Strona główna | Spis treści |
W chwili obecnej największym zagrożeniem naszego fizycznego bytu jest lekceważenie postępującej degradacji środowiska.
Jesteśmy krajem brudnym, zatrutym i tchórzliwym. Zatruta jest woda, zatruta jest ziemia, choruje 90% lasów. Chorują dzikie zwierzęta (gruźlica i wścieklizna), chorują też ludzie. Każdego roku notuje się ponad 70 000 nowych zachorowań na raka. Chorzy cierpią i umierają w milczeniu. Wstydzą się choroby, boją się o tym mówić. Z ich bólu i śmierci nie płynie dla innych żadna lekcja. Nadal produkuje się PCV, poliuretan, aluminiowe garnki. Planowana jest budowa spalarni śmieci i autostrad.
Jak pisze Jean-Marie Muller w swojej pracy Strategia politycznego działania bez stosowania przemocy "Najsilniejszą pokusą jakiej ulegamy w obliczu niesprawiedliwości, wcale nie jest zastosowanie przemocy. Z jednej strony, nie jesteśmy przygotowani na podjęcie związanego z tym ryzyka i poniesienie ofiary, z drugiej zaś wcale nie jesteśmy tak bardzo przekonani o skuteczności takiego rozwiązania. Znacznie bardziej skłonni jesteśmy do bierności i wspólnictwa, które chronią najlepiej nasz własny spokój, naszą wygodę i nasze interesy".
Wbrew obiegowym opiniom bardziej jesteśmy gotowi do kolaboracji niż do łamania prawa.
Większość sukcesem zakończonych akcji i kampanii ekologicznych w Polsce określana była jako bezprawne. Często interweniowała policja, straszono prokuratorem, karano kolegiami.
Nielegalne demonstracje, szablonowanie Urzędu Wojewódzkiego, blokada drogi doprowadziły do zaniechania budowy Elektrowni Jądrowej Żarnowiec i EJ Klempicz.
Nielegalne demonstracje w Międzyrzeczu nie dopuściły do zbudowania tam składowiska odpadów radioaktywnych, a we Wrocławiu doprowadziły do likwidacji huty Siechnice.
Czasem, jak w wypadku Borysa, któremu na blokadzie przeciw budowie tamy czorsztyńskiej zmiażdżono stopę, triumfowała przemoc systemu odbierając reszcie chęć do działań radykalnych.
Czasem, jak to miało miejsce w Ślubowie, akcja bezpośrednia, kończyła się pełnym sukcesem. 150 osób na ciągnikach wjechało na teren poligonu wojskowego, gdzie działał już prymitywny piec do palenia śmieci i na spalenie czekało 5000 beczek trucizny sprowadzonej z Austrii. Piec zburzono do podstaw i, o ile wiem, nikt za to karnie nie odpowiadał, a moim zdaniem za właściwą postawę obywatelską powinni dostać nagrodę.
Podobnie pod Łodzią, gdy chciano polityką faktów dokonanych wysypisko śmieci zlokalizować na terenach podmokłych i maszyny budowlane pod osłoną 500 zomowców przystąpiły do pracy lud okoliczny ruszył do ataku. Po chłopsku: z widłami siekierami, sztachetami z płota. Zwyciężyć ich można było tylko bronią palną. Na szczęście nie znalazł się żaden idiota, by wydać komendę "ognia". Sit-in przeprowadzony przez "Klub "Gaja" na arenie cyrku doprowadził do zakazu przedstawień wykorzystujących tresurę zwierząt na terenach należących do miasta Bielsko-Biała.
Jest to jedyne województwo w Polsce gdzie taki zakaz obowiązuje.
Wbrew obowiązującym przepisom, grupa osadników na Warmii zasypała rów melioracyjny, ratując małe jezioro Bałąg. Demonstracje w Warszawie, połączone z okupacją gabinetu ministra i przykuciem się do bramy Ministerstwa Ochrony Środowiska, organizowane przez Pracownię na rzecz Wszystkich Istot zaowocowały dwukrotnym zwiększeniem powierzchni Parku Białowieskiego.
Całodniowe jeżdżenie wkoło Rynku Krakowskiego ponad 500 rowerzystów doprowadziło w rezultacie do poważnego zajęcia się tematem ścieżek rowerowych przez władze miasta.
Kilka lat temu kilkanaście osób siedzących na arenie skutecznie sparaliżowało corridę. Bici przez obsługę, wyzywani przez żądną krwi tłuszczę wytrzymali do końca. Dali wyraz swej niezgody na torturowanie zwierząt. Więcej nam to widowisko nie grozi.
Obywatelskie nieposłuszeństwo pomimo pięknych przykładów historycznych nie jest pojęciem szeroko znanym. Świadomość niewolnicza nie dopuszcza łamania prawa.
A przecież nawet Kodeks Karny art. 22 "Obrona konieczna" mówi o tym, że każdy może się przeciwstawić bezprawnemu, bezpośredniemu zamachowi skierowanemu na dobro społeczne bądź indywidualne.
Jarema Dubiel (BORE)
tel. 0-22/618-37-81