Strona główna | Spis treści |
Dziś statki nie są w stanie dotrzeć przez upstrzone lodem i głazami płycizny 13 km w głąb lądu, gdzie obecnie znajduje się czoło. Jęzory innych lodowców także wycofały się. Poza tym wieczna zmarzlina topnieje, tajga masowo zamiera, pojawiły się plagi szkodników leśnych. Podobnie dzieje się w północnej Kanadzie i na Syberii, choć w mniejszym stopniu, bo tam ocieplenie nie jest równie szybkie. Zmiana klimatu zaczyna się dramatem na dalekiej Północy... tak jak przewidzieli to eksperci już w latach 80.
...Alaska ociepliła się prawie o 3°C. Ocieplenie czuć i widać na każdym kroku. W mieście Fairbanks 30 lat temu, w ciągu roku temperatura osiągała 25°C - zaledwie przez tydzień. Obecnie przeciętne lato jest o 11% cieplejsze i temperatura osiąga lub przekracza 25°C przez trzy tygodnie w roku. 30 lat temu zimą temperatura często schodziła poniżej -40°C. W ostatnich 20 latach liczba tak zimnych dni w Fairbanks znacznie spadła. Pokrywa lodowa na Morzu Beringa zmniejszyła się o 5% w ciągu ostatnich 30 lat. Niedaleko Fairbanks ludność od 1917 r. zabawia się w loterię, w której nagroda zależy od odgadnięcia daty ruszenia lodów na rzece Tanana. Cztery najwcześniejsze roztopy miały miejsce od 1990 r. Wewnątrz lądu spada mniej deszczu latem, ale za to więcej śniegu w zimie. Mimo że okres wegetacyjny wzrósł o 20% często brak wody do nawadniania upraw. Zaszła dramatyczna zmiana - powiedział Scott Miller, który uprawia zboże, owies i siano na dużym polu położonym 2 godziny jazdy na płd. od Fairbanks. W latach 80. deszcz padał praktycznie całe lato, a przymrozki mogły wystąpić w lipcu. Teraz zeszliśmy w drugą ostateczność; brakuje wody i jest cieplej - dodał Miller.
Dłuższe lato przyciąga więcej turystów. Nic dziwnego, że w 1997 r. stwierdzono wzrost gospodarczy sektora turystycznego. Mniejsza pokrywa lodowa może pozwolić na rozszerzenie działalności odkrywkowej, produkcji ropy naftowej i gazu z platform pełnomorskich. Cieplejsze wody przybrzeżne i morskie mogą wzmocnić niektóre rodzaje rybołówstwa. Okres żeglugowy na wybrzeżu powinien się wydłużyć, a szlak północny do Europy może stać się wolny od lodu. Mimo potencjału wzrostu niektórych działów gospodarki, skutki ocieplenia są najbardziej widoczne w negatywnej postaci na lodowcach, zmarzlinie i lasach.
Ostatnio Amerykanie stwierdzili w oparciu o pomiary laserowe, że wiele z setek lodowców Alaski cofa się. Cieplejsza atmosfera zawiera więcej wilgoci, która w postaci śniegu zasila górne części lodowców w tempie szybszym niż dotychczas. Lodowce powinny więc wydłużać się, a tymczasem kurczą się w dolnej części, bo cieplejsze lata stapiają więcej niż nadmiar śniegu, szczególnie w ostatnich 5 latach. Coś się dzieje - powiedział dr Will Harrison, geofizyk z Uniwersytetu Alaski i ekspert od lodowców. Badania 9 lodowców wykazały znaczną utratę masy w dolnych partiach, prawdopodobnie w wyniku zwiększonego topnienia w lecie. Latem tysiące wodospadów niosą zwiększony przepływ z topniejącego śniegu i lodu. Uważam, że sprawcą jest zmiana klimatu - powiedział dr Harrison. Jak tylko ocieplenie nastanie na dobre, nic nie powstrzyma cofania się lodowców. Nie można zatrzymać wystrzelonego pocisku.
Poza Alaską pola lodowe, lodowce oraz zimne środowiska wysokogórskie w Europie, Azji i Afryce dostarczają dowodów na ocieplenie. W lodowcach zachowana jest, warstwa po warstwie, coroczna historia klimatu sięgająca tysiące lat wstecz. Wiercenia lodu wyraźnie wykazały ocieplanie w północno-wschodnim Tybecie, Andach peruwiańskich, na Półwyspie Antarktycznym i w rosyjskiej Arktyce w bieżącym stuleciu.
Lodowiec Lewisa na Mount Kenya w Afryce zmniejszył masę o 40% w l. 1963-1987, mimo że w tropikach wzrosła zawartość wilgoci w dolnych warstwach atmosfery, a więc teoretycznie masa lodowców powinna się zwiększyć. Lodowce tropikalne są szczególnie wrażliwe na niewielkie nawet ocieplenie otaczających mas powietrza, bo istnieją w warunkach temperatury zbliżonej do punktu topnienia lodu. Lodowiec Speke w Ugandzie poważnie skurczył się od czasu pierwszych obserwacji w 1958 r.
Podobnie dzieje się w Andach. Qori Kalis, największy lodowiec wypływający z pola lodowego Quelccaya, mierzono czterokrotnie w l. 1963-1991. Szybkość topnienia w l. 1983-1991 była 3 razy większa niż w l. 1963-1983, a tempo utraty masy wzrosło 7-krotnie. Pomiary w 1995 r. potwierdziły kontynuację cofania się Qori Kalis i obrzeży Quelccaya, a od 1983 r. powstały trzy nowe jeziora górskie z roztopów. W środkowo-północnych Andach w Peru zaobserwowano szybkie wycofywanie lodowców w masywie Cordillera Blanca od 1970 r. Niektóre lodowce Nowej Zelandii nie mogą być pokazywane turystom, bo dojście do czoła przez świeżo obnażone dno doliny jest zbyt niebezpieczne. Pokrywa lodowa w Alpach tak drastycznie skurczyła się w ostatnich latach, że w wielu miejscach obnażyła skryte przez tysiące lat połacie gruntu. W jednym wypadku umożliwiło to odkrycie ciała prehistorycznego człowieka, który zamarzł zaskoczony przez śnieżycę podczas wędrówki w górach.
Większość masy lodowej globu znajduje się na Grenlandii i Antarktydzie. Pola lodowe Grenlandii i środkowej Antarktydy Wsch. nie wykazują ocieplenia lokalnego klimatu. Natomiast pokrywa lodowa Półwyspu Antarktycznego na zachodzie Antarktydy (półwysep wysunięty w stronę Argentyny) należy do najszybciej kurczących się. Półwysep otoczony jest ogromnymi "półkami" lodu pływającego na powierzchni morza, w odróżnieniu od lądolodu - lodowca. Półki wykazują niebezpieczne zmiany. W 1996 r. doniesiono o oderwaniu się ogromnej masy lodu z Półki Larsena. Półka Wordiego zmniejszyła powierzchnię o 40% w ciągu zaledwie 20 lat. Prognozowanie zachowania masywów lodowych Grenlandii i Antarktydy pod wpływem ocieplenia klimatu światowego jest bardzo trudne - powiedziała profesor Ellen Mosley-Thompson, czołowa glacjologistka USA, która wraz z kolegami z Ośrodka Badań Polarnych im. Byrda przy Uniwersytecie Stanu Ohio bada lodowce niemal na całym świecie. Kiedy już poznamy ich zachowanie, będzie zbyt późno na martwienie się. Będą, jak galopujące rumaki - nic ich nie zatrzyma. Niektórzy badacze obawiają się, że przedłużenie lądolodu Antarktydy w postaci ogromnej "półki" na otaczających morzach rozpadnie się. Lądolód Antarktydy zacznie wtedy spływać do oceanu. Morskie półki lodowe obecnie stanowią kilkukilometrowej grubości barierę podtrzymującą lądolód, zapobiegając "rozpłynięciu" się jej. Objętość lodu na Antarktydzie jest tak duża, że poziom mórz i oceanów na całym świecie mógłby podnieść się o kilka metrów wskutek rozpłynięcia, zatapiając szereg małych państw-wysp oraz zalewając nisko położone tereny nadbrzeżne (np. Bangladesz i delty rzek w Chinach) i miasta na wybrzeżach.
Na początku kwietnia br. naukowcy ogłosili, że Półki Larsena i Wilkinsa straciły 3 tys. km2 powierzchni w ciągu roku. To niemal taki ubytek jednego roku, ile przeciętnie ubywało w ciągu ostatnich 10-15 lat - powiedział Ted Scambos z Uniwersytetu Kolorado. Widać jasno eskalację. Za kilka lat znaczna część Półki Wilkinsa prawdopodobnie zaniknie - dodał David Vaughan, współpracownik z Brytyjskich Badań Antarktydy. Od lat 40. średnia roczna temperatura powietrza antarktycznego wzrosła o 2,5°C. Ocieplenie przy powierzchni nie powoduje bezpośredniego topnienia lodu, natomiast woda dostaje się w szczeliny, powodując rozsadzanie lodowca.
Profesor Georg Grabherr z Uniwersytetu Wiedeńskiego jest botanikiem ekologicznym i studiuje zmiany w roślinności Alp w wyniku zmiany klimatu. Poza regionami polarnymi i subpolarnymi, wysokie góry są ekstemalnym środowiskiem, gdzie widać, czy życie reaguje na ocieplenie i jak szybko. Badania profesora Grabherra wykazują, że przyroda zaczęła reagować na postępujące ocieplenie wywołane efektem szklarniowym. Rośliny górskie wędrują w górę, tj. do stref uprzednio za zimnych dla przetrwania. Przy starej granicy zimna występuje obecnie więcej roślinności. Większą bioróżnorodność szczególnie wyraźnie widać na skalistych przełęczach, które stanowią bezpieczne korytarze dla "przeprowadzek" flory. Takie zmiany zaszły w ostatnim stuleciu - powiedział prof. Grabherr. Na Piz Linard - szczycie z najdłuższą historią obserwacji (od 1834 r.) - populacje większości gatunków wzrosły w stosunku do stanu z ok. r. 1950. Podobny efekt zaobserwowano na Antarktydzie.
Główny komponent łąk w Alpach środkowych, Carex curvula, jest szczególną rośliną. Żyje kilkaset lat i rozmnaża się przez pączkowanie, a bardzo rzadko - za pomocą nasion. W czasie ocieplenia w latach 30. skolonizowała połacie łąk tymczasowo pozbawione śniegu. Większość osobników ma 40-50 lat, a więc najwidoczniej przetrwały w cieplejszych warunkach od tamtego czasu. Dla porównania, skandynawska brzoza górska (Betula tortuosa) przekroczyła w latach 30. górny zasięg drzew w górach Skandynawii, w Alpach i w Arktyce. Większość osobników z tych lat wymarła podczas chłodniejszego okresu 1950-1970. Jest to dowód na to, że zasięg drzew nie jest tak dobrym wskaźnikiem długotrwałych zmian klimatu, jak się na ogół uważa - oświadczył prof. Grabherr.
Na szczytach alpejskich znaleziono sosenki Pinus cembra na wysokości 3103 m, czyli 1000 m ponad ich normalnym zasięgiem. Nasiona zostały zmagazynowane na zimę przez ptaki. Botanicy dziwią się, że nasiona wykiełkowały na takiej wysokości. Pozostałe dane zebrane w Alpach wskazują, że rośliny wspinają się ze znacznym opóźnieniem w stosunku do tempa ocieplenia klimatu.
Od wielu lat sceptycy podważają ostrzeżenia naukowców o postępującym ociepleniu i ryzyku czekającym ludzkość, argumentując to niedoskonałością modeli matematycznych. Nie całkiem wiem, co odpowiedzieć. Dowody przedstawiliśmy - powiedziała profesor Mosley-Thompson na spotkaniu 6 czołowych badaczy zmiany klimatu z prasą, zorganizowanym przez organizację ekologiczną Ozone Action w 1996 r. w stolicy USA. Na spotkaniu naukowcy wyrazili poglądy reprezentujące ponad 2 tys. specjalistów z uniwersytetów, rządów, jednostek badawczych i sektora prywatnego na całym świecie. Grupa badawcza nazywa się Międzyrządowy Zespół ds. Zmiany Klimatu (Intergovernmental Panel on Climate Change, w skrócie IPCC). Ten bezprecedensowy program badawczy zapoczątkowany został w 1988 r. pod egidą ONZ i Światowej Organizacji Meteorologicznej wobec wzrastających dowodów i obaw zmiany klimatu. Dr George Woodwell, założyciel i prezydent-dyrektor Instytutu Badawczego w Woods Hole w stanie Massachusetts oraz profesor ekologii na Uniwersytecie Yale, stwierdził na spotkaniu prasowym w Waszyngtonie:
Według mnie zmiana klimatu jest najpoważniejszym zagrożeniem ekologicznym stojącym przed światem. Jak postępująca toksyfikacja środowiska i zubożenie biologiczne, zmiana klimatu może zmienić cywilizację w chaos w bardzo krótkim czasie, jeśli nie stawimy im czoła. Świat naukowy uważa, że zostało niewiele czasu, aby zająć się kwestią ocieplania Ziemi. Destabilizacja klimatu przez człowieka jest sprawą dokonaną.
Obecnie sceptycy próbują winić za ocieplenie klimatu Alaski zmiany w krążeniu powietrza znad Pacyfiku od lat 70. Klimatolodzy wskazują jednak na poważne ocieplenie w całej lądowej Północy, od Alaski przez Kanadę po Syberię, gdzie cyrkulacja znad Pacyfiku nie dociera. Ocieplenie w całym niemal regionie podarktycznym i arktycznym jest drastyczne w porównaniu ze średnim globalnym ociepleniem o ok. 0,5°C w ciągu ostatnich 100 lat.
Raport IPCC z 1996 r. szacuje, że za następne sto lat średnia globalna wzrośnie o 1 do 3,5°C w stosunku do stanu obecnego. Nie wiadomo, jak poważne mogą być konsekwencje tego. Pozornie niewielkie średnie ocieplenie, osądzane przez przeciętną osobę przez porównanie z wahaniami temperatury w mieszkaniu czy miejscu pracy, w skali globalnej oznacza znaczną zmianę warunków klimatycznych. Dla przykładu, w szczycie ostatniego zlodowacenia średnia temperatura przy powierzchni Ziemi była tylko o ok. 5°C niższa od obecnej średniej światowej.
Ocieplenia i oziębienia nie są obce sędziwej Ziemi, która w swojej historii przeżyła większe wahania niż prognozuje się na nadchodzące stulecia. Różnica polega na tym, że poprzednie zmiany klimatu zachodziły dziesiątki, setki razy wolniej. Biosfera i człowiek mieli dość czasu, aby się dostosować do tak wolnych przemian. Obecne zmiany klimatyczne zniszczą wiele gatunków i zmienią wiele znanych nam procesów przyrodniczych, a człowiekowi narobią poważnych kłopotów, jak to już dziś widać na przykładzie Alaski. Człowiek będzie w stanie dostosować się do zmian, natomiast przyroda ulegnie poważnym zmianom.
Północ ma ocieplić się dwukrotnie więcej niż średnia dla całej Ziemi. Zmniejszająca się pokrywa śniegów i lodów odbija coraz mniej energii słonecznej w przestrzeń kosmiczną, pozwalając większej ilości ciepła pozostać w atmosferze. W północnych szerokościach geograficznych atmosfera jest bardziej stabilna zimą i wiosną, więc zatrzymuje więcej ciepła w dolnych warstwach. Niektóre regiony (np. tropiki) doświadczą zmian mniejszych od średniej światowej. Mogą też wystąpić przypadki ochłodzenia klimatu, np. na Wyspach Brytyjskich.
Średnie temperatury w kanadyjskiej Arktyce mają poważnie wzrosnąć w następnym stuleciu. Prognozy wykonuje się za pomocą modeli komputerowych, w których zakodowano poznane dotąd elementy i procesy składające się na klimat. Komputerowe reprezentacje klimatu nie są idealne, jednak dość dokładnie odtwarzają zdarzenia klimatyczne z przeszłości, takie jak 3-letnie ochłodzenie klimatu światowego po wybuchu wulkanu Pinatubo. Trwają prace nad komputerowym "odtworzeniem" ostatniej epoki lodowcowej. Byłby to niezbity dowód realności prognozowania klimatu za pomocą komputera.
Ok. 2100 r. zimy mają być o 5-7°C cieplejsze na wyspach arktycznych i w kontynentalnej Arktyce kanadyjskiej. W centralnym rejonie Zatoki Hudsona i na północny zachód od wysp arktycznych zimy mają być do 10°C cieplejsze. Średnie ocieplenie w sezonie letnim szacuje się na 5-8°C w części kontynentalnej i na wyspach arktycznych, 1-2°C w północnej części Zatoki Hudsona, w Zatoce Baffina i na północno-zachodnich wyspach arktycznych. W najdalszych częściach wschodniej Arktyki kanadyjskiej może nastąpić lekkie ochłodzenie w zimie i wiosną. Opady atmosferyczne mają wzrosnąć do 25% ponad stan obecny niemal w całym regionie arktycznym. Będą występować w różnych porach roku, ale głównie latem i jesienią. Obecne opady śniegu wczesną jesienią i wiosną mogą zamienić się w deszcze.
Tajga otacza glob pierścieniem przerwanym tylko przez oceany: na zachodzie od Alaski, poprzez całą Kanadę, Skandynawię po przeciwnej stronie Atlantyku, przez ogromne tereny Syberii, aż po części Chin, Mongolii i Półwyspu Koreańskiego. Mniejsze fragmenty tajgi występują w Górach Skalistych i w Alpach. Łącznie tajga ma 15 mln km2 powierzchni (ok. 50 razy więcej niż Polska). Tajga zajmuje 1/3 powierzchni wszystkich lasów i 11% powierzchni lądów. Północnym sąsiadem tajgi jest tundra, a na południe występują stepy i lasy strefy umiarkowanej. Tajga i pozostałe lasy i puszcze spełniają trzy zasadnicze funkcje w biosferze:
Proces obumierania tajgi na Alasce zaczyna się od masowych złamań czubków drzew pod ciężarem śniegu. Drzewa są przystosowane do lekkiego, sypkiego śniegu typowej suchej, mroźnej zimy sprzed 30 lat. Szczególnie ciężkie opady śniegu w 1989 r. i na początku lat 90. połamały jak zapałki wierzchołki 35-metrowych świerków. Zbiegło się to z niespotykanym dotąd atakiem szkodników. Po falach ciepła nastąpiło niesłychane rozmnożenie owadów - powiedział dr Glenn Juday, ekolog lasów na Uniwersytecie Alaski. Poza tym ocieplenie przesunęło północny zasięg niektórych gatunków szkodników leśnych. W tajdze, osłabionej cieplejszym sezonem letnim i suszami, pojawiły się plagi owadów, atakujące świerki. Korony osik wyglądają żałośnie tam, gdzie powinien był nastąpić ich przyrost. Szkodniki rozjuszyły się w ostatnich 6-7 latach - poinformował dr Juday. Chodzi o najlepsze lasy, jakie mieliśmy w głębi Alaski.
Wzdłuż południowej granicy Alaski szeroki pas tajgi na długości 500-600 km ma kolor czerwony (niedawno umarła) i szary (od dawna martwa). Szacunkowo 30-50% białych świerków (white spruce) zginęło na Alasce w ostatnich 15 latach. Chrząszcze drążące korę świerków właściwie wykańczają drzewostan - potwierdził Jerry Broughton, naczelnik regionalnego programu uzdrawiania lasów w Służbie Leśnej USA w Anchorage. Na tę katastrofę ekologiczną złożyło się szereg czynników, łącznie z faktem, że tajga jest w podeszłym wieku, a więc bardziej wrażliwa na ataki szkodników i choroby. Ale na pewno ocieplenie stworzyło lepsze warunki dla rozmnażania się chrząszcza korowego - dodał Broughton. Istotnie, wiodący badacze twierdzą, że globalna zmiana klimatu da się poznać zwiększeniem wszelkiego rodzaju ujemnych skutków w otoczeniu. Wielu ekspertów sądzi, że tajga powoli będzie przesuwać się na północ, na obecne bezdrzewne tereny tundry. W innych rejonach południowe gatunki drzew weszłyby na miejsce tajgi, ale dla Alaski południe to ocean, więc nie wiadomo, co wyrośnie na terenach obecnej tajgi.
Wyschłe lasy to znakomita pożywka dla ognia, nie tylko na Północy. Cieplejsze temperatury sprzyjają też szybszemu rozkładowi masy organicznej w glebie. Gleby leśne zawierają kilkakrotnie więcej pierwiastka węgla niż biomasa w korzeniach i ponad powierzchnią. Wycinanie i zamieranie lasów powoduje wyzwolenie się węgla z gleby do atmosfery w postaci dwutlenku węgla i metanu. Lasy, tundra i ich gleby zawierają dość węgla, aby dodać jego znaczne ilości do emisji wytwarzanych przez człowieka. Jak już doświadczono na Alasce, wymieranie drzew pod bezpośrednim wpływem cieplejszej pogody przyspieszone będzie ekspansją szkodników na północ, chorobami i pożarami. Wytrącone z równowagi strefy lasów i tundry na całym świecie mogą dodać do atmosfery 1-2 mld t pierwiastka węgla rocznie. Taka ilość może spowodować niespodzianki w ocieplaniu światowym. Dla porównania obecne emisje pierwiastka węgla ze spalania paliw kopalnianych wynoszą 6 mld t rocznie, z wyrębu lasów - 1,5 mld t rocznie. Tego sprzężenia zwrotnego nie wzięto pod uwagę w prognozach ocieplenia klimatu światowego. Jest jedną z potencjalnych niespodzianek, ukrytych w zanadrzu postępujących zmian - oświadczył profesor Woodwell.
Greenpeace oszacował w 1994 r., że pożary i rozkład tajgi mogłyby dodać do 225 mld t węgla do atmosfery, zwiększając obecny poziom o 1/3 w ciągu następnego stulecia. Od 1976 r. dał się zauważyć wzrost liczby pożarów lasów i przeciętnej powierzchni objętej ogniem. Tajga o łącznej powierzchni 560 tys. km2 (większa niż Francja) spłonęła w l. 1980-1989. W 1994 r. donoszono, że powierzchnia pożarów lasów w Kanadzie od 1976 r. zwiększyła się 6-krotnie w stosunku do średniej z XX wieku, a ponad 9-krotnie w górskich i umiarkowanych zachodnich lasach USA. Rosja zanotowała ostry wzrost spalonej powierzchni lasów od 1985 r. W 1987 r. armia 40 tys. żołnierzy chińskich próbowała bezskutecznie zwalczyć pożar lasów nad rzeką Amur, stanowiącą granicę między Rosją a Chinami. 22-tysięczne miasteczko poszło z dymem. Płomienie szczęśliwym zrządzeniem losu ominęły arsenały amunicji. Spłonęło 11 tys. km2 lasów po stronie chińskiej i co najmniej 100 tys. km2 (prawie 1/3 powierzchni Polski) na północ od Amuru.
Niemal każdy rok bije nowe rekordy. W 1989 r. w rekordowych pożarach w Kanadzie spłonęło 64 tys. km2 lasów w Manitobie, Quebecu, Saskatchewan i Ontario. Ewakuowano tysiące ludzi. Letnie susze i tornada przyczyniły się do katastrofy. Rok 1998 pobił ten rekord. Kanada nie ma służb, sprzętu ani środków finansowych na zwalczanie tak potężnych pożarów. Od czasu zakończenia zimnej wojny armia kanadyjska przekwalifikowuje się na ochronę społeczeństwa i zasobów naturalnych przed klęskami żywiołowymi, takimi jak powodzie, pożary lasów i zamarzający deszcz (w 1998 r. zdezorganizował on Ontario i Quebec na kilka tygodni i spowodował ogromne straty materialne, np. zawalenie wież sieci przesyłowych wysokiego napięcia). Od 1988 r. koszt walki z pożarami lasów wynosi ponad 200 mln dolarów kanadyjskich rocznie.
Charakterystyczna dla Północy jest wieczna zmarzlina - grunt zamarznięty nawet w pełni lata, czasem zawierający zagrzebane duże kawały lodu. Zmarzlina topnieje na Alasce. Tam, gdzie spoczywały zagrzebane od wieków bryły lodu, pojawiają się doły głębokie na parę metrów. Na przestrzeni tysięcy km2 połacie lasów toną w miarę jak grunt zapada się u ich podstaw, a woda nowych mokradeł zalewa ich korzenie. Słupy telefoniczne i energetyczne przechylają się, straciwszy oparcie w zmarzlinie. Tak samo drzewa, stwarzając zjawisko "pijanej puszczy".
Odtajanie podłoża dewastuje drogi utwardzone. Szosy pocięte są pęknięciami i wyglądają jak fale morskie. Jazda po nich wymaga ciągłej uwagi i ostrożności. Ekipy drogowe nie tylko, że reperują nawierzchnie przez całe lato, ale powtarzają reperacje w tych samych miejscach, co kosztuje znaczne sumy pieniędzy.
Dr Wladimir Romanowski - uprzednio z Uniwersytetu Moskiewskiego, a teraz pracujący na Uniwersytecie Alaski - jest ekspertem od zmarzliny. Koło domu teściowej pod Fairbanks pokazuje dziurę w ziemi o dł. 5 m, szer. 2 m i głęboką na 2,5 m. Na dnie leży darń i niedoszłe młode drzewka. Powstała przez topnienie podłoża. Coraz więcej takich dziur pokazuje się na Alasce - wyjaśnił Romanowski. Wiercenia wykazują w wielu miejscach, że grunt będzie topniał w miarę ocieplania klimatu. W ciągu ostatnich stu lat południowa granica zmarzliny przesunęła się w niektórych miejscach o 120 km na północ, a prognozowane ocieplenie spowoduje łączne przesunięcie o 500 km. Roboty budowlane i utrzymanie dróg na zmarzlinie będą problematyczne w okresie przejściowym.
Dotychczas zamarznięta masa organiczna w zmarzlinie zacznie po stopnieniu gruntu rozkładać się na gazy cieplarniane (dwutlenek węgla, metan). Niektórzy badacze obawiają się nagłej fali emisji z tego źródła, która może niebezpiecznie zwiększyć tempo zmian klimatycznych, powodując nieprzewidziane, nieprzyjemne niespodzianki.
Dorzecze Mackenzie, najdłuższej rzeki w Kanadzie (dł. 4321 km - druga po Mississippi w Am. Płn.), zajmuje obszar 1,8 mln km2, obejmujący prowincje Saskatchewan, Alberta i Kolumbia Brytyjska oraz Terytoria Północno-Zachodnie i Yukon. Od 1.4.99 ze wschodniej części Terytoriów Północno-Zachodnich utworzono nową jednostkę administracyjną o nazwie Nunavut, gdzie znalazło się obrzeże dorzecza Mackenzie. Mackenzie wpada do Morza Beauforta, a w dorzeczu znajdują się jeziora Wielkie Niewolnicze i Wielkie Niedźwiedzie. Ocieplenie regionu o 1,5°C od początku bieżącego stulecia oraz widoczne oznaki zmiany klimatu, jak topnienie wiecznej zmarzliny, zapoczątkowały w 1990 r. 6-letnie badania zachodzących zjawisk na szeroką skalę. Było to pierwsze w świecie studium przystosowania przyrody i człowieka do obecnie zachodzących i przewidywanych zmian w klimacie Ziemi. W regionie znajduje się wiele stref przejściowych, np. północne granice zasięgu tajgi i rolnictwa. Dlatego region ten może być bardzo czuły na zmiany klimatyczne. Całkiem możliwa jest ekspansja upraw na Północ - powiedział dr Stewart Cohen, lider raportu o ociepleniu w dorzeczu Mackenzie. Powstaje pytanie, na jakie tereny rolnictwo będzie wkraczać: na terytoria zwierzyny, tajgi czy ziemie rdzennej ludności? Jak zareagują zainteresowane grupy społeczne?
Obecnie gospodarka leśna Kanady obejmuje 56% łącznej powierzchni lasów. W 1993 r. wartość eksportu z leśnictwa wyniosła 26,7 mld dolarów kanadyjskich. W dorzeczu Mackenzie przewiduje się zmniejszenie średniej wieku drzew oraz spadek przyrostu masy drzewnej o 50% w następnym stuleciu. Owady-szkodniki występujące obecnie w południowej Kanadzie rozszerzą zasięg na północ. Susze, choroby i ogień dopełnią zniszczenia.
Studium dorzecza Mackenzie stało się podstawą dla ogólnokanadyjskiego raportu o zmianach oczekiwanych w przyrodzie i społeczeństwie w wyniku zmian klimatycznych w XXI w. Raport pomoże zrozumieć, jak zmiana klimatu może wpłynąć na byt człowieka. Eksperci rządowi, akademiccy i z przemysłu podają jasno możliwe oddziaływania zmiany klimatu oraz - co Kanadyjczycy mogą zrobić w celu zmniejszenia ujemnych oddziaływań do minimum - pisano 4.6.97, w dniu ogłoszenia pierwszej części raportu. Decyzją Ramowej Konwencji o Zmianie Klimatu ONZ (United Nations Framework Convention on Climate Change) kanadyjski raport stał się wzorcem dla innych państw-sygnatariuszy Konwencji.
Morska pokrywa lodowa na zach. i płn. Arktyki zmniejszy się, w wyniku czego pas otwartej wody poszerzy się z obecnych 150-200 km do 500-800 km, a grubość lodu pierwszorocznego zmaleje o 50-75%. Wzrośnie produktywność ekosystemów morskich i rybostanów w wyniku otwarcia pokrywy lodowej. Populacje fok, morsów i innych ssaków potrzebujących pokrywę lodową do funkcji życiowych znacznie zmniejszą się, a niedźwiedzie polarne mogą nawet wyginąć. Natomiast zasięg i stan bieług i innych wali arktycznych może się powiększyć. Norka morska znajdzie nowe terytoria życiowe po wycofaniu się lodu morskiego.
Obecny 60-dniowy sezon żeglugowy na Morzu Beauforta wydłuży się do ok. 150 dni. Brzegi wysp arktycznych obecnie chronione pokrywą lodową przed działaniem fal morskich będą wystawione na erozję. Większa częstotliwość sztormów znacznie zwiększy erozję wybrzeża Morza Beauforta. Ryzyko takie nie istnieje w wyniku podnoszenia się poziomu mórz z powodu ocieplenia klimatu, ponieważ kontynentalna Arktyka kanadyjska podnosi się pod działaniem procesów tektonicznych. Mniejsze prawdopodobieństwo występowania skrajnie zimnych temperatur uczyni Arktykę bardziej dostępną. Wywoła to potrzebę zwiększenia zdolności obronnej i ratowniczej na północy Kanady.
Na lądzie zniknie ponad połowa nieciągłej strefy zmarzliny, a granica między strefą ciągłą i nieciągłą przesunie się setki km na północ, choć nie wiadomo kiedy i jak daleko. Powstaną dziury w ziemi po wytopieniu podziemnego lodu i płytkie zsuwy gruntu po utracie stabilności nadawanej przez zmarzlinę. Stała pokrywa lodowa na lądzie zmniejszy się o 12-24%, a tundra o 31-58% (pozostając w Kanadzie jedynie na wyspach arktycznych). Powierzchnia tajgo-tundry zwiększy się 16-35%. Skład ekosystemów zubożeje. Na tereny wycofującej się tundry wejdzie tajga, w niektórych rejonach do 750 km na północ od obecnego zasięgu. Zwierzyna może być narażona na niedobór wody pitnej i pokarmu oraz ataki pasożytów. Rdzenna ludność żyjąca z zagrożonych gatunków będzie musiała przestawić się na inne źródło żywności. Ryby słodkowodne przesuną się na północ o ok. 150 km na każdy 1°C ocieplenia.
Raport IPCC z 1996 r. sygnalizuje potrzebę natychmiastowego zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych o 60%, aby spowolnić akumulację w atmosferze i zwolnić tempo zmiany klimatu. Protokół z Kyoto z grudnia '97 - międzynarodowy układ, który ma zainicjować ogólnoświatowe zmniejszenie emisji do l. 2008-2012 o ok. 5% poniżej poziomu globalnych emisji z 1990 r. - jest dotąd nieobowiązujący. Z wymaganych 55 państw ratyfikowało go dopiero kilka państw wyspiarskich i niskopołożonych, w tym Antigua-Barbuda, Fidżi i Tuvalu. W listopadzie ub. roku strony spotkały się w Buenos Aires, aby omówić harmonogram wdrożeniowy. Dużo nie osiągnięto, nie licząc niezobowiązującego podpisu USA pod protokołem. Podpis amerykański nic nie znaczy, dopóki senat USA go nie uprawomocni. Administracja prezydenta Clintona nie spieszy się z posłaniem sprawy do głosowania w senacie. Za to pojawił się niespodziewany sprzymierzeniec: międzynarodowe korporacje.
W maju '97 John Browne, naczelny dyrektor British Petroleum (BP, obecnie BP Amoco po fuzji z koncernem Amoco), w historycznej wypowiedzi na Uniwersytecie Harwardzkim przyznał oficjalnie, że: (...) istnieje wyraźny wpływ człowieka na klimat oraz związek między stężeniem dwutlenku węgla a wzrostem temperatury. Przemysł ropy naftowej, zorganizowany w Koalicji Klimatu Światowego (Global Climate Coalition), wrogo zareagował na jego wystąpienie, które określił jako zdradę. Koalicja mocno sprzeciwia się Protokołowi z Kyoto. Po BP z Koalicji wystąpił Royal Dutch Shell. Oba koncerny przyłączyły się do Międzynarodowego Partnerstwa Zmiany Klimatu (International Climate Change Partnership), które w ostatnim roku podwoiło członkostwo do ponad 40 firm.
Powstają partnerstwa firm z organizacjami ekologicznymi. Np. Instytut Zasobów Światowych (World Resources Institute) w Waszyngtonie dołączył ostatnio do akcji "Bezpieczny klimat, zdrowy biznes" z BP Amoco, General Motors i koncernem Monsanto, który zajmuje się rolnictwem i biotechnologią. Paul Faeth, szef działu gospodarki i ludności w Instytucie Zasobów Światowych, wyjaśnia decyzję pracy z wielkim biznesem - Byłoby ogromną pomyłką zignorować przemysł - zważywszy środki finansowe i zasoby ludzkie, jakimi te firmy dysponują. Czterej partnerzy uzgodnili zalecenia do rozpatrzenia przez rząd i przemysł.
Grupa wezwała sektor prywatny do mierzenia i raportowania emisji gazów cieplarnianych ze swoich działań, do pracy nad zmniejszaniem emisji i zwiększaniem pojemności magazynowej pierwiastka węgla w przyrodzie oraz do brania pod uwagę zmiany klimatu w podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Grupa również zasugerowała, aby rząd usunął subsydia paliw kopalnianych (rząd USA daje szacunkowo 9 mld dolarów rocznie na poparcie przemysłu ropy naftowej) i zwiększył poparcie badań nad zmianą klimatu. BP Amoco postawił sobie cel zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych w r. 2010 o 10% poniżej stanu z 1990 r. General Motors zamierza do r. 2002 zmniejszyć całkowite zużycie energii o 20% w stosunku do 1995 r. Monsanto jest w trakcie badań praktyk rolniczych zwiększających wiązanie pierwiastka węgla w glebie. Kenneth Blower, dyrektor ds. środowiska w BP Amoco, powiedział, że zaangażowanie się w kwestię klimatu było umotywowane interesem: Chcemy wejść w temat wcześnie. Ma to wartość dla udziałowców na dłuższą metę.
Lester Brown, szef organizacji ekologicznej Worldwatch Institute, zauważył zmianę postaw biznesu, np. wzrastające inwestycje przemysłu energetycznego w wykorzystanie energii słonecznej i wiatrowej. Korporacje są w trakcie postępowej zmiany myślenia. Dzieje się coś nowego, jak nigdy przedtem. Brown wspomniał również inne zdarzenie bez precedensu: średnia temperatura globalna przy powierzchni Ziemi pobiła w 1998 r. poprzedni rekord z 1995 r. o 0,2°C - to dowód, który zmusza coraz więcej firm do podjęcia działań przeciw zmianie klimatu.
Piotr Bein
e-mail: piotr.bein@imag.net