Strona główna |
W dniach 15 - 22 lipca odbyła się impreza pt. "TAMA TAMIE" mająca na celu blokowanie dróg dojazdowych do budowy zapory wodnej w Czorsztynie - Niedzicy. Uczestniczyło ok. 200 osób z całej Polski. Byli WiP-owcy, "zieloni", anarchiści i kilka innych firm.
Mieszkaliśmy w jednym z wielu opuszczonych budynków znajdujących się na terenie przyszłego zbiornika wodnego. Codziennie wstawaliśmy o 5 rano i szliśmy na drogi, gdzie siadaliśmy ze szmatami. Byłoby pewnie nudno, gdyby nie pełni inwencji kierowcy, którzy usiłowali nas taranować 24 - tonowymi ciężarówkami pełnymi żwiru. Zdarzało się też, że co bardziej energiczni wysiadali z szoferek wymachując bojowo uniesionymi kołkami lub siekierkami, ale poza jednym przypadkiem pobicia i jednym skutecznym najechaniem człowieka wyszliśmy bez szwanku.
Ludność miejscowa, początkowo przyjaźnie nastawiona, zmieniła stanowisko po kilku sprytnych namipulacjach ze strony władzy, np.: trzeciego dnia na poczcie pojawiła się kartka "Poczta otwarta od 8.00 do 10.00 z powodu blokady tamy". Na nastroje wpłynęło też to, że piwo w miejscowej mordowni (1900 zł za kufel) kończyło się już ok. 18.00. Nie zrażeni jednak tymi i innymi szykanami (odłączenie dopływu wody i prądu do zajętego przez nas budynku, rozpuszczanie pogłosek o tym, jakoby opłacali nas Żydzi itd.) kontynuowaliśmy akcję wstrzymując budowę w 70% (drobne prace na terenie budowy trwały).
Zdając sobie sprawę, że jednorazowy sprzeciw niczego nie zmieni postanowiliśmy kontynuować blokadę w ostatnim tygodniu sierpnia.
Do zobaczenia w Czorsztynie.
Żyleta
Prowadzona w lipcu przez WiP i Federację Anarchistyczną akcja "Tama Tamie" z woli uczestników została powtórzona w ostatnim tygodniu wakacji. Już tydzień wcześniej przyjechała spora grupa ekologów zbierać na Trzech Koronach, spływie Dunajca, w Niedzicy i Szczawnicy podpisy pod petycją o zaniechanie budowy - proponowano przy tym ideę akcji i nasze argumenty.
Od samego początku we znaki dawała się policja, licznie ściągnięta z całego wojewówdztwa, legitymując, zganiając na jedno miejsce, próbując przestraszyć i usunąć uczestników akcji oraz przeganiając z okolicy przypadkowych turystów. Pojawili się również wynajęci przez inwestora uzbrojeni kowboje, aby zabezpieczyć ciągłość budowy na wypadek obojętności policji (co miało miejsce poprzednim razem). Kiedy w niedzielę zebrało się już pod setkę ekologów postanowiono rozpocząć ostrą i bezkompromisową blokadę od poniedziałku rano, nie przejmując się groźbą policji, że wszyscy, którzy nie opuszczą terenu budowy dobrowolnie, zostaną usunięci siłą.
Odrzucono też propozycję dyrektora budowy aby zamienić blokadę na zwiedzanie sztolni pod zaporą. W poniedziałek rano na ekologów czekało już kilkadziesiąt nysek, gazików, starów i innych pojazdów policyjnych, straż pożarna z armatką wodną, autobusy PKS wynajęte przez władze do wywiezienia ekologów, oprócz mundurowych oddziałów prewencji ściągnięte nawet z Krakowa i Rzeszowa, brygada antyterrorystyczna i tłumek UOP'ów. Wobec zjawienia się TV (program "Punkt Widzenia") dowodzący policjanci ograniczyli się póki co do perswazji słownej. Po godzinie nieudanych prób rozbudzenia wśród policji świadomości ekologicznej i wobec nadjeżdżających samochodów zablokowano drogę i po kilkunastominutowej szarpaninie nastąpiło pierwsze ściągnięcie. Samochody osłonięte kordonem przejechały - budowa ruszyła. Po kilkunastu minutach udało się znowu zablokować drogę - tym razem interwencja była szybka i brutalna. Od tej pory wejście na drogę stale zagradzał kordon samochodów i funkcjonariuszy. Po południu wobec zjawienia się licznych posiłków z "Wolę być" udała się próba blokady w innym miejscu - ale też trwała tylko kilkanaście minut. Przed wieczorem miała miejsce jeszcze jedna mała blokada (kilka kilometrów dalej), która po udanym wstrzymaniu ruchu ustąpiła przed policją. Tymczasem jakby na przekór ekologom, chyba pierwszy raz w historii budowy, prace trwały na dwie zmiany od świtu do nocy. Wieczorem siły policyjne zostały wzmocnione oddziałami prewencji z Katowic i przybyłym również z tamtąd wozem pancernym, który jednak wyśmiany wrócił jeszcze tej samej nocy.
We wtorek rano to polowania policjantów na udających się do sklepu - pałowanie i kajdanki, oraz kolejne ultimatum (pół godziny na wyniesienie się i ograniczenie wolności) - obalone jednak i to przed massmediami jako bezpodstawne, bez uzasadnienia prawnego. Po tej klęsce organów raczej spokojny dzień - kilka blokad "a kuku", aby pobawić się z policją i jedna poważna - sprawnie i brutalnie usunięta przez policję. Nawet przejściowe zamknięcie knajpy i pernamentny brak wody nie osłabiły determinacji walczących. Wieczorem zjawił się radny M. Koczyba ze Szczawnicy i obiecał poparcie blokującym.
Środa minęła spokojnie, bez ubytku ludzi (Róbrege) - tylko jedna blokada - z tym samym skutkiem - choć już spokojniej ze strony policji (zdążyli do nas przywyknąć). Mecz piłki nożnej nie doszedł do skutku wobec sprzeciwu dowództwa.
Czwartek to również tylko jedna blokada, plus konferencja prasowa - niestety władze Szczawnicy, będące częściowo przeciwko zaporze wobec sprzeciwu wojewody nie przybyły (zjawił się tylko najbardziej zdeterminowany M. Koczyba).
W piątek na miejscu została już tylko policja, bo wszyscy ekolodzy przenieśli się do Warszawy, aby tam uwieńczyć akcję i wspomóc dym antyżarnowiecki.
Stanisław Górka
Federacja Anarchistyczna + FZ
p.s. Nie uważałem za stosowne przypominać po raz kolejny argumentów walczących stron, bo od kiedy doszedł argument siłowy, argumenty merytoryczne jak zwykle uległy. Nawet hasło "bij, ale wysłuchaj", nie okazało się skuteczne. Tych, którzy chcieliby się dowiedzieć czegoś więcej, lub pomóc w akcji, prosimy o kontakt. Prosimy również wszystkich, którzy robili zdjęcia o odpłatne nadesłanie odbitek.
Kontakt: |
Stanisław Górka |