jego Mądrości, Sprawiedliwości itd.), nie potrafimy sami się mądrze i sprawiedliwie zorganizować! Nad losem świata debatowało wiele światłych umysłów, cóż z tego, skoro głupota ludzi nikczemnych i różne egoizmy blokują ich wysiłki? Zbierzmy to, co było mądre w historii rozwoju społeczeństw, dołóżmy to, co wydaje się mądre futurystom i ekologom, odrzućmy to, co się skompromitowało w historii świata i idźmy naprzód Trzecią Drogą ku utopii społecznej! Wiem, że nie stworzymy prawdziwego raju, ale mądrym rozwojem i współtworzeniem przynajmniej upodabniamy się do naszego Stwórcy.
Czyż może być większy honor dla niedoskonałych ludzików, niż próbować naprawdę upodobnić się (przynajmniej zbiorowo!) do Tego, który stworzył nas na swój obraz i podobieństwo?! Tak rozumiem sens naszego istnienia: nie rozrywki i przyjemności, lecz dążenie do podobieństwa z Bogiem jest celem życia człowieka, jako jednostki i jako zbiorowości. Reszta to tylko dodatki, mimochodem.
Włodzimierz Bukowiec
* os. Kolorowe 18/18
31-940 Kraków
*) Wiesław Wesołowski (PAI) [w:] "Dziennik Polski" z 13.5.98.
rys. Jarek Gach