ZB 10(168), grudzień 2001
ISSN 1231-2126, [zb.eco.pl/zb]
Zwierzęta
 

Pomysły

...Dla fotografujących i dla wydawców

Kiedyś, wiele lat temu, Museum of Modern Art w Nowym Jorku zorganizowało wystawę fotograficzną pt. The Family of Man. Składała się ona z pięciu setek fotogramów z 68 krajów wybranych z dwóch milionów (!) nadesłanych prac. Były to obrazy dotyczące życia ludzi ze wszystkich zamieszkałych kontynentów i z rozmaitych środowisk. Zgrupowano je według tematyki: miłość, narodziny, macierzyństwo i ojcostwo, religia - a raczej wyznawcy religii - i nauka, praca, tworzenie sztuki i przeżywanie jej. Wystawa objechała cały świat, gościła również w Polsce pod tytułem "Rodzina ludzi". Umiejętnie dobrane i z rozmysłem uszeregowane fotogramy, uzupełnione cytatami z dzieł poetyckich naprawdę robiły wrażenie.

Spróbuję rzucić światło na pojemność treściową i emocjonalną tych pięciuset fotografii (mam album zawierający wszystkie zdjęcia, dlatego mogę się wypowiadać): ludzie w ich środowisku, zawsze dokładnie określonym; obejmujące się pary na ławce w parku, na dworcu kolejowym; dzieci na podwórzu, dzieci bawią się ze zwierzętami; ślub i wesele wg rozmaitych obrządków. Niemowlę niesione przez dżunglę na boku czarnej matki, okutane dziecko na saniach gdzieś w Arktyce. Konający żebrak na ulicy w Indiach, żołnierz odchodzący na wojnę żegna się z płaczącym synkiem. Wytworny bal. Chłopiec bez nogi podskakuje na kulach, żeby kopnąć piłkę. Chiński malec uśmiecha się do badającej go lekarki. Rolnicy na swoim polu, irański pasterz wśród owiec na tle gór, murzyński górnik łapczywie pije wodę. Wieloosobowa rodzinna grupa pozuje do zdjęcia w jakiejś amerykańskiej miejscowości, a obok - liczna grupa Murzynów z Beczuany ustawiła się na tle stepu. Celem tej wystawy było obudzenie poczucie więzi, świadomość, że wszyscy jesteśmy rodziną.

Ta wystawa naprawdę przybliża patrzącemu doznania i kondycję innych, spełniając założone przez organizatorów zadanie: budzi poczucie wspólnoty. Otóż podobne zadanie mogłaby spełnić analogiczna impreza dotycząca świata zwierząt. Przybliżyłaby ludziom poszczególne osobniki jako istoty czujące podobnie jak my, mające taką samą jak my potrzebę zabawy. Kiedyś np. "National Geographic" opublikował artykuł o bawiących się zwierzętach: na fotografiach małpy toczą kule ze śniegu, kruk toczy się po stoku, biały niedźwiedź kręci na wyciągniętej łapie oponę jak obręcz, bawią się szczenięta wilcze, koty dzikie i domowe, delfiny wykonują zbiorowe harce, żurawie i inne ptaki pięknie tańczą.

Celem tego artykułu było ukazanie życia emocjonalnego zwierząt dzikich i udomowionych. One wyraźnie okazują swoje uczucia, nietrudno je odczytać. Uczucia rodzinne, zaciekłość łowiecka, czasem zawstydzenie, często gniew albo strach i grożenie innym i co istotne: o wiele ściślejsze niż u ludzi powiązanie z otoczeniem.

Gdyby zebrać takie fotografie i znowu odpowiednio je ustawić, wesprzeć frazami z literatury (byłoby to przedsięwzięcie trudne, więc wg naszych możliwości, bo która z naszych instytucji ma możliwości porównywalne z możliwościami Museum of Modern Art?), mogłoby to mieć kapitalne znaczenie: pomogłoby przełamać barierę, jaką nosi w sobie wielu ludzi, barierę między nami, a tymi "bezrozumnymi bydlętami". A tutaj właśnie, z ludzkiej arogancji, zaczyna się wszelkie zło, jakie wyrządzamy naszym braciom mniejszym.

...Dla wegetarian

W pałacu Woroncowów w Ałupce na Krymie, na dwóch przeciwległych ścianach wspaniałej sali jadalnej wiszą dwa malowidła flamandzkiego mistrza Fransa Snydersa. Przedstawiają spiżarnię mięsną oraz spiżarnię warzywną.

Na pierwszym z płócien przestrzeń zabudowano według jakiegoś burzliwego porządku. Krwawe połcie jeszcze nie stały się surowcem na potrawy, jeszcze są poćwiartowanymi częściami ciała zwierzęcia. Między nimi forma obła: ryba z wybałuszonymi oczami wnosi inny koloryt i wnosi swoją własną śmierć. Rozwierająca się skorupa małża to znowu wspomnienie morskiego domu żywej istoty i jeszcze jedno konanie. I pąsowe raki wprost z ukropu. Malarz najwyraźniej odczuwał ten magazyn jako zbiór trupów, zbiór przerażający i tak go przedstawił.

Na przeciwległej ścianie widnieje spiżarnia warzywna. Wprowadza widza w inny świat: świeże barwy i dynamiczne formy owoców wnoszą wrażenie życia, ich układ na powierzchni płótna wzmaga to wrażenie. Główka włoskiej kapusty niby kunsztowny bukiet rozkłada koronkowe liście, malowane z widocznym zachwytem. Płaszczyzna obrazu pogłębiona o dwa "okna" sięgające w inną rzeczywistość: z jednej strony fragment zimowego pejzażu, z drugiej, daleko, pojawia się plama żywego ognia i ludzka postać przy nim. Całe malowidło pełne jest światła i uroku.

Te dwa obrazy zestawione ze sobą mogą stanowić sztandarową ilustrację ruchu wegetariańskiego.

Halina Dobrucka

Precz z barbarzyństwem w Podenco!!!

Pani Halina Kurowska z krakowskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami przysłała nam prośbę o opublikowanie informacji nt okrucieństwa wobec psów w południowo wschodniej Hiszpani i propozycję przyłączenia się do międzynarodowego protestu przeciw tym nieludzkim praktykom. Sprawa w Polsce nie została do tej pory odpowiednio nagłośniona (TV Planette wyemitowała film na ten temat, zaś wzmianka o nim ukazała się w jednym z tygodników z programem telewizyjnym).

Europejskiej opinii publicznej doskonale znane są liczne przejawy okrucieństwa wobec zwierząt, trwale wpisane w ludowe tradycje Hiszpanii. O ile corrida, bezmyślne gonitwy z bykami po ulicach miast, czy tzw. "święto św. Franciszka", podczas którego morduje się na najbardziej wyszukane sposoby, setki krów, kur czy bażantów, zostały już odpowiednio nagłośnione i potępione, to o losie psów w południowo-wschodniej części kraju do niedawna nie było wiadomo zbyt wiele. Gdy kończy się sezon łowiecki, hiszpańscy myśliwi (podobno kochający przyrodę i szanujący zwierzęta) mordują lub porzucają swych czworonogich towarzyszy. Zdarzają się też liczne przypadki maltretowania i karczemnego zaniedbywania zwierząt. Zachowanie to jest bardzo trudne do wyplenienia ponieważ od stuleci należy do form lokalnej obyczajowości. Annelies Jacobs od 9 lat mieszkająca w okolicach Podenco, wraz z mężem stara się zmienić te chore porządki. W ramach Podenco Aid Foundation nadaje rozgłos swojej sprawie i opiekuje się czworonożnymi ofiarami ludzkiego, prymitywnego okrucieństwa (w tej chwili ok. 300 zwierzaków). Z P.A.F współpracuje organizacja ekologiczna ANDA, która stara się zmienić mentalność myśliwych. Sprawa została nagłośniona przez hiszpańskie media, daje się więc zauważyć pewien postęp. Doświadczenia działaczy walczących o poprawę losu zwierząt w tym kraju pokazują, że tylko głośne, masowe i uciążliwe (dla winowajców) akcje przynoszą pożądany skutek. Zachęcam zatem do słania petycji pod adres Hiszpańskiego Towarzystwa Łowieckiego i Ambasady Hiszpańskiej. Można też interweniować w Polskim Związku Łowieckim, który mógłby przekazać protest w imieniu polskich myśliwych. Wykażmy się solidarnością z państwem Jacobs i zatrujmy życie twardogłowym!!!

Janek Bińczycki



 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]