Nasz klient potrzebował natychmiastowej pomocy, jego stan psychofizyczny od co najmniej roku wzbudzał w środowisku ekologicznym uzasadnione obawy, dlatego musieliśmy działać szybko i bez fuszerki. Jak wiadomo praca terapeutyczna musi być wykonana fachowo, tak więc powołany na tę okoliczność skład terapeutów: Jacuś, Smalec, Kalina i piszący te słowa, zostali wybrani przez Klub Dzikiej Przyrody bardzo skrupulatnie, pod kątem doświadczenia i umiejętności zawodowych. Na wcześniej zwołanym przez KDP konsylium zadecydowaliśmy wspólnie, że tylko terapia tortowa może przynieść oczekiwaną poprawę zdrowia naszego klienta. Jego karkołomne decyzje ws zniszczenia Tatrzańskiego Parku Narodowego i zabetonowania Wisły sugerowały nam że p. minister jest już w ostatnim stadium procesu destrukcji i powoli osuwa się w wybetonowany przez siebie dół. Jedynym lekarstwem na tę ministerialną dolegliwość byłaby bita śmietana i galaretka, która mogłaby zneutralizować upadek, a także mięciutkie ciasto biszkoptowe, które niczym trampolina podrzuciłoby ministra z powrotem na wyżyny zajmowanego stanowiska. Z gotowym lekarstwem sporządzonym przez najlepszych łódzkich cukierników wyruszyliśmy do Poznania na Krajowy Zjazd Ekologiczny, aby tam publicznie, wespół z przybyłymi z całego kraju delegatami, dokonać słodkiej terapii tortowej. Po przybyciu na miejsce zostaliśmy bardzo mile przywitani przez czekających na delegatów zjazdu, organizatorów. Współpracownicy ministra również stanęli na wysokości zadania. Najpierw uroczyście przywitali wszystkich przybyłych, następnie wytypowali osoby wręczając im odznaczenia ministra, które jako kolejne powinny zostać poddane terapii tortowej. Po tak dobrym przygotowaniu gruntu pod ministerialną kurację, oczekiwaliśmy wspólnie na wybicie godz. 1700, kiedy to nasz klient miał się pojawić. Jeszcze tylko krótka rozmowa z zatroskanym p. wiceministrem Michalikiem, schwycenie czegoś na ząb z przygotowanego na tę okoliczność mini bankietu i już zabieramy się do pracy. Minister przybył jak zwykle uśmiechnięty, choć widać na pierwszy rzut oka zmęczenie i spięcie na jego twarzy. Wita się ze wszystkimi, cieszy się że tyle osób przybyło na dzisiejsze spotkanie. Dziękuje serdecznie organizacjom pozarządowym, bo wie, że przy rozwiązywaniu problemów ekologicznych może na nie liczyć. W końcu publicznie ogłasza, że nie straszne są mu kuracje pomidorowe i jajkowe. Publiczność bije brawo. Podbudowani postawą naszego klienta, wchodzimy na podium w celu dokonania zabiegu. Tort trafia w samo centrum ogniska zapalnego czyli na twarz pacjenta, rozpływając się po niej. Lekarstwo z bitej śmietany i biszkoptu powoli odlepia się od niej i ukazuje się zdziwiona twarz Ministra. W tym momencie chwytam za mikrofon i przedstawiam teraz wszystkim zgromadzonym historię choroby p. ministra, wskazując jaki był jej wpływ na decyzje naszego pacjenta ws Tatrzańskiego Parku Narodowego i Wisły oraz tłumaczę, dlaczego taką kurację wybraliśmy jako najskuteczniejszą. Minister w tym czasie delektował się kremikiem i wycierał z twarzy resztki zdrowotnej maseczki. Choć w swoich późniejszych wypowiedziach próbował umniejszyć wagę i znaczenie naszej kuracji nie dowierzając jej zdrowotnym skutkom, to jednak początek terapii został dokonany i warto przyglądać się następnym krokom naszego pacjenta.
Ptasiek i Załoganci