Strona główna |
W dniach 1-18 sierpnia 1990 niżej podpisany wziął udział w kursie ekologicznym zorganizowanym przez Szwedzko- Polskie Towarzystwo Ochrony Środowiska (SPM) w Vaaxjoe i Lundzie. Poniżej przedstawiam, jeszcze na gorąco, garść informacji i wrażeń ze Szwecji (i nie tylko).
W kursie uczestniczyło 21 osób - dwie z Węgier, po jednej z Czechosłowacji i Rumunii, 17 z Polski. Wiek od 19 do 30 lat. Polacy w większości związani z PKE.
Dorotka i Krzysio byli najmłodszymi uczestnikami kursu, na który trafili zupełnie przypadkowo. Mieli bowiem - jako zwycięzcy konkursu sponsorowanego przez Legacy International - pojechać w nagrodę do USA (w ramach programu Młodzi w Służbie Środowiska - Youths for Environment and Service). W ogólnokrajowym (w założeniu) konkursie, organizowanym przez warszawski PKE, wzięło udział... 12 osób z jednego LO. (Mimo parodii konkursu jego zwycięzcy nie odbiegali poziomem od reszty uczestników, a w angielskim wielu bili o głowę.) ";Dzieci"; (jak ich pieszczotliwie nazywaliśmy) zamiast do Stanów pojechały do Szwecji, z czego nie były specjalnie zadowolone. Moim zdaniem niesłusznie...
Organizacja kursu była perfekcyjna, głównie dzięki jego koordynatorce - Torze Press. Czas mieliśmy wypełniony od rana do nocy przez wykłady, spotkania, dyskusje, zwiedzanie oraz... wywiady dla prasy i kręcenie filmu.
Kwaśne deszcze i kwaśne podłoże (niemal zupełny brak wapieni) są powodem wymarcia ryb w ok. 5000 szwedzkich jezior. Obecnie sytuacja ulega poprawie, bo jeziora zaczęto wapnować (zmielonym wapieniem). Szwedzi martwią się, bo na posypanie całego kraju nie starczy im pieniędzy (mimo pomocy od Mary Thatcher).
Do roku 1995 Szwecja ograniczy emisję SO2 o 65% (w stosunku do roku 1980). Niewiele jej to pomoże - 90% imisji pochodzi z innych krajów (Anglia, Polska, Niemcy etc.) Okazuje się, że niechcący także Polska poszła w ślady sąsiada z północy - w ciągu roku udało się nam ograniczyć emisję SO2 o 30%, a jeśli tempo spadku produkcji utrzyma się to kto wie...
Szwecja zamierza też ograniczyć emisję tlenków azotu o 30%. Byłoby to możliwe przy wprowadzeniu dopalaczy katalitycznych (redukujących emisję NOx, CO i węglowodorów) w nowych samochodach i utrzymaniu ruchu na stałym poziomie. Niestety wiadomo już, że drugi warunek nie zostanie spełniony - wzrost liczby samochodów w całości niweluje zysk wynikający z pracy katalizatorów. Na domiar złego okazało się, że dopalacze niosą nowe problemy ekologiczne - ich produkcji towarzyszy emisja metali ciężkich (głównie platyny), a podczas pracy powodują emisję podtlenku azotu (N2O), jednego z gazów cieplarnianych.
Kolejna obietnica rządu szwedzkiego to utrzymanie emisji CO2 na niezmiennym poziomie. Nie byłoby to żadnym problemem gdyby nie fakt, że równocześnie postanowiono zrezygnować z energetyki jądrowej (do 2010 r.). Ponieważ ta ostatnia zaspokaja 50% zapotrzebowania na energię (resztę wytwarzają elektrownie wodne) przewiduje się konieczność budowy elektrowni, a raczej elektrociepłowni węglowych. Chyba że w kolejnym referendum Szwedzi zmienią zdanie i opowiedzą się za energetyką nuklearną - sondaże opinii społeczej wskazują, że strach przed kolejnym Czarnobylem ustąpił obecnie obawie przed wzrostem cen energii.
A propos cen energii. Okazuje się, że energia w Szwecji jest tańsza, niż we wszystkich krajach Europy Zachodniej. (Jest to fakt szokujący, biorąc pod uwagę, że poza tym niemal wszystko jest znasznie droższe.) Mało tego - w niektórych elektrowniach koszt wytworzenia kilowatogodziny wynosi ok. 0.1 SEK (150 zł!), a średnia wynosi 0.25 SEK (375 zł). To chyba taniej niż w Polsce, biorąc pod uwagę, że u nas państwo dopłaca zarówno do węgla, jak i energii.
Szwecja słynie z oszczędności energii, szwedzkie energooszczędne domy są niemal tak znane jak szwedzka stal. Jednak równocześnie Szwedzi marnują ogromne ilości energii, szczególnie światła. Pomijając sprawę świecących obowiązkowo przez cały dzień samochodów (dla większego bezpieczeństwa) światła niemal wszędzie palą się non-stop i... nie zwraca to niczyjej uwagi. A więc świecą się w dzień lampy uliczne, oświetlenie ogólne w budynkach, oświetlenie klas lekcyjnych i sal wykładowych (przy zaciągniętych - dla osłony przed słońcem - żaluzjach). Świeci też wiele innych lamp, a tych w kraju dobrobytu nie brakuje. W jednym z administracyjnych budynków Goteborga przeprowadzono badania zużycia energii i stwierdzono, że samo tylko wyłączenie zbędnego światła może przynieść 50%-owe oszczędności.
(cdn.)
Piotr Rymarowicz