Strona główna |
Większość dzieci lubi puszyste kotki i sympatyczne pieski i część chciałaby takiego czworonożnego przyjaciela trzymać w domu, gdzie w każdej chwili może się nim bawić. W ten sposób starają się okazać swoją miłość do zwierząt (czy do wszystkich?). Bardzo mało dzieci (dorosłych) lubi np. płazy - żaby, ropuchy, traszki itd. Jedną z lepszych chłopięcych zabaw jest nadmuchiwanie żab. Kto o tym nie słyszał? I tak kształtuje się stosunek ludzi do płazów - niechęć, obrzydzenie, nawet nienawiść, a w najlepszym przypadku obojętność.
W dzisiejszym świecie nie ma pod kola? Wydąje sie, że chyba nie! swoją lekkomyślną i plądrowniczą gospodarkę zasobami przyrodniczymi, swą bezmyślną dążnością do zmieniania warunków otaczjącego go środowiska - osuszanie bagien, zasypywanie stawów, sztuczne przenawożenie pól powoduje eutrofizację wód, nie tylko powierzchniowych, itd, nieświadomie, w sposób gwałtowny, zmniejsza liczebność gatunków płazów. Dodatkowym czynnikiem, który potęguje zaistniałą sytuację jest ludzka brutalność i nienawiść. Można ją zauważyć szczególnie wyraziście na ulicznych jezdniach, które przecinają trasy migracji płazów do miejsc rozrodu, tzn. stawów, miejsc ze stojącą wodą, gdzie składają one jaja. Czy któryś z kierowców tak chętnie wsłuchanych w dźwięk rozjeżdżanych po kilka na raz żab zastanowił się, dlaczego one wychodzą na drogę i pchają pod koła? Wydaje się, że chyba nie! Jest to objaw braku wszelkiej (podstawowej!) wiedzy biologicznej. Kto słyszał by w Polsce podczas projektowania nowej drogi przejmowano się jakimiś tam ropuchami! ... A jednak w wielu krajach, nie tylko Europy Zachodniej, podejmuje się różne działania w celu uniknięcia drogowych masakr płazów. Między innymi w RFN, Danii, Szwajcarii, W. Brytanii, a także na Węgrzech i w Czechosłowacji konstruuje się specjalne rowy i tunele pod jezdnią dla żab i ustawia czasowe lub stałe ostrzegające znaki drogowe, których oddziaływanie jest jednak znikome - niejednokrotnie zamiast zwolnić i starać się omijać wędrujące zwierzęta, kierowcy specjalnie najeżdżają na nie znajdując w tym swoistą uciechę.
Coraz częściej w wielu krajach organizowane są obozy, gromadzące setki młodych ludzi, których celem jest ochrona herpetofauny. Dla przykładu jedynie w W. Brytanii w zeszłym roku akcje takie przeprowadzono w ok. 250 miejscach. Podobne imprezy zaczęli organizować od 1987 roku studenci z Budapesztu. Ponieważ większość uczestników pierwszej akcji przybyła także w roku następnym, zdecydowano się na utworzenie Toad Action Group (Varangy Akciocsoport) w obrębie Klubu Ochrony Przyrody przy Uniwersytecie Eoetroes.
Także w tym roku w pobliżu węgiersko - czeskiego przejścia granicznego Parassapusta odbył się międzynarodowy obóz, którego celem była nie tylko pomoc płazom w przekraczaniu jezdni, ale również określenie składu gatunkowego migrujących zwierząt oraz struktury płciowej w obrębie poszczególnych gatunków. Uczestnicy tego obozu przybyli z Danii, Holandii, Belgii, W. Brytanii, Czechosłowcji i oczywiście z Węgier. Z Polski wzięli w nim udział studenci - członkowie SGR SOP oraz Młodzieżowej Akcji Leśnej. Należy jednak dodać iż obozy te odbywają się bez jakiegokolwiek wsparcia finansowego ze strony organizatorów, na koszt własny uczestników (oprócz noclegów).
Satysfakcją natomiast była świadomość skutecznej obrony kilku tysięcy tych skaczących zwierząt przed nieuchronną śmiercią pod kołami pędzących samochodów. Ponieważ szczególna aktywność migracyjna zaznacza się wieczorem i nocą, w ciągu dnia mieliśmy okazję uczestniczyć w interesujących wycieczkach krajoznawczych po okolicy, a także wysłuchać ciekawych wykładów dotyczących ochrony, nie tylko płazów, ale całej przyrody w innych krajach.
Może by i w Polsce czas zacząć intersować się tymi zwierzętami i starać się je choć trochę pokochać?
Maciej Pach |
Dorota Soida |