Strona główna | Spis treści |
Politycy, głowy Kościoła - słowem tzw. autorytety społeczne mawiają obecnie o zachowaniach proekologicznych, budowie nowej, szanującej środowisko cywilizacji miłości. Ciekawe w tego typu wypowiedziach to, w jakim kontekście mówią one o kobiecie i jej roli w tym nowym społecznym ładzie.
Widzę więc w tym dyskursie podpartym środowiskowymi wartościami dwie kreacje kobiety antyekologicznej i tylko jedną ekologicznie poprawną.
Zarówno zadbana, ekskluzywna kobieta z pism kobiecych jak i feministycznie świadoma emancypantka umiejscowione są w tych opiniotwórczych wystąpieniach na półce złej - środowiskowo nie etycznej. Półkę dobrą zajmuje zaś tradycyjnie i po chrześcijańsku wmontowana w rodzinę matka, żona i gospodyni.
Ale po kolei: "Marie Claire", "Olivia" czy "Claudia" - stworzone na foliowanych, nie ulegających recyklowaniu kartkach i chemicznie barwionych fotografiach. Jak opisał je w swym raporcie nt. sytuacji rodziny Kazimierz Kapera - neoliberalne, hedonistyczne i nastawione na konsumeryzm egoistki, wiążące się z mężczyzną tylko dla erotycznych epizodów. Ołowiane szminki, rakotwórcze antyperspiranty, a czasem to nawet usuwane dla szczupłości żebra. I wieczna młodość. Sodoma i Gomora - no i dwa w jednym.
Feministki. Pracownik pewnego Ministerstwa stwierdził, że antykoncepcja hormonalna nie może być zalegalizowana, gdyż jest ona nieekologiczna. Mocz kobiet używających tabletek trafia do rzek - zanieczyszcza je i stąd spożywane przez człowieka ryby mają zwiększony poziom hormonów. Nie jest przy tym istotny choćby taki detal, że stare zalegalizowane i używane od lat środki hormonalne mają kilkakrotnie wyższe stężenie tychże hormonów. Ale nowe, mniej obciążające organizm środki antykoncepcyje są nieekologiczne. Minister był z Japonii. W Polsce - w Ministerstwie Ochrony Środowiska twierdzą podobnie. Ekolodzy ponad podziałami? Dlatego też proekologiczna Polska do metod nieekologicznych nie dopłaca. Nie ekologiczne są także prezerwatywy - da się je bowiem skutecznie użyć tylko raz. Wulkanizacja wykluczona!
Również praca zawodowa i aktywność polityczna - te poglądy płyną z ust posłanek AWS - kobiecej naturze nie przystoją.
Prawdziwie ekologiczne są kobiety... naturalne. Naturalnie kontrolują poczęcia, przez co rodzą naturalnie, naturalnie karmią piersią, naturalnie też przyjmują swój obowiązek opieki nad potomstwem do lat powiedzmy to 20-tu. A gdy chwilowo nie są brzemiennymi to stosują własnoręcznie skonstruowane podpaski z różnokolorowych flanelek.
One intuicyjnie wiedzą - a jeśli nie, to w książkach do życia w rodzinie im przypomną, że słaby, zdominowany przez żonę mężczyzna i kobieta, która nie zna swojego naturalnego podporządkowanego miejsca produkują homoseksualnych synów - jak to się w kręgach politycznych zwykło określać - zboczeńców po prostu. A zboczenia są przeciw naturze i nawet chorobowe plagi naszych czasów - choćby AIDS - o tym wiedzą. Populacja naturalnie się oczyszcza.
W przypadku męskich interesów jakoś te proekologiczne argumenty mają się nijak. Rząd Japonii potrzebował tylko 6-ciu miesięcy, by zaakceptować viagrę, a polski pełnomocnik do spraw rodziny w randze ministra chciał ją nawet dotować. Miała ona doprowadzić do zwiększenia ilości poczęć. Że być może z wadami genetycznymi i że w ramach zagrażającej zawałem gimnastyki to trudno.
A co z rybami, czy będą się bardziej prężyć w mętnych wodach Wisły? Pamiętajcie panowie politycy, że ryby co prawda głosu nie mają, ale występuje u nich rozdzielnopłciowość i nie może tak być, żeby wszyscy mieli po równo.
Bo to trąci byłym ustrojem, a na tego typu skojarzenia żaden szanujący się Polak nie może sobie pozwolić.
Słowem kto ma rację ten stawia viagrę i prokreację.
Beata Zaduminska
Jacek Baraniak - Kasovnik
66-212 Cibórz 33a/2
Ziemia Lubuska