Krakowski ekoradiowóz
|
Malownicze położenie Krakowa w kotlinie przestaje
być jego zaletą a staje się udręką. Wziąwszy pod uwagę wciąż
rosnącą liczbę samochodów i malejącą
ilość zieleńców, można wyobrazić
sobie czym oddychać będziemy za kolejne 100 lat. Aby
móc zdrowo odetchnąć pełną piersią
potrzebny jest nam halny i to wiejący w nocy, zanim
truciciele na czterech kółkach wyjadą na krakowskie
ulice. Dopiero stosunkowo niedawno (w 1983 r.) ustawodawca wziął
w obronę nasze płuca i wyposażył policję
drogową w stosowne przepisy pozwalające kontrolować
i karać finansowo największych trucicieli. Od tego
czasu, systematycznie, na ulice naszego miasta wyjeżdża
ekoradiowóz wyposażony w analizator spalin i przepisy
o dopuszczalnej ich emisji przez pojazdy uczestniczące
w ruchu drogowym. |
Dzięki uprzejmości Krakowskiej Policji Drogowej miałam
wątpliwą przyjemność uczestniczyć w
pracach ekoradiowozu i obserwować reakcje kierowców
karanych mandatami. Wątpliwej - nie z powodu samej obserwacji
działań policji lecz reakcji zaskoczonych i oburzonych
właścicieli "czterech kółek".
Np. ogromne zdziwienie okazał pozbawiony dowodu rejestracyjnego
i ukarany mandatem kierowca ciężarówki marki
Tatra, która zamiast rury wydechowej miała zamontowany
na dachu szoferki komin emitujący prosto w niebo kłęby
czarnego dymu a zawartość tlenku węgla w spalinach
kilkukrotnie przekraczała dopuszczalne normy. Następny
z kierowców doskonale rozumiał potrzebę takich
kontroli i karania trucicieli (nie wiem czy zmienił zdanie,
gdy policjant wręczał mu mandat i zatrzymywał
dowód rejestracyjny). Tłumaczenia kierowców
były różne, począwszy od: "nie wiem
dlaczego akurat dzisiaj tak dymię"; lub "to samochód
wujka", do "nie rozumiem, przecież mam przegląd".
No właśnie przeglądy - to zupełnie inna historia.
O tym, że samochód może uczestniczyć w
ruchu drogowym świadczy ważna pieczątka przeglądu
technicznego. W opinii policjantów egzekwujących przepisy
znaczna ilość pojazdów nie powinna być
dopuszczona do ruchu, nawet z wspomnianą wcześniej pieczątką.
Do przeglądu technicznego uprawnione są tylko niektóre
stacje diagnostyczne. Każdy właściciel samochodu
powinien raz w roku dokonywać kontroli swojego pojazdu i
jeśli auto spełnia określone w Ustawie (Prawo Drogowe
1997 r.) wymogi może, uzyskawszy stosowny stępel, poruszać
się po drogach. Koszt takiego przeglądu to ok. 80 zł.
Jednak nie każdy kierowca posiada sprawny samochód
a jeśli do tego zagłuszy sumienie - zdobędzie
upragnioną pieczątkę za ok. 150 złotych -
już bez oglądania pojazdu. Wielu kierowców, zapewne
z powodów finansowych, zamiast jechać do stacji diagnostycznej
i płacić za naprawy, woli samemu "usprawniać"
swoje samochody. Efekty takiego postępowania są bardzo
niebezpieczne. Skutki nadmiernej emisji czadu odczuć możemy
wszyscy, a niesprawne hamulce, źle ustawiona zbieżność
czy wycieki oleju niosą zagrożenie dla wszystkich uczestników
ruchu. Takich pojazdów jest bardzo wiele - lecz dzięki
ekoradiowozowi i organizowanym przez krakowską policję
drogową akcjom - na szczęście, coraz mniej. Tylko
podczas jednej takiej akcji, tej w której uczestniczyłam,
w ciągu 90 minut zatrzymano cztery dowody rejestracyjne,
wręczono kilka mandatów, w tym jeden na tysiąc
złotych. Z zeszłorocznych danych statystycznych policji
wynika, że wyeliminowała ona z ruchu aż 30% badanych
pojazdów. W tym roku, dowody rejestracyjne zatrzymywano
co czwartemu kontrolowanemu kierowcy. Wg funkcjonariuszy drogówki
na tle wszystkich zatrzymywanych najlepiej wypadają kierowcy
z Krakowa, którzy zdecydowanie bardziej dbają o stan
techniczny aut inaczej niż objęci badaniem przyjezdni,
jadący przez Kraków tranzytem czy mieszkańcy
ościennych miejscowości. Jak bardzo skromne są
fundusze przeznaczone na ochronę środowiska świadczy
fakt, że na wyposażeniu krakowskiej policji jest tylko
jeden ekoradiowóz a do skontrolowania pozostaje aż
400 tys. pojazdów zarejestrowanych w Krakowie i zapewne
drugie tyle trujących nas przejazdem. Krakowski ekoradiowóz
(marki polonez) jest wyposażony w analizator spalin - wynalazek
uczonych z Wojskowej Akademii Technicznej. Jest on niewielkich
rozmiarów urządzeniem, którego jeden z przewodów
mocuje się do rury wydechowej gdy badane auto jest na jałowym
biegu, czyli na tzw. wolnych obrotach. Skala w procentach wskazuje
zawartość tlenku węgla w spalinach. Nie znaczy
to, że każda emisja spalin grozi mandatem czy pozbawieniem
dowodu rejestracyjnego, sęk w tym by kontrolowany pojazd
nie przekraczał dozwolonych norm, są to: dla samochodów
wyprodukowanych do 30.9.1986 - 4,5%, do 30.9.1995 wynosi 3,5%,
a wyprodukowane po tej dacie - 0,5% i dotyczy to już samochodów
z katalizatorami. Tak więc nie przyjmujmy do wiadomości
tłumaczeń ukaranych kierowców, że trochę
tylko " kopcą" i policja robi "z igły
widły". Z notatek sporządzanych przez funkcjonariuszy
z ekoradiowozu wynika, że wyeliminowane z ruchu pojazdy najczęściej
dwu- lub trzykrotnie przekraczają dopuszczalne normy.
Odkąd zeszliśmy z drzew zmierzamy w kierunku wygodnego
życia. Dlatego też, coraz trudniej jest nam rozstać
się z luksusami, jakie dają nam zdobycze techniki.
Skoro nie potrafimy zrezygnować z jazdy samochodem, dbajmy
aby emitowane przez nas spaliny nie przyczyniały się
do postępującej degradacji środowiska, zwłaszcza
że policja nie tylko egzekwuje, ale także pomaga, organizując
co tydzień tzw. "ekologiczne czwartki", podczas
których każdy może bezpłatnie przebadać
swój pojazd.
Łatwo jest popierać ekologię licząc na to,
że unikniemy kontroli, trudniej przestrzegać przepisów.
W końcu w interesie wszystkich mieszkańców
smoczego grodu jest kojarzenie tej nazwy z żyjącym tu
kiedyś ogromnym gadem, a nie monstrualnym smogiem unoszącym
się nad tą malowniczą kotliną.
Ewa Grembowska
PS
Specjalne podziękowania dla Sekcji Ruchu Drogowego Komendy
Krakowskiej Policji.
|