Strona główna | Spis treści |
18.5.99
Dzień Dobry
Pragnę przypomnieć Panu o obietnicy sprzed prawie 2 lat: o interwencji w sprawie uporczywie fałszowanej Konwencji Berneńskiej o ochronie dzikiej przyrody europejskiej, czyli Konwencji o ochronie gatunków dzikiej flory i fauny europejskiej oraz ich siedlisk naturalnych (załącznik do Dz. U. 58 poz. 263 z 25.5.96). Do dziś przechowuję tekst z poczty elektronicznej:
--------------
From: Grazyna Kupis <kpuw@sejm.gov.pl>
Reply-To: kpuw@sejm.gov.pl
Organization: Klub Parlamentarny Unii =? iso-8859-2? Q? Wolności
To: Barbara Glowacka <bjastra@RAMA.bl.pg.gda.pl>
Subject: =? iso-8859-2? Q? Prośba posła Radosława Gawlika
Chcę Pani pismo do Premiera wzmocnić interpelacją poselską. Proszę o przesłanie kopii pism do Ministerstwa Ochrony Środowiska i ich odpowiedzi. Pozdrowienia
Radosław Gawlik Poseł na Sejm RP
----------------
Materiały przesłałam, adresu poczty elektronicznej nie zmieniłam, ale nic się nie zmieniło w sprawie tak prostej, jak opublikowanie prawidłowego, pełnego tekstu Konwencji.
Wszystko, co mogłam ustalić na jej temat cały czas jest dostępne w Internecie pod adresem:
strona: www.gdansk.sprint.pl/firmy/jastra/klub/konwnur.htm |
Nic pozytywnego się nie stało w tej sprawie, oprócz docierających do mnie opowieści o krętactwach władz Polski, już drugiej ekipy. Pana ekipy.
Z przykrością obserwowałam Pana występ w telewizyjnej Panoramie 10.5.99 o tym, jak niebezpieczni dla stanu ryb w polskich rzekach są kłusujący płetwonurkowie z kuszami. Pragnę poinformować, że płetwonurek, zanim zabije rybę musi ją najpierw zobaczyć. Zrobienie tego w rzece o przezroczystości 30 cm lub w jeziorze o przezroczystości 1 m jest nieco trudne. Poza tym, płetwonurek nie ruszy podwymiarowej ryby, bo go koledzy śmiechem zabiją. Niestety, tego o nawet legalnych wędkarzach nie mogę powiedzieć. Albo są zawody, albo łowią żywca.
Zabicie ryby, ewentualnie wraz z kłusującym płetwonurkiem, za pomocą prądu jest bardzo proste, niezależne od stanu zanieczyszczenia wód, warunków atmosferycznych i na dodatek jest legalne.
Podwodne łąki, pełne sterczących z mułu głów węgorzy to już historia. Ja widziałam coś takiego tylko raz w życiu, starsi mówili, że dawniej było ich więcej, o wiele więcej. Połowy ryb prądem zlikwidowały ten problem, zostawiając na dnie gnijącą padlinę, która nigdy nie miała pęcherzy pławnych wystarczająco dużych, by wypłynąć na powierzchnię, choćby nie wiem jaką mocą prądu je potraktować.
Polski Związek Wędkarski - jeden z większych obszarników wodnych w Polsce, systematycznie prowadzi połowy ryb prądem elektrycznym, a z drugiej strony lamentuje nad spadającą ilość ryb w Polsce.
Najbardziej szkodliwe są odłowy "chwastu rybnego", w których ginie wszystko, co pływa w wodzie. Potem prowadzi się szumne akcje zarybiania, które służą wyłącznie dzierżawcom zbiorników wodnych.
Pomimo ratyfikowania Konwencji zakazującej łowienia ryb śródlądowych prądem.Pomimo wejścia w życie konstytucji stwierdzającej nadrzędność ratyfikowanych konwencji międzynarodowych nad ustawami. Pomimo mojej ponad 2-letniej korespondencji z różnymi urzędami przyznającymi mi w zasadzie rację, ale bez skutków prawnych.
Polski tekst Konwencji został zafałszowany i moje uwagi na ten temat, zgłaszane dość systematycznie rządowi, gazetom, Radzie Europy, czy Unii Europejskiej, spowodowały powiększenie kręgu moich znajomych i lepsze niezrozumienie systemu władzy w Polsce, którego Pan teraz jest elementem i twórcą i - jak się okazało - teraz propagatorem.
Dlaczego uważam, że tekst Konwencji jest umyślnie zafałszowany?
Ponieważ:
Poza tym skandaliczne jest publiczne ogłoszenie nieprawdy w postaci zastrzeżeń do Konwencji. Lista niezmiernie rzadkich roślin została publicznie ogłoszona całemu światu, a w szczególności członkom Rady Europy, że w Polsce są one niezagrożone wyginięciem, tylko dlatego, że nie były ujęte na liście roślin prawnie chronionych w Polsce.
Nie zrobiono nic w celu ochrony zagrożonych wytępieniem przez myśliwych populacji kuropatw, zajęcy czy łosi, do czego również zobowiązuje Polskę Konwencja. Przypominam, że w r. 1996 przedłużono okresy polowań na wiele zwierząt, w tym na łosie. Intensywne polowania prowadzono na terenie ich ostoi, czyli w Biebrzańskim Parku Narodowym. Ileż można narzekać na kłusownictwo?
Ile razy ma się powtarzać historia głuszców i cietrzewi wziętych pod ochronę po ich prawie całkowitym wytępieniu przez myśliwych - poszukiwaczy trofeów, bo nawet nie mięsa?
Wracam do mojego podstawowego pytania:
Co się dzieje z Konwencją o ochronie gatunków dzikiej flory i fauny europejskiej oraz ich siedlisk naturalnych? (załącznik do Dz. U. 58 poz. 263 z 25.5.96)?
Kiedy będzie opublikowany jej prawidłowy tekst?
Kiedy będzie zakazany połów ryb śródlądowych prądem elektrycznym, bez dyskusji, czy źródło prądu jest na ropę, akumulator, czy bezpośrednio z sieci wysokiego napięcia?
Kiedy uaktualni się listę roślin chronionych na podstawie Polskiej Czerwonej Księgi Roślin?
Kiedy zbada się rzeczywistą sytuację rybki słonecznicy? Dlaczego jest chwastem? Jeśli jest zagrożona w całej Europie oprócz Polski, to dlaczego nie przesiedlić nadmiaru jej populacji, o ile rzeczywiście jest on jakimkolwiek problemem?
Kiedy ograniczy się okresy polowań na zwierzęta zagrożone wyginięciem?
Byłabym wdzięczna za odpowiedź.
Z poważaniem
Barbara Głowacka
e-mail: bjastra@rama.bl.pg.gda.pl e-mail jastra@gdansk.sprint.pl
Jestem płetwonurkiem, instruktorem, mam na sumieniu 2-3 flądry zabite 15 lat temu, nigdy potem nie zabiłam żadnej innej ryby pod wodą.