Strona główna   Spis treści 

ZB nr 19(145)/99, 16-31.12.99
RAPORTY - RELACJE - SPRAWOZDANIA

GDAŃSKIE SONDAŻE,
CZYLI KRÓTKA HISTORIA PEWNEJ AGENDY
W PEWNYM MIEŚCIE

Jest zimny, ciemny, listopadowy poranek. We wszystkich dzielnicach miasta zalega niezwykle gęsta mgła. Widoczność sięga co najwyżej 50 metrów. Ruch na ulicach - jak to w niedzielę - znikomy. Tymczasem w kilku miejscach zamieszanie. Grupki ludzi rozstawiają stoliki i krzesła tuż przy skraju chodnika. W pewnym momencie wzbudza to zainteresowanie jednego z licznych, umundurowanych patroli. Dochodzi do ostrej wymiany zdań i - prawie szarpaniny. Po chwili emocje zostają załagodzone. Stoliki pozostają na swoich miejscach.

O co tutaj chodzi? Czy to niespodziewana kontrola targowiska? A może rozpoczyna się właśnie akcja pikietowania "agencji towarzyskich" przez obrońców moralności? Nic z tych rzeczy. To startuje pierwszy publiczny sondaż opinii mieszkańców na temat planowanej budowy spalarni odpadów niebezpiecznych w Porcie Północnym w Gdańsku. Sondaż odbywa się w dwóch dzielnicach miasta - na Stogach i Przeróbce, równolegle z wyborami do Rady Dzielnicy. Organizatorzy ze stowarzyszenia OLE rozstawiają sondażowe stoliki z własnymi, jaskrawożółtymi urnami tuż przed siedzibami obwodowych komisji wyborczych. Stąd też niezwykłe zainteresowanie gdańskiej straży miejskiej i próby usunięcia ekologów wykorzystujących lokalne wybory do poznania opinii społecznej na kontrowersyjny temat.

Jednak zanim opowiem o przebiegu sondaży, chciałbym pokrótce opisać, co skłoniło nas do ich przeprowadzenia. Jak wiadomo, jedną z zasad zrównoważonego rozwoju jest uwzględnianie opinii społeczności lokalnych w procesach decyzyjnych. Wspomniany, zrównoważony rozwój jest, a przynajmniej powinien być realizowany na różnych szczeblach władzy w Polsce poprzez wprowadzanie programów Agendy 21. Zapewne każdy z nas zetknął się już co najmniej kilka razy z tym terminem, który w ekologicznym światku zaczyna stawać się kolejnym słowem - wytrychem. Niestety, wraz z upowszechnieniem Agendy, coraz częściej obserwować można, iż jej cele, sformułowane podczas Szczytu Ziemi '92, zostają wypaczone. Wprowadzanie zasad zrównoważonego rozwoju często pozostaje w sferze niezobowiązujących deklaracji władz lub sprowadzane jest do marginesowych, jałowych i biurokratycznych zabiegów.

Wybór drogi ekorozwoju rozważany był w Gdańsku wyjątkowo wcześnie. Już w 1990 r. Rada Miasta zareagowała pozytywnie na propozycję współpracy ze strony Duńskiego Stowarzyszenia Ekologicznego "Denvia". We współpracy z Duńczykami przystąpiono do sporządzania programu ekorozwoju miasta. W rezultacie powstało opracowanie na wysokim, jak na owe czasy, poziomie. Rychło jednak okazało się, że program był zbyt śmiały - zakładał miedzy innymi poszerzenie udziału społecznego w procesach podejmowania decyzji przez władze miasta. Ambitne pomysły utrącono, zaprzepaszczając m.in. szansę na międzynarodową nagrodę i - dość spore, jak na owe czasy, pieniądze - które mogłyby zasilić wdrażanie gdańskiego programu.

Dla zamaskowania poniesionej porażki władze przygotowały w podległym sobie Wydziale Ochrony Środowiska kolejny projekt ekorozwoju. Na jego podstawie Rada Miasta w 1993 r. podjęła uchwałę w sprawie założeń polityki ekologicznej. Niestety, przyjęta uchwała nie wychodziła zbytnio ponad poziom rozwiązań typu "końca rury", w ogóle nie odnosząc się do problemu uczestnictwa społecznego czy zapewnienia informacji o stanie środowiska. Mijały kolejne lata w trakcie których odpowiednie "komórki" "wdrażały" program, odgórnie wytypowani urzędnicy spędzali długie godziny na żmudnych szkoleniach, powstawały kolejne, przesycone martwotą raporty "z realizacji" Lokalnej Agendy 21. Tymczasem przeciętnemu mieszkańcowi miasta termin ten nie mówił zbyt wiele.

Na tle mizerii dochodzącej z urzędu pozytywnym sygnałem był program popularyzacji zasad Agendy prowadzony przez trójmiejski oddział PKE. Kolorowe ulotki, festyny, dyskusje z udziałem władz, to tylko część form wykorzystywanych w działaniach klubowiczów. Jednak dla faktycznego pogłębienia udziału społecznego ważniejsze były równoległe działania powstających oddolnie inicjatyw mieszkańców. Grupy te zorganizowały się wokół akcji protestów przeciwko gwałtownie wzrastającej presji inwestycji groźnych dla środowiska. Inwestycje te często były bowiem lokalizowane (i są nadal) na przysłowiowym podwórku lokalnych wspólnot, jednak bez konsultacji z nimi. Takie sytuacje nieuchronnie rodziły konflikty na skalę dzielnicy czy też całego miasta. Działania lokalnych społeczności od początku wspierane były przez organizacje ekologiczne i społeczne, które działały w Gdańsku nieco dłużej, dysponując pewnym doświadczeniem prawnym. W akcję wsparcia lokalnych komitetów protestacyjnych szczególnie mocno zaangażowało się stowarzyszenie "Wrzeszczańskie Komitety Obywatelskie" oraz wymieniona już na wstępie Obywatelska Liga Ekologiczna. Oprócz pomocy prawnej inicjatywy mieszkańców wspieraliśmy także bezpośrednio - drukiem ulotek, przygotowywaniem transparentów czy choćby udziałem w publicznych debatach na łamach lokalnych mediów. Stopniowo poszczególne organizacje ekologiczne z Trójmiasta, a zwłaszcza z Gdańska, zacieśniały współpracę. Powstało wiele nowych stowarzyszeń, zaś kilkanaście z nich postanowiło utworzyć nieformalne forum wymiany informacji i współdziałania. I tak, w 1998 r. zawiązane zostało Gdańskie Porozumienie Organizacji Ekologicznych. Utworzyły je bardzo różne grupy. Oprócz oddziałów ogólnopolskiego PKE, LOP czy PTTK do porozumienia przystąpiły też lokalne komitety mieszkańców przekształcone w stowarzyszenia oraz organizacje działające na skalę województwa czy też Trójmiasta, jak np. właśnie OLE, będąca przy okazji grupą Federacji Zielonych.

Powołanie naszego porozumienia zbiegło się w czasie ze wzrostem aktywności ze strony gdańskiego urzędu miasta. Po wielu latach działań skierowanych, że się tak wyrażę, bardziej do wewnątrz, urząd rozpoczął organizację cyklu spotkań z mieszkańcami niektórych dzielnic Gdańska. Po przeprowadzeniu spotkań Wydział Ochrony Środowiska wystąpił z propozycją powołania Forum Lokalnej Agendy 21. W jego obradach mieli uczestniczyć przedstawiciele urzędu, zakładów pracy, uczelni, organizacji pozarządowych, nieformalnych społeczności dzielnic miasta oraz media. Już na starcie prac forum nie udało się jednak uniknąć spięć. Do uczestnictwa w obradach zostały bowiem zaproszone tylko trzy organizacje ekologiczne, wytypowane wg bliżej niesprecyzowanego klucza. Pod solidarną presją zarówno wytypowanych, jak i nie wytypowanych stowarzyszeń, udało się przeforsować otwarty charakter forum. Dzięki temu w jego pracach mogła wziąć udział każda zainteresowana organizacja, czy nawet poszczególni, aktywni mieszkańcy. Niestety prace te nie przebiegały w zbyt twórczej atmosferze. Dyskusje prowadzone były w narzucony z góry sposób, brak było partnerskich zasad współpracy. Liczne spięcia wywoływały też kontrowersje wokół protokołowania obrad. Stenogramy z wcześniejszych posiedzeń odczytywane na kolejnych spotkaniach bywały mocno niekompletne, zaś zapisywane w nich wnioski i postulaty nie zyskiwały dalszego biegu. Jednak największą wadą działania forum była niezmierna ogólność jego prac, przy jednoczesnych dążeniach części uczestników do rozwiązywania problemów z poszczególnych dziedzin życia miasta. W ocenie organizacji uczestniczących w obradach sama struktura forum była niedostosowana do ogromu oczekiwanych prac, ich szczegółowości i konieczności poświęcenia znacznych ilości czasu na zgłębienie każdego problemu. Zdecydowanie zbyt słabe było też przełożenie forum, jak i samego Wydziału Ochrony Środowiska na decyzje całego urzędu, a zwłaszcza na politykę Zarządu Miasta. Z wyżej wymienionych powodów działanie forum zostało poddane ostrej krytyce, między innymi przez wspomniane Porozumienie Organizacji Ekologicznych. W trakcie kolejnych spotkań uczestnicy domagali się większego udziału Prezydenta i Wiceprezydentów Miasta w pracach forum, a przede wszystkim powołania odpowiedniej liczby zespołów tematycznych, które zajmowałyby się znacznie dokładniej poszczególnymi dziedzinami, takimi jak odpady, transport, zieleń czy edukacja ekologiczna. Jako wzór możliwy do naśladowania wskazywano istniejący już od roku Zespół ds. rozwoju komunikacji rowerowej powołany przez Prezydenta Miasta na wniosek OLE, dzięki pracy którego udało się osiągnąć spory postęp w dziedzinie roweryzacji miasta. Niestety postulaty zmiany formuły forum Agendy 21 pozostawały bez realizacji, a często nawet bez odpowiedzi. Wszystko to spowodowało, że w posiedzeniach forum przestała brać udział większość jego uczestników. Z początkowej liczby kilkudziesięciu aktywnych osób pozostała kilkuosobowa garstka wytrwałych. Jednocześnie miasto zebrało m.in. za swój program Lokalnej Agendy 21, kilka międzynarodowych nagród. W tym samym czasie - we wrześniu i październiku br., lobby przemysłowe rozpoczęło też intensywne lansowanie nowych projektów inwestycyjnych, mogących w poważny sposób zagrozić środowisku miasta. W związku z tymi planami Komisja Ochrony Środowiska rady miejskiej przygotowała, jak przypuszczam, bezprecedensowy na skalę kraju projekt uchwały Rady Miasta o konieczności przeprowadzania konsultacji społecznych szczególnie groźnych inwestycji. Niestety Rada Miasta przygotowany projekt odrzuciła. W takiej sytuacji organizacje ekologiczne postanowiły zaprotestować przeciwko tolerowaniu fikcji, jaką stał się miejski program Lokalnej Agendy 21. Na początku listopada grupa gdańskich stowarzyszeń poparła list otwarty, wystosowany przez oddział Polskiego Klubu Ekologicznego do Rady Miasta Gdańska. Ostra treść listu dotyczyła porażki urzędowego programu Agendy, braku rzeczywistych konsultacji, biurokratyzacji całego procesu współpracy ze społecznością miasta, a nade wszystko braku zaangażowania władz na poziomie decyzyjnym odpowiednim do rangi sprawy.

Równocześnie z krytyką całości poczynań władz nasilał się konflikt wokół planowanej budowy spalarni odpadów niebezpiecznych, którą na terenie Portu Północnego w Gdańsku chce wybudować firma Port Service. W tej sytuacji postanowiliśmy zmienić nieco dotychczasowe metody działania OLE i sięgnąć po nowe środki. Wpadliśmy na pomysł rozpoczęcia alternatywnej wobec urzędowej, niezależnej kampanii Agendy 21. Zdecydowaliśmy się przymierzyć do przeprowadzania masowych konsultacji społecznych w poszczególnych dzielnicach Gdańska.

Jak wiadomo, jednym z najważniejszych elementów konsultacji jest poznawanie opinii mieszkańców na każdym z etapów dialogu społeczeństwo - władze. Narzucającym się sposobem na poznanie i wyrażenie opinii społecznej jest zorganizowanie referendum gminnego. Niestety każdy, kto bliżej zetknął się z przepisami prawnymi regulującymi przeprowadzanie tego typu inicjatywy, zdaje sobie sprawę z ogromnych utrudnień jakie czekają na organizatora gminnego plebiscytu. Wymagane ustawowo limity podpisów pod inicjatywą przeprowadzenia referendum, a zwłaszcza poziom frekwencji wyborczej wymagany dla jego ważności znacznie utrudniają przeprowadzanie tego typu działań. O ile jeszcze stosunkowo łatwo jest doprowadzić do referendum w gminie liczącej niewielu mieszkańców, poziom trudności wzrasta niezmiernie w przypadku dużych gmin miejskich, gdzie dla zainicjowania plebiscytu potrzebne są dziesiątki tysięcy podpisów. Dlatego też postanowiliśmy skorzystać ze znacznie prostszej, tańszej i szybszej metody rozpoznania opinii społecznej. Zdecydowaliśmy się na przeprowadzenie publicznego sondażu. Natychmiast wypłynął jednak podstawowy problem jego wiarygodności. Trzeba było pogodzić fakt organizacji sondażu przez jedną ze stron publicznego sporu inwestor - organizacje ekologiczne, z zapewnieniem jak najbardziej bezstronnej procedury plebiscytu. Mamy wrażenie, że oprócz wrodzonej uczciwości :-) przyszła nam w sukurs także pomysłowość i umiar w komplikowaniu procedury (ach, cóż za skromność! :-)). Zdecydowaliśmy się na największe, możliwe uproszczenie procedury przy jednoczesnej maksymalnej jawności. Dla potwierdzenia wiarygodności sondażu zaprosiliśmy media oraz "dzielnicowe autorytety". Tak więc już od samego rana, oprócz straży miejskiej przyglądali się nam dziennikarze i radni Rady Miasta pochodzący z sondowanej dzielnicy. Niestety z powodu braku czasu (od pojawienia się pomysłu do realizacji plebiscytu minęło trzy dni!) nie zdążyliśmy już namówić jakichś znanych osobistości ze świata kultury czy nauki, by zostały "mężami zaufania" sondażu. Nie mieliśmy także do dyspozycji list wyborców uprawnionych do głosowania (ustawa o ochronie danych osobowych!). Tak więc teoretycznie ktoś bardzo uparty mógłby zagłosować kilka razy. Możliwe było także głosowanie osób spoza dzielnicy objętej sondażem, bądź jednostek niepełnoletnich. Nie zrażeni tym zbytnio postanowiliśmy, że zaufamy ludziom. W trakcie głosowania okazało się, że mieszkańcy podeszli do naszego pomysłu z powagą i nie nadużywali położonego w nich zaufania. Skąd o tym wiemy? Wskazuje na to według nas fakt, że frekwencja głosujących w lokalnych wyborach oraz w naszym sondażu okazała się zadziwiająco zgodna. Również obserwacje osób postronnych (w tym także cichszych i głośniejszych zwolenników inwestycji) wskazywały, że biorący udział w sondażu to ludzie wchodzący bądź wychodzący z lokali wyborczych, zaś w czasie "spalarniowego głosowania" nie byli oni poddawani agitacji przez żadną ze stron. Pytanie sondażowe zostało sformułowane w sposób neutralny, nie sugerujący wyboru żadnej z odpowiedzi. Każdy uczestnik badania otrzymywał kartkę z następującą informacją: "Na terenie Portu Północnego planowana jest budowa spalarni odpadów niebezpiecznych. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat?", poniżej której znajdowały się przeznaczone do przekreślenia kwadraciki przy kolejnych opcjach: "jestem za", "jestem przeciw" oraz "nie mam zdania". Próbki opinii zebrane przez media poprzez wyrywkowe przepytywanie ludzi wskazały na podobny stan opinii jak wyniki sondażu. Samo liczenie głosów przebiegło przy udziale wszystkich zainteresowanych mieszkańców, radnych Rady Miasta, a także kandydatów do wyłanianej rady dzielnicy. Podliczone wyniki zostały wypisane na przygotowanych afiszach i wywieszone w głównych punktach dzielnicy tuż po zakończeniu liczenia. Następnego dnia dane z sondażu trafiły do mediów, a później zostały oficjalnie przekazane władzom miasta. Co ciekawe, mimo oczywistej możliwości manipulacji czy oszustwa nikt nie podważył wyników sondażu! Nawet zdeklarowani zwolennicy inwestycji nie mieli zastrzeżeń, zwłaszcza wobec pozytywnych recenzji zdarzenia zamieszczonych w mediach. Warto także wspomnieć, że samo przeprowadzenie plebiscytu zaangażowało w różnym stopniu kilkadziesiąt osób pochodzących z sondowanej dzielnicy, które to w większości nie miały wcześniej do czynienia z tzw. "ekologią" w żadnej formie. Ankietowani mieszkańcy bardzo często podkreślali zaś, że inicjatywa sondażu jest tym, czego oczekują jako formy zapytania o ich zdanie na temat ważnych problemów dzielnicy i miasta.

Teraz może kilka słów o wynikach. W godz. 830 - 2000 w sondażu wzięło udział 2713 osób. Głosy zbierane były bez przerwy pod wszystkimi czterema komisjami wyborczymi dzielnicy. Plany budowy spalarni poparło 70 osób, sprzeciwiło im się 2599 osób, nie miało zdania 19 osób, zaś głosy nieważne (bez wyboru jakiejkolwiek lub z wybraną więcej niż jedną odpowiedzią) oddało 25 osób. W stosunku do ilości osób uprawnionych do głosowania (pełnoletnich mieszkańców dzielnicy) frekwencja w sondażu wyniosła ok. 20% uprawnionych.

Tydzień później, na prośbę Rady Dzielnicy innego osiedla Gdańska - Letnicy, przeprowadziliśmy kolejny sondaż. W plebiscycie, który został przeprowadzony w analogiczny sposób, wzięły udział 292 osoby (na ok. 1500 uprawnionych - ponownie frekwencja ok. 20%) . Opinie uczestników sondażu przedstawiały się następująco: inwestycję poparło 19 osób, przeciwko było 258 osób, nie miało zdania w sprawie 11 osób, zaś głosów nieważnych było 4.

Oba sondaże spotkały się z dużym zainteresowaniem lokalnych mediów, zaś szczegółowe relacje trafiły praktycznie do wszystkich gazet, regionalnej telewizji i większości rozgłośni radiowych. Pomocna okazała się tu dodatkowa konferencja prasowa, zwołana przy okazji wystosowania pisma podsumowującego nasze działania, a skierowanego do Rady i Zarządu Miasta Gdańska. Myślę, że na zakończenie warto przytoczyć fragment jego ostatniego akapitu: "(...) zwracamy się do władz miasta o ustosunkowanie się do przedstawionych wyników sondaży opinii mieszkańców. Państwa stanowisko pragniemy przekazać zainteresowanym przedstawicielom społeczności, pozarządowym organizacjom ekologicznym Gdańska oraz lokalnym i regionalnym mediom. W związku z nie ulegającą kwestii istotną wagą sprawy względem interesu społecznego i dużym zainteresowaniem opinii publicznej, liczymy na szybką odpowiedź z Państwa strony".

Jak na razie reakcji brak... Nie oznacza to jednak, że odpowiedzi od władz miasta wyglądamy bezczynnie! Jednak o tym, w jaki sposób umilamy sobie oczekiwanie, opowiem następnym razem.

Opowiadał:

Roger Jackowski
Rzecznik stowarzyszenia "Obywatelska Liga Ekologiczna"
(trójmiejska grupa Federacji Zielonych)
adres do korespondencji:
Zbyszka z Bogdańca 56
80-419 Gdańsk
tel./fax i automat zgłoszeniowy czynny całą dobę: 0-58/520-10-20
e-mail: trojmiasto@fz.most.org.pl, strona: www.most.org.pl/ole


początek strony

SŁONE PIENIĄDZE

Często zastanawiamy się na co są wydawane nasze publiczne pieniądze. Niestety, zazwyczaj jest to objęte ścisłą tajemnicą i dopiero prasa w atmosferze skandalu ujawnia przeznaczenie ogromnych kwot z budżetu - czy to Państwa, czy gminy, czy tez jakiejś rządowej agendy.

W listopadzie w Łodzi miał miejsce ciekawy przykład tego, w jaki sposób pieniądze z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wydawane są na skuteczne projekty ekologiczne. Jak doniósł łódzki dodatek "Gazety Wyborczej" z dn. 24.11.99. w artykule "Lanie słonej wody" WFOŚiGW w Łodzi wydał ok. 60.000 zł. na tygodniowe szkolenie poświęcone odsalaniu morskiej wody, które odbyło się na Cyprze. Udział w nich wzięło 20 osób, w tym osoby z zarządu WFOŚiGW i urzędnicy z Urzędu Marszałkowskiego, sprawujący nadzór nad działalnością tego funduszu. Jak wszystkim wiadomo Łódź nie leży nad morzem więc i problemy odsalania wody morskiej były mniej pociągające niż opalanie się na plaży, kąpiele w ciepłym morzu i atrakcje czterogwiazdkowego hotelu, do czego przyznał się na łamach gazety jeden z uczestników wyjazdu. Powrócili więc do Polski opaleni i pełni niezapomnianych śródziemnomorskich wrażeń, oczekując aż ocieplenie klimatu spowoduje przybliżenie się Morza Bałtyckiego do Łodzi, co pozwoli im w pełni wykorzystać zdobytą wiedzę. Choć kwota całego szkolenia jest niebagatelna (roczny budżet łódzkiego ośrodka zajmującego się edukacją ekologiczną), to z pewnością warto ją było wydać, w dobie światowego deficytu wody słodkiej, na tak potrzebne wszystkim urzędnikom szkolenie na Cyprze. Na marginesie chciałbym dodać, ze WFOŚiGW z Łodzi czerpie twórcze inspiracje dla swoich poczynań od nieistniejącego już WFOŚiGW z Piotrkowa Tryb., który część swoich zielonych pieniędzy zarobionych na kopalni i elektrowni Bełchatów, przeznaczył w zeszłym roku na regulacje rzek i wspieranie Urzędu Ochrony Państwa.

Dariusz Matusiak
Ośrodek Działań Ekologicznych "Źródła"
Kilińskiego 78, 90-119 Łódź


początek strony

PRÓBY OMIJANIA PRAWA
PRZY OPRACOWYWANIU PLANÓW BUDOWY
OBWODNICY AUGUSTOWA

Stowarzyszenie Inicjatyw Społeczno-Ekologicznych "Ruch na rzecz Ziemi" od chwili wyłożenia do wglądu planów zagospodarowania przestrzennego części terenów gminy Augustów, związanych z budową dla tego miasta obwodnicy, zwracało uwagę na fakt, że doszło przy opracowywaniu tych planów do karygodnych zaniedbań czy wręcz do prób omijania prawa.

Największą zagadkę w całej sprawie stanowiła "Ocena oddziaływania na środowisko". Zgodnie z rozporządzeniem Ministra ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa dokument taki sporządza uprawniony specjalista na zlecenie inwestora. W przypadku augustowskiej obwodnicy przedstawiony był w zamian dokument sporządzony przez pracownika Wojewódzkiego Biura Planowania Przestrzennego w Suwałkach, noszący tytuł "Prognoza skutków wpływu ustaleń miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego...". Dopiero po złożonych do Urzędu Gminy Augustów protestach okazało się, że właściwa "Ocena..." jednak istnieje. Dlaczego tak bardzo nie chciano jej udostępnić opinii publicznej? Nie wiadomo. Można się tylko domyślać, że planiści od początku zdawali sobie sprawę z tego, że środowiska przyrodników i ekologów nie zaakceptują rozwiązań niekorzystnych dla przyrody, przez planistów jednak przewidywanych, myśląc tym samym, że uda im się całą sprawę "przepchać" bezproblemowo, "po cichu".

Natomiast co do samej "Oceny...", to stanowi ona, jak twierdzą niezależni specjaliści, dokument niespójny, w którym treść szeroko rozbudowanej części analitycznej nie znajduje odbicia we wnioskach. Ci sami specjaliści twierdzą również, że braki i niekonsekwencje, jakie zawiera "Ocena...", nie pozwalają na obiektywną weryfikację wniosków wyciągniętych przez autorów ["Oceny..."], a tym bardziej na uznanie, że wybrany wariant [IV] jest rozwiązaniem optymalnym.

Za główny cel "Oceny..." autorzy uznali "wybór takiego (...) przebiegu [obwodnicy] i rozwiązań technologicznych, które byłyby najmniej kolizyjne z wartościami środowiska". Równocześnie jednak przyjęto, że przedmiotem badań będą tylko dwa z czterech zaproponowanych wariantów przebiegu obwodnicy - I i IV. Można przy tym również zauważyć, że analiza tych wariantów jest niekonsekwentna i zdecydowanie faworyzuje wariant IV.

Poniżej przedstawiamy wykaz zaniedbań i nieścisłości "Oceny oddziaływania na środowisko" augustowskiej obwodnicy wskazanych przez członków Porozumienia na rzecz Ochrony Mokradeł - pracowników Zakładu Ochrony Przyrody Obszarów Wiejskich:

  1. Pominięto fakt, że obwodnica poprowadzona zgodnie z wariantem IV przebiegałaby niemalże przez środek projektowanego rezerwatu.
  2. O wyjątkowości dolnego odcinka doliny Rospudy decyduje obecność wielu gatunków roślin i zwierząt podlegających ochronie prawnej. W opracowaniu dokonano niepełnego zestawienia gatunków ginących, rzadkich i zagrożonych. Nie uwzględniono przy tym gatunków szczególnie istotnych, np. miodokwiatu krzyżowego, dla którego dolina Rospudy jest jedynym udokumentowanym obecnie stanowiskiem w Polsce i jednym z niewielu w Europie.
  3. W opisie krajobrazu rolniczego znalazła się również krótka charakterystyka "enklaw ekosystemów nierolniczych" - śródpolnych zadrzewień i okrajków. Zostały one określone jako "miejsca stałego schronienia lub hibernacji przez poważne szkodniki upraw lub jako ogniska rozprzestrzeniania się chwastów oraz patogenów roślin". Tak jednostronna charakterystyka wydaje się być co najmniej dyskusyjna, ponieważ ekosystemy te traktowane są obecnie jako niezwykle cenne elementy krajobrazu rolniczego, decydujące o jego bioróżnorodności, wpływające w znacznym stopniu na mikroklimat, ograniczające rozprzestrzenianie się zanieczyszczeń.
  4. Pominięto fakt, że wariant IV przecina dolinę Szczeberki, która stanowi lokalny ciąg ekologiczny.
  5. Uważamy, że w związku ze szczególną wartością przyrodniczą doliny Rospudy, wskazane jest by plany budowy obwodnicy były poprzedzone dużo bardziej szczegółową analizą środowiska przyrodniczego oraz specjalistyczną prognozą zmian i zagrożeń w ekosystemach. Celowe wydaje się też podjęcie prób wyznaczenia nowych wariantów przebiegu obwodnicy, całkowicie omijających cenny obszar torfowiskowy.

W związku z powyższym działacze "Ruchu na rzecz Ziemi" oraz innych organizacji ekologicznych wystąpili do Ministerstwa Środowiska o rewizję "Oceny oddziaływania na środowisko" obwodnicy Augustowa i wyciągnięcie konsekwencji w stosunku do jej autorów.

Grzegorz Czerwiński
Stowarzyszenie Inicjatyw Społeczno-Ekologicznych "Ruch na rzecz Ziemi"
skr. 17, 16-402 Suwałki 4
tel. 0-87/567-61-63
e-mail: rnrz@poczta.onet.pl, rnrz@polbox.com
strona: www.rospuda.topnet.pl



Kampania na rzecz ratowania doliny Rospudy w Internecie: strona: http://www.rospuda.topnet.pl



ZB nr 19(145)/99, 16-31.12.99

Początek strony