Pomysły
...Dla fotografujących i dla wydawców
Kiedyś, wiele lat temu, Museum of Modern Art w Nowym Jorku
zorganizowało wystawę fotograficzną pt. The Family
of Man. Składała się ona z pięciu setek
fotogramów z 68 krajów wybranych z dwóch
milionów (!) nadesłanych prac. Były to obrazy
dotyczące życia ludzi ze wszystkich zamieszkałych
kontynentów i z rozmaitych środowisk. Zgrupowano je
według tematyki: miłość, narodziny, macierzyństwo
i ojcostwo, religia - a raczej wyznawcy religii - i nauka, praca,
tworzenie sztuki i przeżywanie jej. Wystawa objechała
cały świat, gościła również w
Polsce pod tytułem "Rodzina ludzi". Umiejętnie
dobrane i z rozmysłem uszeregowane fotogramy, uzupełnione
cytatami z dzieł poetyckich naprawdę robiły wrażenie.
Spróbuję rzucić światło na pojemność
treściową i emocjonalną tych pięciuset fotografii
(mam album zawierający wszystkie zdjęcia, dlatego mogę
się wypowiadać): ludzie w ich środowisku, zawsze
dokładnie określonym; obejmujące się pary
na ławce w parku, na dworcu kolejowym; dzieci na podwórzu,
dzieci bawią się ze zwierzętami; ślub i
wesele wg rozmaitych obrządków. Niemowlę niesione
przez dżunglę na boku czarnej matki, okutane dziecko
na saniach gdzieś w Arktyce. Konający żebrak na
ulicy w Indiach, żołnierz odchodzący na wojnę
żegna się z płaczącym synkiem. Wytworny bal.
Chłopiec bez nogi podskakuje na kulach, żeby kopnąć
piłkę. Chiński malec uśmiecha się
do badającej go lekarki. Rolnicy na swoim polu, irański
pasterz wśród owiec na tle gór, murzyński
górnik łapczywie pije wodę. Wieloosobowa rodzinna
grupa pozuje do zdjęcia w jakiejś amerykańskiej
miejscowości, a obok - liczna grupa Murzynów z Beczuany
ustawiła się na tle stepu. Celem tej wystawy było
obudzenie poczucie więzi, świadomość, że
wszyscy jesteśmy rodziną.
Ta wystawa naprawdę przybliża patrzącemu doznania
i kondycję innych, spełniając założone
przez organizatorów zadanie: budzi poczucie wspólnoty.
Otóż podobne zadanie mogłaby spełnić
analogiczna impreza dotycząca świata zwierząt.
Przybliżyłaby ludziom poszczególne osobniki jako
istoty czujące podobnie jak my, mające taką samą
jak my potrzebę zabawy. Kiedyś np. "National Geographic"
opublikował artykuł o bawiących się zwierzętach:
na fotografiach małpy toczą kule ze śniegu, kruk
toczy się po stoku, biały niedźwiedź kręci
na wyciągniętej łapie oponę jak obręcz,
bawią się szczenięta wilcze, koty dzikie i domowe,
delfiny wykonują zbiorowe harce, żurawie i inne ptaki
pięknie tańczą.
Celem tego artykułu było ukazanie życia emocjonalnego
zwierząt dzikich i udomowionych. One wyraźnie okazują
swoje uczucia, nietrudno je odczytać. Uczucia rodzinne,
zaciekłość łowiecka, czasem zawstydzenie,
często gniew albo strach i grożenie innym i co istotne:
o wiele ściślejsze niż u ludzi powiązanie
z otoczeniem.
Gdyby zebrać takie fotografie i znowu odpowiednio je ustawić,
wesprzeć frazami z literatury (byłoby to przedsięwzięcie
trudne, więc wg naszych możliwości, bo która
z naszych instytucji ma możliwości porównywalne
z możliwościami Museum of Modern Art?), mogłoby
to mieć kapitalne znaczenie: pomogłoby przełamać
barierę, jaką nosi w sobie wielu ludzi, barierę
między nami, a tymi "bezrozumnymi bydlętami".
A tutaj właśnie, z ludzkiej arogancji, zaczyna się
wszelkie zło, jakie wyrządzamy naszym braciom mniejszym.
...Dla wegetarian
W pałacu Woroncowów w Ałupce na Krymie, na dwóch
przeciwległych ścianach wspaniałej sali jadalnej
wiszą dwa malowidła flamandzkiego mistrza Fransa Snydersa.
Przedstawiają spiżarnię mięsną oraz
spiżarnię warzywną.
Na pierwszym z płócien przestrzeń zabudowano
według jakiegoś burzliwego porządku. Krwawe połcie
jeszcze nie stały się surowcem na potrawy, jeszcze
są poćwiartowanymi częściami ciała
zwierzęcia. Między nimi forma obła: ryba z wybałuszonymi
oczami wnosi inny koloryt i wnosi swoją własną
śmierć. Rozwierająca się skorupa małża
to znowu wspomnienie morskiego domu żywej istoty i jeszcze
jedno konanie. I pąsowe raki wprost z ukropu. Malarz najwyraźniej
odczuwał ten magazyn jako zbiór trupów, zbiór
przerażający i tak go przedstawił.
Na przeciwległej ścianie widnieje spiżarnia warzywna.
Wprowadza widza w inny świat: świeże barwy i dynamiczne
formy owoców wnoszą wrażenie życia, ich
układ na powierzchni płótna wzmaga to wrażenie.
Główka włoskiej kapusty niby kunsztowny bukiet
rozkłada koronkowe liście, malowane z widocznym zachwytem.
Płaszczyzna obrazu pogłębiona o dwa "okna"
sięgające w inną rzeczywistość: z jednej
strony fragment zimowego pejzażu, z drugiej, daleko, pojawia
się plama żywego ognia i ludzka postać przy nim.
Całe malowidło pełne jest światła i uroku.
Te dwa obrazy zestawione ze sobą mogą stanowić
sztandarową ilustrację ruchu wegetariańskiego.
Halina Dobrucka
|
Pani Halina Kurowska z krakowskiego oddziału Towarzystwa
Opieki nad Zwierzętami przysłała nam prośbę
o opublikowanie informacji nt okrucieństwa wobec psów
w południowo wschodniej Hiszpani i propozycję przyłączenia
się do międzynarodowego protestu przeciw tym nieludzkim
praktykom. Sprawa w Polsce nie została do tej pory odpowiednio
nagłośniona (TV Planette wyemitowała film na ten
temat, zaś wzmianka o nim ukazała się w jednym
z tygodników z programem telewizyjnym). |
Europejskiej opinii publicznej doskonale znane są liczne
przejawy okrucieństwa wobec zwierząt, trwale wpisane
w ludowe tradycje Hiszpanii. O ile corrida, bezmyślne gonitwy
z bykami po ulicach miast, czy tzw. "święto św.
Franciszka", podczas którego morduje się na
najbardziej wyszukane sposoby, setki krów, kur czy bażantów,
zostały już odpowiednio nagłośnione i potępione,
to o losie psów w południowo-wschodniej części
kraju do niedawna nie było wiadomo zbyt wiele. Gdy kończy
się sezon łowiecki, hiszpańscy myśliwi
(podobno kochający przyrodę i szanujący zwierzęta)
mordują lub porzucają swych czworonogich towarzyszy.
Zdarzają się też liczne przypadki maltretowania
i karczemnego zaniedbywania zwierząt. Zachowanie to jest
bardzo trudne do wyplenienia ponieważ od stuleci należy
do form lokalnej obyczajowości. Annelies Jacobs od 9 lat
mieszkająca w okolicach Podenco, wraz z mężem
stara się zmienić te chore porządki. W ramach
Podenco Aid Foundation nadaje rozgłos swojej sprawie i opiekuje
się czworonożnymi ofiarami ludzkiego, prymitywnego
okrucieństwa (w tej chwili ok. 300 zwierzaków).
Z P.A.F współpracuje organizacja ekologiczna ANDA,
która stara się zmienić mentalność
myśliwych. Sprawa została nagłośniona przez
hiszpańskie media, daje się więc zauważyć
pewien postęp. Doświadczenia działaczy walczących
o poprawę losu zwierząt w tym kraju pokazują,
że tylko głośne, masowe i uciążliwe (dla
winowajców) akcje przynoszą pożądany skutek.
Zachęcam zatem do słania petycji pod adres Hiszpańskiego
Towarzystwa Łowieckiego i Ambasady Hiszpańskiej. Można
też interweniować w Polskim Związku Łowieckim,
który mógłby przekazać protest w imieniu
polskich myśliwych. Wykażmy się solidarnością
z państwem Jacobs i zatrujmy życie twardogłowym!!!
Janek Bińczycki
|