Strona główna 

ZB nr 10(16)/90, październik '90

TAM GDZIE KOMUNA TRZYMA SIĘ MOCNO (kontynuacja)

Pobożnych życzeń (?) ciąg dalszy

Rząd szwedzki dąży do ograniczenia ilości azotu odprowadzanego do Morza Północnego o 50% do roku 1995 (w stosunku do roku 1988). Azot będąc, obok fosforu, pierwiastkiem decydującym o szybkości wzrostu roślin morskich, jest uważany za praprzyczynę wszelkiego zła - od niedotlenienia morza począwszy, a na epidemii fok skończywszy. Aby ograniczyć jego emisję planuje się:

  1. Wprowadzenie zakazu nawożenia gleby (np. rozrzucania obornika) w okresie zimowym (brak wegetacji, duże straty azotu).
  2. Ograniczenie siewu odmian jarych kosztem ozimych, które mają dłuższy okres wegetacji (czyli dłużej wchłaniają azot).
  3. Odbudowywanie bagien i mokradeł, szczególnie nadrzecznych. Okazało się bowiem, że roślinność terenów podmokłych w znaczący sposób ogranicza stężenie azotu w przepływających przez nie wodach. W dodatku proces samooczyszczenia wód ulega znacznemu przyśpieszeniu.

Jeszcze o wodach czystych i... brudnych

Kolejnym zagrożeniem wód (a szczególnie jezior) jest nadmiar fosforu. Jego stężenie w ściekach może zostać ograniczone o połowę, jeśli uda się wyeliminować z użycia proszki i płyny do prania (szorowania, mycia etc.) zawierające ten pierwiastek. Na promocję środków higieny bez zawartości fosforu rząd przeznaczył 100 mln koron (ok. 18 mln $). Oprócz tego, w dużych oczyszczalniach ścieków wprowadza się w trzeci, chemiczny stopień oczyszczania, którego celem jest m.in. ograniczenie emisji tego pierwiastka.

Mówiąc o ściekach... Każdy dom w Szwecji musi być podłączony do oczyszczalni ścieków, oczywiście co najmniej dwustopniowej (mechaniczno-biologicznej). Każda, nawet najmniejsza wioska musi mieć swoją oczyszczalnię. O ile jednak w zasadzie nie istnieje problem oczyszczania ścieków komunalnych (przemysłowe to inna sprawa), to tony pozostałego po tym procesie szlamu spędzają sen z oczu szwedzkim urzędnikom od ochrony środowiska. Szlam ten, zalecany jako nawóz, zawiera niejednokrotnie różne trucizny (trudno kontrolować co kto wylewa do zlewu), w szczególności metale ciężkie. Choć ich maksymalna koncentracja w szlamie jest unormowana i regularnie mierzona, to jednak sposób wykorzystania tego odpadu budzi poważne obawy ekologów.

Na domiar złego(?) w okresie powojennym budując kanalizację burzową łączono ją z komunalną, i doprowadzano do wspólnej oczyszczalni ścieków. Znaczny przyrost terenów zurbanizowanych (krytych asfaltem i betonem) spowodował proporcjonalny wzrost ilości wód opadowych spływających do kanalizacji i groźbę "zatykania" oczyszczalni w ulewne dni. Dlatego też, tam gdzie jest to możliwe, oddziela się ścieki od wód opadowych. Wprowadza się też porowate, "przemakające" nawierzchnie (nowy typ asfaltu), a także znane i u nas "dziurawe" płyty pod pola parkingowe. Nowe domy są tak projektowane, aby maksymalnie ograniczyć odpływ wód deszczowych. Optymiści twierdzą, że powyższe działania rozwiążą problem nadmiaru deszczówki w ściekach, pesymiści że wywołają tylko nowe problemy. Szczególnie duże obawy budzą przepuszczalne nawierzchnie - oleje, smary, benzyna (i inne zanieczyszczenia z ulic), które dotychczas były spłukiwane do kanalizacji, a następnie oczyszczane, obecnie zanieczyszczą środowisko (wsiąkną w asfalt).

Front jedności narodu?

Dwie największe organizacje ekologiczne w Szwecji to Svenska Naturskyddsfoereningen (Stowarzyszenie Ochrony Środowiska) i Greenpeace. Obie liczą po 200 tys. członków (w ośmiomilionowym kraju!), obie utrzymują się ze składek wynoszących około 30$ rocznie. SNF przypomina pod względem metod działania nasz PKE, ale jej wpływ na politykę ekologiczną rządu (wynikający chociażby z liczby członków) jest zdecydowanie większy. Greenpeace jak dotychczas nie doczekał się odpowiednika w Polsce, raczej nie ze względu na metody działania (o czym świadczy chociażby przypadek zniszczenia spalarni odpadów przez naszych rolników), ale całkowicie antydemokratyczną strukturę. "Członkowie" Greenpeace'u płacą składki, i jest to jedyny sposób w jaki wpływają na działalność jego liderów - "głosują nogami" (tu raczej portfelami). A liczba osób płacących składki wskazuje, że głosują "za".

cdn.

Piotr Rymarowicz




ZB nr 10(16)/90, październik '90

Początek strony