Jak nietrudno zgadnąć, rozmowy te dotyczą przede wszystkim relacji człowiek - przyroda i problemów związanych z jego bytowaniem w środowisku naturalnym. Mamy tu do czynienia z ujęciem tematu w bardzo zróżnicowany sposób, na co wskazuje dobór rozmówców, z których praktycznie każdy zajmuje się czymś innym, ma odmienne doświadczenia życiowe i nieco inny światopogląd. Rozmowy przeprowadzono z osobami w różnym wieku, różnych wyznań, zawodów i pasji, pochodzącymi z różnych stron. Jednak, co ciekawe, w ich wypowiedziach pojawia się wiele wątków wspólnych, gdy chodzi o ocenę pewnych zjawisk czy procesów - niemal wszyscy z nich krytykują obecny stosunek człowieka do przyrody, nawet jeśli jedni robią to z perspektywy odległej Ameryki czy Australii, inni zaś z wioski w Beskidzie Śląskim, jedni na gruncie buddyzmu, a inni - katolicyzmu.
Jest to książka, którą niewątpliwie warto przeczytać ze względu na poruszaną w niej, jakże ważną, tematykę naszego stosunku do przyrody i jej zagrożeń, ale i dlatego, że każdy z rozmówców ma coś naprawdę ciekawego do powiedzenia nie tylko o wąsko pojętej ekologii, ale i o całokształcie zjawisk składających się na życie człowieka. Wielu z nich dzieli się z czytelnikami unikalnymi doświadczeniami, zdobytą przez lata wiedzą i życiową mądrością. I nie są to jakieś oklepane, standardowe opinie, jakie można znaleźć dosłownie wszędzie.
Wiele ukazuje się książek o ekologii, przyrodzie, ochronie środowiska. Nie chcąc wdawać się w ich ocenę musimy przyznać jednak, że "O przyrodzie i człowieku" jest w tym zestawie jedną z ciekawszych, bardziej wartościowych pozycji.
(rem)
Te cytaty pochodzą z książki ks. Jana Twardowskiego pt.: "Nie Tylko O Jeżach". Dwie inne, które też polecam, to: "Smak Radości" i "Z Pliszką Siwą" opracowane przez Aleksandrę Iwanowską, wydane bardzo starannie i pięknie przez Państwowy Instytut Wydawniczy.
"Nie Tylko O Jeżach" to myśli i opowieści o przyrodzie, wybrane z całej powojennej twórczości ks. Jana. Fragmenty kazań, cytaty z wypowiedzi, felietony, zapiski, refleksje biblijne.
"Smak Radości" to felietony drukowane w miesięczniku "Uroda" w l. 1998-2000, włączony jest też felieton ze stycznia 2001.
"Z Pliszką Siwą" to dawne i nowe wiersze o przyrodzie, zebrane z całej twórczości do . 2000. Bardzo podobał mi się zielnik, poświęcony ziołom, pokrzywie, malinie ...
Polskie Radio i Stowarzyszenie Promocji Książki Ikar w dniu 15 grudnia zorganizowało spotkanie wigilijne ludzi książki, na którym wręczono nagrodę sezonu wydawniczo-księgarskiego "IKAR 2000" ks. Janowi Twardowskiemu. W specjalnym stoisku z książkami można było nabyć wiele książek ks. Jana - m.in. tom "Nie przyszedłem pana nawracać", który miał ok. 10 wydań i ponad sto kilkadziesiąt tys. sprzedanych egz.! (w l. 1986-99). Uwagę zwracały też bardzo starannie wydane przez Ludową Spółdzielnię Wydawniczą trzy tomy: "Stare fotografie", "Zeszyt Mamusi", "Biedna Logiczna Głowa" oraz reprint "Powrotu Andersena", który po raz pierwszy był drukowany w 1937 r. w nakładzie 40 (!) egz.
"Moje fotografie rodzinne nie żyją" - pisze ksiądz Jan pochylając nad nimi z czułą troskliwością - gdyż "tylko stare fotografie nie liczą się z czasem". Co najlepiej objaśnia tom "Stare Fotografie".
"Zeszyt Mamusi" to wiersze przechowane i ocalone przez Matkę Poety, Anielę Twardowską. Są to pierwodruki wierszy z lat 1932-71, noty objaśniają gdzie i kiedy po raz pierwszy były drukowane.
Wszystkie trzy tomy opracował Stanisław Grabowski, który tak komentuje tom "Biedna Logiczna Droga": "utwory, w których poeta niejako wadzi się z samym sobą, utwory niekiedy pełne ciepłego humoru, emanujące dobroci i zatroskaniem o ludzi zmagających się ze swymi przywarami, troskami, zagubieniem we współczesnym świecie"...
Niedzielne kazania księdza Jana w warszawskim kościele Sióstr Wizytek przyciągają tłumy słuchaczy, spragnionych kazań najkrótszych i najpiękniejszych zarazem. Łączny nakład tomów poezji ks. Jana na pewno przekroczył już jakąś niewyobrażalną liczbę.
Czytelników ZB zachęcam do sięgnięcia po te tomy - jeśli w ogóle jest ktoś, kto nigdy nie czytał jeszcze wierszy księdza Jana od Biedronki.
Paweł Zawadzki
Sądzę, że czytelników ZB może zainteresować fragment wypowiedzi Włodzimierza Pawluczuka, socjologa, antropologa, profesora UJ i Uniwersytetu w Białymstoku: "Prowincja jednak także pociąga, fascynuje ..., jest resztką, która pozostała po biblijnym raju. Składa się na nią życie ludzi naiwnych, prostych. W takim życiu jest jednak pewna jedność uczucia, intelektu, pracy, wiary, religii, sztuki ... Nie ma tej schizofrenii typowej dla centrum. Jest jednolity potok życia. Z tym wiąże się specyficzny stosunek do przyrody. Raczej bycie w przyrodzie, bycie tożsamym z przyrodą. (...) Jak już człowiek dowie się, że gdzieś tam są metropolie, to prowincja się degeneruje, przez tę wiedzę. Metropolia staje się wtedy mitem. Przyciąga poszukiwaczy życia prawdziwego. Gdy poszukuje się takiego życia, nie ma życia prawdziwego. Kiedy pojawią się folkloryści, znika kultura ludowa. Każdy szaman odkryty już nie jest prawdziwy, dlatego dziś już nie ma szamanów".
Ryszard Chodźko, pracownik Uniwersytetu w Białymstoku: "Podglebie prowincji staje się wartością uniwersalną. Centrum zbudowane ze stali, ze szkła, z tektury i ciężkich pieniędzy jest słabe i rachityczne. By się przekonać - wystarczy zajrzeć do "Ciężkich pieniędzy" Johna Dos Passosa".
Sympatykom ekologii polecam tę książkę. Uświadamia, że wrogiem przyrody są wielkie metropolie, których rozmiary wykluczają zachowanie równowagi ekologicznej. Co każe nieco pesymistycznie widzieć przyszłość.
Paweł Zawadzki
W literaturze polskiej liryka ta jest obecna od początku lat dziewięćdziesiątych i w swoich początkach była związana z powstającym wówczas ruchem ekologicznym. Poezja ta, najogólniej mówiąc, zwrócona jest ku przeżywaniu natury ale w sposób, o którym pisała Gabriela Morawiecka: "Poeci wciąż piszą o przyrodzie, lecz z coraz większym przerażeniem. Prawdziwi miłośnicy pięknych pejzaży opisują obrazy zniszczenia."
Wątki ekologiczne najciekawszy wyraz znajdują w utworach osób nie zajmujących się na co dzień ekologią. I z tego typu twórczością trzeba wiązać nadzieję na stworzenie oryginalnego wkładu w literaturę polską nadchodzącego tysiąclecia.
Z nurtem refleksyjnym poezji ekologicznej wiąże się wiersz M. Basiagi "Ewangelia drewna". Zwrócił już na niego uwagę Maurycy Radecki, nazywając go jednym z najciekawszych wierszy, omawiając w "Końcu wieku" almanachy nowosądeckich twórców.
Sięgnijmy do liryku i spytajmy jaką dobrą nowinę ma nam więc do przekazania gałązka drzewa? Co jest przesłaniem ewangelii drewna? Poeta pochyla się z uwagą nad złamaną nieuważnym krokiem gałązką. Antropomorfizując drzewo ("pęknięty kikut" gałęzi) pisze o przekreślonej nieuważnym stąpnięciem "historii" pisanej przez małe h, lecz przez to niemniej ważnej. Dramat ten nie wywołał "bijącego do nieba trzasku" ale spowodował namacalną tragedię; zniszczenie "świeżej wody i zamkniętej zieleni / zakończenie starego posłania świata." Posłania nie-uwagi, burzącej harmonię świata.
Artyzm tego wiersza polega na, prawie niezauważalnym, przejściu od szczegółu do ogólności. Nie ma tu wielkich słów, ale tragedia jest niemniej namacalna. Człowiek jest "jak kat" dla natury.
Na szczęście niszczyciel widzi w kacie siebie. Gałązka musiała zmarnieć, aby człowiek mógł z tego faktu wyciągnąć wnioski.
Wiersze takie jak "Ewangelia drewna" zasypują przepaść pomiędzy człowiekiem a naturą, idąc śladem wskazań Czesława Miłosza, który radził, aby najpierw zrozumieć język dębu. W tego typu liryce chodzi o zrozumienie istoty tego języka, o porozumienie i zrozumienie. Bo poza wszystkim innym poezja ta walczy o konkretne wartości w bezideowym świecie. Staje się poezją ocalającą nie tylko ludzi i narody ale cały świat.
Robert Drobysz
listopad 2000
"Almanach Sądecki" nr 4 (33) 2000
Nadepnąłem na suchą gałązkę drewna
Przekreśliłem raz na zawsze czyjąś historię
Świeżej wody i zamkniętej zieleni
Nikły
Nie bijący w obłoki nieba trzask
Zakończył stare posłanie świata
W tym zawsze już pękniętym kikucie
Było wspomnienie ognia
I nieprzezwyciężona chęć budzenia się
do poranku
Do opłatka słońca
Tutaj dróżka owadów
Wahanie gotującego się do lotu ptaka
Zgasło
I był w tym trzasku cały owoc świata
Oddana przyszłość i złudzenie
I tak jak kat stałem sam milczący
By dojrzeć w ewangelii drewna siebie
Marek Basiaga
Jak poinformował Marian Strój, wojewódzki konserwator przyrody w Rzeszowie, za straty wyrządzone przez wilki wojewoda podkarpacki zapłacił na początku roku ponad 38 tys. zł. W Lutowiskach myśliwy tylko na jedną noc opuścił czatownicę i właśnie wtedy wilcza wataha dokonała napadu na stado owiec. Wcześniej drapieżniki omijały to miejsce - mówił Strój.
Jego zdaniem, nałożone przez ministra środowiska warunki odstrzału są bardzo rygorystyczne, dlatego przez prawie 2 i pół miesiąca myśliwym nie udało się upolować żadnego drapieżnika. Zgodnie z decyzją ministra, wyeliminowanych ma zostać 10 wilków. Odstrzał obwarowany został wieloma zastrzeżeniami. Należą do nich m.in krótki termin polowań - tylko do końca wypasu zwierząt domowych; zakaz selekcji w kompleksach leśnych; odstrzał poprzedzony obserwacją najgroźniejszych osobników.
W odstrzale bierze udział dziewięciu doświadczonych myśliwych. Wojewódzki konserwator przyrody wyznaczył siedem miejsc, gdzie można eliminować wilki. Są to miejscowości położone w gminach Czarna, Lutowiska i Olszanica oraz Dukla w Beskidzie Niskim. Na terenie tych gmin najczęściej dochodziło do ataków wilków na zwierzęta domowe.
W ocenie leśników, na Podkarpaciu żyje 450 wilków; według organizacji zajmujących się ochroną przyrody - nie więcej niż 200 szt. Od 1997 r. na Podkarpaciu obowiązuje zakaz polowań na wilki.
Jerzy Oszelda