Strona główna   Spis treści 

ZB nr 3(129)/99, 16-30.4.99
RAPORTY - RELACJE - SPRAWOZDANIA

KTO DO NAS DOŁĄCZY?

Media prześcigają się w krzykliwych tytułach: Dość pijanych kierowców, Motoryzacja zabita, i jeszcze szereg innych epitetów można by było przytoczyć, a ludzie giną!

W Krakowie powstało Stowarzyszenie (nie lubiane, podejmujące trudne tematy) na Rzecz Praw Pieszych, nie lubiane, bo któż to jest pieszy? Pieszy to osoba przeszkadzająca w swobodnym poruszaniu się pojazdom samochodowym, zarówno na jezdni, jak i na chodniku.

W informacjach, szczególnie radiowych, powtarza się slogan, że pieszy został przejechany lub potrącony, ponieważ nagle wtargnął na jezdnię, a kierowca był trzeźwy i samochód sprawny - to pieszy przekroczył prędkość!

Aby takim sytuacjom zapobiec, Stowarzyszenie 23.4.99 zorganizowało pikietę w miejscu jednego z najniebezpieczniejszych przejść przez jezdnię.

Pod petycją o brzmieniu:

Do Zarządu i Rady Miasta Krakowa

My, niżej podpisani domagamy się w pełni bezpiecznych przejść dla pieszych z ul. Młyńskiej w kierunku ul. Miechowity i odwrotnie. Pod pojęciem bezpiecznego przejścia rozumiemy sygnalizację świetlną wymuszającą zatrzymanie samochodów, przejście podziemne lub nadziemne (pomostowe).

złożyło podpisy ok. 1000 osób mieszkających, pracujących i uczących się na tym terenie.

Nie jest to pierwszy przypadek wskazania Radzie Miasta miejsc, gdzie pieszy, aby przejść przez jezdnię, musi wymusić zatrzymanie się ciągu samochodów, narażając swoje zdrowie i życie.

Adam Spyrczyński
przewodniczący Stowarzyszenia na Rzecz Praw Pieszych
Fiołkowa 17/33, 31-457 Kraków


początek strony

DOM ARTYSTY PLASTYKA

W Domu Artysty Plastyka wystawiane są prace blisko stu wybitnych artystów realizujących się w różnych materiałach: malarstwo, rysunek, grafika, rzeźba, instalacje.

Wystawiane dzieła wyrażają przede wszystkim stosunek do natury, cywilizacji i egzystencji na Ziemi. Dominują prace refleksyjne, nie tylko pesymistyczne wizje, ale i optymistyczne kompozycje plastyczne. Jasne i ciemne, ciepłe i chłodne barwą, jak i treścią. Są tak czy inaczej głosem, jedną z form wyrazu twórcy wobec rzeczywistości.

Galeria Domu Artysty Plastyka
Mazowiecka 11a, 00-052 Warszawa
tel. 0-22/827-76-88
wt.-nd. godz. 1100-1800 - do 23.5.99

Stowarzyszenie Twórców i Nadawców ART MEDIA
Zwycięzców 4/51, 03-941 Warszawa
tel. 0-22/6171682, 0-604/291030
e-mail: artmedia@virgo.com.pl


początek strony

ANTYRASISTOWSKI OBÓZ AKCYJNY
NA GRANICY POLSKI-NIEMIECKIEJ UWIEŃCZONY SUKCESEM

Pomysł rozbicia obozu na granicy polsko-niemieckiej, który miał być punktem wyjścia dla różnorodnych akcji pod hasłem "Zabawa bez granic", powstał w styczniu '98 i spotkał się z tak entuzjastycznym oddźwiękiem, że zaproponowany termin (24.7-2.8.98) wydał się realistyczny.

Chociaż nie zdołano osiągnąć w tak krótkim czasie międzynarodowej mobilizacji, przyjechali ludzie z Anglii, Francji, Holandii, Belgii, Polski i Niemiec. Przy poszukiwaniu dogodnego terenu pod obóz odkryto kilka faszystowskich obozów treningowych, które bez żadnych problemów istniały od wielu lat. Łąka obozowa znajdowała się w Rothenburgu, miasteczku oddalonym ok. 20 km od Goerlitz, ok. 1 km od Nysy. Za czasów NRD była to baza militarna, a obecnie są tu koszary BGS, czyli Federalnej Straży Granicznej. W tym samym miasteczku, za pomnikiem Armii Czerwonej, znajdował się obóz JN (Młodzieży Nacjonalistycznej), która - według informacji miejscowej Antify (grupa antyfaszystowska) - spotykała się co weekend i dała się poznać jako organizator pochodów z nacjonalistycznymi pieśniami i licznych rękoczynów. Z obawy przed możliwymi bijatykami został on na czas trwania naszego obozu rozwiązany przez burmistrza. We wsi Steinbach, odległej o ok. 6-8 km od Rothenburga, znajdował się na skraju NATO-wskiej strzelnicy również wojskowo zamaskowany, duży, faszystowski obóz. Według potwierdzonych informacji - spotyka się tu co weekend ok. 70-80 faszystów, którzy przeprowadzają ćwiczenia militarne, co nie wzbudza niczyjego zainteresowania. Inicjatorzy Obozu Akcyjnego - członkowie różnych niemieckich grup antyrasistowskich i Ośrodka Badawczego ds. Uciekinierów i Imigracji - musieli pokonać blokadę miejscowych urzędów. Miejscowi faszyści posiadają Internet, odkryli więc odezwę o akcji, a miejscowy funkcjonariusz NPD (Neonazistowska Partia Niemiec) podjudzał hasłem: "Nadchodzą terroryści" nie tylko burmistrza, lecz również całe miasto. W obliczu tych trudności zadziwiała obfitość przygotowanych do realizacji pomysłów.

PONAD 36 GODZIN RAVE

Jako pewnego rodzaju introdukcja kulturalna, odbył się po północy w piątek trwający aż do niedzielnego popołudnia rave, zorganizowany przez RADICAL RAVE z Berlina, pod hasłem "Linia graniczna". Grupa ta cieszy się w Berlinie uznaniem od występu na "Love Parade". Chcą oni powiązać zabawę z radykalnymi treściami politycznymi. Oczywiście nie wszyscy uczestnicy zabawy okazali zainteresowanie dla treści politycznych. Najważniejsze jednak było nawiązanie bezpośredniego kontaktu z miejscową młodzieżą. Nad bezkolizyjnym przebiegiem rave czuwała warta zorganizowana przez miejscowych antyfaszystów. Ich profesjonalizm, jak również obecność prawie 400 uczestników obozu i być może bliskość koszar BGS odstraszyły faszystów na tyle, że nie zdobyli się na żaden atak.

NPD ZDOLNA DO SZYBKIEJ MOBILIZACJI

Według informacji miejscowej Antify - zarówno w Rothenburgu, jak też w wioskach wzdłuż Nysy faszystów nie ma. Znajdują się jednak w Goerlitz, Weisswasser, Niesky, Zittau i Bautzen oraz w okolicznych wioskach, które częściowo uchodzą za strefy nacjonalistycznie oswobodzone (od obcych elementów). NPD jest szczególnie silnie zorganizowana w Saksonii - liczy 1300 członków. Są oni w stanie w ciągu niewielu godzin - bez plakatów, ulotek i zapowiedzi - zorganizować przemarsz w liczbie od 300 do 600 członków, w zależności od okazji. Saksonia posiada największą ilość członków NPD (część kierownictwa federalnego mieszka w Dreźnie i Goerlitz). Dlatego też nastrój w wioskach wzdłuż drogi do Goerlitz podczas przejazdu kolumny samochodowej "Sight-Seeing-Tour" w poniedziałek był w miarę przyjazny, podczas gdy w Goerlitz albo okazywano słabe zainteresowanie, albo nawet otwartą wrogość. Goerlitz (znane w Polsce jako Zgorzelec), miasto przedzielone Nysą, po stronie niemieckiej jest zaliczane do miast zabytkowych i podlega licznym renowacjom. Na świeżo pomalowanych fasadach było widać liczne napisy z akcji sprayowych, przeprowadzanych tydzień wcześniej podczas obozu kobieco-lesbijskiego. Wobec tych akcji mieszkańcy Goerlitz nie okazali zbyt dużo zrozumienia. Zorganizowane następnego dnia wieczorem spotkanie z mieszkańcami miasta nie przyniosło oczekiwanych efektów (nawiązanie dialogu lub dyskusji). Z jednej strony - burmistrz odwołał w ostatniej chwili zapowiedzianą wizytę, z drugiej strony - lokalny dziennik "Saechsischen Nachrichten" ("Wiadomości Saksońskie") zadbał o wrogie nastawienie do organizatorów. Jednakże uczestnicy obozu zapełnili salę niemal w całości. Wśród miejscowych byli przeważnie ludzie zaangażowani w pracę zawodową lub społeczną z uciekinierami i migrantami. Nie spełniły się obawy co do ewentualnych prowokacji ze strony faszystów, którzy być może ze względu na zbliżające się wybory woleli uniknąć zamieszek. W ramach akcji "Jump across the border" odbył się pokaz koszykówki ulicznej z udziałem niemieckiej gwiazdy kosza Henninga Harnischa (Alba Berlin), komentowanej przez Jürgena Kuttnera z radia FRITZ z Berlina. Również ta impreza spotkała się z chłodnym przyjęciem mieszkańców Goerlitz.

AKCJE, AKCJE, AKCJE...

Na zakończenie wyścigu kolarskiego "Tour de Saksonia" nasi rowerzyści w koszulkach z napisem "Kein Mensch ist Illegal" ("Żaden człowiek nie jest nielegalny") wjechali jako pierwsi na metę, witani przez zdumioną orkiestrę i brawami wtajemniczonych w akcję widzów. Zanim policja przystąpiła do akcji na metę zaczęli wjeżdżać prawdziwi uczestnicy wyścigu, a zdumioną orkiestrę akurat w tym momencie zatkało.

Do następnej akcji została dopuszczona nawet zaufana prasa - chodziło o utworzenie nowych przejść granicznych. W biały dzień na najlepiej strzeżonej granicy europejskiej udało się stworzyć dwa przejścia przez Nysę: jedno pontonowe z dmuchaną gumową łodzią, drugie ze sznurowej kładki. Prasa zdążyła nawet zrobić zdjęcia. Zanim oddziały BGS dotarły na miejsce było już po zawodach. Polscy pogranicznicy pieszo i bez zmotoryzowanych kolumn zepsuli nam zabawę, odcinając linki, które umożliwiały funkcjonowanie tych przejść, a dwóch naszych dowcipnisiów nawet zaaresztowali na parę godzin.

Bardzo zauważalna była również demonstracja taksówkarzy, pod hasłem "Przeciw jurysdykcji granicznej - taksówkarze nie są pomocniczymi szeryfami". Była to kolejna kolumna samochodowa. Tym razem oprócz samochodów obozowych jechali z nami taksówkarze z Berlina, Hamburga, Goerlitz i Zittau, na znak protestu przeciwko karaniu taksówkarzy za podwożenie "nielegalnych" cudzoziemców w głąb kraju. Tzw. linia przygraniczna ciągnie się w pasie 30 km wzdłuż granicy, w którym BGS ma obowiązek każdego "nielegalnego" cudzoziemca odstawić natychmiast do więzienia deportacyjnego. Z drugiej strony, każdy taksówkarz ma obowiązek przewozić pasażera zgodnie z jego życzeniem. Uciekinierzy przez "zieloną" granicę korzystali więc z taksówek, żeby zgłosić się legalnie poza tą strefą przygraniczną do władz celem wszczęcia postępowania azylanckiego. Krajowe władze Saksonii wraz z "niezawisłym" sądownictwem wszczęły postępowanie karne przeciwko 22 taksówkarzom z okręgu Zittau-Loebau (ogólna liczba taksówkarzy - 73). Dwóch z nich zostało skazanych na półtora oraz dwa lata więzienia bez zawieszenia. "Normalni" kryminaliści mogą takie wyroki dostać w zawieszeniu. Ci natomiast muszą odsiedzieć. Prasa nie mogła tej wielogodzinnej, "przypadkowej" blokady najważniejszych węzłów komunikacyjnych nie zauważyć. Nazajutrz pisano o strasznych korkach. Ale o przyczynach tych korków też.

ŚMIERTELNE POLOWANIE NA UCIEKINIERÓW

Radość z przeprowadzanych akcji przerwała makabryczna informacja radiowa. W nocy ze środy na czwartek mikrobus z 28 cudzoziemcami, ścigany przez patrol BGS rozbił się o skałę na zakręcie w pobliżu Drezna. 9 osób zginęło na miejscu, a większość pozostałych przy życiu została ulokowana w okolicznych szpitalach. Najwięcej z nich przewieziono do szpitala we Freibergu. W ciągu paru godzin zorganizowaliśmy w porozumieniu z tamtejszymi strukturami Antify spontaniczną demonstrację w tym mieście. Niestety, miejscowy dyrektor szpitala, na zarządzenie lokalnego polityka w funkcji radcy okręgowego, nie wpuścił do szpitala ani adwokata, ani nawet mieszkającego w Niemczech brata jednego z poszkodowanych.

POMIMO GORYCZY - DALSZA AKCJA

Nie był to jedyny przypadek akcji, która nie była z góry zaplanowana, ale był to dobry sposób na wprowadzenie w błąd naszych opiekunów, którzy opublikowany przez nas program wystąpień potraktowali poważniej od nas. Dzięki temu najczęściej byli tam, gdzie nas nie było lub tam, gdzie chcieliśmy, żeby byli. Np. kiedy BGS zmobilizowało swoje siły przed zapowiedzianą przez nas akcją pod koszarami, mogliśmy spokojnie wysypać śmieci przed dwoma hotelami specjalizującymi się w kwaterowaniu "legalnych" azylantów w warunkach dalekich od cywilizowanych. Dzięki temu nie było większych problemów ze sprzątaniem naszego obozu w ostatnim dniu. Całkiem na sportowo zakończyliśmy obóz regatami na Nysie. Przy pomocy najbardziej nieprawdopodobnych pływadeł staraliśmy się nie sprowokować polskich żołnierzy do odpierania niespodziewanej agresji ze strony niemieckiej.

PO SŁOWIE

Powyższe sprawozdanie nie jest ani zbyt szczegółowe, ani kompletne. Dla uczestników najważniejsze są przemyślenia i wnioski na przyszłość. Z jednej strony - zasłużona radość z takiego pasma sukcesów i euforia prowadząca do jednoznacznej decyzji: powtórzmy to jeszcze raz. Z drugiej strony - krytyczne omówienie niedociągnięć tak, aby następny obóz był lepszy, bardziej happeningowy i bardziej międzynarodowy. Zwracamy się zwłaszcza do naszych przyjaciół zza Odry i Nysy. Tym bardziej, że już niedługo będziemy musieli takie obozy organizować na... Bugu.

Dwaj Polacy z Bonn i Poznania

PS

Tegoroczny Obóz Graniczny odbędzie się 7-15.8.99 na granicy niemiecko-polsko-czeskiej, w okolicach Zittau. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do współpracy!

kampania "ŻADEN CZŁOWIEK NIE JEST NIELEGALNY"

Kontakt (zawsze pamiętaj o znaczku pocztowym na odpowiedź!):

Kolektyw "ROZBRAT"
skr. 5
60-966 Poznań 31
tel. 0-603/24-72-45 (Tomek Lisiecki)

początek strony

KRZYK SQUAT GLIWICE ROZWARTY!!!

27.9.98 odbyło się otwarcie squatu w Gliwicach. Budynek jest w dobrym stanie, ma około 20 pomieszczeń.

Impreza była tylko dla środowiska, gdyż przygotowując się do kampanii mającej na celu zalegalizowanie squatu jako Niezależnego Centrum Kultury (NCK), nie chcemy się zbyt wcześnie ujawniać.

W planach były m.in.: występ Patyczaka i oficjalne otwarcie przez członków OI POLLOI - niestety wzięło to w łeb. Zostało tylko oficjalne otwarcie i koncert dwóch kapel. Przyszli też znajomi grafficiarze, żeby sobie "powrzucać". Głodni mogli się nasycić super vegan-żarłem. W ogóle klimat koncertu ultra podziemny - po prostu powrót do ideałów sceny niezależnej. Sam koncert odbył się w zasquatowanej hali po byłej rzeźni. Prąd podłączony na lewo, cały czas baliśmy się najazdu policji, ale mimo to nie przeszkadzało nam to w dobrej zabawie. Na przyszłość chcemy powrócić do korzeni, tzn. wolimy robić koncerty mniej znanych kapel, lecz za to totalnie tanie.

Strasznie sympatyczne i wzruszające okazało się symboliczne przecięcie wstęgi-łańcucha przez chlubę naszego miasta - ponad 70-letniego anarchistę z Bułgarii.

Po imprezie pozostało nam tylko zwinąć się (co za czad - 10 minut i zero śladu po imprezie: wystrój zmieniony, lewy prąd zerwany, sprzęt wyniesiony...) i razem pojechać na OI POLLOI.

Sama historia squatu zaczęła się 3.9.98, kiedy to został on rozdziewiczony. Sprawa z budynkiem wygląda tak, że od półtorej roku miasto nie może się zdecydować, co z nim zrobić.

Obok domu znajdują się duże baraki - kiedyś była tam rzeźnia miejska - które też chcemy wykorzystać. W najbliższym czasie zrobimy w jednej z hal miejsce do jeżdżenia na desce. Na razie problemów z łysymi i policją nie mamy, ale ci pierwsi już podobno o nas wiedzą - na co się przygotowujemy - choć w Gliwicach wielkich problemów z nimi nie ma.

W całej kampanii na razie zbieramy podpisy o utworzenie NCK, a gdy już będzie ze 3 tys., to oficjalnie skierujemy wniosek, zrobimy konferencję, a potem to już kampania na całego...

To by było na tyle. Jakby ktoś chciał nas odwiedzić, to prosimy o kontakt.

Stowarzyszenie Ekologiczno-Kulturalno-Wolnościowe "Krzyk"
skr. 2, 44-101 Gliwice
e-mail: krzyk@poczta.wp.pl
tel. 0-602/820-803 (Kasia) tel. 0-501/925-777 (Bartek)


początek strony

JASIU SIEDZI - NAPISZ DO NIEGO!

Jasiu, gliwicki squatters, ekolog i aktywista został aresztowany 16.3.99 za bójkę z naziolkami sprzed 5 lat. Ma do odsiedzenia rok, bardzo prawdopodobne, że wyjdzie warunkowo już we wrześniu. Pomóż mu przetrwać ten trudny i niezbyt przyjemny okres: napisz do niego, wyślij zina, kartę telefoniczną. Pamiętaj, że choćby zwykła kartka umili mu czas. Bardzo potrzebna jest też kasa, więc odżałuj sobie tego browara i pomóż.

Jan Stolarski, Zakład Karny
Sobieskiego 298, 42-580 Wojkowice

Pieniądze na pomoc dla Jasia należy przysyłać pod adresem S.E.K.W. "KRZYK".

Z w/w powodu ogłoszenie S.E.K.W. "KRZYK" o ekologicznym rajdzie rowerowym (EkoRajd Festiwal [w:] ZB nr 2(128)/99, s.59) jest nieaktualne.

Katarzyna Matuszewska




ZB nr 3(129)/99, 16-30.4.99

Początek strony