Wydawnictwo "ZB" | Okładka | Spis treści ]

WSTĘPNIAK - ZB nr 7(165)/2001, wrzesień 2001

THE DAY AFTER

Jeszcze unosi się dym nad byłym WTC, jeszcze pół świata dziwi się, jest przerażone, rozpacza i pogrąża w głębokim smutku, uczuciem dominującym jest jednak niemożność odnalezienia się w nowej sytuacji - otóż okazało się, że świat jest inny, niż dotychczasowe wyobrażenia o nim, a pytanie, jak żyć w świecie, którego nie można na razie zdefiniować, pozostaje bez odpowiedzi. Drugie pół świata, to, które wie, co się stało, dzieli się na liczne grupy wyznawców pewnych ideologii, z których każda daje jednoznaczne wyjaśnienie tego, co się stało i wyznawcy ich są wolni od dyskomfortu zagubienia. To, że te różne wyjaśnienia są sprzeczne ze sobą, nikomu nie przeszkadza. Wspólną cechą obu tych grup jest niemożność popatrzenia na świat jako ciągu wynikających z siebie zdarzeń i stosowania przy ich śledzeniu logicznego myślenia; jedni - podwiązani do manipulujących nimi mas-mediów zagubili się, gdy media przez kilka dni nie miały jednoznacznie brzmiącej papki, drudzy - opanowani przez ideologię od wewnątrz - znajdują w niej gotowe odpowiedzi na każde z możliwych zdarzeń. Obie grupy myśleć nie potrafią i nie chcą.

Kiedy w jednej chwili giną tysiące ludzi, przystoi zachować powagę i ciszę. Ofiarom, tym, które zginęły i tym, które muszą pogodzić się ze śmiercią bliskich, należy się ta cisza i powaga, jako zadośćuczynienie za błędy w urządzeniu świata, błędy, które każą za siebie płacić przypadkowym ofiarom, przeważnie nie zdającym sobie sprawy z tego, za co płacą swoją tragedią. Ci, którzy nie rozumieją, co się stało, intuicyjnie włączają się w powagę sytuacji i godnie milczą. Niestety, to co słychać, to głosy tych, którzy wiedzą, których wiedza potwierdza ich dotychczas wyznawane doktryny i każe wcielać je w życie jeszcze intensywniej. Dotyczy to oczywiście obu stron incydentu - wszak podekscytowanie sytuacją niewspółmiernie podnosi skuteczność reklamy ich prawd w stosunku do wyjałowionej atmosfery szarych dni. Reklama ta oczywiście jest bardzo skuteczna tylko w przypadku odbiorcy, który czeka na gotowe wyjaśnienie sytuacji, takie, które nie burzy jego dotychczasowego wyobrażenia o świecie i w związku z tym podtrzyma nadwątlone poczucie ładu przekonań. Ludzie myślący, natomiast, dostrzegną w niej, poza oczywiście olbrzymim nietaktem w stosunku do ofiar, brak poczucia własnej wartości u serwujących reklamę ideologii, wielkie ich zakompleksienie, które każe kosztem wyzbycia się resztek godności dać złudę poprawy wizerunku sprzedawanych idei w oczach przerażonego, bezmyślnego społeczeństwa.

Umocnienie się rządzących światem doktryn, rządzących nim źle - wszak doprowadzają do napięć burzących wprowadzany system, spowodować może tylko jedno - zwiększenie tych napięć i zaowocować nakręcaniem spirali rozsadzającej błędny porządek świata. Ta myśl powoli dociera do ludzi. Jest szansa, że po opadnięciu emocji zaczną zastanawiać się i nad drogą, którą podąża świat pod wpływem panujących ideologii i nad własnym życiem, sterowanym przez te ideologie. Wówczas zaczną sami myśleć i zauważą głosy innych, interpretujących świat w kategoriach logiki, a nie jedynie słusznych zabobonów. Dziś głos myślących jest niesłyszany, gdyż będąc taktownymi, nie wymądrzają się wobec przeżywanego przez tysiące nieszczęścia, a nagabywani przez media, krótko sygnalizują problem odkładając konieczność głębszych refleksji na czas, kiedy świeże emocje nie będą przeszkadzać rozumowi. Tym głosom nie przeszkodzi to, że po opadnięciu emocji chłonność informacyjna społeczeństwa będzie niższa. Nie są one obliczone na domagającą się natychmiastowego uspokojenia rozdygotaną psychikę, lecz na człowieka spokojnie zabierającego się do żmudnej pracy organizowania świata od nowa. Pracy koniecznej wobec nieskuteczności dotychczasowego rozwiązania - powierzania zadania organizacji świata wolnemu rynkowi zabobonów i opracowywanych w gabinetach doktryn manipulowania społeczeństwami.

Człowieka myślącego nic nie dziwi nie dlatego, że na wszystko ma gotowe odpowiedzi, tylko dlatego, że widzi świat w kategoriach rozwijającego się organizmu, w którym każde zdarzenie można zinterpretować jako logiczną konsekwencję stanu poprzedzającego. Nawet niedawno opisane matematycznie prawa chaosu, czyli równouprawnienia wszystkich możliwych, a nie tylko najbardziej prawdopodobnych rozwiązań, mają charakter deterministyczny. Takie widzenie świata generuje powstawanie logicznych modeli zachodzących zjawisk i sprzężeń pomiędzy nimi - pozwala więc na przewidywanie kierunków rozwoju. Trafność modeli sprawdzona na ich skuteczności w interpretowaniu historii pozwala na określenie zakresu i precyzji opartych na nich przewidywań. Świat jest wielowymiarowy, pojęcia opisujące go zależą od kultur, które je wprowadziły, modele są z reguły uproszczone i cząstkowe, stąd też możliwa jest ich wielość. Jeżeli jednak spełniają kryterium wyjaśnienia dotychczasowych zdażeń w kategoriach ciągu przyczynowo skutkowego i pozwalają na trafne przewidywania w jakimś określonym zakresie, nie kłócą się ze sobą - owszem uzupełniają się wzajemnie i wszystkie są poprawne. Inaczej jest z doktrynami i zabobonami (szczególnie tymi, produkowanymi przez naukę). One nie wyjaśniają, nie są zdolne do przewidywań tylko wymagają posłuchu dla swoich prawd, zgadzając się tym samym na wszelkie konsekwencje tego wymogu. Konsekwencje prowadzenia świata w oparciu o doktryny, a nie modelowanie przyczynowo-skutkowe mogą być tylko jedne: katastrofa. Historia przepełniona jest takimi katastrofami, powodującymi znikanie i drobnych społeczności uwikłanych w wymyślony przez siebie zabobon i wielkich imperiów narzucających swoją doktrynę znacznym obszarom świata. Jako że umiejętność myślenia nie jest nowym wynalazkiem ludzkości, nie brak też w historii ludzi, którzy potrafili przewidywać bieg zdarzeń, a nawet podać scenariusz degeneracji i upadania kultur, które zawierzyły abstraktom doktryn i wyłączyły rozum. Określano ich czasem jako proroków*), a dla nich po prostu było jasne dokąd ta chora kultura zmierza, tak jak dla współczesnego obserwatora jasne jest do czego prowadzi dzisiejsza spirala podporządkowywania świata współczesnym bogom, a w zasadzie lepiącym tych, nierozpoznanych jeszcze przez szersze społeczeństwo bogów, kapłanom.

Zdzisław Słowiński
topor@kki.net.pl


*) Anegdota góralska: Wszedł gazda na drzewo i piłuje gałąź, na której siedzi. Ceper z dołu mówi. - Nie piłujcie gazdo gałęzi, bo spadniecie. - Ni, nie spadne. Piłuje dalej. - Nie piłujcie gazdo gałęzi, bo zaraz spadniecie. - Ni, nie spadne. Przepiłował do końca, spadł, siedzi obolały, zamyślił się i mówi. - Prorok jaki, cy co?



WSTĘPNIAK - ZB nr 7(165)/2001, wrzesień 2001
Wydawnictwo "ZB" | Okładka | Spis treści ]