Strona główna | Spis treści |
Zamierzone uwolnienie genetycznie zmodyfikowanych organizmów do środowiska w celach eksperymentalnych lub wprowadzenie do obrotu produktu zawierającego organizmy genetycznie zmodyfikowane lub składającego się z takich organizmów albo ich części wymaga zezwolenia Ministra Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa.
Jego przyjęcie (w 1997 r.) było wyraźnie inspirowane analogicznymi przepisami obowiązującymi w Unii Europejskiej. Pełna ocena komentowanych przepisów jest utrudniona bowiem nie wydano jeszcze rozporządzeń wykonawczych, o których mowa w ust. 8. Jest to nota bene zjawisko naganne, choć niestety coraz bardziej powszechne - przepisy wykonawcze powinny bowiem wchodzić w życie równolegle z ustawowymi. W omawianym przypadku mamy do czynienia ponadto z niczym nie uzasadnioną zwłoką - ustawodawca przewidział bowiem dość długi okres przejściowy (tzw. vacatio legis) - był więc czas na przygotowanie aktów wykonawczych. Już teraz jednak odnotować tu przyjdzie niekonsekwentną i połowiczną próbę harmonizacji obu porządków prawnych - polskiego i europejskiego. Trzeba zaś pamiętać, że niezależnie od krytycznych ocen jakie często można formułować wobec przepisów europejskich, bez wątpliwości ciąży na nas obowiązek dostosowania do nich polskiego prawa. Jest to tym bardziej ważne, iż europejskie prawo ochrony środowiska jest (mimo pewnych niedoskonałości) systemem dojrzalszym i w wielu wypadkach znacznie bardziej efektywnym.
W Unii Europejskiej podstawę regulacji stanowią tu dwie dyrektywy z 1990 r. w kolejnych latach zmieniane (tzw. dostosowywanie do postępu technicznego zgodnie z procedurą przewidzianą w pierwotnej dyrektywie) oraz uzupełniane licznymi decyzjami Komisji Wspólnoty. Są to:
Zakres regulowanych zagadnień jest tu szerszy niż w przypadku polskim. Obejmuje on przede wszystkim kontrolę wykorzystywania (i prac badawczych) podejmowanych w zamkniętych ośrodkach. Wbrew nazwie druga z omawianych dyrektyw odnosi się zaś także do spraw związanych z kontrolą produktów. Dyrektywy te są obszernymi aktami prawnymi z licznymi załącznikami. Już to samo może świadczyć o sposobie podejścia do problemu. Szczególnie jednak uderzająca jest w obu dyrektywach dbałość o zastosowanie precyzyjnej aparatury pojęciowej.
Dyrektywa 90/219 reguluje kwestie bezpieczeństwa związane z pracami podejmowanymi z wykorzystaniem mikroorganizmów zmodyfikowanych genetycznie. Dyrektywa określa szczegółowe kryteria oceny zagrożenia dla środowiska oraz wprowadza podział organizmów z zaliczeniem ich do odpowiednich grup ryzyka. Ponadto zawiera ona klasyfikację prac podejmowanych z wykorzystaniem takich organizmów (m.in. wyróżnia się tu działalność nieprzemysłową na małą skalę). Zgodnie z dyrektywą wszystkie czynności winny być tu poddane kontroli - choć wprowadzone podziały czynią możliwym stopniowanie restrykcyjności stosowanych instrumentów prawnych (m.in. poprzez szersze wykorzystanie instytucji zawiadamiania). Rozwiązania dotyczące zwalczania zagrożeń, które uzupełniają powyższe przepisy, przypominają natomiast instrumenty stosowane dla unikania skutków awarii przemysłowych. Dyrektywa obciąża obowiązkami zarówno użytkownika (plany ratownicze) jak i organy władzy państwowej (monitoring oraz prewencja). Istotną sprawą jest tu też nakaz upubliczniania danych dotyczących podejmowanych środków ochronnych.
Dyrektywa 90/220 reguluje dwa podstawowe zagadnienia związane z ochroną środowiska i zdrowia ludzi przed zagrożeniami jakie rodzić mogą organizmy zmodyfikowane genetycznie - przeprowadzanie zmierzonego uwalniania oraz wprowadzanie na rynek produktów zawierających lub składających się z takich organizmów. Zamierzone uwalnianie organizmów zmodyfikowanych genetycznie do środowiska w celach badawczo-rozwojowych lub jakichkolwiek innych celach jest uwarunkowane dokonaniem oceny zagrożenia dla środowiska oraz uzyskaniem akceptacji odpowiednich władz. Przewidziano tu również możliwość pewnego uelastycznienia stosowanych instrumentów prawnych (procedury uproszczone). Wprowadzenie na rynek nie jest traktowane jako odrębna czynność, ale jako kontynuacja (czy też konsekwencja) uwolnienia organizmu do środowiska. Oznacza to, że produkty wprowadzane na rynek muszą przejść procedurę przewidzianą dla uwalniania. Dyrektywa określa również wymagania związane z opakowaniem i oznakowaniem produktów oraz przewiduje obowiązek publikacji wykazu takich produktów na poziomie całej Unii. Istotną część dyrektywy stanowią przepisy regulujące zasady uzyskiwania akceptacji produktu przez wszystkie państwa członkowskie.
Zagadnieniem wspólnym dla obu dyrektyw jest ponadto możliwość udziału społeczeństwa w procesach kontrolnych. Przewiduje się, że wszelkie aspekty z tym związane mogą być konsultowane ze społeczeństwem. Jest to wszakże jedynie zalecenie - co stanowi wszakże problem osobny.
Na tym tle można wskazać już najważniejsze braki regulacji polskiej. Jak się wydaje za najpoważniejsze można uznać:
Konkludując można stwierdzić, że obecne przepisy mogą pełnić (po przygotowaniu aktów wykonawczych) jedynie rolę regulacji przejściowej. Niezbędne będą w przyszłości kolejne prace legislacyjne. Powstaje pytanie czy jednak taki okres przejściowy jest nam potrzebny i kiedy wobec konieczności gruntownej reformy całego prawa ochrony środowiska znajdziemy czas na poprawianie luk generowanych przez niekonsekwentne regulacje cząstkowe.
Dr Jan Jerzmański
Centrum Prawa Ekologicznego
Biuro Informacji i Porad o Prawie Ekologicznym
ul. Kotlarska 41, 50-153 Wrocław
tel./fax 0-71/34 102 34
e-mail: cpe@eko.wroc.pl