Wydawnictwo "ZB" | Okładka | Spis treści ]

KORPORACJE - ZB nr 1(159)/2001, marzec 2001

KIEDY KATASTROFA
EKOLOGICZNA
JEST DOBRĄ WIADOMOŚCIĄ.
ŚWIAT WIDZIANY OCZYMA BURSONA MARSTELLERA

Wśród polskich prywatnych firm specjalizujących się w propagandzie na zamówienie (Public Relations) jedna wyróżnia się szczególnie. Chodzi o polski oddział nowojorskiej agencji Burson Marsteller (BM). Nie błyszczy jednak ona na pierwszych stronach gazet. Nie ma nawet swojej witryny w Internecie. Trudno jest uzyskać od niej jakiekolwiek informacje. Ta właśnie nieobecność w oficjalnym życiu publicznym wyróżnia ją spośród innych. Cisza jest bowiem złudzeniem.

"Kiedy katastrofa nie jest katastrofą? Kiedy jest obrócona w okazje do zarobienia pieniędzy" pisała pani Pat Anderson w profesjonalnym angielskim magazynie "Marketing Week" z 22.4.1994. Faktycznie, przedsiębiorstwo BM jest najlepszym tego przykładem. Dorobiło się milionów dolarów, często na cudzym cierpieniu, katastrofach ekologicznych, a nawet na morderstwach. Specjalizuje się ono w "zarządzaniu sytuacjami kryzysowymi". W rozumieniu BM oznacza to na ogół obracanie katastrofy w profity.

O ile wypadki zdarzały się i będą się zdarzać, to fundamentalnym rozwiązaniem jest nauka na błędach, a ta wymaga szerokiej i wnikliwej analizy oraz powszechnej społecznej debaty nad katastrofą. Działalność propagandowa (Public Relations) dla wygładzenia obrazu sprawcy pozbawia elementarnego ogniwa w uczciwej debaty społecznej. BM wydaje się być w światowej czołówce firm zniekształcających obraz w takich sytuacjach na korzyść sprawcy.

8.3.1979 o godz. 4 rano, na wyspie Three Mile Island niedaleko Harrisburga w amerykańskiej Pennsylvanii doszło do wycieków z rektora jądrowego. Był to najgorszy znany publicznie wypadek jądrowy w historii USA. Przyczyną było niedbalstwo i "oszczędności" spowodowane chciwością operatora, prywatnej firmy Babcock and Wilcox. Natychmiast po wypadku, firma odpowiedzialna za katastrofę zwróciła się o pomoc do BM, która jęła się przekonywania świata, że katastrofa nie miała znaczenia, i że nie stanowiła zagrożenia.

W 1984 r. z fabryki pestycydów amerykańskiego przedsiębiorstwa Union Carbide zlokalizowanej w okolicach Bhopal w Indiach wyciekło 40 ton wyjątkowo toksycznych gazów. Pół miliona ludzi było w zasięgu. Mordercza chmura przeszła nad okolicą zabijając na miejscu ok. 2000 osób. Dalszych 15-16 tys. umarło w cierpieniach w ciągu następnych dni. Dosłownie setki tysięcy zachorowało na różne choroby spowodowane wypiekiem. Od czasu tego wypadku w okolicy notuje się od trzy razy więcej gruźlicy niż gdzie indziej w Indiach. Cały świat był oburzony na arogancje i chciwość kierownictwa Union Carbide. Fabrykę otworzono w Indiach chcąc uniknąć restrykcji ochrony środowiska i pracowników u siebie, w USA. Fabryka w Azji nie tylko nie musiała spełniać podstawowych wymogów bezpieczeństwa stosowanych na Zachodzie, ale Union Carbide mógł ignorować wszelkie przepisy lokalne, oraz często nawet zdrowy rozsądek. Profity korporacyjne były jedynym celem.

Po katastrofie Union Carbide zwrócił się o pomoc do BM. W wyniku ciężkiej pracy firmy udało się przekonać światową opinię publiczną, że był to "wypadek", a w dodatku zrzucono odpowiedzialność na anonimowych lokalnych pracowników. Premią było zaniechanie kryminalnych spraw przeciwko Union Carbide w Indiach za spowodowanie katastrofy. Również w USA nikt z kierownictwa nie poniósł odpowiedzialności. Fabrykę zlikwidowano, pozostawiając wszelkie kłopoty rządowi indyjskiemu. Choroby i nędza stały się własnością ofiar.

Tuż po północy 24.3.1989 ogromnych rozmiarów, efektywny dla oszczędności na kosztach transportu statek transportujący ropę o nazwie Exxon Valdez był u wybrzeży Alaski. Pijany kapitan udał się właśnie na spoczynek, pozostawiając ster niedoświadczonej załodze. W parę minut później, statek zahaczył o rafę rozlewając 11 milionów galonów ropy w krystaliczne wody Zatoki Księcia Williama. Setki tysięcy zwierząt (ptactwa, ryb, ssaków) zginęło w parę godzin. Ropa dokonała spustoszenia we florze. Był to największy jednorazowy wyciek ropy w historii. Jednak nie tylko powierzenie statku pijącemu kapitanowi przyczyniło się do wypadku. Chciwość właściciela tankowca, przedsiębiorstwa Exxon, znanego w Europie jako Esso, odegrala nie mniejsza role. Prześciganie się o profity pomiędzy koncernami naftowymi poprzez budowanie coraz większych statków czekało tylko na katastrofę.

Exxon przystąpił do "czyszczenia" polegającego na zebraniu ropy z wybrzeży. Jednak w 10 lat później ekipa reporterów amerykańskiej sieci CBS odkryła że zdecydowana większość ropy wciąż była na brzegach Alaski. System ekologiczny został naruszony na dekady, a życie setek rybaków zrujnowane za jednym zamachem, zaledwie w parę godzin.

Zrozumiałe że światowa opinia publiczna była oburzona. Sprawca, firma Exxon, wynajął BM do wybielenia swojego wizerunku w oczach świata. MB stawał na głowie opłacając fikcyjne materiały prasowe minimalizujące katastrofę ekologiczną Exxon Valdez. Sprawca został pozwany i sąd zasądził mieszkańcom Alaski odszkodowanie od sprawcy w wysokości 5 miliardów dolarów. Firma apelowała wyrok ponad dekadę. BM po cichu wtórował Exxon, organizując propagandę negującą wyrok jako absurdalny.

W plejadzie gwiazd, którym po cichu usługuje BM, jest jedna z najbardziej kontrowersyjnych firm na świecie, Monsanto. Jest to konglomerat założony w 1901 r. w Saint Louis w amerykańskim Missouri. Przez lata firma zajmowała się produkcją środków chemicznych i przeżyła ogromny rozwój. Wśród sztandarowych produktów były polichlorki bifenolu, lepki materiał używany od r. 1929 do izolacji elektrycznych, jako składnik klejów, pokryć dachowych itp. Produkt ten Monsanto uważało za toksyczny już od lat pięćdziesiątych, bo nakazano pracownikom używania skafandrów ochronnych w swoich fabrykach. Jednak nigdy firma nie poinformowała o tym ani pracowników ani pobliskich mieszkańców fabryki w Anniston w Alabamie, gdzie potajemnie wylewano do rzek toksyczne odpady. Setki, jeżeli nie tysiące, narażono na choroby, takie jak rak.

W latach pięćdziesiątych Monsanto opracowało środek chemiczny DDT. Pestycyd DDT już wkrótce po rozpoczęciu szerokiego stosowania okazał się zabójczy dla ludzi. W USA w latach sześćdziesiątych urodziło się dziesiątki tysięcy dzieci z deformacjami genetycznymi (karły, bez palców, rak itp.). Rząd USA zabronił produkcji dopiero w 1972 r.

W latach sześćdziesiątych Monsanto było czołowym zaopatrzeniowcem amerykańskiej armii walczącej w Wietnamie. Środek chemiczny opracowany przez firmę o nazwie Agent Orange, był jedną z lepszych broni przeciwko partyzantom wietnamskim. Agent Orange przewyższał swoją efektywnością konkurencyjny Zyklon B używany przez SS do gazowania Żydów w komorach gazowych KL Aushwitz. Niszczył las i zwierzęta jeszcze w tydzień po zrzuceniu, "oczyszczając" pole walki. W sumie 10 milionów galonów zrzucono na lasy Wietnamu. Nie trzeba wspominać, że zanieczyszczenia pozostałe w Wietnamie do dzisiaj zabijają ludzi i rokrocznie powodują schorzenia u wielu innych, włącznie z wadami genetycznymi u dzieci. Agent Orange naraził również żołnierzy amerykańskich. Administracja Weteranów, agencja rządu USA, do tej pory leczy tysiące osób poszkodowanych rakiem przez produkt Monsanto.

W latach osiemdziesiątych Monsanto opracował hormon wzrostu dla krów, powodujący przyspieszenie produkcji mleka. USA od lat ma nadprodukcję mleka, więc sama filozofia hormonu nie pasuje do realiów i uderza w indywidualnych rolników. Hormon powoduje również poważne schorzenia u krów i skraca im znacznie życie. Kiedy stan Kalifornia debatował nad zakazem takich sztuczek, Monsanto zwróciło się o pomoc do zaufanego w kręgach wielkiego biznesu BM. Firma po cichu storpedowała akcję rządu. Podobnie było w stanie Vermont, Wisconsin i Minnesota. Jeszcze raz zła wiadomość okazała się być dobra wiadomością. BM pracuje do dzisiaj dla Monsanto. Firma odmawia podania nad którymi przedsięwzięciami.

Udział w mydleniu oczu społeczeństwu odnośnie niebezpieczeństwa modyfikowanej genetycznie żywności nie kończy się na USA. W 2000 r. otwarto w Polsce stowarzyszenie o nazwie Klub Farmera. Skrzętnie dobrana nazwa może jednak mylić. Żaden polski farmer nie zgłosił do niego udziału, ani nie organizował "stowarzyszenia". Więcej, stowarzyszenie w sposób oczywisty narusza polskie prawo. Instytucja stowarzyszeń jest zarezerwowana dla obywateli chcących działać społecznie, a nie jednej korporacji obliczonej na profity. Jest to "front" właśnie firmy Monsanto, przy pomocy którego próbuje ona zalegalizować w Polsce swoje genetyczne cuda. Czy BM pomagał w opracowaniu tego chwytu propagandowego? Nie wiadomo. Dobry agent propagandowy zawsze pozostaje w głębokim cieniu. BM odmówił odpowiedzi czy stoi za Klubem. Nie mniej wygląda on jak dokładna kopia wielu innych tego typu wspólnych chwytów obu firm.

Na liście klientów lgnących do BM figuruje także Pfizer, międzynarodowa firma farmaceutyczna (Viagra). Dzisiaj firmą kieruje specjalista od marketingu (sic!) i gama produkcji została rozszerzona na biotechnologie. Pfizer był oskarżany na początku lat '90 o oszustwa względem rządu USA przy staraniu się o zatwierdzenie leku Feldene.

Tylko w samym 1990 r. w USA prawie 400 wadliwych zastawek serca produkcji Pfizer zepsuło się zabijając 252 osoby. Pfizer zaprzecza z pasją swojej winie. Wydaje się to być drobnostką, skoro Pfizer rutynowo zabija różne zwierzęta w celach laboratoryjnych i to w ilościach idących w tysiące.

W marcu 2001 r. w Pretorii rozpoczął się proces przeciwko rządowi Południowej Afryki, gdzie 39 międzynarodowych koncernów farmaceutycznych, w tym Pfizer, chce obalić ustawę zezwalająca na zignorowanie patentów w przypadku lęków ratujących życie. Ponad 25 milionów ludzi choruje na AIDS w południowej części kontynentu, i nie stać ich na leki ponieważ koncerny żądają niebotycznych sum za nie. Jak się okazuje, koncerny te mogą obniżyć ceny lęków o 80% i dalej osiągać profity. Mimo to, twardo odmawiają.

Pfizer również zanieczyszcza środowisko w rożnych krajach toksycznymi ściekami przemysłowymi. Nie powinno wiec nikogo dziwić, ze Pfizer wybrał BM na swoją agencję "Public Relations".

Na długiej liście międzynarodowych klientów BM jest też Rada Rozwoju Malezyjskiego Przemysłu Drzewnego. Gdyby lśniące meble w krakowskiej Ikei mogły mówić, to wyjawiłyby przykrą wiadomość. Ikea używa masowo drewna z lasów tropikalnych Azji i Ameryki Południowej, udając że nic nie wie o niszczeniu lasów. Masowe połacie dziewiczych lasów są niszczone, żeby dostać się do niewielkiej ilości dużych drzew. Jedno tysiącletnie drzewo schowane głęboko w tropikalnym lesie może przynieść kilkadziesiąt tysięcy dolarów profitów. Nawet rząd Malezji ostrzegał przed zbyt dużą wycinką. Zapytana w 1999 r. przez autora niniejszego artykułu, przedstawicielka polskiej Ikei wyznała, ze lasy tropikalne "to nie nasz problem, to problem naszych dostawców". Tak było. Po raz pierwszy ktoś był tak szczery. To było na wystawie w Warszawie!!! Jednak w oczach BM niszczenie lasów tropikalnych to również nie problem dostawców. Dla niszczycieli planety w Malezji firma zorganizowała propagandę, jak mówiła, dla "odrzucenia oszczerstw i kłamstw rozpowszechnianych przez źle nastawionych działaczy ochrony środowiska."

British Petroleum, znane w Polsce jako BP, zostało w 1992 r. przyłapane na wylewaniu do rzek ścieków chemicznych w Anglii. Wylewany środek chemiczny powoduje uszkodzenia genetyczne płodu. Sprawca BP dla wypolerowania własnego wizerunku wynajął nie kogo innego jak BM.

Obecny w Polsce Unilever został kryminalnie skazany w r. 1989 i 1991 w Anglii za zatruwanie rzek. Ich brazylijski oddział Birds Eye View, przyznający się do importu masowych ilości wołowiny z Brazylii (co dzieje się kosztem wyniszczenia lasów tropikalnych), w r. 1987 wyrzucił z pracy 87 pracowników fabryki w Sao Paulo za domaganie się godziwych zarobków i warunków pracy. Rozwiązaniem problemu nadwyrężonego wizerunku firmy Unilever w Anglii było wynajęcie, a jakże, BM.

BM usługiwał również zawodowym mordercom. W 1976 r. junta generała Jorge Videla dokonała w Argentynie zamachu stanu. 35 tys. osób "zaginęło" bez wieści, dalsze tysiące było poddane torturom. Wizerunek kraju zbladł w opinii świata. Junta po czasie upadła, a generał Videla odsiaduje dzisiaj dożywotni wyrok za morderstwa związane z jego dyktaturą. W ciężkiej chwili generał zwrócił się do jedynej możliwej firmy od "zarządzania sytuacjami kryzysowymi": BM. Zadaniem było poprawienie wizerunku kraju i promocja Argentyny rządzonej przez huntę jako stabilnego miejsca dla międzynarodowych inwestycji.

W maju 1988 r. amerykański stan Minnesota zawarł ugodę sądową z koncernami tytoniowymi odnośnie odszkodowania za koszta leczenia raka płuc. Jeden z warunków ugody przewiduje wgląd publiczny w tajne dokumenty koncernów tytoniowych. Dokumenty obejmują ostatnie pół wieku, razem ok. 36 milionów stron. Znowu nazwa BM często przewija się przez tajne dokumenty koncernów tytoniowych. Powodowanie raka płuc paleniem zostało stwierdzone naukowo jeszcze w czasie drugiej wojny światowej. Philip Morris nie miał wątpliwości co do śmiercionośności swoich produktów już w latach pięćdziesiątych. Wg Philipa Morrisa, raka płuc powoduje wszystko, tylko nie palenie. Nic wiec dziwnego, że producent produktów który w samej tylko Polsce uśmierca 350 osób dziennie, w chwili potrzeby zwrócił się do BM o pomoc. Jak się okazuje, Philip Morris wynajął BM na początku lat dziewięćdziesiątych dla pomocy w opanowaniu nasilających się międzynarodowych programów ochrony zdrowia. Z punktu widzenia producenta, powodowały one poważne uszczuplenie profitów. Odpowiedź BM: fałszywi naukowcy zaprzeczający rakowi płuc, oraz fikcyjne organizacje społeczne torpedujące ochronę zdrowia i siejące zamęt w opinii społecznej. W USA BM opracował na zamówienie Philipa Morrisa organizację "społeczną" o nazwie Narodowe Zrzeszenie Palaczy (National Smoking Alliance). Oczywiście, organizacja rozpowszechniała informacje, że wszystko powoduje raka płuc, tylko nie palenie.

Po wprowadzeniu się Philipa Morrisa do Polski, w niewyjaśniony sposób pojawiło się Towarzystwo Ochrony Palących. Zdumiewające, że polska organizacja dokładnie odpowiadała poufnym opisom amerykańskiego odpowiednika wymyślonego przez BM. TOP odmówił autorowi niniejszego artykułu ujawnienia źródeł finansowania. W 1999 r. , wkrótce po wytoczeniu w Krakowie pozwu przeciwko Philipowi Morrisowi, TOP zniknął z powierzchni ziemi. Philip Morris, wydający miliony dolarów rocznie na propagandę w Polsce, odmówił komentarza nt TOP, odmówił również BM. Jednak propagandzista koncernu tytoniowego zostawił w Internecie ślady działaności. Krakowski oddział TOP pomimo likwidacji dalej figuruje na stronach podobnych zagranicznych organizacji, jako cześć ich sieci.

TAKTYKI

Przedsiębiorstwa BM to głównie fikcyjne organizacje "społeczne", które pod przykrywką niezależności propagują interesy klientów, bez względu na to jak mogą one być parszywe. Rak płuc, wady genetyczne dzieci, bezpłodność, masowa śmierć, niszczenie lasów i całych społeczności to ewidentnie problemy samych ofiar, a nie klientów BM.

Inne taktyki typu "Public Relations" to opłacanie skorumpowanych naukowców i "lobbying" polityków i urzędników, przez przeciwników często określany łapówkarstwem.

BM odmówił informacji, czy w Polsce miał związek z jakakolwiek ustawa w parlamencie.

Dodatkowo w Anglii BM jest współwłaścicielem jednej ze stacji telewizyjnych, czyniąc farsę z dziennikarstwa.

Podczas zbierania materiałów do niniejszego artykułu, kierownik polskiego biura BM pan VanderMolen podał, że zasadą jego firmy jest nieudzielanie informacji o klientach i z góry zarzucił, że podnoszone kwestie są "spekulacyjne". Jak? Nie dowiemy się. Przedstawiciel agencji specjalizującej się w kontaktach z prasą odmówił udzielenia odpowiedzi na serię zadanych prostych pytań dla potrzeb tego artykułu, np. czy BM wiedział o morderstwach generała Videli, kiedy ten był ich klientem.

Polskie biuro BM:

Burson Marsteller
Smolna 12
00-375 Warszawa
tel. 0-22/657-88-00
fax: 0-22/657-88-11
e-mail do szefa (jedyny publikowany do biura w Polsce!):
Alan VanderMolen
alan_vandermolen@eu.bm.com

Mirosław Kulowski
kulowski@usa.net
21.11.2000



w artykule wykorzystano materiały angielskiego magazynu "Corporate Watch", numer 2 z zimy 1996 r., oraz materiały z archiwów własnych autora.



KORPORACJE - ZB nr 1(159)/2001, marzec 2001
Wydawnictwo "ZB" | Okładka | Spis treści ]