Strona główna 

ZB nr 10(16)/90, październik '90

RELIGIA W SZKOLE

"W sprawie Pana Boga pomyślałem sobie tak: jeżeli jest, to nawet jeżeli nie będę w niego wierzył - będzie w dalszym ciągu, nie zniknie przecież tylko na skutek mojej niewiary. Jeżeli go nie ma, to go i nie będzie, nawet jeżeli uwierzę, że jest. W ten sposób zobaczone zagadnienie: wierzę - nie wierzę straciło na znaczeniu, ponieważ przypisywanie sobie aż takiej mocy, żeby od mojej wiary czy niewiary zależało istnienie czy nieistnienie aż samego Pana Boga. To doprawdy czysty komizm nie mówiąc już o bezczelności"

Tyle na ten temat Sławomir Mrożek. Natomiast ja mam co do tego pomysłu inne wątpliwości. Pierwsza to porównanie kościoła katolickiego z protestanckim. Kościół katolicki ma strukturę monarchii, kościół protestancki strukturę demokratyczną. Najmocniej widać to na poziomie parafii. Pastora wybiera gmina. Pastor jest normalnym ojcem rodziny i to, jakie stosunki się w tej rodzinie utrzymują jest ważną wskazówką dla gminy. Podobnie w tak bliskim nam kościele prawosławnym. Pop również może posiadać rodzinę. Ale "celibat - chwała Bogu - nie jest dziedziczny". I proszę się nie obrażać, bo nie ja wymyśliłem to zdanie. Monarchia to bardzo szerokie pojęcie. Mogą być monarchie absolutne i konstytucyjne, dużo zależy od biskupa i czy ta dziewiętnastowieczna zbitka słowna: "Polak- katolik" (pójdźmy dalej: "Anglik- anglikanin, Francuz- baptysta, Papuas- ??") stanowi ciągle podstawowy schemat myślenia (Amerykanin- narkomanin). Podstawą demokracji jest swoboda i nieskrępowana dyskusja. Trudno o dyskusję tam, gdzie dookoła same świętości i aksjomaty, niewzruszone zasady i tematy moralnego tabu. Często, za często, czuję w kościele tą wymuszoną sztuczność. Kościół jest przeciwnikiem przerywania ciąży, ale co roku w Polsce jest 500 tys zabiegów. 94% Polaków to katolicy. Trudno o większe zakłamanie.

Protestantyzm wprowadził w obieg społeczny przekonanie, że człowiek jest tyle wart ile zrobił. Są teorie, że była to właściwa przyczyna powstania zachodniego dobrobytu. A co przyniósł nam katolicyzm? Jak wypadłoby porównanie? I następna sprawa. Nauka religii będzie właściwie nauką moralności. Pytanie: czy to znaczy, że człowiek niewierzący nie może być moralny? Jeśli nie ma Boga, to wszystko wolno. Czy można stworzyć przepisy na postępowanie w każdej sytuacji i nie można sobie wyobrazić konfliktu między dwoma punktami dekalogu? A jeśli tak, to jak trenować tak zwane sumienie czy też zmysł moralny na 45-minutowych jednostkach lekcyjnych?

Jest około 150 religii i sekt chrześcijańskich i wszystkie opierają się na tej samej Biblii, z czego wnoszę, że tyle też jest wątpliwości co do interpretacji. Przerażają mnie ludzie, którzy nie mają wątpliwości.

Dzieci potrafią być okrutne. Są ofermy klasowe znane z tego, że noszą okulary albo nie mają chińskiego piórnika. Co będzie w szkołach podstawowych w małych miasteczkach, gdy okaże się, że jedno dziecko w klasie nie chodzi na katechezę? I na koniec jeden cytat - sprawozdanie z repetycji młodej pary:

"Pani w kancelarii przyjęła nas miło. Powoli i dokładnie opowiedziałem tę przydługą już historię. Kończąc bardzo poprosiłem o pomoc i bardzo przepraszałem za sprawienie kłopotu. Pani zapytała na jakiej ulicy mieszkam. Poszła do ogromnej szafy wypełnionej metalowymi szufladami i wyciągnęła z jednej z nich mały kartonik, który już kiedyś w życiu widziałem.

- Pana rodzina nie ma nic wspólnego z Kościołem - powiedziała. Nie przypuszczam, aby ksiądz Proboszcz chciał załatwić taką sprawę. On nie ma teraz czasu na takie rzeczy. Urlopy, mało księży itd. Może w parafii Pani załatwicie sprawę. Pan ma u nas fatalną kartotekę.

- Ostatni raz słyszałem o swej fatalnej kartotece podczas przesłuchania na SB w 1985 roku. Tam nie miałem wątpliwości dlaczego mam taką kartotekę. Kiedy ta kobieta powiedziała to patrząc na ten kartonik, poczułem jak zamyka się koło absurdu".

Jacek Warda




ZB nr 10(16)/90, październik '90

Początek strony