ZB 3(171), marzec 2002 ISSN 1231-2126, [zb.eco.pl/zb] |
Fiszki historyczne |
A jednak. Nowa religia dopiero z czasem wrosła w myśl tubylczą, nasiąknąwszy najpierw umiłowaniem swobody, wolności, natury. Nie da się zaprzeczyć, że społeczeństwo polskie nie cierpiało Piastów i przy pierwszej nadarzającej się okazji wymieniło dynastię na - co tu ukrywać - dużo bardziej pogańską. Złośliwe uwagi niektórych dziejopisarzy nt. płytkiej religijności Jagiełły i jego głębokiego szacunku dla starej wiary są prawdą, tak samo jak prawdą jest, że dynastia Jagiellońska ocaliła tradycje przodków, ba, doczekaliśmy się ich odrodzenia pod postacią napływowej alchemii i kultury antycznej. Leśny czart, dziad borowy występował odtąd pod nieco mylącą nazwą Satyra: "Tak jako mię widzicie, choć mam na łbie rogi, - pisał Jan Kochanowski w sentymentalnym wierszu pt. Satyr, dedykowanym Zygmuntowi Augustowi, znanemu protektorowi "nowego pogaństwa", które nawet nieco zbyt wybujale zagnieździło się na Wawelu: "A to mój dom był zawżdy, gdzie nagęstsze lasy, Porzucając na chwilę wzgardzone bóstwo, przenieśmy się śmiało 100 lat wprzód, by zobaczyć, że szacunek do leśnego czarta i piękna dzikich ostępów jest nadal żywy. Oto na sejmiku generalnym mazowieckim w 1646 r. żali się szlachta, że "Jest y przes to szkoda niemała R[zeczy]p[ospoli]t[e]y, że sliachta y różni poddani bory tak pogorzałe iako y wysiecone orzą y sieią, iż żaden pożytek Rpty nie idzie prze co tesz bory y lasy nie rosną y owszem pustoszią. A tak aby więczey tych grontów nie orali k'woli zamnożenia borów y lasów starać się maią Panowie Posłowie a który by się szlachcic tego ważył, aby podlegał karze 200 grzywien w sądzie zadwornym między skarbami długów skarbowych przez sposób skarbowy z zyskiem dla donosicielaa)"2). Widać tu ekologię utylitarną ale gdzież ów satyr? Poczekajmy chwileczkę. Sejm 1646 r. toczył się w bardzo nerwowej atmosferze, a powodem była krucjata przeciw Islamowi, którą próbował rozpętać Władysław IV. Wreszcie król ustąpił; wojny nie było, zaś drobne sprawy rozstrzygnięto na sejmie nadzwyczajnym, który istotnie zebrał się wiosną 1647 r. I znów zebrana na "generale" szlachta dopominała się ochrony lasów przed smolnikami3). Chodziło głównie o lasy łomżyńskie. Na sejmie zaś dopraszano się u króla: "(...) nie daj satyra, którego losb) jeszcze Kochanowski w rytmach swoich żałował, z Polski wyganiać tak częstymi siekierami, albo racz sam na swój pożytek te potaże i leśne towary obrócić i zakaż, Wasza Królewska Mość, dalszego nadużyciac) tym IchMościom, co ustawicznie winę polską pijąc i jedząc popiół jakby chlebd) żołądki sobie popsowali, albo czwartąe) by i 10 część zyskuf) niech na stół Waszej Królewskiej Mości obracają"4). Argumentacja ekologiczna była więc wielostronna, a kampania dobrze przygotowana. Cierpi satyr, któremu współczują wszyscy. Cierpi skarb koronny z powodu gospodarki rabunkowej. Rabusie tuczą się kosztem dobra wspólnego. Jeśli nie można im całkowicie przeszkodzić, niech płacą wysokie kary, a ich egzekutorami będą... ekologowie. Jeśli donosicielowi przysługiwać miała nagroda pieniężna, byle szlachciura mógłby złożyć donos. A oto brzmienie uchwalonej przez sejm 1647 r. konstytucji: Puszcz w Woiewództwie Mazowieckim ochrona"Iż puszcze w Woiewództwie Mazowieckim leżące, są ozdobamig) tegoż woiewództwa, które że iuż nadpustoszałe, przez różne wyrąbania pachów, y inszych leśnych towarów, tedy mocą teraźniejszego sejmuh) waruiemy, aby żadne towary leśne y pachy, nad te, które są w lutracyach opisane, y z których kwarta rzeczypospolitey wypłacana iesti), wyrąbane y spuszczane nie były bez zgody naszej, pod karą 1000 grzywienj) w Sądach naszych Zadwornych, tylekroć, ilekroć by się powtarzałok), które donosicielowil) przysądzone bydź maią"5). Ochronę przyrody uczyniono więc publiczną sprawą każdego obywatela i bez wątpienia niemało było takich, którzy zarówno dla idei, jak i z czystej zawiści składali donosy i wygrywali całą karę na własne konto. Słabością ustawy wydawać by się mógł brak stopniowania kary w zależności od skali zniszczenia. Zważywszy jednak na możliwość wielokrotnego donosu za każdym razem (i zapewne z różnych miejsc), była to kara dotkliwa. Pamiętajmy też, że od sądu królewskiego (tzw. zadwornego) odwołania nie było. Tak to rządzili się przodkowie nasi. Czy lasy uchronili? Niemało ich było jeszcze w XVIII w. Tury co prawda wyginęły ale nie zaginął leśny czart, którego tu i tam spotykano jeszcze pod koniec XIX w. Jakub Brodacki © Jakub Brodacki. Pomysły, odkrycia i wnioski zawarte
w tym tekście, jak również dokonana kwerenda
należą do praw autorskich. Zgadzam się na cytaty
pod warunkiem powołania się na mnie z imienia i nazwiska.
Skrócenie tekstu do druku nie umniejsza praw autorskich
do całości tekstu.
1. Jan Kochanowski, Dzieła polskie, Kraków
1952, s. 12.
2. Polska Akademia Nauk w Krakowie nr 8334 mf BN 63523, k. 104.
3. Tamże, k. 116v.
4. Dawna facecja polska (XVI - XVII w, Warszawa 1960, s. 269.
5. Volumina Legum, Petersburg 1859, t. IV, s. 63-4.
a) Subiaceret poenae ducentarum marcarum in judicio Triblio inter
causas fisci repetendi, per medium fisco cum dallore cedoru
b) vices
c) abusum
d) cinerem tanquam panem manducando
e) quartam
f) decuplam partem lucri
g) ornamenta
h) vigore Conventus praesentis
i) penditur
j) sine consensu nostro, sub poena mille marcarum
k) toties, quoties, repetenda
l) delatori
|
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl] Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl] |