Strona główna   Spis treści 

ZB nr 6(132)/99, 1-15.6.99
RAPORTY - RELACJE - SPRAWOZDANIA

CAŁY NARÓD BUDUJE AUTOSTRADY
(26.3.99 WARSZAWA, HAPPENING FEDERACJI ZIELONYCH)

Stwierdzenie towarzysza Balcerowicza, że nie może być pieniędzy dla lekarzy czy nauczycieli, gdyż są one potrzebne na autostrady - sprawę dla nas przecież najważniejszą, nie pozostało bez echa.

Przed Ministerstwem Finansów zgromadził się lud pracujący nie tylko stolicy, aby wyrazić swój wielki entuzjazm dla wzniosłej idei płatnych autostrad i gorące poparcie dla tego wielkiego pioniera sojuszu biznesmeńsko-urzędniczego, czołowego budowniczego naszego wspólnego, kapitalistycznego euroregionu.

Przy radosnym wtórze pieśni sprzed lat, zagrzewających do sumiennej i wydajnej roboty, przedstawiciele rożnych grup zawodowych, ubrani w swe codzienne, robocze stroje, wyrażali gotowość poświęceń dla dobra wielkiej idei. Pielęgniarka stwierdziła, że dla dobra autostrad gotowa jest leczyć za darmo; nauczycielka zgodziła się nie pobierać wypłaty za nadgodziny, traktując swój trud jako skromną cegiełkę do budowy autostrad. Nie mogło tu też zabraknąć przedstawiciela klasy robotniczej, który wyraził swoje poparcie, składając symboliczny dar serca - stalowy klucz nastawny dla towarzysza Balcerowicza. Najbardziej jednak wzruszył zebranych towarzyszy przedstawiciel chłopów polskich. Z worka przywiązanego do kosy wydobywał on coraz to nowe datki - owoce swego znoju. A to jabłko, a to znów marchewkę. W końcu złożył w ofierze nawet pamiątkę rodzinną - kieszonkowy zegarek po dziadku, który walczył w I wojnie światowej, rzecz jasna o autostrady. Tak to tradycje rodzinne przenikają euroregionalny patriotyzm, stając się zaczynem dojrzałej postawy obywatelskiej. Wystąpienia te przerywane były raz po raz żywiołowymi owacjami i okrzykami: Autostrady!, Pomożemy!, Mniej jedzenia więcej spalin!.

Wreszcie nastąpił uroczysty akt przecięcia biało-czerwonej wstęgi na znak otwarcia autostrady utworzonej z rozwiniętego naprędce rulonu czarnej tkaniny. Po nowo otwartej drodze ku Wspólnej Europie zaczął wkrótce nerwowo krążyć tam i z powrotem przedstawiciel nowej klasy społecznej - biznesmen w czarnym garniturze, białej koszuli i ciemnych okularach z aktówką pod pachą. Niestety, nie mógł się przejechać robotnik, bo mu zabrakło z resztki wypłaty. Kazano mu zarobić. Rozczarowany był też przedstawiciel ludu pracującego wsi - nikt nie chciał już jego marchewki i jabłek...

Olgierd Dilis

liście

początek strony

WIZYTA PRZEDSTAWICIELA STARSZYZNY INDIAŃSKIEJ

Wielcy nauczyciele reprezentują prosty, przejrzysty i nacechowany współczuciem styl nauki. Do ich grona należy Harvey Mette Silver Fox z plemienia Cherokee. W dniach 14.5.99 (wykład: UJ - Kraków) i 15-16.5.99 (zajęcia warsztatowe) człowiek ten przebywał w Polsce na zaproszenie Danuty Ogöne-Kroskowskiej oraz jej uczniów i współpracowników.

Trudno pisać bliżej o przebiegu zajęć praktycznych. Odbywały się one w obrębie kręgu utworzonego przez około 80 uczestników. Jeśli ktoś miał coś do przekazania, chciał podzielić się swoimi problemami, dawał znać i wstawszy, czekał na Srebrnego Lisa, który natychmiast zdążał doń pewnym i sprężystym krokiem. Po osobistej rozmowie z szamanem lub rozmowie przy pomocy tłumacza osoba ta przekazywała później swoją sprawę głośno wszystkim osobom. Amerykański gość znajdował różne rady, posługując się własnymi obserwacjami i osobistymi doświadczeniami z własnego życia. Sporadycznie odwoływał się również do prostych, potężnych rytuałów, jak w przypadku pewnej pary, która przeżywała aktualnie uniemożliwiające harmonijne porozumienie trudności. Oczywistą siłą byli wszyscy ludzie z kręgu, wspierający wydarzające się procesy terapeutyczno-rozwojowe.

Pora przedstawić wspaniałego gościa, ale najlepiej uczyni to on sam. Oto wyjątek wypowiedzi, która pojawiła się w piśmie "Kayas ochi" (zima 1998/1999, biuletyn informacyjny Sztumskiego Koła Zainteresowań Kulturą Indian "Stowarzyszenie Żółwi"):

Pochodzę z plemienia, które wyszło z ukrycia po tym, jak mój lud wiele pokoleń wcześniej uciekł z koloni USA na terenie Florydy. Jako dorosły mieszkałem niedaleko Ship Rock w Nowym Meksyku, w jednym z czterech rogów ziemi ludu Nawaho. Nawaho wezwali mnie do udziału w jednej ze swoich ceremonii.

Rok wcześniej brałem udział w ich obrzędzie szałasu oczyszczenia, gdzie powiedzieli mi, że wiedzą o moim pochodzeniu indiańskim. Gdyby także wiedzieli o tym "Anglos", nigdy nie dostałbym tu pracy. 20 lat później otrzymałem podczas ceremonii sakralne imię Silver Fox/Srebny Lis, chociaż przez te lata krążyłem pomiędzy światem nie-Indian i Indian, pracą zawodową i tradycją. Przez następne 13 lat mocowałem się z zaakceptowaniem siebie i trwało to aż do uleczenia mnie przez Kanadyjską Babkę w lutym 1996 r.

Teraz już wiem kim jestem!

Napisałem ten wstąp, by wyjaśnić, czym są zmagania z prawdziwą tożsamością.

Stwórca poruszył ludzi, by wezwali mnie około r. 1990, abym zyskał świadomość związków pomiędzy wszystkimi istotami - Ziemią, Roślinami i ludzkimi narodami. Wielu nazywa to Świadomością Ziemi. Dla mnie jest to sakralne powiązanie wszystkich naszych krewnych. Dla Ziemi - rośliny, zwierzęta i ludzie są tym samym w sensie powinowactwa duchowego.

Z tego powodu musimy zwracać się o pokój.

POKÓJ OŻYWA W WEWNĘTRZNEJ ZALEŻNOŚCI WSZYSTKIEGO CO ISTNIEJE. POKÓJ zaczyna się ode MNIE! Odkąd poświęciłem swoje życie, by pracować dla pokoju w różnych miejscach, rozwijać je dla pokoju, kroczyć przed siebie z posłaniem pokoju dla innych.

Prowadzę ceremonie, udzielam innym porad, staram się innym służyć przykładem. Do naszych powinności należy wpływanie na innych, by dochodzili do pokoju z samymi sobą i zarażali tym następnych. Nie ma tu miejsca do walki o pokój, gdyż jedyną drogą prowadzącą do pokoju jest sam pokój.

Dlatego modlę się:

STWÓRCO
Proszę każdego z nas
Który uczestniczył
W zgromadzeniu Pieśni Wilka
By pamiętał, że czerpaliśmy to samo tchnienie,
jak tchnienie życia,
Życia, które wybrałeś dla nas
By nam je ofiarować.

Pamiętając o twym darze życia,
Postępujmy w ten sam sposób, więc
Czcijmy wszystkie żyjące istoty na Ziemi
O której wiemy, że żyje.
Pomóż nam znaleźć drogę,
W trakcie naszej własnej podróży
By wpływać na innych,
Aby i oni mogli wpływać
W niesieniu POKOJU wszystkim
...WADOGH

Nie byłby sobą, gdybym nie wyraził w poetyckiej formie swojej wdzięczności dla tego niezwykłego człowieka, przemieniającego własnym przykładem świat. W języku jego plemienia nie ma określenia dla słowa srebrny, więc jego święte imię tłumaczy się jako: Lis Świecący na Biało czy Lis Świecący Białym Światłem. Czyż natura poezji nie promieniuje już z tych określeń? Posłuchajcie:

Krąg Życia wielki
widzę
w kwiatach łąkę
całą
i lisa nie rudego
z lasu lisa
lecz Wielki Las Istot
w nim Lisa Świecącego
na Biało

Cieszyn, 20.5.99


skąd bierze się
białe światło
Białe Światło Lisa?
nie pomieści więcej
treści ślad
i przestrzeni nie
obejmie więcej
pusta srebrna
misa

Cieszyn, 23.5.99


Jerzy Oszelda




ZB nr 6(132)/99, 1-15.6.99

Początek strony