Strona główna | Spis treści | Zdjęcia |
Dopiero gdy padnie ostatnie drzewo,
Dopiero gdy ostatnia rzeka zostanie zatruta,
Dopiero gdy złapią ostatnią rybę,
Dopiero wtedy okaże się, że pieniędzy nie da się jeść.
Proroctwo plemienia Indian Cree
Ich było około stu przeciw siedmiorgu naszych - powiedziała Cara Davison z People's Action for Threatened Habitat (PATH, pol. Akcja Ludzi dla Zagrożonego Środowiska) w wywiadzie dla "Vancouver Courier", który na pierwszej stronie zamieścił jej pozowane zdjęcie - odziana jedynie w wieńce z kwiatów i broniąca ogromnego drzewa przed drwalem z siekierą. Drwale już od dawna nie noszą siekier, tylko piły łańcuchowe, ale brak względu na ekosystemy pozostał u nich bez zmian. Dlatego PATH założył obóz poza nietykalnym dla nich - decyzją sądu - terenem wyrębu firmy International Forest Products (Interfor) i od początku sierpnia br. przeszkadza w wyrębie w dolinie Elaho. Zieloni blokują drogi dojazdowe drwali do wyrębu, zakładają mieszkalne platformy na drzewach. Chodzi o uniemożliwienie budowy dróg oraz o ochronę najstarszych drzew. Jest to taktyka potencjalnie niebezpieczna, Zawód drwala jest w pierwszej czwórce najryzykowniejszych zawodów na świecie, po poławiaczach krabów na Alasce, górnikach węglowych i odminowywaczach. Przepisy bhp wyrębów zabraniają robót w obecności osób postronnych.
Okazuje się, że największym ryzykiem zawodowym dla pacyfistów jest coś innego. Cała siódemka została pobita przez drwali. Troje trafiło do szpitala. Młoda kobieta doznała obrażeń szyi, a jeden mężczyzna został kilkakrotnie skopany. James Jamieson z pobliskiego obozu badawczego organizacji Western Canada Wilderness Committee (WCWC, pol. Komitet Dziczy Zachodniej Kanady) był w obozie PATH i został również pobity po tym, jak nadjechało 60-70 samochodów z drwalami. Każdą kobietę w obozie biło 10 do 12 drwali, używając rąk i kolan - powiedział Jamieson, którego napastnicy zatrzymali siłą, gdy próbował odjechać i wołać o pomoc przez telefon satelitarny. Napastnicy splądrowali mu samochód, zmiażdżyli rękę i roztrzaskali telefon wartości 6 tys. dolarów, jedyny środek łączności pacyfistów ze światem. Gonili mnie, rzucali kamieniami w szybę i próbowali zepchnąć mój samochód z drogi swoimi pickupami. Ich brygadzista, dobrze mi znany, nagrał całe zajście na wideo, śmiejąc się do rozpuku. Napastnicy zniszczyli 2 kamery wideo, zapewne aby zlikwidować dowód napadu. Zdemolowali 2 samochody i sprzęt kampingowy, spalili namioty zielonych. Szkody wyniosły ok. 50 tys. dolarów.
Mimo gwałtowności i bezpośredniego zagrożenia cielesnego, Królewskiej Kanadyjskiej Policji Konnej (RCMP) przybycie na miejsce przestępstwa zajęło długi czas, bo musiała zwoływać oficerów po służbie. Bili nas przez 25 minut. Dzwoniliśmy po RCMP 10 razy, ale nie przyjechali - powiedział David Farquar, który przybył z Kalifornii, aby bronić drzewa w Kanadzie. 17.8.99, gdy chodziło o usunięcie - przez ponad 30 policjantów (i to w nocy) - zielonych obozujących na drzewach, nie było problemów kadrowych choć policja twierdzi, że nie ma środków na trzymanie kontyngentu w nocy. Dla policji wyraźnie ważniejsze jest ułatwianie wyrębu międzynarodowym firmom leśnym, niż ochrona podstawowych praw Kanadyjczyków. Wyjeżdżając z doliny zauważyliśmy patrol policji i poprosiliśmy aby zanotowali numery rejestracyjne pojazdów drwali. Odmówili nam, a przepuścili wszystkich drwali - powiedział Farquar.
Rzecznik Interforu, Rick Slaco powiedział, że jego firma potępia uczynek drwali, ale z drugiej strony rozumie ich frustrację, ponieważ plan użytkowania gruntów został zatwierdzony, a Zieloni przeszkadzają w zarabianiu na chleb i zagradzają drogę do pracy. Farquahar ma trochę inną wersję zajść. Był w czasie napadu w obozowisku protestujących, legalnie położonym poza strefą zakazaną. Mówi, że pojazdy firmowe (o łącznej wartości ok. 750 tys. USD były użyte w napadzie - 75% pojazdów było z Interforu, 20% z Elaho Logging Company (praktycznie Interfor) i 10% prywatnych. Farquahar zauważył, że skoro tylko 32 drwali pracuje w górnej dolinie Elaho, Interfor ponosi odpowiedzialność za sprowadzenie pozostałych pracowników do napadu.
Sharia Mustatia nagrała przebieg całego ataku na wideo, ale kilku drwali rozbiło jej kamerę i pobiło ją. Odniosła obrażenia żeber i szyi - Byłam przerażona. Pobili mnie i zagrozili, że mnie zgwałcą. Zaangażowałam mecenasa i zaskarżę Interfor. Firma musi ponieść odpowiedzialność za czyny swoich pracowników.
Kevin Kunzler został kilkakrotnie trafiony kamieniami na platformie na drzewie, a jeden z napastników próbował podciąć drzewo - Myślałem, że chcą mnie zabić. Na szczęście inni drwale w porę odciągnęli kolegę. Wściekły drwal podciął wtedy sąsiednie drzewo. Zamiast na Kunzlera drzewo padło na jeden z pickupów drwali.1) Helikopter Interforu bezskutecznie próbował zdjąć Kunzlera, niemal zdmuchując go z drzewa - Zbliżył się na odległość 6 m od mojego drzewa. Musiałem trzymać się, aby nie spaść. Po całym dniu nękania i pogróżek, Kunzler zszedł z drzewa z lekkimi obrażeniami o 9. wieczorem. Wtedy drwale zniszczyli jego zapasy oraz podpalili śpiwór, paszport, okulary i inne przedmioty osobiste. Zielony został aresztowany i przetrzymany 10 godzin bez jedzenia. RCMP odmówiła mu również pierwszej pomocy medycznej i badania lekarskiego. Został przetransportowany 16.9.99 do sądu w Vancouverze, gdzie natychmiast rozpoczął się przeciwko niemu proces za przebywanie w strefie zakazanej.
Sędzia w najwyższym sądzie prowincjonalnym zwiększył szerokość strefy ochronnej wyrębu z 500 m do 1600 m i ostrzegł, że zacznie wsadzać do więzienia tych, którzy złamią zakaz. Rzecznik PATH Joe Foy zapewnił, że grupa będzie przestrzegać prawo. Dziennikarze ani publiczność nie mają prawa przekroczyć strefy. Decyzja sądu została złamana w chwili ogłoszenia. 4 Zielonych wędrowało po puszczy w czasie napadu i kiedy wrócili, przerazili się widząc zniszczenie swojego obozu. Postanowili jednak pozostać na posterunku, nieświadomie łamiąc nowy zakaz. Sędzia nie wspomniał ani słowem o zamachach na życie, kradzieży, podpaleniu czy o innych przestępstwach drwali. Zażądał jednak przedstawienia sądowi nagrań wideo brygadzisty Interforu z ataku. Mecenas Interforu przyznał, że nagrania uległy zniszczeniu, kiedy brygadzista pod przymusem wręczył film nieznanym 5 osobom, które następnie wrzuciły dowód do strumienia.
Tego samego popołudnia członkowie PATH poszli do biur Interforu w Vancouverze, domagając się spotkania. Ochroniarze zatrzymali ich przy wejściu do wieżowca, gdzie pacyfiści zaśpiewali piosenki i rozdali ulotki. Następnego dnia ktoś powybijał kamieniami szyby na parterze tego samego budynku, gdzie mieści się Forest Alliance (Sojusz Leśny), organizacja nacisku firm wyrębu lasów na rząd. Prasa sugerowała parę dni potem, że szyby wybiły osoby z PATH. TV nadała wypowiedź reprezentanta związków zawodowych drwali, International Woodworkers of America (IWA, pol. Międzynarodowi Pracownicy Leśni Ameryki), nt napadu i pobicia pacyfistów - Czego się spodziewali? Że ich poczęstujemy lodami? Przywódcy związkowi wywodzący się z ruchu obrony pokrzywdzonych, nie tylko obrócili się przeciw nim, ale swoim stanowiskiem - wyrażonym publicznie - bardziej podsycili pracowników leśnych przeciw Zielonym. Członkowie związków zawodowych powinni dzwonić do przywódców związkowych IWA (...) z wyrazami niepokoju z powodu podżegania do bandytyzmu - powiedział Foy.
Zaszokowana i oburzona społeczność Kolumbii Brytyjskiej domaga się dochodzenia w sprawie ataku drwali i opieszałości policji. 17.9.99 grupa ekologów protestowała przed gmachem ministerstwa leśnictwa w stolicy prowincji, Victorii. Grupa domagała się śledztwa w sprawie napadu. Egzekutywa WCWC zażądała natychmiastowego spotkania z naczelnym prokuratorem prowincji - Po gwałtownych zdarzeniach z 15.9.99 trudno naszej i innym organizacjom, które zawsze pracowały zgodnie z prawem i nigdy nie złamały go, w sposób pozytywny wpływać na młodych ludzi i społeczeństwo. Młodzi ludzie, na których napadnięto w dolinie Elaho przekonali się, że policja nie ochroniła ich przed biciem i zniszczeniem własności, natomiast energicznie i szybko wprowadziła nakazy sądowe sprowokowane przez firmę prowadzącą wyrąb lasu. Prawo wydaje się być wcielane w sposób niesprawiedliwy i nierówny. Łamiący prawo drwale Interforu szydzili ze swych ofiar mówiąc, że "nigdy nie zostaną złapani".
19.9.99 pięciu Zielonych założyło obozowisko w przepisowej odległości od wyrębu, powiększonej parę dni przedtem decyzją sądu dla ochrony drwali i wyrębiska przed pacyfistami. Zniszczony sprzęt kampingowy został zastąpiony darowiznami. (Prasa donosiła o pożarze 2 dni później w okolicy, w której osadzili się protestujący. Specjaliści rządowi ustalili, że przyczyną pożaru nie był piorun, tylko łatwopalna substancja rzucona na ziemię. Spłonęło 5 tys. m3 drewna wartości 400 tys. dolarów.)
28.9.99 Canadian Party of Women (Kanadyjska Partia Kobiet) zorganizowała blokadę drogi dojazdowej do puszczy im. Stoltmanna wspólnie z kobietami z PATH i znaną w Kanadzie grupą wokalną o repertuarze politycznym z Victorii, Raging Grannies (Rozjuszone Babunie). Betty Krawczyk, aktywistka która przesiedziała 4 miesiące w więzieniu za protesty w Clayoquot (o tym niżej) była gotowa dać się zaaresztować w imię sprawiedliwości ekologicznej i solidarności z Sharai Mustasia, przeżywającej traumę po pogróżkach gwałtu przez drwali. Kobiety muszą być solidarne. Wiadomo, że w Kolumbii Brytyjskiej mężczyźni piastują większość pozycji u władzy nad ziemią własności publicznej. Wraz z napiętnowaniem tej nierówności kwestionujemy także ich decyzje budowy dróg dostępu do dziewiczych terenów masowego wyrębu drzew i rabunku naszych ostatnich prastarych puszcz - powiedziała Jarah West, rzeczniczka Forest Action Network (FAN, pol. Sieć Akcji Leśnej), organizacji ochrony puszcz z Vancouveru. Następnego dnia jej życzenie zostało spełnione i jako 14. osoba od czasu rozpoczęcia akcji pacyfistów 2 miesiące przedtem została zaaresztowana przez RCMP za blokowanie drogi do pracy drwali. Reprezentant Interforu Gord Prescott próbował negocjować z protestującymi, aby zakończyć blokadę wyrębu puszczy im. Stoltmanna. Od mówiącej w ich imieniu Krawczyk dostał jednak taką odpowiedź: Nie mogę negocjować przyszłości moich dzieci, na pewno nie z korporacją jak Interfor, która odmawia kooperacji z RCMP ws. ataku swoich pracowników na pacyfistów. Interfor nigdy przedtem nie negocjował w dobrej wierze, więc nie będziemy negocjować z tą szelmowską firmą.
Zwolennicy Krawczyk uczcili jej protest imprezą w następny weekend w obozowisku protestacyjnym. Jej miejsce na drodze zajęli inni, domagając się zakończenia rabunku ostatków puszcz deszczowych oraz wzywając drwali do zaniechania przemocy, która zawsze towarzyszyła pracom Interforu.
Gwałt na ostatkach puszczy deszczowych w strefie klimatu umiarkowanego i protesty obrońców przyrody to nie nowość w puszczy im. Stoltmanna. 11.8.99, czyli nieco ponad miesiąc przed ww. napadem, zamaskowani pracownicy Interforu zniszczyli obóz pacyfistów, ale zostali sfotografowani. PATH zamieścił te zdjęcia w rozlepionych po Vancouverze "listach gończych". Z braku materiału ilustracyjnego po zajściu 15.9.99, prasa i TV pokazywały właśnie te zdjęcia, kto wie czy nie drwali powtórnie zamieszanych w czyny kryminalne.
W r. 1997 miały miejsce 3 nieprzyjemne konfrontacje z pracownikami Interforu. W pierwszej z nich drwale poturbowali pacyfistów, zagrozili im spaleniem żywcem, oblali wiadrami zimnej wody i zniszczyli ich samochody. Chociaż WCWC posiada świadków i zdjęcia wideo, nie było sprawy sądowej. Za drugim razem w tym samym roku niedaleko wyrębu Interforu w dolinie Elaho drwale znowu zmaltretowali, zbili i skopali obrońców puszczy. Drwale zabrali aparaty fotograficzne i kamery pacyfistów i wrzucili do potoku Elaho; też nie było sprawy sądowej. Po raz trzeci w 1997 r. drwale "zemścili się" na Zielonych nie dopuszczając ich do terenów wyrębów, a turystów przepuszczali pod warunkiem podpisania petycji, że Zieloni powinni być zmuszeni do zapłaty drwalom za stracone zarobki, a zagraniczni protestujący powinni zostać wydaleni z Kanady bez postawienia przed sądem. Blokada przez drwali trwała 6 tygodni, w ciągu których miały miejsce rozmaite wypadki, jak np. kradzież namiotu badawczego WCWC z Dziczy im. Stoltmana, który został następnie porzucony w kawałkach przy posterunku policji RCMP przez pracownika Interforu. Nie było sprawy sądowej przeciwko winowajcom.
Wyrąb w 1997 r. objął lasy, przez które przebiegał szlak turystyczny zbudowany przez ochotników z WCWC. Firma zobowiązała się do odbudowy szlaku po zakończeniu wyrębu. Miejscowa służba leśna rządu odstraszała ewentualnych świadków fałszywymi raportami o gorszym stanie dróg niż naprawdę. Szlak przebiega teraz przez spustoszony teren.
Protest ekologów w r. 1994 w dolinie potoku Ure, wyrębisku Interforu, zakończył się, kiedy drwale rozpędzili protestujących, spalili ich sprzęt i zniszczyli samochody, włącznie z pojazdami prasy. Nie było sprawy sądowej. WCWC ma świadków i nagrania wideo.
Po publicznej naradzie obrońcy puszczy im. Stoltmanna zorganizowali 19.9.99 demonstrację i warsztaty pokojowego rozwiązywania konfliktów na zadrzewionym placu przed rezydencją prezydenta Interforu, Williama Saudera w Vancouverze. Winimy bezpośrednio Saudera za rozbój dokonany przez jego pracowników w Elaho w zeszłym tygodniu - powiedziała rzeczniczka obrońców puszczy. Delegacja zapukała do drzwi Saudera, aby zaprosić go na warsztaty, ale nikt nie otworzył. Plakaty głosiły m.in. Interfor wycina miejsca pracy (aluzja do braku polityki zatrudnienia w leśnictwie), Sauder nie przyciągaj bomb NATO na Squamish (miasto najbliższe zajścia; aluzja do przywracania przez NATO praw Albańczyków bombardowaniem Jugosławii), Więcej drzew, więcej pokoju. Na warsztatach analizowano stanowiska drwali i Zielonych oraz grano rolę konfrontacji z drwalami w stylu Gadhiego.
Puszcza im. Stoltmanna jest częścią 5 tys. km2 niebotycznych gór, masywnych lodowców i dziewiczych lesistych dolin 200 km na północ od Vancouveru. Tereny proponowane są na nowy kanadyjski park narodowy im. Randy Stoltmanna - młodego obrońcy przyrody i pisarza, który zginął w lawinie krótko po zaproponowaniu ochrony tej krainy. Tereny zawarte są w granicach obszarów indiańskich szczepów Squamish i Lil'wat. Klejnotem terenów jest Dolina Elaho, zarośnięta bujną puszczą deszczową. W r. 1996 rząd prowincjonalny zdecydował chronić tylko 20% powierzchni proponowanego parku i zezwolił Interforowi wystrzyc z drzew doliny Sims i Elaho w sercu terenów, których ochrony domagają się Zieloni. Najstarsze jodły i cedry w tych dolinach liczą ponad 1000 lat. W lipcu '95 WCWC odkryła w dolinie Elaho jodłę o średnicy ponad 3 m.
Park miałby ogromne znaczenie poznawczo-rekreacyjne dla mieszkańców Vancouveru, którzy odczuwają przepełnienie w parkach położonych do kilku godz. jazdy samochodem. Zaludnienie konglomeracji Vancouveru (obecnie 2 mln. ludzi) podwaja się co 20-30 lat. Park byłby również cennym atutem światowej klasy miejscowości narciarsko-turystycznej Whistler. Podobne parki narodowe w okolicach miast Banff i Jasper w kanadyjskich Górach Skalistych są wielką atrakcją międzynarodowego ruchu turystycznego i podstawą miejscowej gospodarki.
Obok prezydentury Interforu Sauder jest również wysokim radnym Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej, wiodącej uczelni Kanady. Drewno wycinane przez Interfor i sprzedawane przez sieć hypermarketów Home Depot jest przedmiotem kampanii zaplanowanej na bojkot przez konsumentów. Europejska delegacja handlowców ostrzegła niedawno Interfor o bojkocie w Europie Zachodniej drewna z puszcz deszczowych Kolumbii Brytyjskiej. Poza puszczą Stoltmanna, Interfor wycina Puszcze Wielkiego Niedźwiedzia (Great Bear Forests) ogromne tereny dziewicze w środkowo-zachodniej części Kolumbii Brytyjskiej, a zarazem ojczyznę niedźwiedzia grizzly - króla zwierząt Ameryki Północnej. Interfor szykuje się również do kontynuacji wyrębu puszczy otaczającej cieśninę Clayoquot, która uważana jest za perłę krajobrazu i bioróżnorodności na zachodnim wybrzeżu Kanady.
Protesty w lasach cieśniny Clayoquot na początku l. '90. były ważnym, choć niewystarczającym hamulcem dewastacji puszcz deszczowych na kanadyjskim wybrzeżu Pacyfiku. Wielu protestujących Zielonych krajowych i zagranicznych dało się aresztować RCMP, stanęli przed sądem i przesiedzieli w więzieniu za Clayoquot. Valerie Langer, rzeczniczka Friends of Clayoquot Sound (Przyjaciele Cieśniny Clayoquot)2) wspomina - Blokowaliśmy drogę, bo mamy odwagę nawoływać do zmian, (...) mieć nadzieję na świat, w którym chciwość nie ogranicza naszego życia.
Dzięki setkom ludzi (w tym matki z dziećmi, małolaty i emeryci) blokującym budowę dróg leśnych i wyrąb, wytrzebianie bezcennych drzewostanów nabrało rozgłosu. Rząd prowincjonalny (zasoby leśne podlegają jemu, a nie Ottawie) wydał wtedy nowe reguły gospodarki leśnej (ekoleśnictwa). Wg tych reguł firmy wylesiające powinny w wykonywaniu robót uwzględniać erozję, obsuwy zboczy, zamulanie strumieni, naruszanie i niszczenie ostoi ryb i zwierzyny oraz inne względy ekologiczne.
Po 3 latach usypiania opinii publicznej przez rząd i firmy, puszcze wokół cieśniny Clayoquot znowu wołały o pomoc. Okazało się, że obiecana po protestach z 1993 r. rewolucja praktyk gospodarki leśnej nie ziściła się i wbrew reklamie wyrąb w dalszym ciągu nie jest prowadzony w sposób przyjazny dla ekosystemów. Rewolucja miała nastąpić po wnikliwej ekspertyzie Zespołu Naukowego ds. Zrównoważonych Praktyk Leśnictwa w Cieśninie Clayoquot (Scientific Panel on Sustainable Forestry in Clayoquot Sound), powołanego przez rząd w wyniku protestów społecznych. Firmy i rząd prowincjonalny zobowiązały się przestrzegać zalecenia Zespołu, ale dzięki propagandzie stan rzeczy niewiele się zmienił. Puszcze Clayoquot w dalszym ciągu giną od pił drwali.
W marcu '98 r. działacze WCWC sfrustrowani nawrotem do starej polityki rządu, wg której dobre drzewo to ścięte drzewo, przedłożyli premierowi prowincji szereg żądań:
Protesty wybuchły po wznowieniu budowy dróg leśnych przez Interfor na górze Catface. Jedna z dróg weszła w strefę ochrony strumienia. Dla Friends of Clayoquot Sound, Catface był sygnałem do wznowienia akcji po 3 latach zwodów rządu i firm. Członkowie Zespołu Naukowego wyrazili poważne zastrzeżenia po tym, jak przewrotnie wcielono ich zalecenia. Przykładem są rachityczne pasma drzew zostawiane wzdłuż strumieni dla ochrony życia w nich, ale wichury obalają drzewa. Wielu z nich było bliskich rezygnacji z tego powodu. 7.10.98, po jednym tygodniu od rozpoczęcia blokady budowy drogi, miejscowy dr Sergio Paone zainstalował się na drzewie, udaremniając wysadzanie skał pod budowę drogi. Przyglądaliśmy się bezczynnie jak proces reform leśnictwa nie wypalił w Clayoquot i wyrąb trwa. Mieliśmy tyle nadziei, gdy powołano Zespół Naukowy, a tymczasem naukę wykorzystuje się jako kamuflaż starych metod - powiedział Paone, naukowiec z doktoratem z chemii. Raport Friends of Clayoquot Sound opublikowany w sierpniu '98 udokumentował przepaść między obietnicą nowej partii rządzącej nt ekoleśnictwa, które obróci leśnictwo o 180 stopni, a smutną rzeczywistością widoczną dla każdego, kto spojrzy na okolice cieśniny Clayoquot. W tym czasie na wyspie Vancouver wytrzebiono już 73% puszcz i lasów.
W październiku '98, po 30 dniach blokady Catface, Friends i Interfor osiągnęli tymczasowy rozejm. Firma usunęła maszynerię, a Friends blokadę. Mamy nadzieję, że rozejm jest wstępem do rozmów - powiedział wtedy rzecznik Friends. Tymczasem Interfor kontynuował wyrąb wbrew ustalonym porozumieniom ekologicznym. Zmiany praktyk, jak np. węższe drogi leśne, były tylko kosmetyczne i nie chroniły ryb w strumieniach, ani środowiska zwierzyny. Droga Interforu przez górę Catface była prostym miernikiem kulawego, naukowo lichego planowania, które wychwalane jest przez rząd i firmy jako zgodne z zaleceniami Zespołu Naukowego - powiedziała Valerie Langer, rzeczniczka Friends of Clayoquot Sound. W maju '99 ekolodzy ostrzegli, że wznowią protesty, jeśli Interfor dostanie pozwolenie na wyrąb 1000 hektarów w rejonie Clayoquot. Wyrąb na tak dużą skalę jest nie do zaakceptowania - powiedziała Adriane Carr z WCWC. Jeśli Interfor dostanie pozwolenie, powtórzymy r. 1993. Rick Slaco, naczelny leśnik Interforu zapewnił, że firma wszczyna konsultacje społeczne i jest otwarta na sugestie samorządów i ministerstwa leśnictwa. W przeddzień dorocznego spotkania akcjonariuszy Home Depot w Atlancie, 25.5.99, na trzebieży Interforu Greenpeace wykonał dobrze widoczne dla dziennikarzy w samolotach i helikopterach logo Home Depot o łącznej powierzchni 930 m2, wykonane z 1,8 t używanych prześcieradeł i odzieży.
Interfor przoduje w Puszczach Wielkiego Niedźwiedzia, ale niestety nie pod względem ekoleśnictwa, tylko zniszczeń w cennych ekologicznie rejonach puszcz. Np. Interfor zbudował drogę do dorzecza potoku Johnstona, który należy do największych nienaruszonym jeszcze siedzib łososia coho. Inne firmy również wycinają bezcenny drzewostan na wybrzeżu Pacyfiku. Pomimo międzynarodowego oburzenia i zapewnień firm, że zmieniły praktyki, masowy wyrąb postępuje w alarmującym tempie. Internetowe witryny Raincoast Conservation Society (Towarzystwo Ochrony Wybrzeża Deszczowego) i LightHawk pokazują wykonane w czerwcu '99 r. zdjęcia lotnicze spustoszeń z ręki "przodujących" firm w l. 1998-99. Wyrąb jest zatwierdzony przez rząd prowincjonalny w ramach nowych przepisów ekoleśnictwa.
Do najnowszych "osiągnięć" ekoleśnictwa należą trzebieże w górskim terenie, w najlepszych środowiskach łososia i niedźwiedzia. MacMillan Bloedel, który w ub.r. ogłosił koniec masowego wyrębu wykańcza w br. prastarą puszczę wzdłuż łososionośnego potoku Cold Creek. Wyrębisko znajduje się tuż przy rzece Koeye, która jest światowej sławy ekosystemem niedźwiedzia grizzly i łososia. Western Forest Products, firma która publicznie oznajmiła intencje wyrębu w 8 dziewiczych dolinach Puszcz Wielkiego Niedźwiedzia miała czelność złożyć wniosek o licencję ekoleśniczą. Firma szykuje się do wejścia do zlewni James Bay na wybrzeżu Pacyfiku, zaczynając od wygolenia wyspy Pooley. West Fraser Timber Company koncentruje się na północy regionu puszcz deszczowych. Ogałaca wyspę Gribbella, ważne środowisko niedźwiedzia, oraz Gardner Canal - ostoję bioróżnorodności.
Forest Action Network skupia się na działalności West Fraser Timber Company, która uszła dotąd uwadze Zielonych. Jeśli obecne plany zostaną wcielone, West Fraser zniszczy 16 dużych dziewiczych dolin i 4 ważne ekologicznie rejony w Puszczach Deszczowych Wielkiego Niedźwiedzia. W r. 1997 West Fraser wyrąbał, ponad 560 tys. m3 drewna na wybrzeżu Kolumbii Brytyjskiej.
We wrześniu '97 r. David Zirnhelt, minister leśnictwa prowincji zapewnił - Zatrzymujemy więcej drewna w Kolumbii Brytyjskiej i odchodzimy od eksportu surowych pni, co oznacza większą wartość produktów drzewnych i więcej miejsc pracy dla mieszkańców Kolumbii Brytyjskiej. Jednak Greenpeace podał, że wg informacji z ministerstwa Zirnhelta, tylko do końca sierpnia '98 łączny eksport pni osiągnął 2 razy większą ilość niż w całym poprzednim roku. W rzeczywistości w r. 1998 wyeksportowano ponad 4 razy więcej surowych pni niż w r. 1997: 1,133 tys. m3 w porównaniu z 270 tys. m3. Widać jasno, że nie było inwestycji ze strony firm i rządu w rozwój innych rynków - oświadczył John Brink, prezydent organizacji przetwórców drewna w Kolumbii Brytyjskiej. Każdy pień opuszczający prowincję to stracone zatrudnienie na miejscu. Prowincja eksportuje zaledwie 8,5% swego drewna w postaci uszlachetnionej w porównaniu z kanadyjską średnią 30,6%. Kolumbia Brytyjska zatrudnia 12,3% pracowników przemysłu leśnego w przetwórstwie uszlachetniającym drewno surowe, a np. Oregon 40%. Specjalny fundusz powołany do tego celu przeznacza rocznie mniej niż 5% środków na sektor uszlachetniający, mimo ogólnej zgody co do znaczenia i potencjału wzrostu tego sektora.
W br. West Fraser Timber ma pozwolenie na eksport jako surowe pnie 1/3 drewna (ok. 200 tys. m3) wyciętego w północnej części puszcz deszczowych, czyli 4 razy więcej niż w ub. r. Pnie zapewnią pracę w tartakach Japonii. Miejscowy zarząd International Woodworkers of America z początku był przeciwny eksportowi, ale po przymilaniu się szefów IWA z Vancouveru zgodził się mimo, że członkowie związku głosowali przeciw. West Fraser twierdzi, że to jedyny sposób na utrzymanie pracy przez 380 osób w czasach niskiego popytu światowego na tarcicę. W rzeczywistości popyt na tarcicę i ceny wzrosły. West Fraser miał zyski w wys. 51,2 mln. dolarów w pierwszej połowie br. Miejscowości w północnej Kolumbii Brytyjskiej skorzystałyby na przetwarzaniu surowych pni na szlachetniejsze produkty. West Fraser i inne firmy mogłyby wycinać o wiele mniej drzew, aby utrzymać liczbę zatrudnionych. Obecnie West Fraser wycina 2 razy więcej niż pozwalają oficjalne wskaźniki równowagi między wzrostem a wycinką drzew w północnym rejonie puszcz deszczowych. To są dane rządowe, o których wiadomo, że nie są solidne. Jeśli ilość wyrębu nie zmniejszy się wkrótce, niewiele zostanie przyszłym pokoleniom. Pewien mieszkaniec z rejonu wyrębów podsumował - Miejscowa ludność ma prawo spodziewać się więcej. Eksport pni to eksport miejsc pracy.
Wg nowego raportu o stanie lasów kanadyjskich z federalnego ministerstwa zasobów naturalnych (znanego ze stronniczości na korzyść sektora prywatnego), wartość produkcji leśnej Kolumbii Brytyjskiej w 1996 r. wyniosła 23,8 mld. dolarów, a wynagrodzenia osiągnęły sumę 3,8 mld. dolarów. W 1997 r. wycięto 1760 km2 puszcz i lasów, które dały 69,3 mln. m3 drewna. W 1998 r. głównymi importerami ściętych drzew z Kolumbii Brytyjskiej były Stany Zjednoczone (63% wartości eksportu), Japonia (17%) i Unia Europejska (10%). Tarcica i nieobrobione pnie stanowiły 49% wartości eksportu, celuloza 21%, papier i tektura 10%, a papier gazetowy 6%.
Obecnie FAN prowadzi również kampanię przeciw proponowanemu wielomiliardowemu zakupowi MacMillan Bloedel przez amerykańską firmę Wayerhauser. Firma nie jest potentatem jeśli chodzi o zatrudnienie i nie popiera stabilności gospodarczej miejscowości zdanych na leśnictwo. Pod koniec 1998 r. Wayerhauser zatrudniał 25% mniej osób niż 10 lat wcześniej. Ponad 100-letnia historia korporacji to opowieść o wzlotach i upadkach kilkuset uzależnionych firm. Wayerhauser zamyka każdą z nich, gdy wyczerpie miejscowe zasoby leśne, a tartak stanie się przestarzały. Wg postanowień Północnoamerykańskiego Układu o Wolnym Handlu (North American Free Trade Agreement, NAFTA), firma amerykańska nie musi stosować się do praw i postanowień Kolumbii Brytyjskiej, które uważane są za przepisy lokalne, a zatem nie obowiązują korporacji międzynarodowych. Tak więc w odróżnieniu od firm kanadyjskich Wayerhauser może domagać się rekompensaty za stracony potencjał produkcyjny w wyniku:
Sondaż opinii publicznej we wrześniu br. wykazał, że dla 80% Kanadyjczyków ochrona środowiska jest ważniejsza od wzrostu gospodarczego, mimo że czasy są nienajlepsze dla milionów bezrobotnych i niskozarabiających obywateli, do których zaliczają się rzesze dobrze wykształconej i umotywowanej młodzieży. Pod względem osiągnięć w ochronie środowiska rząd Kolumbii Brytyjskiej uplasował się na końcu listy 10 prowincji i 3 terytoriów Kanady. Trzeci rok z kolei rząd prowincji dostał "pałę" od Canadian Endangered Species Campaign (Kanadyjska Kampania na rzecz Zagrożonych Gatunków) za brak ochrony gatunków. Kanada jako całość również otrzymała "pałę" z tego przedmiotu.
Nowe reguły praktyk leśniczych, ogłoszone kilka lat temu z wielką fanfarą przez rząd skompromitowanego już premiera Glena Clarka, stały się farsą. Firmy w dalszym ciągu "strzygą" puszcze, zostawiając symboliczne kępki drzew pośrodku wręcz księżycowego krajobrazu i symboliczne "pasy ochronne" wzdłuż potoków i strumieni. Drogi wcięte w zbocza i usuwanie pokrywy drzew powodują obsuwanie gruntu, wymywanie składników pokarmowych z gleby, erozję spadzistych terenów przez wody opadowe i roztopowe oraz zamulanie strumieni łososionośnych. Łosoś nie toleruje mułu, musi mieć czyste, żwirowe dno do wylęgu i czystą wodę do życia. Firmy wybierają najcenniejsze biologicznie obszary do wyrębu. Jakby dla zwiększenia farsy, program krajowej TV CBC Newsworld nadał 22.9.99 dyskusję nt gospodarki leśnej w Kolumbii Brytyjskiej, chwaląc firmy za przestawianie się na ekoleśnictwo, a Zielonych za kompromis dla "miejsc pracy" przy wyrębie lasów. Widocznie CBC nie słyszała o firmach jak Interfor czy West Fraser Timber i o zaciekłych obrońcach szybko ginących puszcz w Kanadzie.
Jako jeden z niewielu regionów na świecie, Kolumbia Brytyjska dąży do ochrony 12% powierzchni każdego z typowych miejscowych środowisk biologicznych, zgodnie z zaleceniem ONZ. Nie jest to trudne w prowincji o 4 mln. mieszkańców i ogólnej powierzchni 3 razy jak Polska. Obrońcy przyrody domagają się ochrony znacznie większej powierzchni.
Wycinanie puszcz jest jedną z wiodących przyczyn zagrożenia biosfery w Kolumbii Brytyjskiej, gdzie co dziesiąty gatunek flory i fauny jest bliski wymarcia. Tak orzekł w 1994 r. raport prowincjonalnego ministerstwa środowiska. Sondaż z 1997 r. stwierdził, że 77% ludności prowincji jest za zaprzestaniem wyrębu dziewiczych puszcz. Grupa nacisku przemysłu leśniczego zasłania się faktem stwarzania miejsc pracy w prowincji. Jak widać choćby na przykładzie napadu z 15.9.99 lobby stwarza pozory ogromnej swej ważności w zatrudnieniu ludności, co jest wg nich ważniejsze od prawa innych ludzi do posiadania nienaruszonej przyrody i od prawa samej przyrody do istnienia chociażby w żałosnych enklawach. Tymczasem leśnictwo daje mniej niż 6% zatrudnienia i ta cyfra ciągle się zmniejsza. W l. 1981-91 zwolniono z pracy 27 tys. pracowników w prywatnym sektorze leśnym prowincji, głównie w wyniku mechanizacji.
Do dziś rząd nie stworzył warunków sprzyjających przestawianiu się z rabunkowej i marnotrawnej gospodarki leśnej nastawionej na produkcję małowartościowych produktów w wielkich ilościach. Za to są środki na ukrywanie żałosnego stanu puszcz. Wg raportu Greenpeace'u z 1997 r. rząd i grupy nacisku wydały 65 mln. dolarów w l. 1990-95 by przekonać opinię publiczną, iż wszystko jest w porządku. Wg raportu Environment Canada (federalne ministerstwo środowiska) z r. 1994 wszystkie niechronione puszcze rosnące na małej wysokości na wybrzeżu będą wyrąbane w przeciągu 16 lat, jeśli stan rzeczy nie zmieni się. Liczne gatunki zamieszkujące te puszcze wymarły wskutek wyrębu. 75% ważniejszych kanadyjskich dziewiczych dolin porośniętych puszczami deszczowymi na wybrzeżu Pacyfiku zostało już wygolonych z drzew, donosił prowincjonalny oddział organizacji Sierra Club w r. 1997.
W okresie krytycznych starć między Zielonymi a firmami wyrębu puszcz powstała grupa nacisku Forest Alliance of British Columbia (Sojusz Leśny Kolumbii Brytyjskiej). W skład grupy wchodzi większość firm wyrębu działających w prowincji i one głównie finansują działalność. Oczywiście wydatki są odpisywane od podatku, jaki płacą firmy. Poza tym rząd pieniędzmi podatnika bezpośrednio dokłada się do propagandy w środkach przekazu Europy Zachodniej celem ratowania szybko ginącego rynku zbytu na drewno z Kolumbii Brytyjskiej po kampanii informacyjnej Greenpeace'u. Forest Alliance został założony przez firmę propagandową Burson-Marsteller - tą samą która reprezentowała Exxon po katastrofie tankowca "Exxon Valdez" u wybrzeży Alaski oraz Union Carbide po katastrofie chemicznej w miejscowości Bhopal w Indii.
Greenpeace donosił w 1997 r., że rząd prowincji ociąga się z wprowadzeniem prawa chroniącego gatunki zagrożone. Forest Alliance zawsze naciskał na rząd federalny przeciw ogólnokanadyjskiej ustawie chroniącej zagrożone gatunki. Forest Alliance płaci niejakiemu drowi Patrickowi Moore, byłemu dyrektorowi Greenpeace'u, za rozsiewanie nie nasion nowych drzew, ale bzdur obliczonych na uśpienie opinii publicznej. Moore powiedział kiedyś - Jestem ekologiem i reprezentuję niezależny pogląd naukowy na kwestie gospodarki leśnej. (...) Duże puste przestrzenie jak trzebieże występują normalnie w przyrodzie. (...) Trzebieże to tymczasowe łąki.
Faktem jest, że zalecenia niezależnego Zespołu Naukowego, składającego się z czołowych specjalistów leśnictwa i ekologii, zostały zignorowane i perfidnie przekręcone przez członków Forest Alliance i przez rząd. Puste przestrzenie występują w niektórych ekosystemach leśnych, ale na pewno nie w umiarkowanej puszczy deszczowej na wybrzeżu. Masowy wyrąb usuwa ogromne ilości biomasy, podczas gdy w naturalnie utworzonych przerwach w drzewostanie spowodowanych przez wiatr cała biomasa pozostaje na miejscu, a po pożodze zostaje 70% do 20% biomasy. Co do trzeciej bzdury głoszonej przez dobrze smarowanego "ekologa", łąka to połać gleby nasyconej wodą, zalewana w mokrych okresach i podtrzymująca bogaty wzrost roślin wodolubnych. Warunki wzrostu są tak idealne, że rośliny łąkowe nie dopuszczają do wzrostu drzew. Wyrąb często wysusza glebę z powodu wystawienia na wiatr i słońce. W odróżnieniu od łąk trzebieże w Kolumbii Brytyjskiej często znajdują się na zboczach, więc powstają jary w wyniku erozji.
Moore powiedział również - Ani jeden gatunek nie wyginął od wyrębu lasów. Na wschodzie Stanów Zjednoczonych 4 gatunki ptaków wyginęły w wyniku wyrębu dziewiczych puszcz. Raport American Fisheries Association (Amerykański Związek Rybołówstwa) ustalił w 1996 r., że głównie wskutek wylesiania terenów rody łososia w 142 potokach i strumieniach Kolumbii Brytyjskiej i Jukonu wyginęły, a w 624 są bliskie zagłady.
Forest Alliance twierdzi, że Wyrąb powoduje zalesianie, a nie wylesianie. Wg pierwszej lepszej definicji wyrąb to jest akcja lub proces usuwania lasu. Argument propagandowy jest podobny do twierdzenia, że atak serca polepsza stan zdrowia, bo pacjent otrzymuje po nim pomoc lekarską. Podobnie jak "akcja humanitarna" NATO w Kosowie zabiła ok. 2 tys. osób w całej Jugosławii i wypędziła 180 tys. nie-Albańczyków, pewnie dla ulepszenia stosunków międzyetnicznych na Bałkanach.
Po wyrębie las odrasta - twierdzi Forest Alliance. Tak, ale po co najmniej 1,5 tys. lat. Poza tym intencją firm jest powrót za ok. 100 lat na teren wyrębu, aby wyciąć nowe drzewa. Plantacja drzew w równym wieku wymaga kilku pokoleń, aby stać się normalnym lasem. Lasy wtórne są takie same jak lasy dziewicze - zapewnia Forest Alliance. Plantacje na trzebieżach są uproszczonym ekosystemem zbudowanym z drzew w równym wieku. Nie wiąże on tyle pierwiastka węgla co puszcza i ma znacznie mniejszą zdolność oczyszczania i przetrzymywania wody. Uproszczenie ekologiczne powoduje większą podatność na choroby, szkodniki, pożary i konsekwencje zmiany klimatu. Natomiast puszcze dziewicze są złożone, podtrzymują zróżnicowaną gamę roślin i zwierząt, a drzewa są w rozmaitym wieku.
Wg World Resources Institute (Instytut Zasobów Świata) wyrąb jest głównym zagrożeniem dla puszcz. Ekolodzy starają się ochronić resztki dziewiczych puszcz, a zwierzchnicy Patricka Moore'a wycinają je. Ekolodzy widzą całą puszczę i związane z nią ekosystemy, a firmy wyrębu - tylko pojedyncze drzewa. Naukowcy i Zieloni chcą przekształcić gospodarkę leśną w Kolumbii Brytyjskiej na taką, która zapewni długotrwały dobrobyt mieszkańców jak i przyrody. Natomiast dla rządu ważniejsze jest natychmiastowe zbieranie opłat od każdego wyciętego drzewa na pokrycie nierealnych obietnic wyborczych i nieudolności rządzenia. Z jednej strony mamy do czynienia z rozsądkiem, pokorą wobec przyrody i altruizmem, a z drugiej - z krótkowzrocznością, pogardą dla dzikiego życia, egoizmem i chciwością.
Jeśli chcesz, Czytelniku, wmieszać się w sprawy nie swojego kraju, ale na pewno sprawy od których zależy przetrwanie bioróżnorodności i przyszłych pokoleń na całym świecie, pisz do Ambasady Kanady w Warszawie:
Ambasada Kanady Matejki 1/5, 00-481 Warszawa tel. 0-22/629-80-54, 629-80-51 fax 0-22/629-64-57 e-mail: lekan@dfait-maeci.gc.ca |
i ślij e-maile do następujących osób:
Premier of British Columbia (premier): e-mail: Dan.Miller.Office@leg.bc.ca Leader of the Opposition (przywódca opozycji): e-mail: Gordon.Campbell.mla@leg.bc.ca British Columbia Minister of Forests (minister leśnictwa): e-mail: David.Zirnhelt.Office@leg.bc.ca British Columbia Minister of Environment (minister środowiska): e-mail: Joan.Sawicki.Office@leg.bc.ca |
Dla spragnionych informacji podaję ważniejsze miejsca w Sieci nt poruszony w artykule:
Coastal Rainforest Coalition. Prezentacja 15 fotografii z Puszcz Wielkiego Niedźwiedzia (www.coalition4bc.org/slideshow), wyjętych z książki Iana i Karen McAlisterów z Cameronem Youngiem, "The Great Bear Rainforest: Canada's Forgotten Coast", Harbour Publishing. Książka otrzymała parę nagród i ma wstęp Roberta F. Kennedy'ego juniora, który zginął tragicznie parę miesięcy temu.
People's Action for Threatened Habitat. Notki prasowe i zdjęcia z akcji w puszczach. PATH pracuje nad ochroną przyrody metodami edukacyjnymi i pacyfistycznymi, bez ofiar w ludziach i własności prywatnej.
People's Action for Threatened Habitat PO Box 19596, Vancouver British Columbia, Canada V5T 4E7 e-mail: path@envirolink.org strona: www.enviroweb.org/PATH |
Forest Action Network. Zdjęcia i artykyły nt puszcz, wyrębu i akcji (http://www.fanweb.org/index.shtml). Połączenia do innych organizacji. Centrala FANu mieści się w małej mieścince Bella Coola na wybrzeżu Kolumbii Brytyjskiej. FAN skupia 22 organizacji w Kolumbii Brytyjskiej, pozostałej Ameryce Północnej i w Europie. Metody działania obejmują szeroko rozreklamowane bezpośrednie akcje protestacyjne, akcje pacyfistyczne w miejscu wyrębu i kampanie edukacyjne wśród konsumentów drewna.
Forest Action Network PO Box 625 Bella Coola British Columbia, Canada V0T 1C0 e-mail: fanbc@envirolink.org strona: http://www.fanweb.org |
Friends of Clayoquot Sound. Deklaracje nt ochrony środowiska i zdjęcia z akcji. Organizacja zajmuje się ochroną przyrody i ekorozwojem w rejonie cieśniny Clayoquot na wybrzeżu wyspy Vancouver w Kolumbii Brytyjskiej.
The Friends of Clayoquot Sound e-mail: focs@web.net strona: www.island.net/~focs |
Raincoast Conservation Society. Zdjęcia lotnicze dewastacji puszcz na wybrzeżu Alaski, Kolumbii Brytyjskiej, Waszyngtonu i Oregonu oraz zdjęcia przyrody w tych puszczach (www.raincoast.org/destr.htm). Założone w 1990 r. towarzystwo jest niedochodową organizacją badań i edukacji publicznej, zadedykowaną ochronie Puszcz Wielkiego Niedźwiedzia.
Raincoast Conservation Society PO Box 8663, Victoria British Columbia Canada, V8W 3S2 e-mail: greatbear@raincoast.org strona: www.raincoast.org |
LightHawk. Zdjęcia lotnicze dewastacji puszcz na wybrzeżu Alaski, Kolumbii Brytyjskiej, Waszyngtonu i Oregonu (www.sni.net/lighthawk). Od r. 1979 LightHawk wykorzystuje potencjał samolotu i fotografii lotniczej w edukacji i zmobilizowaniu miejscowych polityków, urzędników i przywódców społecznych oraz - publikacjami międzynarodowymi - światowej opinii publicznej nt metod gospodarowania zasobami naturalnymi, które zagrażają zróżnicowanym i delikatnym ekosystemom. Roczna długość lotów LightHawk opasałaby glob kilkakrotnie.
LightHawk, The Presidio Bldg. 1007 PO Box 29231 San Francisco, CA 94129, USA e-mail: sfo@lighthawk.org strona: www.lighthawk.org |
Raging Grannies. Zapoczątkowana w Victorii w Kanadzie międzynarodowa sieć zespołów kobiet (niekoniecznie emerytowanych donn operowych) walczących piosenką i humorem o lepszy świat. Witryna Rozjuszonych Babuń z Seattle w USA (www.raginggrannies.com) podaje teksty piosenek i instrukcje niezbędne do założenia następnej rozjuszonej grupy, nawet w Polsce.
Piotr Bein
Dzięki Piotrowi Beinowi, który nie tylko napisał powyższy materiał tłumacząc rozliczne źródła, ale i zdobył ilustracje, łącznie z prawami autorskimi, można obejrzeć w Internecie, na naszej stronie (a konkretnie pod adresem www.most.org.pl/zb/zb/141/zdjecia.htm) jeszcze ok. 70, w większości kolorowych, zdjęć nt. kanadyjskich puszcz! Dziękuję Piotrze! - Andrzej