Strona główna 

ZB nr 10(16)/90, październik '90

ZAPAŁECZKI SĄ Z SIARECZKI

Proponuję zwrócenie uwagi na królestwo "Siarkopolu", jakim jest województwo tarnobrzeskie. Mieszczą się tutaj kopalnie siarki "Jeziórko" I i II, "Grzybów" i "Rzędów" oraz Zakłady Produkcji Dwusiarczku Węgla. W budowie jest największa (1 350 ha) z dotychczasowych, kopalnia siarki w Osieku. Podobnie jak w poprzednich kopalniach siarka wydobywana będzie tutaj metodą podziemnego wytapiania silnym strumieniem gorącej wody. Przy założeniu wielkości produkcji siarki w ilości 760 tys. ton rocznie i wskaźniku zużycia wody wynoszącym 10,8 m3 na tonę siarki, zużycie wody będzie wynosić 22 485 m3 na dobę. Kopalnia ta, jako pierwsza w dwudziestoletniej historii "Siarkopolu", ma posiadać w swej technologii zamknięty obieg wód. Polega to na tym, że wody złożowe będą odbierane i uzdatniane w Stacji Uzdatniania Wód Złożowych, a następnie, po podgrzaniu na wymiennikach ciepła, będą kierowane do wytopu siarki. Wszystko to brzmi mądrze i bezpiecznie dla środowiska tylko pozornie. Z góry bowiem należy założyć (znając dotychczasową sumienność pracowników technicznych "Siarkopolu") możliwość awarii zamkniętego obiegu, nie mówiąc już o niekontrolowanej erupcji złoża siarki, co jest zjawiskiem nagminnym przy metodzie wytopu i powoduje całkowitą bezużyteczność tego obiegu. Tak więc w perspektywie jawi się obraz kolejnego odwodnionego i zanieczyszczonego obszaru ziemi na terenie i tak już zdegradowanego ekologicznie województwa.

"Siarkopol", obok Elektrowni "Połaniec", jest potentatem płacowym na całe województwo. Tutaj po prostu dobrze płacą, dają mieszkania, czasem jakiś magnetowid albo kolorowy telewizor z telegazetą. O tych korzyściach mówi się głośno. Rzadko można usłyszeć w jakich warunkach i przy jakim niebezpieczeństwie się tam pracuje. Metoda podziemnego wytopu siarki jest najtańsza ale przy tym szkodliwa i najbardziej niebezpieczna wśród znanych. Często, w zamkniętym gronie, słyszy się o przypadkach poważnych poparzeń i zatruć dwusiarczkiem węgla. Bo czy można bezpiecznie pracować na instalacjach, które powinny być wymienione conajmniej dziesięć lat temu, a nie wymienia się ich, bo pieniądze przeznaczone są na nowe inwestycje. Uważam, że kaskaderem jest każdy pracownik w Zakładzie Produkcji Dwusiarczku Węgla, który to zakład jest wielką beczką prochu w każdej chwili gotową eksplodować. Mówi się (bardzo cicho, ale słychać) o poważnych nieszczelnościach zbiornika ciśnieniowego do przechowywania ciekłego dwusiarczku. Zbiornik ten ponoć kilkakrotnie groził już wybuchem, co wiązałoby się ze skażeniem chemicznym sporego obszaru i ewakuacją ok. 35 tys. ludzi z najbliższej okolicy. Dotychczas kończyło się na strachu, jak długo jednak można żyć w ciągłej niepewności? Pracownicy tego zakładu sprawiają wrażenie świadomych zagrażenia, sprzedają jednak swą odwagę za dodatkowe premie, mieszkania i magnetowidy. Tymczasem, miast być coraz lepiej, jest coraz gorzej.

Mieszkam wśród tej totalnej zagłady od ponad trzech lat i gołym okiem widzę jak, ponoć nieszkodliwy "Siarkopol", unicestwia wszelkie formy życia. Żółte kałuże po kwaśnych deszczach, nieustający smród dwusiarczku, mutanty drzew i roślin w lasach. Do rzek i jezior wchodzą tylko ryzykanci. Połowa województwa przypomina scenografię z filmów o zagładzie nuklearnej lub zmasowanym ataku Marsjan. Badania nad wpływem tutejszego przemysłu siarkowego na zdrowie ludzi nie są prowadzone, ponieważ nikt ich nie zlecił, a jak wiadomo są kosztowne. Tymczasem z roku na rok przybywa chorych na drogi oddechowe i zmiany psychiczne, dwusiarczek bowiem doskonale niszczy mózg i układ nerwowy. "Siarkopol" woli jednak budować nowe szpitale z oddziałami psychiatrycznymi i specjalistyczne przychodnie, niż rezygnować z dobrego interesu dającego, tak przecież potrzebne, dewizy. Argumenty o zbyt dużym ryzyku i powolnej samozagładzie w ogóle do dyrekcji "Siarkopolu" nie docierają. Dla zatarcia śladów i w celu wywołania dobrego wrażenia powołano do życia Głównego Specjalistę d/s Ochrony Środowiska, który ma przynajmniej dodatkowe pieniądze i "Poloneza" do dyspozycji. Wszystko to ruchy pozorne, gdyż z góry wiadomo, że "Siarkopol" zainteresowany jest maksymalnym zyskiem przy minimalnych kosztach. Wszak firma ta znana jest z ciągłego przedłużania w nieskończoność zobowiązań w zakresie ochrony środowiska. Na realizację wielu z tych zobowiązań tutejsze władze przestały już chyba czekać. "Siarkopol" zaś woli płacić kary i śmieje się naiwnym prosto w twarz.

A tymczasem:

A bardziej konkretnie:
Wyniki pomiaru stężenia par dwusiarczku węgla w powietrzu, wykonanego metodą spektrofotometryczną:

Dla porównania:

Wyniki pomiarów pochodzą sprzed dwóch lat, do takich bowiem miałem dostęp. Biorąc pod uwagę zaniżone normy krajowe i upływ czasu, wyniki aktualnych pomiarów z pewnością byłyby gorsze.

Tak to wygląda w ogólnym skrócie. Dla osób bliżej zainteresowanych podaję swój adres kontaktowy. Jestem jednym z tych, którzy nie zamierzają chować głowy w piasek i padać na kolana przed wszechwładnym "Siarkopolem". Wolno ale skutecznie robię swoje.

Dziękuję za pomoc w dojściu do niezbędnych materiałów badawczych i szczerość moich rozmówców. Osoby te wolały pozostać anonimowe.

Roman - Miś - Mróz
Federacja Zielonych
ul. Kościelna 3
28-251 Kurozwęki

P.S. "Siarkopol" zainteresowany jest wydobyciem siarki z udokumentowanych złoż pod dnem rzeki Wisły w okolicach Sandomierza.


Podobno pojawił się przedwojenny właściciel terenów podległych obecnie "Siarkopolowi"... Czy coś o tym wiecie?

(pi)




ZB nr 10(16)/90, październik '90

Początek strony