ZB 9(167), listopad 2001
ISSN 1231-2126, [zb.eco.pl/zb]
Transport
 

Krakowski ekoradiowóz

Malownicze położenie Krakowa w kotlinie przestaje być jego zaletą a staje się udręką. Wziąwszy pod uwagę wciąż rosnącą liczbę samochodów i malejącą ilość zieleńców, można wyobrazić sobie czym oddychać będziemy za kolejne 100 lat. Aby móc zdrowo odetchnąć pełną piersią potrzebny jest nam halny i to wiejący w nocy, zanim truciciele na czterech kółkach wyjadą na krakowskie ulice. Dopiero stosunkowo niedawno (w 1983 r.) ustawodawca wziął w obronę nasze płuca i wyposażył policję drogową w stosowne przepisy pozwalające kontrolować i karać finansowo największych trucicieli. Od tego czasu, systematycznie, na ulice naszego miasta wyjeżdża ekoradiowóz wyposażony w analizator spalin i przepisy o dopuszczalnej ich emisji przez pojazdy uczestniczące w ruchu drogowym.

rys. Jarosław Gach

Dzięki uprzejmości Krakowskiej Policji Drogowej miałam wątpliwą przyjemność uczestniczyć w pracach ekoradiowozu i obserwować reakcje kierowców karanych mandatami. Wątpliwej - nie z powodu samej obserwacji działań policji lecz reakcji zaskoczonych i oburzonych właścicieli "czterech kółek". Np. ogromne zdziwienie okazał pozbawiony dowodu rejestracyjnego i ukarany mandatem kierowca ciężarówki marki Tatra, która zamiast rury wydechowej miała zamontowany na dachu szoferki komin emitujący prosto w niebo kłęby czarnego dymu a zawartość tlenku węgla w spalinach kilkukrotnie przekraczała dopuszczalne normy. Następny z kierowców doskonale rozumiał potrzebę takich kontroli i karania trucicieli (nie wiem czy zmienił zdanie, gdy policjant wręczał mu mandat i zatrzymywał dowód rejestracyjny). Tłumaczenia kierowców były różne, począwszy od: "nie wiem dlaczego akurat dzisiaj tak dymię"; lub "to samochód wujka", do "nie rozumiem, przecież mam przegląd".

No właśnie przeglądy - to zupełnie inna historia. O tym, że samochód może uczestniczyć w ruchu drogowym świadczy ważna pieczątka przeglądu technicznego. W opinii policjantów egzekwujących przepisy znaczna ilość pojazdów nie powinna być dopuszczona do ruchu, nawet z wspomnianą wcześniej pieczątką. Do przeglądu technicznego uprawnione są tylko niektóre stacje diagnostyczne. Każdy właściciel samochodu powinien raz w roku dokonywać kontroli swojego pojazdu i jeśli auto spełnia określone w Ustawie (Prawo Drogowe 1997 r.) wymogi może, uzyskawszy stosowny stępel, poruszać się po drogach. Koszt takiego przeglądu to ok. 80 zł. Jednak nie każdy kierowca posiada sprawny samochód a jeśli do tego zagłuszy sumienie - zdobędzie upragnioną pieczątkę za ok. 150 złotych - już bez oglądania pojazdu. Wielu kierowców, zapewne z powodów finansowych, zamiast jechać do stacji diagnostycznej i płacić za naprawy, woli samemu "usprawniać" swoje samochody. Efekty takiego postępowania są bardzo niebezpieczne. Skutki nadmiernej emisji czadu odczuć możemy wszyscy, a niesprawne hamulce, źle ustawiona zbieżność czy wycieki oleju niosą zagrożenie dla wszystkich uczestników ruchu. Takich pojazdów jest bardzo wiele - lecz dzięki ekoradiowozowi i organizowanym przez krakowską policję drogową akcjom - na szczęście, coraz mniej. Tylko podczas jednej takiej akcji, tej w której uczestniczyłam, w ciągu 90 minut zatrzymano cztery dowody rejestracyjne, wręczono kilka mandatów, w tym jeden na tysiąc złotych. Z zeszłorocznych danych statystycznych policji wynika, że wyeliminowała ona z ruchu aż 30% badanych pojazdów. W tym roku, dowody rejestracyjne zatrzymywano co czwartemu kontrolowanemu kierowcy. Wg funkcjonariuszy drogówki na tle wszystkich zatrzymywanych najlepiej wypadają kierowcy z Krakowa, którzy zdecydowanie bardziej dbają o stan techniczny aut inaczej niż objęci badaniem przyjezdni, jadący przez Kraków tranzytem czy mieszkańcy ościennych miejscowości. Jak bardzo skromne są fundusze przeznaczone na ochronę środowiska świadczy fakt, że na wyposażeniu krakowskiej policji jest tylko jeden ekoradiowóz a do skontrolowania pozostaje aż 400 tys. pojazdów zarejestrowanych w Krakowie i zapewne drugie tyle trujących nas przejazdem. Krakowski ekoradiowóz (marki polonez) jest wyposażony w analizator spalin - wynalazek uczonych z Wojskowej Akademii Technicznej. Jest on niewielkich rozmiarów urządzeniem, którego jeden z przewodów mocuje się do rury wydechowej gdy badane auto jest na jałowym biegu, czyli na tzw. wolnych obrotach. Skala w procentach wskazuje zawartość tlenku węgla w spalinach. Nie znaczy to, że każda emisja spalin grozi mandatem czy pozbawieniem dowodu rejestracyjnego, sęk w tym by kontrolowany pojazd nie przekraczał dozwolonych norm, są to: dla samochodów wyprodukowanych do 30.9.1986 - 4,5%, do 30.9.1995 wynosi 3,5%, a wyprodukowane po tej dacie - 0,5% i dotyczy to już samochodów z katalizatorami. Tak więc nie przyjmujmy do wiadomości tłumaczeń ukaranych kierowców, że trochę tylko " kopcą" i policja robi "z igły widły". Z notatek sporządzanych przez funkcjonariuszy z ekoradiowozu wynika, że wyeliminowane z ruchu pojazdy najczęściej dwu- lub trzykrotnie przekraczają dopuszczalne normy.

Odkąd zeszliśmy z drzew zmierzamy w kierunku wygodnego życia. Dlatego też, coraz trudniej jest nam rozstać się z luksusami, jakie dają nam zdobycze techniki. Skoro nie potrafimy zrezygnować z jazdy samochodem, dbajmy aby emitowane przez nas spaliny nie przyczyniały się do postępującej degradacji środowiska, zwłaszcza że policja nie tylko egzekwuje, ale także pomaga, organizując co tydzień tzw. "ekologiczne czwartki", podczas których każdy może bezpłatnie przebadać swój pojazd.

Łatwo jest popierać ekologię licząc na to, że unikniemy kontroli, trudniej przestrzegać przepisów. W końcu w interesie wszystkich mieszkańców smoczego grodu jest kojarzenie tej nazwy z żyjącym tu kiedyś ogromnym gadem, a nie monstrualnym smogiem unoszącym się nad tą malowniczą kotliną.

Ewa Grembowska

PS

Specjalne podziękowania dla Sekcji Ruchu Drogowego Komendy Krakowskiej Policji.



 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]