Historia jej powstania datowana jest na r. 1974, kiedy to uruchomiono jedyną w Polsce kopalnię siarki zlokalizowaną poza zagłębiem tarnobrzesko-staszowskim. Jak się wkrótce okazało, bardzo bogate złoża są niesamowicie trudne do eksploatacji, czego konsekwencją była nierentowność kopalni, dodatkowo obiekt ten emitował najwięcej skażenia SO w dawnym woj. przemyskim. Nikt wtedy nie przejmował się ochroną środowiska, wydobyte kopaliny bez zabezpieczenia spoczywały przy stacji kolejowej, często dochodziło do samozapalenia zalegającej siarki pod wpływem zbyt wysokiej temperatury. Tak więc w 1988 r. kopalnię postawiono w stan likwidacji, jednakże już dwa lata później postanowiono ją reanimować. Wszystko było przedstawiane w otoczce wspaniałości: powstała spółka skarbu państwa posiadająca majątek kopalni oraz zjawił się inwestor strategiczny z Wielkiej Brytanii. Większość urzędnikw nabrała się na wspaniałość firmy z zagranicy, za nimi temat "kupiła" społeczność lokalna opowiadająca wszem i wobec jak to teraz będzie wspaniale, co rzecz jasna będzie łączyło się z wymiernymi korzyściami materialnymi. Głośno było również o ekologii, wydobywaniu przy wykorzystaniu techniki otworowej polegającej na wtłaczaniu wody pod ciśnieniem przy temperaturze ok. 170°C, w wyniku czego rozpuszczona siarka wypływa odpowiednimi kanałami na powierzchnię. Wszędzie panowały "ochy i achy", lokalne gazety i telewizja co jakiś czas publikowały artykuły o rzekomej wspaniałości i wykorzystywaniu najnowocześniejszej techniki górniczej w rejonie Lubaczowa, wszystko było takie wspaniałe, tylko że już we wrześniu 1992 r. Okręgowy Urząd Górniczy w Krośnie stwierdza, iż spółka nie wywiązuje się z proekologicznych inwestycji.
Czar prysł!!! Ceny siarki i ropy naftowej na rynkach światowych obniżyły się, firma, która miała w Baszni wydobywa rocznie pł miliona ton, zdążyła do 1996 r. wydobyć 240 tys. ton, po czym porzuciła kopalnię i pozostawiła jej załogę bez należnych wypłat. Przy opracowaniach na ten temat pojawia się skrót NZŚ oznaczający nadzwyczajne zagrożenie środowiska, prawdopodobnie raport NIK rwnież zawiera obszerne informacje na ten temat. Sprawa od 1997 r. jest odbijana jak piłeczka ping pongowa pomiędzy ministerstwami, najpierw trafiła do Ministerstwa Ochrony Środowiska, stąd została skierowana do Ministerstwa Skarbu, ci natomiast przekazali ją resortowi gospodarki, ażeby opłaci likwidację kopalni z pieniędzy przeznaczonych na grnictwo. Tylko że tutaj pojawił się głwny problem: Basznia to nie kopalnia - gdyż nie ma koncesji na wydobycie.
Sprawa przerasta miejscowe władze, na zabezpieczenie jednego odwiertu potrzeba 300 tys. zł, a takich odwiertw jest 110. Gleba jest bardzo zakwaszona, wszędzie są skorodowane rury, w wyniku łączenia SO z tlenem w atmosferze spada na ziemię kwaśny deszcz. Gmina Lubaczw w chwili obecnej stara się jak tylko może, ażeby rozwiąza ten problem, jednakże stosunek ministerstw i rządu jest arogancko ignorujący, czego najlepszym dowodem jest fakt, iż 18 maja na obradach poświęconych rozwiązaniu problemu nie zjawił się żaden przedstawiciel z ministerstwa.
Proszę o listy poparcia wysłane do Premiera, Ministra Środowiska, Skarbu i Gospodarki, kopie proszę przesła na poniższy adres.
Jacek Gemzik
Stowarzyszenie Ekologiczne "Terra Sano"
os. Unii Lubelskiej2/4, 37-600 Lubaczw
e-mail: ts@most.org.pl
W Bezmiechowej i pobliskiej Ustianowej szkolili się wszyscy polscy piloci, którzy potem brali udział w bitwie o Anglię. Latały tutaj największe sławy polskiego lotnictwa - o czym opowiada znakomita książka Andrzeja Olejki: "Szybowce nad Bieszczadami. Z dziejów szybownictwa na Podkarpaciu. Bezmiechowa i Ustianowa 1928 - 1998". Wyd. Bosz (Olszanica tel.: 0-13/4696294).
Od ponad dziesięciu lat grupa entuzjastów usiłuje przywrócić dawny blask pięknej legendy Bezmiechowej. Powstał Aeroklub Bieszczadzki, szkolenie szybowcowe należy tutaj do najbardziej atrakcyjnych i jest tanie - właśnie z uwagi na przedwojenne tradycje - latem 1999 r kosztowało 1200 zł. Istnieją gospodarstwa agroturystyczne, za ok. 25 zł można nocować w pokoju z łazienką i można mieć znakomite domowe wyżywienie. Można nocować w namiocie - sierpniowe noce spędzałem na karimacie, na drewnianej platformie wieży na szczycie wzgórza, ze śpiwora obserwując niebo gwiaździste nade mną i szukając ładu moralnego w sobie.
Szybownictwo jest najbardziej ekologicznym sportem, najbardziej eleganckim sposobem obcowania z żywiołem powietrza. Kiedyś lecąc z instruktorem - na wysokości 1500 m - mieliśmy nad głowami trzy bociany, kołujące w tym samym kominie ciepłego powietrza, łypiące na nas uważnie. Pilot ze Słupska opowiadał mi jak orzeł rybołów atakował jego szybowiec, chcąc intruza przepędzić ze swego rewiru łowieckiego. Innym ptakom nie są obce tajniki akrobacji - co można obserwować z szybowca. Pilot szybowcowy jest całkowicie uzależniony od warunków meteorologicznych, od pogody po prostu - więc bardzo się przydaje ptasi instynkt i umiejętność główkowania, jaki wariant lotu wybrać.
Jeśli wielkie masy ciepłego powietrza napotykają przeszkodę - góry - np. Tatry - tworzy się tzw. fala, czyli wiatr halny, sprzyjający szybownikom. W listopadzie 1966 roku mój instruktor z Aeroklubu Tatrzańskiego podczas wiatru halnego osiągnął wysokość 12560 metrów - a więc o 4 km wyżej niż Everest! Drewniana krucha kabina szkolnego szybowca "Bocian" miała tylko butlę z tlenem, nie była hermetyczna, nie była ogrzewana - najniższa temperatura zarejestrowana podczas lotu w kabinie to - 56°C!!! Ten rekord świata jest do dziś aktualny!!!
W Bezmiechowej, z wysokości 1400 metrów widać Tatry, pejzaże bieszczadzkie są przepiękne i nic nie da się porównać z radością, jakiej doznaje pilot czy pasażer szybowca, cicho szybującego wśród obłoków, wymieniającego spojrzenia z ptakami.
Na lotnisku spotkać można znakomite towarzystwo, entuzjastów i fanatyków latania, cudownych ludzi. Pojechałem do Bezmiechowej na trzy dni, sądząc, że wystarczy to na zrobienie reportażu - siedziałem dwa tygodnie. Stoki Bezmiechowej zamykają długą dolinę, wiatry nią wiejące rozbijają się o wzgórze, tworząc warunki do latania na tzw. żaglu przez prawie cały rok.
Ekologia to również wybór pewnych sportów, przyjaznych, nie niszczących przyrody. Sądzę, że najbardziej ekologicznym sportem, obcującym z żywiołem wody, jest żeglarstwo. Z żywiołem ziemi - taternictwo i himalaizm, a z żywiołem powietrza właśnie szybownictwo. Co polecam uwadze czytelnikom ZB - polecając im odwiedzenie Bezmiechowej. Wiedząc, że po pierwszym locie szybowcem nikt nie chce wysiadać z kabiny i krzyczy: jeszcze raz! Latanie uskrzydla, jest radością życia, sensem jego istnienia - poetka, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska wiedziała co robi, wyróżniając lotników.
I tak się dziwnie składa, że matką chrzestną szybowiska z Bezmiechowej jest inna poetka - zapomniana - niedoceniana Maria Czerkawska. Można ją uznać za pionierkę ekologii w Polsce - wystarczy sięgnąć po Jej tomiki wierszy w bibliotekach - portrety drzew, liczne wątki franciszkańskie, piękna i znakomita poezja - może warto byłoby przypomnieć te wiersze na łamach ZB!
Do zobaczenie w Bezmiechowej - pozdrówcie tam wszystkich!
Paweł Zawadzki
W okolicy pobliskiej zapory nad Solną Aeroklub Podkarpacki od kilku lat urządza ciekawą imprezę "Dwa żywioły" - podczas której szybownicy, lotniarze spotykają się z żeglarzami. Warto o tej imprezie pamiętać!
Dojazd do Bezmiechowej: z Sanoka lub Zagóża do Leska, z Leska już tylko 8 km do Bezmiechowej Górnej - stopem, PKS-em, rowerem.
Aeroklub Bieszczadzki, ul. Smolki 2, 38-600 Lesko, tel. 0-13/4698547 - informuje o warunkach szkolenia. Latem 1999 podstawowe szkolenie trwające od 2 tygodni do 2 miesięcy - zależnie od pogody - kosztowało 1200 zł.
Aeroklub wydaje skierowanie na badania lekarskie we Wrocławiu, po ich zaliczeniu można się już szkolić. Próg wymagań zdrowotnych został obniżony, piloci szybowcowi nie są już potencjalnymi pilotami odrzutowców.
"Ochrona dzikiej przyrody w Polsce" - w cyklu wykładów, które odbywały się na Uniwersytecie Wrocławskim. Wskazywano na zagrożenia jakie niosą dla ocalałych fragmentów naturalnej przyrody inwestycje turystyczne czy hydrotechniczne. Poruszono także kwestię roli obywatelskiego nieposłuszeństwa jako jednej z dróg ich ochrony. W spotkaniach wzięli udział dr W. Byrcyn (Tatrzański Park Narodowy), dr A. Raj (Karkonoski Park Narodowy, J. Bożek (Klub "Gaja"), J. Korbel (PNRWI).
"Kultura, natura, sztuka, ekologia" - przewodnim tematem tego cyklu były pogranicza ekologii. Jego gośćmi byli: polonista prof. Jacek Kolbuszewski (Uniwersytet Wrocławski), malarz i pisarz Henryk Waniek oraz teoretyk sztuki prof. Grzegorz Dziamski (Uniwersytet im. A. Mickiewicza w Poznaniu).
"Galeria Zielonej Kultury" zagościła we wrocławskich placówkach kulturalnych (m.in. Muzeum Etnograficzne, Galeria BWA Awangarda, Biblioteka Uniwersytecka) z szeregiem wystaw. Warto wymienić chociażby "Ścieżki rowerowe w Holandii" (wystawa składała się z części przygotowanej przez FZ - "Zielone Mazowsze" oraz naszych zdjęć przedstawiających rowery w przedwojennym i współczesnym Wrocławiu), "Grafitti - sztuka ulicy" (z Klubu "Gaja"), wystawę i kiermasz wydawnictw ekologicznych (wybór z książek, kaset wideo, ulotek, plakatów nadesłanych przez kilkadziesiąt organizacji i instytucji) czy "Zagrożenia bioróżnorodności w Sudetach. Lasy i torfowiska Gór Izerskich, Ślężański Park Krajobrazowy" (przygotowaną przez Katedrę Botaniki i Fizjologii Roślin Akademii Rolniczej).
"Ekologia i miasto" - tą nazwą firmowaliśmy dwie sesje:
W cyklu tym odbyła się także debata "Jak skutecznie promować komunikację rowerową w mieście?", w której rozwiązania holenderskie przedstawiał konsul honorowy Królestwa Niderlandów we Wrocławiu. Wzięli w niej udział także przedstawiciele Ministerstwa Środowiska (R. Gawlik) i ZDIK-u.
Dzień Obrony Praw Zwierząt zorganizowany we współpracy z RWZ zamknął festiwal. Był on poświęcony prawnym możliwościom zakazu pokazywania tresury dzikich zwierząt w cyrkach przyjeżdżających do naszego miasta. W burzliwym spotkaniu wzięli udział przedstawiciele dyrekcji wrocławskiego ZOO (A. i H. Gucwińscy), Urzędu Miejskiego, Centrum Prawa Ekologicznego, Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt oraz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
"Zielonej Strefie" towarzyszył maraton filmowy "Miejsce na Ziemi", dwa koncerty (m.in. z udziałem La Affery i Janusza Reichela; wspierały one Wydawnictwo "Zielone Brygady" i kampanię "Zwierzę nie jest rzeczą"), projekcje wideo dla szkół, zbierano również podpisy pod petycjami (m.in. w obronie TPN) i rozprowadzano wydawnictwa.
Sponsorami "Strefy" było Ministerstwo Środowiska, Ministerstwo Edukacji Narodowej, Uniwersytet Wrocławski, Politechnika Wrocławska, PZU. Patronami medialnymi zaś "Słowo Polskie", Radio Wrocław i Telewizja Wrocław.
Program całości festiwalu jest dostępny na naszej stronie http://www.zielona.uni.wroc.pl.
Tutaj również będzie publikowana większość tekstów wystąpień na festiwalu.
Pragniemy podziękować naszym sponsorom i wszystkim, którzy wsparli nas w organizacji "Zielonej Strefy". Osoby i organizacje zainteresowane współpracą z naszym stowarzyszeniem, także przy przygotowaniach do przyszłorocznej "Strefy" prosimy o kontakt.
Katarzyna Głowacka
Robert Borkacki
Organizator:
|
fotografie Robert Borkacki
Dyskusja, w której wzięli udział m.in. państwo Gucwińscy, została zorganizowana przez wrocławski Ruch Wyzwolenia Zwierząt. Zakończyła ona trwający trzy tygodnie festiwal "Zielona Strefa. I Wrocławskie Spotkania Ekologiczne" zorganizowany przez Stowarzyszenie "Zielona Kultura", działające przy Uniwersytecie Wrocławskim.
Spotkanie rozpoczęło się od przypomnienia licznie zgromadzonym osobom kampanii "Cyrk jest śmieszny? Nie dla zwierząt!" z 1996 r., kiedy Ruch Wyzwolenia Zwierząt przeprowadził akcję zbierania podpisów pod petycją o nie wpuszczanie do Wrocławia cyrków z tresurą dzikich zwierząt. Zebrane podpisy stanowiły wówczas podstawę do powołania komisji kontrolującej sytuację zwierząt cyrkowych. Przedstawione zostało stanowisko Ruchu Wyzwolenia Zwierząt oraz pokazany został film pt. "Szaleństwa zwierząt cyrkowych", zrealizowany przez organizację zajmującą się ochroną zwierząt z Wielkiej Brytanii.
Druga część spotkania - dyskusja - była konfrontacją zwolenników podstaw prawnych odnośnie funkcjonowania oraz realizowania ustalonych zadań Komisji i ich przeciwników. W dyskusji oprócz państwa Gucwińskich udział wzięli pozostali członkowie ww. Komisji oraz pani Magdalena Bar z Centrum Prawa Ekologicznego, która reprezentowała stanowisko Ruchu Wyzwolenia Zwierząt od strony rozwiązań prawnych.
Zaproszeni goście odpowiadali na licznie zadawane pytania, które dotyczyły nie tylko sytuacji zwierząt w cyrkach i regulacji prawnych, ale również ochrony zwierząt, ich miejsca w dzisiejszym świecie oraz sposobów ich wykorzystywania. Oczywiście nie obyło się bez dowcipnych anegdotek opowiedzianych przez pana Gucwińskiego, które szczególnie przypadły do gustu uczestnikom spotkania.
Podsumowując spotkanie wszyscy byli zgodni co do tego, że mimo iż nie ma jednoznacznych przepisów prawnych dla funkcjonowania powołanej we Wrocławiu Komisji, przy dobrych chęciach i właściwej interpretacji prawnej można kontrolować sytuację cyrku wjeżdżającego do miasta. Wg pana Gucwińskiego każdy cyrk starający się o zezwolenie powinien przedstawić scenariusz przedstawienia lub kasetę video z nagranym programem, którą oceniałaby Komisja. Dodatkowo kontrolowałaby ona warunki, w jakich przetrzymywane są zwierzęta cyrkowe. Niestety co do tego, że Komisja mogłaby nie udzielić zezwolenia na wjazd cyrkom nie ma żadnych wątpliwości - nie może, bo nie ma odpowiednich kompetencji. Brak przepisów prawnych i przede wszystkim wykonawczych do Ustawy o Ochronie Zwierząt uniemożliwia podjęcie takiej decyzji.
Magdalena Tryzno
Kamienna 2/55, 53-308 Wrocław
tel. 0-605/578-170
mtryzno@polbox.com
23.6. br. w sopockim Grand Hotelu Instytut Praw Zwierząt wspólnie ze Stowarzyszeniem "Green Way" zorganizował sympozjum na temat diety wegetariańskiej i praw zwierząt. Uczestnikami sympozjum byli działacze praw zwierząt, lekarze dietetycy; odbyła się konferencja na temat wegetarianizmu i praw zwierząt, w której wzięli udział przedstawiciele organizacji praw zwierząt, naukowcy i znani polscy artyści, a wśród nich Małgorzata Braunek, Juliet Gellatley i Tony Wardle (Viva! - Wlk. Brytania), Marek Kryda i Ewa Gebert (Instytut Praw Zwierząt), Jacek Ostaszewski, Jacek Kleyff, Marek Chudzik ("Green Way"), prof. Łysiak-Szydłowska (Akademia Medyczna w Gdańsku). Podczas sympozjum podpisano List Otwarty do Premiera RP wzywający do poprawy niehumanitarnych warunków przewozu koni z Polski na rzeź do Europy Zachodniej.
Było to pierwsze w naszym kraju sympozjum zajmujące się etycznymi aspektami wegetarianizmu - dotychczas dominował w Polsce jego aspekt zdrowotny. Niedostrzeganie aspektu etycznego niejedzenia mięsa zwierząt świadczy o potrzebie kontynuowania podobnych spotkań w przyszłości.
Marek Kryda, "Green Way" Instytut Praw Zwierząt
animainst@hotmail.com
Sz. Pan Jerzy Buzek
Prezes Rady Ministrów Rzeczpospolitej Polskiej
Aleje Ujazdowskie 1/3 Warszawa
Sopot, 23.6.2000
LIST OTWARTY
Szanowny Panie Premierze,
Polska jest krajem, który zdobył sobie wielkie uznanie w świecie, jako kraj bezkompromisowo dążący do ideału społeczeństwa żyjącego zgodnie z zasadami humanitaryzmu. Jednak taki obraz Polski jest obecnie podważany, ponieważ w ostatnich latach właśnie z Polski transportuje się w zatrważających warunkach blisko 100 tysięcy żywych koni rocznie na rzeź w krajach Europy Zachodniej.
W każdym takim transporcie, czy to samochodowym, czy też kolejowym, znaczna cześć tych zwierząt nie jest w stanie wytrzymać wielogodzinnej jazdy w stłoczeniu, często bez wypoczynku, karmienia i pojenia. Zdarza się, że takie przerażone zwierzęta są wywlekane siłą z naczep samochodowych czy też wagonów kolejowych.
Fakty te są dobrze udokumentowane przez niemieckie i brytyjskie organizacje opieki nad zwierzętami. Czy dążenie do doraźnego zysku może usprawiedliwiać tak nieludzkie traktowanie zwierząt, które całe swoje życie służyły człowiekowi pomocą, zwierząt, które przez wieki otaczane były w Polsce głębokim szacunkiem?
Wierzymy, że poprawa istniejącego stanu rzeczy leży w gestii Rządu Rzeczypospolitej Polskiej i dzięki Pana interwencji kompetentne organy władz państwowych rozwiążą problem niehumanitarnych warunków transportu zwierząt, wzorując się na uregulowaniach prawnych i rozwiązaniach organizacyjnych krajów Unii Europejskiej.
Łącząc wyrazy szacunku,
Małgorzata Braunek
Juliet Gellatley - organizacja Viva!, Wlk. Brytania
Tony Wardle - organizacja Viva!, Wlk. Brytania
Marek Kryda - Instytut Praw Zwierząt
Roger Jackowski - Obywatelska Liga Ekologiczna
Marek Chudzik - Stowarzyszenie Zielona Droga
Ewa Gebert - Compassion in World Farming, Wlk. Brytania