Fundusze społecznie odpowiedzialne to jeszcze niewielki strumyk w wielkiej rzece inwestycji. Strumyk ten jednak rośnie. W 1995 r. jego walory wynosiły 12 miliardów dolarów, podczas gdy pod koniec 1999 r. już 154 miliardy dolarów a więc trzynastokrotnie wzrosły w ciągu pięciu lat.
A oto kilka słów z perspektywy osobistej, przyglądałem się bowiem tej sprawie kiedy jeszcze wykładałem w Stanach Zjednoczonych w l. 70. i 80. XX w. Jak powszechnie wiadomo, część zarobków profesorów wyższych uczelni w USA jest inwestowana w dwóch ogromnych funduszach powierniczych TIAA-CREF. Fundusze te dokonywały lokat - zgodnie ze strategią rynkową - w akcje przynoszące największe zyski bądź oprocentowanie. Często te najbardziej intratne akcje były akcjami przemysłu zbrojeniowego i tytoniowego. Wielu z nas, profesorów wielkich uniwersytetów było oburzonych, że nasze pieniądze są inwestowane w przemysł który produkuje broń masowej zagłady lub też powoli ale systematycznie zabija ludzi (przemysł tytoniowy).
Na skutek wielu akcji protestacyjnych fundusze te (TIAA-CREF), wycofały się z ww. inwestycji. Następnie udało się nam stworzyć fundusz powierniczy zwany social choice (społecznie odpowiedzialne inwestycje). Był on częścią wielkiego Culvert Trust, który okazał się prekursorem całego trendu społecznie odpowiedzialnych inwestycji.
Uniwersytety początkowo oponowały, ale już w l. 70. pozwolono nam (indywidualnym profesorom) na zainwestowanie do 20% naszych wkładów, które w przyszłości stanowić miały nasze pensje, w Culvert Trust (social choice). Oczywiście tylko na życzenie tych, którzy się tego domagali a ponieważ byłem jednych z nich, mogłem śledzić rozwój i perypetie tego największego, a na pewno historycznie najbardziej znaczącego trustu specjalizującego się w akcjach społecznie odpowiedzialnych Culvert Trust (którego głównymi kryteriami początkowo było: ekologicznie czysto i etycznie odpowiedzialnie) stał się wzorem dla bodaj całego świata a przynajmniej dla krajów europejskich, chcących inwestować w biznes ekologiczny i moralnie odpowiedzialny.
Ponieważ byłem jednym z klientów Culvert Trust (poprzez mój uniwersytet przysyłano mi kwartalne raporty z działalności funduszu a więc w co inwestowane są nasze pieniądze i jaka jest wysokość należnego nam oprocentowania. Chciałbym dodać, że my - profesorowie - inwestowaliśmy nie dlatego, że chcieliśmy zarobić duże pieniądze, lecz dlatego, że nie chcieliśmy aby nasze fundusze były używane przez ludzi, którzy podejmują przedsięwzięcia naganne z punktu widzenia naszej moralności.
Culvert Trust (social choice) od niemalże początku swego istnienia przynosił większe zyski niż dobre standardowe biznesy. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy był fakt, że ludzie nim kierujący byli przekonani, że społecznie odpowiedzialne inwestycje mogą przynieść dobry zysk. To była krucjata moralna Culvert Trust (social choice), pierwsza krucjata, która zaowocowała. W ciągu ostatnich conajmniej pięciu lat Culvert zaliczał się do elity trustów amerykańskich oznaczonych pięcioma gwiazdkami. Przynosi to wielką satysfakcję moralną (ale również ekonomiczną) dla tych, którzy Culvert Trust popierali i w niego zainwestowali. Culvert Trust pokazał, że nowa droga jest możliwa, czego dowodem jest powstanie setek podobnych trustów.
A oto konkluzje:
Henryk Skolimowski
Sama giełda oraz media wytworzyły lukrowany obrazek giełdy, jako:
Wg mnie giełda jest:
Jak pieniądze zainwestowane przeze mnie na giełdzie (rynek wtórny) mogą "pracować" skoro otrzymał je do kieszeni jakiś Kowalski, który te akcje sprzedał? I np. przepił lub przepuścił.
Giełda nie wytwarza pieniędzy ani zysków. Giełda przyciąga, mami osoby pragnące łatwo zarobić duże pieniądze. Dzięki nagłośnieniu w mediach, większość graczy nie zastanawia się w ogóle w co gra, bo trudno kwestionować coś co jest powszechnie akceptowane i wspierane. Kowalski uważa, że Giełda będzie zawsze wzrastać, bo tak piszą w Gazecie. Owszem może być czasem jakiś chwilowy spadek, ale potem Giełda wszystko nadrobi. Mówi się, a tak naprawdę to wzrost mogą spowodować tylko następni Kowalscy, którzy zapłacą obecnym Kowalskim więcej niż cena za którą tamci zakupili akcje. Kowalscy mogą oczywiście robić to przez pośredników np. fundusze inwestycyjne. Jeśli z jakichś względów nowych Kowalskich będzie mniej niż powinno - giełda niezawodnie będzie zniżkować lub zdarzy się krach. Natomiast między jednym a drugim krachem może być dostatecznie długi okres, aby Gracze nabrali przeświadczenia, że tak będzie zawsze.
Oto przykłady paradoksów gry na Giełdzie:
Bardzo silne lobby Giełdy stara się wśród publiki wyrobić wrażenie, że Giełda w gruncie rzeczy jest ważniejsza od gospodarki (stąd makler i doradca są analogicznie ważniejsi).
W USA propaganda odniosła już taki skutek, że miliony ludzi uważa, że ich głównym źródłem dochodów może być Giełda2) - jak niezawodna Maszynka do Produkowania Pieniędzy. Czy rzeczywiście?
Krzysztof Żółkiewski
Katowice
Tylko bardzo uważny czytelnik mógł odnaleźć w GW mrożącą krew w żyłach (Gracza Giełdowego) informację, że na Giełdzie Nowojorskiej wskaźnik Tobina "q", obrazujący przewartościowanie akcji, wynosi 100% i jest wyższy niż tuż przed Wielkim Krachem w 1929 r. W żadnym Informatorze GPW tej informacji nie uświadczysz.