Strona główna   Spis treści 

ZB nr 14(140)/99, 1-15.10.99
REFLEKSJE

NEOTRYBALIZM: POWRÓT DO PLEMIENIA

PRYMITYWNA PRZYSZŁOŚĆ

Plemię jest właściwie jedyną realną (bo historycznie rozpoznaną), trwałą formą bezpaństwowej organizacji społeczeństwa. Nic więc dziwnego, że na styku anarchizmu i ekologii swój renesans przeżywa fascynacja plemiennością i kult prymitywu. Pojawiają się nowe plemiona w rodzaju brytyjskich Travellers, mają miejsce imprezy takie jak Gathering of Heretics & Lunatics Autonomists & Tribalists w San Francisco. Grupa Autonomedia domaga się powrotu do paleolitu, a John Zerzan w manifeście "Future Primitive" (Przyszły prymityw - jak również w pracy "Questioning Technology: A Critical Antology" (Kwestionowanie technologii: antologia krytyczna) pod red. A. Carnes i J. Zerzan) demaskuje "immanentnie hierarchiczną i destrukcyjną naturę technologii". W USA trybaliści skupiają się wokół periodyku "Fifth Estate", którego ideologię Feral Faun zdefiniował w "Anarchy" jako "duchowo-moralny prymitywizm, bezkrytyczny wobec szamanizmu czy trybalizmu i nieznacznie krytyczny wobec prymitywnej kultury jako takiej". Na łamach "FE" możemy znaleźć takie artykuły jak "The Final Empire: The Collapse of Civilization: The Seed of the Future" (Ostatnie imperium: upadek cywilizacji: posiew przyszłości) Williama Kotke czy "More Arguments for the Elimination of Technology: 4th World War Against Native Peoples" (Kolejne argumenty na rzecz odrzucenia technologii: czwarta wojna światowa przeciw ludom tubylczym) Mary Widwood; ekofeminizm spotyka się tu z bioregionalizmem, a głęboka ekologia z obroną praw tubylców...

W wielu przypadkach prymitywizm jest ideologią rozczarowanych lewicowców, którzy widząc, że postęp nie prowadzi ku społeczeństwu wolnościowemu i egalitarnemu, zaczęli swą utopię lokować w zamierzchłej przeszłości. Społeczeństwa prymitywne są więc idealizowane, przypisuje im się dokładnie takie cechy, jakie lewica uważa za pożądane: Engelsowska wizja komunizmu jest niejako rzutowana na paleolit. Grupa Des Refractaires z Paryża głosi np.: "Jesteśmy krnąbrni wobec wszystkiego, co jest chwałą cywilizacji. Chcemy żyć ludzkimi stosunkami, które nie będą oparte na zawłaszczaniu, współzawodnictwie i hierarchii oraz w których jednostki nie będą zmuszane traktować siebie a priori jako przeciwników..." Prawda historyczna czy wewnętrzna spójność traktowane są nieraz jako niepotrzebne obciążenie. Peter Willson wykoncypował postcywilizacyjną, postindustrialną i postagrarną, ale technologiczną utopię "psychicznego paleolityzmu", zaś Max Cafard w "The Surre(gion)alist Manifesto" (Manifest Surregionalistyczny) proponuje regiony... pozbawione granic.

ZIELONY ANARCHISTA (KRÓTKI ŻYCIORYS)

Na tle tych wszystkich koncepcji ideologia neotrybalizmu głoszona przez Richarda Hunta wyróżnia się realizmem i konsekwencją. Hunt zaczynał swą karierę w szeregach Partii Ekologicznej (obecnie Partia Zielonych), gdzie działał m.in. w Grupie Roboczej ds. Trzeciego Świata (Third World Working Group). Opuścił tą partię w 1982 r. po dyspucie na temat tzw. Podstawowego Schematu Dochodów (Basic Income Scheme) i związał się z "Green Line". Potem wraz z Marcusem Christo i Alanem Albonem tworzy periodyk "Green Anarchist", jednak jego współtowarzysze niebawem odchodzą nie mogąc zgodzić się z Huntem w kwestii stosunku do przemocy. W latach 1986-1988, kiedy Hunt sam wydawał "GA", oskarżano go o rozpętywanie orgii sekciarskich ataków przeciw innym anarchistom, a zwłaszcza "chrześcijanom, pacyfistom, feministkom i, jako odzwierciedlenie bardziej jego personalnych gustów niż jakiejś ideologii, nawet wegetarianom". Nie było to pismo wielkie: miało około 200 prenumeratorów, nie organizowało akcji, nie dysponowało terenowymi oddziałami. Około numeru 16 do zespołu "GA" dołącza się Paul N. Rogers, a potem Kevin Lado. Gdy wydawano numer 23, Hunt zajęty wówczas pisaniem książki, poprosił Rogersa o zastąpienie go na stanowisku redaktora. Wojna w Zatoce Perskiej wywołuje konflikt między Huntem a jego lewicującymi współpracownikami i założyciel "Green Anarchist" porzuca swe dzieło. Dawni towarzysze podtrzymują zasadnicze idee "huntyzmu": zasady samowystarczalności i rewolucji na peryferiach, ale akcentują w duchu Politycznej Poprawności walkę z etniczną czy seksualną dyskryminacji. Równocześnie "GA" broni irracjonalizmu i angażuje się w akcje bezpośrednie. Wydana przez tą grupę broszura "Green Anarchism: Its Origins and Influences" (Zielony anarchizm: pochodzenie i źródła) wywodzi początki ekologicznego protestu od Racheli Carson "Silent Spring" (Cicha wiosna - 1965), Edwarda Goldsmitha "Blueprint For Survival" (Materiały na temat przetrwania) i Schumachera "Small Is Beautiful" (Małe jest piękne), ale większość jej zawartości jest poświęcona przeglądowi broszur Hunta. Nie przeszkadzało to zielonym anarchistom wzywać w środowisku wolnościowym do bojkotu późniejszych jego publikacji - jako "faszystowskich" (!).

Sam Hunt natomiast w 1991 r. zakłada następne pismo: 20-stronicowy kwartalnik "Alternative Green".

ZIELONA ALTERNATYWA (PODSTAWOWE ZAŁOŻENIA)

Podstawową przesłanką Hunta jest teza, że rzeczywistym bogactwem są zasoby naturalne. W związku z powyższym metropolia, która nie produkuje owego bogactwa, a co najwyżej go przetwarza, jest pasożytniczą naroślą wyzyskującą peryferie. Zjawisko to najpierw miało miejsce w skali lokalnej, teraz odnosi się do całego globu. Rozwój technologiczny nie wynika z "dążenia do postępu", lecz jest wymuszony ubywaniem zasobów. Co ważne: technika nie tylko nie zwiększa ilości czasu wolnego, ale wymaga bardziej wytężonej pracy. [1] Urbanizacja i technologia nie czynią ludzi jako całości bogatszymi, a tylko dokonują redystrybucji bogactwa (zasobów naturalnych) uprzywilejowując elitę z Centrum (w terminologii Hunta "core" - rdzeń) kosztem Peryferii, które są zubażane a nawet głodzone.

Hunt wciąż odwołuje się do tej socjoekonomicznej analizy, która ma niewiele wspólnego z ekonomią per se, za to oparta jest na studiach nad antropologią i historią gospodarczą. Jego krytycy zgodnie oskarżają go o ekonomiczny redukcjonizm. Daleki od zaprzeczania temu zarzutowi, Hunt broni redukcjonizmu jako próby wyjaśniania rzeczywistości w naturalnych (a nie spirytualnych) kategoriach: "Przez setki lat przeciwko religijnemu obskurantyzmowi toczono walkę pod szlachetną flagą redukcjonizmu i gdy widzę słowo 'redukcjonizm' użyte w pejoratywnym sensie, zaczynam węszyć. Jeśli nauka popełniała błędy działo się tak z powodu ludzkiej słabości tudzież nacisku władz na niewłaściwe miejsca, (...). Nie stało się tak z powodu błędu w metodzie naukowej. Potępiać redukcjonizm znaczy potępiać rozum". [2]

Podstawy teorii Hunta zostały wyłożone w dwu broszurach, "The Natural Society" (Społeczeństwo naturalne) i "Who's Starving Them?" (Kto ich głodzi), które wciąż otwierają listę książek sprzedawanych przez "GA".

SPOŁECZEŃSTWO NATURALNE (HISTORIA CYWILIZACJI)

Praca "The Natural Society" została opublikowana najwcześniej - już w 1976 r. Prezentuje ona wizję autonomicznych, samowystarczalnych i technologicznie nierozwiniętych społeczności, z których każda liczy nie więcej niż 500 osób (to maksymalna liczba ludzi, która może osobiście znać się nawzajem). Wizja tego "naturalnego społeczeństwa" podbudowana jest analizą rozwoju historycznego.

Prymitywne społeczeństwa zbieracko-łowieckie były posłuszne uniwersalnemu w przyrodzie Prawu Najmniejszego Wysiłku. Kiedy populacja rozrosła się przekraczając możliwości swego środowiska, człowiek był zmuszony zająć się rolnictwem. Nastąpiło to nie dlatego, że "człowiek nagle przesiąknął protestancką etyką pracy, lub - odwrotnie - ponieważ oznaczało to mniejszy wysiłek, lecz ponieważ był głodny".

Ten rozwój nie uczynił mniejszym brzemienia pracy: "Produkuje się więcej żywności lecz wkład pracy na jednostkę żywności jest wyższy. Łowcy nie uprawiają roli ponieważ, rozsądnie, wiedzą, że to oznacza więcej pracy". Rolnictwo rozpoczyna błędne koło: "Gdy populacja się zwiększa, cała zdatna do uprawy ziemia musi być wykorzystywana. Lecz gdy las jest mniejszy, (...) futra i skóra stają się rzadkością. Aby utrzymać ciepło ludzie są zmuszeni do tkania, a to jest cięższa praca; i choć tkanina miała przewagę komfortu, opłacalności i wyglądu, jest one tylko skutkiem ubocznym niedoboru skór zwierzęcych". Drewno również staje się dobrem rzadkim i rolnik będzie teraz potrzebował żywność na wymianę, aby je otrzymać.

Choć więcej żywności jest produkowane, mniej ludzi może znaleźć utrzymanie na roli. Najbiedniejsi będą zmuszeni opuścić ziemię i produkować towary, które rolnik zechce wymienić za żywność. Aby zachęcić rolnika będą musieli zainwestować więcej pracy w rękodzieło niż rolnik, który by to sam wytwarzał dla siebie. Hunt konkluduje: "Specjalizacja oznacza cięższą pracę i jest spowodowana przez biedę, nie lenistwo". Lecz o ile biedni rolnicy są pierwszymi poszkodowanymi, bogaci rolnicy niekoniecznie na tym zyskują. Będą oni musieli sami transportować swą żywność na rynek, a koszt systemu transportowego będzie musiał być wliczony w koszty jedzenia...

Społeczności, które rozrosną się powyżej magicznej bariery 500 członków, stają się bardziej anonimowe, a przez to bardziej podatne na manipulację poprzez religię. "W małej grupie jasnowidz był zwykle 'prorokiem we własnym kraju'...", lecz w bardziej odpersonalizowanych grupach on może być zmistyfikowany w kogoś szczególnego. Hunt cytuje biblijne księgi Mojżesza ustanawiające Boskie Prawo: "Mając ustanowione zasady Posłuszeństwa wobec Prawa, Pan puścił swój lud z torbami: 'Dziesiąta [część] tego co urodzone w kraju, czy to ziarno czy owoc, jest Pana i jest święte'". [3] "I gdzie poszły te pieniądze?" pyta Hunt: "Do proroka-króla, Mojżesza i jego rodziny i przyjaciół, którzy mogli teraz kupować swoich giermków, biurokratów, policjantów, żołnierzy, kapłanów etc. by wzmocnić swą pozycję. W ten sposób mogli oni żyć w komforcie, bez potrzeby pracowania, przez zmuszanie mieszkańców do oddawania części swego rolniczego produktu". [4]

Chłopi byli teraz zmuszani przez aparat państwowy do produkowania nadwyżki, która była gromadzona przez "metropolię". Takie były początki miast: nie tworzyły one bogactwa, są tylko miejscami, gdzie wymuszona nadwyżka jest zużywana. Najbiedniejsi musieli korzystać z tej nadwyżki kupując ją przez oferowanie swej pracy. Kiedy kraj przestaje być samowystarczalny w produkcji żywności, musi importować towary spożywcze. Otrzymuje żywność, bądź to dzięki wymianie (np. Ateny), bądź to poprzez kradzież (jak Rzym), która jest eufemistycznie nazywana "podatkiem". Wielka Brytania tworząc swe imperium kolonialne połączyła oba te systemy. Międzynarodowy handel, tzw. "rynek światowy", nie podnosi dobrobytu a tylko przeprowadza redystrybucję dóbr z Peryferii do Centrum.

Hunt pyta jednak dlaczego uważamy się za zamożniejszych niż kraje nierozwinięte, jeśli wzrost ekonomiczny i postęp są efektem chorej sytuacji: "Mieszkańcy Indii czy Mongolii potrafią przeżyć z [rocznym] dochodem ocenianym na 100 funtów. W Brytanii z takim dochodem umarlibyśmy z zimna i głodu w ciągu dwóch miesięcy. Faktem jest, że w tych mniej rozwiniętych krajach wiele dóbr niezbędnych dla życia jest za darmo: drewno, dzikie owoce i warzywa, rozrywki etc. W Brytanii musimy płacić za wodę. W Tokio trzeba płacić nawet za tlen, więc nie żyjemy 'dobrze' tylko dlatego, że mamy wysoki produkt krajowy brutto (...)".

KTO ICH GŁODZI? (ŚWIAT WSPÓŁCZESNY)

Wyzysk Peryferii przez Centrum ma dziś miejsce w skali globalnej. Swe poglądy na sytuację współczesnego świata Hunt wyłożył w broszurze "Who's Starving Them?" (początkowo miała być ona oficjalnym dokumentem Ecological Party, lecz została odrzucona jako zbyt skrajna). Opisywał tam głód Trzeciego Świata jako "kulminację stuleci dominacji miejskiego Centrum nad wiejskimi peryferiami... Przez stulecia Centrum wyzyskiwało i głodziło produkującą żywność wieś". Trzeci Świat nie głoduje z powodu niemożności wyżywienia swej rosnącej populacji, ale dlatego, że jego zbiory żywności (lub gotówkowe substytuty plonów) są eksportowane przez lokalne elity na wymianę za zachodnie symbole statusu, niepotrzebną technologię i uzbrojenie, które wzmacnia ich władzę. Hunt dowodzi, że światowa gospodarka osiągnęła granice wzrostu i że dalsze inwestycje mogą jedynie przemieszczać miejsca pracy, a nie tworzyć nowe. Inwestowanie w maszyny i kapitałochłonne rolnictwo przynosi korzyść mniejszości, ale zubaża większość. Chłopi tracą ziemię i są zmuszani do pracy najemnej, lecz zacofane przemysły Trzeciego Świata nie mogą konkurować z tańszymi, maszynowo produkowanymi dobrami pochodzącymi z Centrum.

Hunt ostro krytykuje różne propozycje "Raportu Brandta" (1980), który popierał "masowy transfer zasobów" z bogatej Północy na biedne Południe. Raport zaleca np. rozwijanie transportowej infrastruktury Południa, ale to ułatwi wywożenie surowców z Południa. Broni "intensywnego", używającego maszyn i nawozów rolnictwa, lecz produkcja nadwyżki jest potrzebna tylko dla zaoferowania na rynku międzynarodowym, a tymczasem chłop z Trzeciego Świata nie jest w stanie konkurować z tanią amerykańską żywnością. Raport chciał wzmóc pomoc żywnościową bez osłabiania lokalnej produkcji, ale jest niemożliwe importowanie żywności bez obniżania cen na rynkach lokalnych. Raport wychwala wolny handel, lecz to leży w interesie Północy, a nie Południa. Innymi słowy, większość jego propozycji dawała skutki sprzeczne z intencjami. "Masowy transfer zasobów" z Północy na Południe tylko wzmacnia władzę skorumpowanych elit, "patronizowanych" przez Zachód. [5]

Kraje rozwinięte najpierw wprowadziły na rynek towary przemysłowe, które były wymieniane na żywność. Teraz zmechanizowana produkcja rolnicza podcina rolnictwo Trzeciego Świata: "To jest nierealne. Jedna część świata po prostu nie może eksportować zarówno towarów przemysłowych, jak i żywności, opału czy surowców, za które można nabywać te towary. Rolnictwo rozwiniętego świata zniszczy zdolność Trzeciego Świata do kupowania czy to swoich towarów przemysłowych, czy to żywności. Cały system musi upaść". Głód zatem jest spowodowany, a nie zaspokajany, przez handel międzynarodowy!

Hunt zaleca dwa rozwiązania dla Trzeciego Świata: reformę rolną i zmniejszenie podatków. Ziemia powinna zostać rozdzielona między indywidualnych chłopów do ich prywatnego użytku, ale musi pozostać własnością małych społeczności, co uniemożliwi jej sprzedaż. Dzięki zredukowaniu podatków (a więc ograniczeniu kradzieży plonów) chłopi będą mieć więcej żywności, na wsi znów będzie można znaleźć pracę, a władza elit zostanie ukrócona. Taki rozwój będzie miał, rzecz jasna, swe skutki dla Zachodu: "Jeśli nie będziemy importować tych wszystkich surowców, nie będziemy też wytwarzać tych wszystkich przemysłowych dóbr na wymianę. To spowoduje wzrost bezrobocia, którego problem może być rozwiązany tylko przez naszą własną reformę rolną. Wtedy będziemy mogli uprawiać więcej własnej żywności, własnego oleju roślinnego, własnego płótna, własnego drewna. To będzie cały nowy świat, samowystarczalny, prawdziwy, zależny już nie od bezwiednego wyzysku i głodzenia innych, lecz od troskliwej eksploatacji pełnej owoców Ziemi".

Deklaracja, że zielona polityka mogłaby mieć tak radykalny skutek na życie przeciętnego Brytyjczyka, nie pomogłaby wyborczemu sukcesowi EP. Ale nie tylko to sprawiło, że praca Hunta została odłożona na półkę. W swej broszurze gloryfikował on (a przynajmniej akceptował) krwawą rewolucję: Trzeci Świat musi wybrać między przemocą a głodowaniem. Tylko miecz może okazać się mocniejszy od łapówki.

TEORIA ZIELONEJ ALTERNATYWY (PROJEKT SPOŁECZEŃSTWA)

W swym kolejnym dziele - "Theory of Alternative Green" (Teoria zielonej alternatywy) - Hunt wygłasza poglądy, które wg jego krytyków oznaczają aprobatę dla "wszystkich najgorszych aspektów modelu plemiennego". Te idee, oparte na osiągnięciach etologii i socjobiologii, a dotyczące hierarchii ("peck order"), feminizmu i pokrewieństwa, często bywają niezrozumiane a nieraz rozmyślnie przekręcane.

Decentralizacja rodzi jednak skutki godzące w pryncypia Politycznej Poprawności: "Ważne jest (przyznaję, że to będzie trudne do przełknięcia dla liberalnych humanistów) dla dystrybucji dóbr, dla funkcjonowania społeczeństwa i dla utrzymania porządku, by społeczność była jednostką całkowicie odrębną geograficznie i społecznie. Masowe mieszanie się grup będzie osłabiać więzi społeczne; prymitywne społeczeństwa wiedząc o tym używają własnego dialektu i stroju, aby odróżnić się od sąsiadów. Ksenofobia jest kluczem dla sukcesu społeczności".

Społeczności muszą być nie tylko małe, lecz także spokrewnione. Zasada pokrewieństwa jest rdzeniem koncepcji więzi społecznej Hunta: "Słynna społeczność w Bermondsey, obiekt wielu studiów, pokazuje że tym, co ją spaja, jest pokrewieństwo. Socjologowie nie są w stanie znaleźć żadnych innych czynników. Ten fakt jest bardzo niewygodny dla lewicy, ale to ważna przyczyna fiaska wszystkich utopijnych komun i społeczności - jednostki czy rodziny nie są spokrewnione". Hunt nie wierzy w możliwość przetrwania społeczności opartych na utopii, a nie pokrewieństwie. Brzmi to bez wątpienia bardzo klaustrofobicznie dla tych lewicowców, którzy widzą anarchizm nie jako możliwość do stworzenia nowej - bezpośredniej i lokalnej - więzi społecznej, ale jako ucieczkę od wszelakich społecznych więzi. "Zielony anarchizm" Hunta nie jest jednak ruchem alienacji i dezintegracji, lecz przeciwnie - reintegracji i zakorzenienia ("enraciment").

Pogląd Hunta na więź wynikającą z pokrewieństwa dobrze ilustruje jego podejście do problemu przestępczości. Pisząc w "AG" nr 6 Hunt odsłania błędy zarówno lewicowych, jak prawicowych interpretacji kryminalistyki. Przestępczość nie jest rezultatem ubóstwa ani zbyt łagodnych kar, lecz rozpadu małych społeczności, gdyż "W anonimowym społeczeństwie plotka i wstyd nie są żadną sankcją". Lecz o ile lewica doznaje niepowodzenia próbując zrozumieć kontekst społeczny, o tyle prawica po prostu mu zaprzecza: "stwierdzenie pani Thatcher, że nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo ukazało całkowitą niezdolność prawicy do zrozumienia funkcji społeczeństwa w radzeniu sobie z przestępczością i będące konsekwencją tegoż kompletne niepowodzenie prawicy w postępowaniu z tymże".

Społeczeństwa kształtują w naturalny sposób wewnętrzną hierarchię: "...która jest metodą, by społeczeństwo mogło utrzymywać pokój przy najmniejszym wysiłku". I wyjaśnia: "W wiejskim społeczeństwie hierarchia jest determinowana przez osobowość i dokonania człowieka, ponieważ wszyscy wiedzą kim jesteś i co zrobiłeś. Symbole statusu są tu mniej konieczne". Natomiast dobra konsumpcyjne odgrywają szczególną rolę określając hierarchię w anonimowym społeczeństwie miejskim. Hunt nie próbuje tutaj być miły zwracając uwagę, że lewicowcy i snobistyczni ("life-style") zieloni są niemniej zaangażowani w manifestowanie statusu i tworzenie swej własnej hierarchii. Każdy kto przynależał do Friends of the Earth był bombardowany kolorowymi katalogami reklamującymi "ekologiczne" dobra konsumpcyjne.

Jak wzmiankowaliśmy na wstępie, Hunt naraził się również feministkom i wegetarianom. Wbrew pozorom przyczyną nie były tu jego "osobiste upodobania". Odnosząc się do sentymentalnych miłośników zwierząt napisał: "Jest rzeczą niemożliwą, by żyć samowystarczalnie w klimacie umiarkowanym bez eksploatowania zwierząt. Przede wszystkim będzie niemożliwe chronienie się przed utratą ciepła bez wełny, pierza i futra... A co zastąpi skórę na bębny i jelita na instrumenty strunowe, błonę na papier, pióra do pisania, lotki do łuku, rybie ości do kleju? Dla autonomicznych, samowystarczalnych wiosek, wegetarianizm i weganizm są dysfunkcjonalne".

Zdaniem Hunta kobiety są mniej agresywne i z tego powodu w konkurencyjnym społeczeństwie są w sposób nieunikniony przegranymi. Feminizm nie jest w stanie zmienić tej biologicznie zdeterminowanej sytuacji. Hunt dowodzi, że kapitalizm jest szczęśliwy mogąc wypełnić żądania feministek, ponieważ ich realizacja zwiększa dopływ taniej siły roboczej na rynek. Konkluduje "Feminizm jest zbytkiem klas średnich w państwie policyjnym". Społeczeństwo trzeba zmienić, gdyż ludzie ze swej natury potrzebują współpracy. Wykoncypowane przez Hunta wiejskie społeczeństwo nie wyeliminuje wszakże rywalizacji, ale ujmie ją w ramy współpracy: mężczyźni opiekować się będą słabszymi kobietami.

"Teoria Zielonej Alternatywy" zawiera wreszcie bardzo utylitarne poglądy Hunta na sztukę. W tym momencie sztuka, zrodzona z neurozy, służy elicie. Dlatego Hunt zamierza wykorzystywać, ale bynajmniej nie pobudzać twórczości i autoekspresji: "Sztuka dla samej sztuki nie będzie mieć miejsca". Czym innym natomiast jest dekorowanie rękodzieła "jako wyraz dumy i statusu". Warto w tym punkcie nadmienić, że pomimo takich poglądów (a może właśnie dlatego) "Alternative Green" stosuje wyrazistą typografię i jest graficznie bardzo atrakcyjne.

REWOLUCJA OD DOŁU (STRATEGIA HUNTA)

Hunt domaga się powrotu do małych rodowych społeczności. Rozumie jednak, że w obecnych warunkach ekonomicznych autonomiczne, samowystarczalne wioski nie są w stanie egzystować. By swój cel osiągnąć proponuje dwukierunkową strategię działania. [6]

Działania legalne polegać mają na walce o stopniowe zmniejszanie podatków, poczynając od podatków pośrednich jako uderzających w biednych. Gdy podatki zostaną zredukowane obniży to koszty życia i dzięki temu ludzie nie będą musieli produkować nadwyżki na sprzedaż: "Jeśli zmniejszymy podatki, możemy się spodziewać nie tyle zakładania nowych społeczności, co stopniowego powrotu do istniejących wiosek. Rozmiar farmy zdolnej egzystować będzie się zmniejszał, co pozwoli podzielić duże farmy, a co za tym idzie - zaoferować miejsce do życia na wsi większej ilości rodzin. Im bardziej podatki będą zmniejszane tym więcej ludzi będzie mogło wrócić na wieś (...)". A w ostatecznej konsekwencji rząd straci wszelkie dochody i w ten sposób przestanie istnieć. [7]

Drugim kierunkiem działania jest rebelia na Peryferiach. Hunt uznaje konflikt Centrum-Peryferie za istotniejszy od podziału na lewicę i prawicę. [8] W konflikcie tym zdecydowanie opowiada się po stronie chłopów z Trzeciego Świata, a nie jest przy tym utopijnym pacyfistą. Jego wiejskie społeczności będą chronić swą wolność przy pomocy broni. Zauważa, że choć chłopi w wiejskich społecznościach są zwykle uzbrojeni, to jednak nie strzelają do wszystkich wokoło. "Uzbrojone społeczeństwo jest zazwyczaj bardzo uprzejmym społeczeństwem", żartuje.

Konsekwencją opowiedzenia się po stronie Peryferii jest poparcie dla regionalnej dewolucji. Nie tylko utrzymuje kontakty z regionalistami (np. Movement for Mercia czy Wessex Society), ale nawet opracował własne projekty regionalizacji Anglii, z granicami przebiegającymi wzdłuż rzek lub - alternatywnie - wzdłuż działów wodnych. Jeszcze więcej kontrowersji w środowisku anarchistycznym budzi jego warunkowe popracie dla nacjonalizmu. W swym artykule "The Headless-Chicken Left" (Lewicowość bezgłowych kurczaków) Hunt konkluduje, że: "Opozycję wobec kapitalizmu stanowi dziś nacjonalizm, a nie lewica". Wyjaśnijmy jednak, że dla Hunta nacjonalizm i regionalizm nie są zjawiskami pozytywnymi same w sobie, a są to tylko etapy w procesie zmniejszania rozmiarów jednostek politycznych, który ostatecznie doprowadzić ma do jego wiejskich społecznościach. [9]

Hunt nie jest sympatykiem prawicy, którą krytykuje za "paranoidalną potrzebę szukania przyczyn problemów poza nimi samymi". Prawica rozumie rolę rywalizacji, ale nie współpracy, co pomaga na wojnie, lecz jest niewłaściwe w czasie pokoju. Akcentuje też różnice w kwestii integracji. Choć twierdzi, że Brytania jest w stanie wyżywić tylko 15 milionów ludzi, to podkreśla ekonomiczne przyczyny tego zjawiska: "...Drenaż dóbr [z Peryferii do Centrum - J. T. ] zmusza mieszkańców Peryferii do podążania za nimi". Jedynym rozwiązaniem jest powstrzymanie wyzysku Trzeciego Świata, lecz to jest niemożliwe we współczesnym systemie kapitalistycznym. Społeczeństwo wielorasowe jest jednak faktem i chcąc uniknąć związanych z tym konfliktów Hunt głosi konieczność jak najszybszego wymieszania ras poprzez małżeństwa międzyrasowe. "Pokój jest ważniejszy niż czystość rasowa", napisał w "AG" nr 10. [10]

...Anarchoekologiczne idee Richarda Hunta stoją w jednakowej opozycji wobec liberalnej czy marksistowskiej lewicy, jak wobec prawicy i status quo. "Naturalne społeczeństwo nie będzie kulturalne ani liberalne, ani rozwinięte, ani potężne, ani pracowite, ani wielkie; będzie za to ciepłe i odkarmione, będzie pokojowe, zdrowe, leniwe i zaściankowe. Być może ten rodzaj społeczeństwa nie odpowiada ci, lecz uchyl drzwi dla tych, którzy chcą przez nie przejść... nie będzie podatków, co podwoi twoje dochody; a to oznacza też kawałek pola i oznacza, że będziesz swoim własnym szefem. I będzie to działało, ponieważ już poprzednio to istniało na całym świecie".

Jarosław Tomasiewicz

PRZYPISY

  1. Hunt odwołuje się tu do tradycji luddyzmu, nie wydaje się jednak, by miał bezpośrednie kontakty z neoluddystami skupionymi wokół Kirkpatricka Sale, którzy w 1996 r. przeprowadzili w Ohio "Drugi Kongres Luddystów".
  2. Nietrudno zauważyć sprzeczność między scjentyzmem Hunta i antynaukowym stanowiskiem (by nie rzec - programowym irracjonalizmem) anarchoprymitywistów amerykańskich. Spirytualistyczne skłonności są (obok braku społecznego programu) jednym z punktów, który odstręcza Hunta od "głębokiej ekologii".
  3. Interesujące, że Hunt, podkreślając rolę religii w tworzeniu nierówności, zupełnie ignoruje "teorię podboju" - nie widzi wojen i roli wojowników.
  4. Pomimo swego wojującego antyklerykalizmu i ateizmu Hunt współpracuje z innym oryginałem sceny anarchistycznej, jakim jest Wayne John Sturgeon, twórca Christian Anarchist & Libertarian Fellowship i wydawca "Albion Awake", propagujący "twórczą syntezę radykalnego chrześcijaństwa, alternatywnej polityki i brytyjskiej mitologii". Hunt wyjaśnia swe postępowanie pisząc, że "radykałowie się przegrupowują (...) i znajdują wspólną sprawę przeciw tyranizującemu centrum. Wróg mego wroga jest moim przyjacielem".
  5. Czytelnicy książki Jamesa Goldsmitha "Pułapka" (por. Marek Węgierski, Sir James Goldsmith - retrospektywna recenzja jego głównej książki pt. Pułapka w: ZB nr 12(138)/99, s. 46; Jarosław Tomasiewicz, Pułapka Goldsmitha w: ZB nr 11(77)/95, s. 98-99; mogą zauważyć tu wyraźne podobieństwo z ideami Hunta. Zwróćmy wszakże uwagę, że w tej dwudzielnej wizji planety nie ma miejsca dla Drugiego Świata, tj. krajów średnio rozwiniętych.
  6. W dodatku przemiany te nie są możliwe bez radykalnego zmniejszenia ludności. To zapewne sprawia, że "Alternative Green" otwiera swe łamy dla Mike'a Shanklanda, wydawcy neomediewalistycznego pisma "Onflamme", propagującego zarazem... homoseksualizm.
  7. Zwróćmy uwagę, że podobną metodę walki z kapitalizmem - poprzez pozbawianie zysków - proponował robotnikom na początku stulecia polski anarchista Jan Machajski, antyinteligencki prekursor teorii "nowej klasy".
  8. Identyczną optykę prezentuje od czasu upadku muru berlińskiego Alain de Benoist - czołowy myśliciel francuskiej Nowej Prawicy!
  9. Widać tu zbieżność z libertarianami, którzy sympatyzują z ideami secesjonistycznymi, widząc w nich "krok we właściwym kierunku". Takie stanowisko pozwala "Alternative Green" współpracować nie tylko z postprawicowcami spod znaku Transeuropa Collective, ale nawet z nacjonalistami z Third Way i English Nationalist Movement. Hunt nie znajduje tu zrozumienia wśród innych frakcji anarchoprymitywistów, ale wbrew pozorom nie jest kompletnie osamotniony. Solidaryzują się z nim w tym punkcie anarchoindywidualistyczne pismo "Kontestation Anarchiste" z Francji i bakuniniści z Raven's Banner Collective (USA) [na ich temat zob. "Bakunin wiecznie żywy" w: "Mać Pariadka" nr 8]. Zwłaszcza wydawca tego pierwszego, Hans Cany (ponoć twórca Front Libertaire National-Socialiste), głosi konieczność "sojuszu ekstremów" - jego artykuł na ten temat został przedrukowany przez "AG". Co ciekawe, także kataloński weteran anarchosyndykalistycznej CNT Manolo Gonzales napisał, że "aby stworzyć socjalizm, wolnościowy komunizm czy inny rodzaj Utopii musimy mieć terytorium, z ludźmi, wspólnym językiem, jakimś stopniem tożsamości i wspólnym historycznym dziedzictwem".
  10. W tym miejscu rozchodzą się drogi Hunta nie tylko z nacjonalistami, ale też z prawicowymi trybalistami (takimi jak Amerykanin o pseudonimie Thorz Hammer, autor książki "WHAM! Confessions of a White American Man" (Wyznania białego Amerykanina), w której wykłada zasady "białego biocentrycznego trybalizmu") czy anarchorasistami w rodzaju Davida MacCaldena. [Na temat tego ostatniego zob. "Czy anarchista może być rasistą?" w: "Gazeta An Arche" nr 21]

Fragment książki "Między faszyzmem i anarchizmem. Nowe idee dla Nowej Ery" przygotowywanej do druku przez Wydawnictwo "INNY ŚWIAT".



ZB nr 14(140)/99, 1-15.10.99

Początek strony