W miejscowości Pniów w gminie Radomyśl znajduje się jedyne w Polsce stanowisko chronionego orzecha wodnego. Tej interesującej roślinie groziło wyginięcie, dlatego podjęto natychmiastowe starania renowacji rezerwatu. Wykonuje je firma ze Stalowej Woli. Koszt przedsięwzięcia jest duży, dlatego o pomoc do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska zwrócił się wójt Radomyśla Jan Pyrkosz. Gmina dołożyła 10 tysięcy złotych. Za tę kwotę zostały przeprowadzone prace polegające na oczyszczeniu stawów z zarośli i starych drzew. W porze jesiennej zrzucały one do zbiornika duże ilości liści, które gnijąc opadały na dno tworząc muł, który dla orzecha wodnego jest zabójczy. Roślina ma długi korzeń, który zakotwicza się w dnie, wtedy roślina może rosnąć. Na powierzchni wody tworzy się rozeta do której przyczepione są charakterystyczne owoce o kolczastym kształcie. Jak twierdzi wójt gminy odnowa stawu ma na celu nie tylko ochronę orzecha wodnego, ale i przywrócenie estetyki temu miejscu. Mieszkańcy Pniowa mówią, że jeszcze przed wojną miejscowa ludność spożywała owoce orzecha wodnego, a nawet wyrabiała z nich chleb.
Rezydujący w Pniowie orzech jest odmianą występującą jedynie tutaj, tak twierdzi botanik prof. Jerzy Piórecki. Po łacinie ta odmiana nazywa się: trapa natans varietas conocarpa. Orzech wodny występuje w kilkunastu odmianach. W połowie bieżącego stulecia jego stanowiska znajdowały się jeszcze w wielu starorzeczach Sanu. Dziś praktycznie wyginęły.
Marek Ziemba
Puszkojad, czyli zgniatacz do puszek aluminiowych otrzymał Zespół Szkól Ogólnokształcących Nr 2 w Stalowej Woli. Placówka jest jedyną w mieście, która posiada takie urządzenie. Do tej pory szkoła zebrała około 30 kilogramów. Nie jest to może wiele, ale jak policzyli uczniowie pod okiem nauczycielki Haliny Bieniek, gdyby każdy uczeń w I półroczu przyniósł po 10 puszek łącznie udało by się zebrać ponad 100 kg, które zamiast na śmietnisko trafiłyby do punktu skupu surowców wtórnych. Dzięki prostemu urządzeniu, które niedawno trafiło do szkoły puszki są zgniatane i zajmują mniej miejsca w pojemniku. Na świecie rocznie produkuje się około 150 mld aluminiowych puszek, w Polsce 1 mld. Na wyprodukowanie tak dużej ilości aluminium na puszki potrzeba olbrzymiej ilości surowców naturalnych. Produkcja aluminium jest też jednym z najbardziej uciążliwych procesów technologicznych dla środowiska. Zbiórka puszek aluminiowych przez Zespół Szkół Ogólnokształcących Nr 2 to nie pierwszy krok w stronę poprawy środowiska naturalnego. Szkoła cały czas aktywnie uczestniczy w akcji selektywnej zbiórki odpadów. W ostatnim czasie do pojemników przed szkołą trafiło 3,5 tony makulatury, 100 kg stłuczki szklanej. Pozostaje mieć nadzieję, iż dzięki "puszkojadowi" ta optymistyczna statystyka wkrótce się podniesie.
Marek Ziemba
Zarząd Miasta sporządził - celem uchwalenia przez Radę Warszawy - projekt planu zagospodarowania przestrzennego i zatwierdzenia ustaleń wiążących gminy warszawskie przy sporządzaniu planów miejscowych. Zawiera on liczne zapisy, których przyjęcie spowodowało by dalszą nieodwracalną degradację warunków zdrowia, życia i rozwoju zrównoważonego przyrody, ludzi, kultury i samego miasta. Ograniczę się tu tylko do kilku uwag i propozycji.
W projekcie tym, na przykład, pominięto - wymagające troskliwej ochrony - tak cenne wartości, jak - będące podstawą ekosystemu stołecznego - cieki wodne i jeziorka. Nie ma więc w nim zapisów dotyczących ochrony walorów i funkcji Potoku Służewskiego, Potoku Bielańskiego, Rudawki, jeziorek - Imielińskiego, Czerniakowskiego, Pod Morgami, Lisowskiego i wielu innych. Dopuszczono dalszą fragmentację, a w istocie redukcję, systemu przyrodniczego i obszarów wspomagających, z korzyścią dla różnych form zabudowy. Odnosi się to zwłaszcza do cennych biologicznie terenów koło Parku pod Skocznią, na i pod Skarpą Ursynowską od Arbuzowej do Lasku Natolińskiego, na odcinku Kierszek - Łęczyca, przy zakolu Wilanówki na Bartykach, w rejonie Kępy Tarchomińskiej, Chomiczówki, Wiśniowej Góry. Nie zapewnia się ochrony, a nawet nie wyróżnia się walorów Skarpy Wiślanej, mimo że - co znajduje wyraz także w prasie - jest to fenomenalna wartość ogólnomiejska, która wymaga troski szczególnej.
Nie dostrzeżono tak istotnych problemów, jak: proekologiczne zagospodarowanie, uwzględniające również zabezpieczenie przed wylewami powodziowymi Potoku Służewskiego i innych cieków; wybór właściwego miejsca dla oczyszczalni ścieków (a Oczyszczalnie "Południe" umiejscowiono - wbrew przeciwwskazaniom - na niskim terenie zalewowym na Zawadach, co zagraża katastrofą ekologiczną); inna niż dotychczasowa, coraz bardziej uciążliwa i niebezpieczna dla miasta, lokalizacja Lotniska "Okęcie" (zakłada się natomiast jego intensywną rozbudowę, zamiast przeniesienia do strefy stosownie odległej od Stolicy); niedopuszczalność przecięcia miasta i jego otoczenia przyrodniczo-ochronnego przez Trasę A-2 (planowane ostatnio doprowadzenie jej do węzła Brwinów przesądza bowiem przyszłe przejście autostrady przez Warszawę a nie jej lokalizację optymalną w strefie Stryków-Góra Kalwaria lub w strefie Stryków-Modlin; potrzeba powiązania Warszawy z regionalnym systemem przyrodniczym (Warszawa wciąż jest postrzegana we wszelkich planach zagospodarowania tylko w jej granicach administracyjnych, a także w układzie krajowym i europejskim, podczas gdy - dla warunków życia jej mieszkańców - najważniejsze jest jej powiązanie z bliskim otoczeniem przyrodniczo-kulturowym Mazowsza).
Projekt Zarządu Miasta - jak wynika z powyższego - zawiera zapisy ułatwiające i wspomagające przedsięwzięcia sprzeczne z podstawowymi wymogami współczesnego gospodarowania przestrzenią, jak również z tendencjami światowymi w tym zakresie (które - w odniesieniu do Warszawy - znalazły wyraz już w koncepcjach i projektach właściwych ekipie prezydenta Starzyńskiego). Przyjęcie tego projektu, jako uchwały Rady Warszawy, oznaczałoby zgodę na uczynienie z prawa lokalnego (bo takim prawem jest plan zagospodarowania przestrzennego miasta) narzędzia postępującej degradacji ekosystemu stołecznego. Równałoby się to przyzwoleniu na nieodwracalną dewastację warunków zdrowia i życia obecnych i przyszłych pokoleń.
Wynika stąd konieczność:
Niniejsze uwagi i propozycje przedkładam ku rozwadze czynników państwowych i samorządowych, odpowiedzialnych za stan aktualny i przyszłość Stolicy i jej otoczenia.
Stanisław Abramczyk
Pod takim hasłem odbędzie się 14 maja na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim sesja dyskusyjna organizowana przez Towarzystwo dla Natury i Człowieka, Towarzystwo Przyjaciół Filozofii Ekologicznej oraz Katedrę Ochrony Środowiska KUL. Wprowadzające do dyskusji co nieco wygłoszą m.in.: prof. Henryk Skolimowski, prof. Stefan Kozłowski, Dariusz Szwed (BWLE) i Joanna Furmaga (polski koordynator CEE Bankwatch Network). Zapraszamy do udziału w dyskusji. Chętnych do wygłoszenia krótkich wykładów/prezentacji w ramach panelu prosimy o kontakt:
Krzysztof Gorczyca
Towarzystwo dla Natury i Człowieka
ul Okopowa 6/14 20-022 Lublin
tel./fax 0-81/743-71-04 0-604/43-20-02
k.gorczyca@wp.pl, marcin@natura.most.org.pl
www.most.org.pl/oikos
Joanna Furmaga
joannaf@natura.most.org.pl
0-605/076-337
Miłym zaskoczeniem były wystąpienia uczniów. Dominika Rydzewska z kl. II przeczytała wiersz niżej podpisanego pt. "Źródło", a Ewa Tomica wstrząsający tekst poetycki Marty Klubowicz "Spowiedź z piątego przykazania". Zaprezentowano także dwie pisemne wypowiedzi, których fragmenty przytaczam.
Lubię przyrodę, dlatego starałem się jej nie niszczyć. Nigdy nie przypuszczałem, że mogę robić coś przeciwko naturze. Właściwie nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Dopiero dzisiaj po przemyśleniu stwierdzam, że nie jestem bez winy. Nawet zrywanie kwiatów czy koszenie trawy albo zerwanie kilku gałązek - wydaje się niewinne. Ścięcie kilku drzewek na szałas, to już poważniejsza sprawa. Teraz będę starał się nie niszczyć przyrody a na szałas szukać drzew i gałęzi już ściętych, leżących. (...) Wiele gatunków zwierząt i roślin może zniknąć z powierzchni ziemi, na przykład żaby. Jest ich już coraz mniej, a kiedyś były prawie w każdej kałuży. Dzieje się tak dlatego, że ludzie nie szanują środowiska, czasami nieświadomie, tak jak ja, a czasami z rozmysłem. Postaram się poprawić aby natura nie ucierpiała z mojego powodu, gdyż przyjemnie jest żyć w zgodzie z nią.
Kamil Heller
kl. IV, SP nr 5 w Ustroniu - Lipowcu
Myślę, że każdy z nas ma jakieś rośliny na sumieniu i nie jesteśmy bez winy. Wyrwaliśmy różne rośliny, które nam wydają się chwastami. Okrutnym czynem jest kopanie trujących grzybów, bo one dla nas są szkodliwe, lecz nie dla leśnych zwierząt. (...) Nieraz idąc ze szkoły do domu kupowałam sobie lody czy cukierki a papiery wyrzucałam byle gdzie. Zaśmiecałam przyrodę nie zważając na to. Wiosną zrywałam liście klonu i nie myślałam o tym, że za niedługo liść ten zaschnie i nie będzie z niego pożytku. Jednak po przeczytaniu wiersza Marty Klubowicz "Spowiedź z piątego przykazania" zrozumiałam, że te czyny były niemądre.
Mirosława Kędzierska
kl. VI, SP w Ustroniu - Lipowcu
Poruszyliśmy (Mariusz "mówił" muzyką) różne wątki związane z naturą, rozjaśniając małym gospodarzom prawdę, że mają wielki powód do radości, mogąc obcować bezpośrednio z bujną przyrodą. Szkoła i pobliskie domostwa zdają się żyć u stóp góry Lipowski Groń. Ilu z nas ma dzisiaj taki przywilej, żeby mieszkać i uczyć się pośród zielonego królestwa?
Zyskaliśmy nowych przyjaciół i takich zyskała pewnie ziemia. Teraz będziemy częściej dawać jej tego dowody. W przyszłości chcemy wyprawić się na pobliską górę. Zapowiada się piękna przygoda.
To pożyteczne i mamy nadzieję atrakcyjne spotkanie, odbyło się dzięki paniom: Małgorzacie Heller i Marcie Borskiej.
Jerzy Oszelda
ul. Korfantego 6/15, 43-400 Cieszyn
tel. 8520135
23.11.2000
Oczywiście chętnie odpowiemy na zaproszenia z innych
szkół oraz różnych środowisk.
Na spotkaniu z mieszkańcami Boguszowic, Marklowic i ościennych dzielnic, w sprawie budowy spalarni odpadów pościekowych 18.1.2001 nie doszło z winy Zarządu Miasta do żadnego porozumienia. Członek Zarządu pan Jan Turoń zaproponował ponowny wyjazd do Nowego Targu (lustracja oczyszczalni tego samego typu, jak planowana u nas), który z niewiadomych przyczyn nie doszedł jednak do skutku. Uważamy, że postępowanie takie było zaplanowane przez Zarząd Miasta aby zyskać na czasie, a dowodem tego jest fakt, że wprowadzono ten temat pod obrady sesji w dniu 25.1.2001 mimo zapewnień Zarządu Miasta, konkretnie Pana Burmistrza, że powyższy temat nie będzie brany pod uwagę na najbliższej sesji. Samorząd Mieszkańców w pełni solidaryzuje się z mieszkańcami okłamanymi przez Pana Burmistrza, który powiedział, że "nic nie będzie robił na siłę i wbrew woli mieszkańców". Stało się inaczej. Mając powyższe na uwadze, Rada Dzielnicy Boguszowice zgodnie z wolą mieszkańców i nie tylko, zajęła następujące stanowisko: "Nie wyrażamy zgody na budowę spalarni odpadów pościekowych w Oczyszczalni Ścieków w Boguszowicach.
Usytuowanie proponowanej inwestycji na terenie Boguszowic jest niekorzystne ze względu na brak dokładnych danych: jakie związki chemiczne wydzielają się na skutek spalania odpadów, wpływ ukształtowania terenu, kierunku wiatrów. Mieszkańcy Boguszowic mają dosyć uciążliwych obiektów zlokalizowanych na tym terenie, a miasto niewiele im pomaga.
W załączeniu do pisma dotyczącego protestu przeciwko budowie urządzeń do utylizacji odpadów pościekowych, załączamy 415 podpisów mieszkańców Boguszowic, Marklowic, Pastwisk, osiedla Karolinka oraz innych.
Z poważaniem
Przewodniczący Rady Dzielnicy Boguszowice
Józef Kopiec
Cieszyn, 20.2.2001
W skład nadleśnictwa Rozwadów wchodzą obszary leśne położone w powiatach Stalowa Wola, Tarnobrzeg, Nisko oraz Janów Lubelski. Położenie lasów w bezpośrednim sąsiedztwie miast Stalowa Wola oraz Nisko a także wielu wsi powoduje silne ich penetrowanie przez turystów oraz zbieraczy jagód i grzybów. Jak stwierdziła podczas obrad Komisja, program ochrony przyrody powinien między innymi zawierać opis stanu przyrody, zadania z zakresu jej ochrony oraz metody ich realizacji. Zauważono również, iż program powinien obejmować zagadnienia funkcji lasu na obszarze nadleśnictwa.
Program zostanie opracowany dla lasów ochronnych i gospodarczych. Podczas burzliwej dyskusji zastanawiano się również czy program ochrony powinien obejmować tylko lasy państwowe czy również prywatne. Przeważył głos o szerokim pojmowaniu ochrony przyrody - zwierzęta nie rozróżniają pomiędzy tym co państwowe a prywatne - argumentowano. Powinno się zatem chronić kompleksowo. Zdecydowanie najaktywniejsi byli podczas dyskusji przedstawiciele ekologicznych organizacji samorządowych, między innymi Towarzystwo Obrony Przyrody z Gorzyc, Polski Klub Ekologiczny "Przyjaciele Ziemi" ze Stalowej Woli oraz Towarzystwo Ochrony Ptaków z Lublina. Reprezentanci tych organizacji wnieśli w dyskusję wiele ciekawych spostrzeżeń. Niestety, jak można było zauważyć nie wszystkie były przyjmowane entuzjastycznie. Wielokrotnie z ust leśników padały słowa, iż np. wprowadzanie form ochrony lasu poprzez utworzenie użytków ekologicznych jest marginalną sprawą i ustanawianie ich na terenie gruntów leśnych nie jest dobrym pomysłem. Tak więc co ewentualnie będzie chronić Nadleśnictwo Rozwadów dowiemy się dopiero w przyszłym roku, kiedy zostanie opracowany 10 letni plan ochrony przyrody.
Marek Ziemba
"W widłach Wisły i Sanu. Puszcza Sandomierska i jej przyroda" - to tytuł wystawy w Galerii Współczesnej Miejskiego Domu Kultury w Stalowej Woli. Ukazuje przyrodę Puszczy Sandomierskiej oraz jej wpływ na większość aspektów życia mieszkańców tego terenu. Na wystawie przedstawiono piękny i surowy świat puszczański. Wystawę podzielono na dwie części - pierwsza z nich ukazuje ogromne bogactwo i zróżnicowanie gatunkowe flory i fauny Puszczy Sandomierskiej. Pokazano kilkaset gatunków zwierząt, ptaków, owadów. Zaprezentowano nieliczne już w Polsce stanowiska np. modliszki czy wawrzynka główkowatego. W drugiej części wystawy przedstawiono dwie dziedziny gospodarki Lasowiaków; rybołówstwo i hodowlę pszczół. Zobaczyć można rzadko występujące eksponaty - ule barciowe, ule słowiany, podkurzajki gliniane, czyli prymitywne naczynia do odganiania pszczół za pomocą dymu. Pokazano również sieci do połowu ryb. Całość wystawy uzupełniona jest szczegółowymi opisami i kolorowymi fotografiami. Wystawa o Puszczy Sandomierskiej jest znakomitą lekcją przyrody.
Marek Ziemba