Zasłyszane w atomowym maglu
"Do lamusa - tak. Łatanie - nie".
Amy Ryder, członkini Ohio Citizen's Action (Akcja Obywateli Ohio), protestuje w Oak Harbor w stanie Ohio na spotkaniu Komisji Nadzoru Nuklearnego z First Energy Corporation. Komisja opublikowała wnioski zespołu inspektorów nt. korozji w siłowni Davis-Besse eksploatowanej przez First Energy.
(foto Mark Duncan, Associated Press)
|
Nie zauważyli
Wyciek kwasu z pękniętego zaworu przeżarł
stalową osłonę naczynia reaktora atomowego znajdującego
się w okolicach Toledo. Powinien on zostać zauważony
już 4 lata temu, wywnioskował raport Nuclear Regulatory
Commission (NRC, Komisja Nadzoru Nuklearnego). Inspektorzy
NRC twierdzą, że First Energy Corporation, firma
eksploatująca siłownię Davis-Besse nad Jeziorem
Erie ok. 40 km na wschód od Toledo miała wiele okazji
znaleźć problem, zanim odkryto go po zamknięciu
reaktora w lutym 2002 r. w celu naładowania paliwem. Wg NRC
była to najpoważniejsza korozja jaką kiedykolwiek
znaleziono na wierzchu reaktora w USA. Dwa tygodnie później
inspektorzy znaleźli drugie wyżarcie - głębokie
na ponad 40 mm. W czasie pisania artykułu NRC przeglądała
inne siłownie, ale nie znalazła podobnej korozji.
Komisja poinformowała, że uszkodzenie w Davis-Besse
nie stanowi zagrożenia dla zdrowia, ale od wszystkich firm
eksploatujących 69 reaktorów na wodę pod ciśnieniem
w USA, zażądała przedstawienia protokołów
stanu konstrukcji reaktorów w swoich siłowniach. Raport
NRC odczytano podczas spotkania, w którym brało udział
kilkuset obywateli. Ok. 10 osób protestowało trzymając
plakaty: "Żadnych atomowych bomb zegarowych" i
kilka razy przerywając spotkanie okrzykami "Nie sprawdziliście
się" oraz "Zamknąć siłownię".
Uszkodzenie na wierzchu reaktora spowodowało zamknięcie
siłowni Davis-Besse co najmniej do czerwca 2002 r.
John Seewer, NRC Blasts Nuclear Plant Vigilance [w:] agencja Associated Press z 5.4.2002.
Finki protestują
Setki Finek protestują przysięgając, że nie
będą rodzić przez następne 4 lata, jeśli
parlament nie anuluje planów budowy siłowni atomowej.
Ok. 700 osób, przeważnie kobiet, podpisało zainicjonowaną
rok temu w Internecie petycję przeciw budowie 5. reaktora
atomowego w Finlandii.
"Taka forma protestu jest logiczna, bo kwestia nie dotyczy
jedynie naszego pokolenia", powiedziała Elina Venesmaki,
25 lat, która była jedną z inicjatorek petycji
(http://www.valvomo.org/lakko). "Pragniemy przypomnieć wszystkim, że kwestia dotyczy ludzi,
a nie tylko przemysłu", powiedziała i dodała, że kiedyś chciałaby
mieć dzieci.
Venesmaki stwierdziła, że ma nadzieję, iż
petycja skłoni parlamentarzystów do odrzucenia propozycji
rządowej, która ma być poddana głosowaniu
najwcześniej pod koniec maja. Przemysł Finlandii potrzebuje
większej zdolności produkcji energii atomowej, aby
sprostać wzrastającemu zapotrzebowaniu na elektryczność
i ograniczyć emisje gazów cieplarnianych. Przeciwnicy
twierdzą, że zagrożenia od siłowni jądrowych
są zbyt duże, a problemy deponowania odpadów
wciąż nie są rozwiązane.
Finom za zimno
Rząd Finlandii zatwierdził wniosek fińskiej firmy
energetycznej TVO o budowie piątej siłowni atomowej.
Parlament ma wydać ostateczną decyzję pod koniec
wiosny 2002 r. Członkowie rządu zatwierdzili budowę
10 głosami za i 6 przeciw. Nie wybrano jeszcze lokalizacji:
do wyboru jest teren istniejącej siłowni w Olkiluoto
lub okolice siłowni firmy Fortum w Loviisa. Zalecenie rządu
jest w przybliżeniu zgodne z niedawnym nieoficjalnym sondażem,
wg którego 9 z 18 fińskich ministrów rządu
koalicji 5-partyjnej poparłoby nową elektrownię
atomową.
Kapiele
"Bułgaria ma wysłać 20 specjalistów
do Afganistanu. Przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych
Angel Orbetsow miał wyjechać pod koniec stycznia 2002 r.,
by nawiązać kontakt z nowym rządem w Kabulu
i zlustrować stan posiadłości bułgarskich",
powiedziała rzeczniczka ministerstwa, Elena Poptodorowa.
Dodała, że przygotowuje się wysłanie 20 specjalistów
w ramach misji pokojowej ONZ. Mają oni obsługiwać
kąpiele odkażające ciało z drobinek radioaktywnych.
Mieli wyjechać do Afganistanu w połowie lutego 2002 r.
i pozostać pod dowództwem kontyngentu brytyjskiego.
Ciepłe bułki z Sellafield
Ostatnio wstrzymano rozbiórkę stosu atomowego Windscale 1
w Sellafield (w Anglii Środkowej, na wybrzeżu
M. Irlandzkiego). Stos jest wypełniony stopionym paliwem
jądrowym w stanie ciekłym. Mógłby zapalić
się przy dostępie powietrza.
Windscale 1 produkował pluton do pierwszych bomb wodorowych
Wielkiej Brytanii. Ten gigantyczny stos bloków grafitowych
poprzetykanych prętami uranowymi, zapalił się
w 1957 r., stapiając setki atomowych prętów.
Była to największa katastrofa zakładu jądrowego
przed Czarnobylem w 1986 r.
Po wypadku stos uszczelniono i sprawdzano, ale nie ruszano go
w obawie przed dostaniem się powietrza do wielu ton stopionego
paliwa jądrowego. Kilka lat temu opracowano plan rozbiórki
wartości 60 mln funtów. Koszty pokrywa Ministerstwo
Obrony, bo Windscale 1 jest jednym z dwóch stosów
wybudowanych w Sellafield w celu produkcji plutonu. Drugi stos
nie jest uszkodzony, ale został uszczelniony i byłby
stosunkowo łatwiejszy do rozebrania.
Konsorcjum firm British Nuclear Fuels, Rolls Royce i in. wydały
z tej sumy przez 3 lata ponad 20 mln funtów. Zdalnie sterowane,
podwodne roboty zbierały pręty paliwowe, kawałki
uranu i plutonu, które wypadły poza rdzeń do
wody. Następny etap byłby najniebezpieczniejszy, więc
polecono konsorcjum zmienić metodę. Jest możliwe,
że wewnątrz rdzenia wytworzył się wodorek
uranu, kiedy wodą próbowano gasić pożar
w 1957 r. Wodorek zapaliłby się w zetknięciu
z powietrzem, powodując następny poważny pożar.
Agencja Energii Atomowej Zjednoczonego Królestwa, które
przyznała kontrakt na rozbiórkę stosu stwierdziła,
że przerwanie prac to "krok wstecz i rozczarowanie".
Jeden wariant rozwiązania problemu przewidywał zalanie
stosu wodą, ale mogłyby wystąpić przecieki
do środowiska. Zatwierdzony wariant przewidywał nieczynny
gaz, argon, zamiast wody, po czym nowa seria robotów usunęłaby
ze stosu 200 tys. segmentów wypalonego paliwa jądrowego.
Mimo długich lat planowania okazało się, że
stos o masie 2 tys. ton mógłby zawalić się
pod ciężarem robotów.
Rozbiórka obu stosów do produkcji plutonu oraz innych
pozostałości po 50 latach rozmaitych eksperymentów
w Sellafield ma kosztować w sumie 24 mld funtów.
Agencje rządu odpowiedzialne za bezpieczeństwo chciałyby
zrobić postęp zanim stan budynków bardziej
się pogorszy.
Pożar Windscale wybuchł 8.10.1957 i trwał
do 11.10., kiedy to polano go wodą w obfitych ilościach.
Nie było wtedy pewności, że taka drastyczna akcja
nie wywoła eksplozji i nie spowoduje stopienia się
stosu. Na szczęście tak się nie stało.
Kilka milionów litrów mleka skażonego izotopem
jodu z opadów radioaktywnych wylewano do kanalizacji miesiącami
po katastrofie - ale przyczyny nie ujawniono opinii publicznej.
30 lat później Państwowa Rada Ochrony Radiologicznej
Zjednoczonego Królestwa oszacowała, że poza poszkodowanymi
ratownikami 100 osób prawdopodobnie zmarło lub umrze
na raka w wyniku wycieku radioaktywności po katastrofie
w Sellafield.
Urodzeni w niewłaściwym czasie
Wg wyników tajnych badań zdobytych przez gazetę
Scotland on Sunday dzieci urodzone w 1964 r. miały
rekordowe skażenie strontem 90 z opadów radioaktywnych,
pochodzących z prób broni atomowej. Te alarmujące
wyniki wywołały obawy, że 104 355 osób
urodzonych w Szkocji w tamtym roku może mieć wyższe
ryzyko zachorowania na raka krwi, kości, szpiku lub mięśni.
Także setki tys. urodzonych w Szkocji w l. 1950. i 1960.
zostało wystawionych na wyższe niż zazwyczaj dawki
skażenia radioaktywnego i mogą śmiertelnie zachorować.
Wystawienie na działanie strontu 90, który wyzwala
się podczas eksplozji nuklearnych i osadza w kościach
jak wapń, może zwiększyć ryzyko białaczki
i mięsaka. W ramach międzynarodowego programu oceny
skutków wybuchów próbnych broni atomowej
na zdrowie człowieka, w szpitalu dziecięcym Yorkhill
w Glasgow zbadano 2111 kości udowych dzieci, zmarłych
między 1959 r. a 1970 r. Większość z nich
pochodziła z zachodniej Szkocji, a mała ilość
z Perthshire, Ross i Cromarty, Sutherland oraz Orkanów.
Badacze stwierdzili stront 90 w kościach dzieci na poziomie
4-krotnie wyższym od poziomu uważanego przez wielu badaczy
za maksymalnie dopuszczalny u dorosłych.
Niektóre niemowlęta i dzieci miały poziom strontu
90 daleko powyżej przeciętnej badanej grupy, a wszystkie
zbadane kości miały "gorące miejsca"
skażenia przedstawiające jeszcze wyższe ryzyko,
powiedzieli badacze. Wg badań, niemowlęta i dzieci
w wieku do 2 lat wystawione były na największe zagrożenie
ze strony opadów promieniotwórczych z prób
"brudnych" bomb wodorowych w l. 1950. i 1960. Szczyt
zagrożenia nastąpił w 1964 r., kiedy wiele dzieci
zgromadziło w kościach 6-krotną dopuszczalną
dawkę maksymalną strontu 90.
Świeci w studni, czy nie?
Departament Energii USA robi za mało by wykryć promieniotwórczość
w wodzie gruntowej koło poligonu prób jądrowych
w stanie Newada (160 km na północny zachód
od Las Vegas), stwierdziła grupa ekologiczna Citizen Alert
(Czuwanie Obywateli). Siatka 7 studni badawczych w Pahute Mesa
daje małą szansę wykrycia skażenia, bo wg raportu
zamówionego przez Citizen Alert studnie
najprawdopodobniej nie są w zasięgu skażonej wody.
Świecąca parcela
Departament Energii USA wykrył ślady wielu zanieczyszczeń
na 138 ha strefy buforowej przy zakładach dyfuzji gazowej
w Portsmouth. Proces dyfuzji gazowej wytwarza materiały radioaktywne
do celów energetycznych i wojskowych. Wykryto małe
ilości następujących materiałów: rozpuszczalnik
ksylen, pestycydy pochodzące z DDT, wielopierścieniowe
węglowodory aromatyczne (prawdopodobnie z budowy dróg),
rtęć i inne metale ciężkie, transuranowce
(pluton i inne sztuczne pierwiastki promieniotwórcze).
Wg Briana Blaira, inspektora środowiska z Ohio Environmental
Protection Agency (OEPA), zanieczyszczenia radioaktywne najprawdopodobniej
pochodzą z zawietrznych opadów emisji z zakładu.
Parcela była w trakcie przekazywania tytułu własności
od rządu federalnego do grupy inicjatyw inwestycyjnych południowego
Ohio (Southern Ohio Diversification Initiative, SODI),
która miała zamiar przeznaczyć ziemię
na cele przemysłu. Jeśli zanieczyszczenia okazałyby
się na poziomie niebezpiecznym dla przyszłego użytkowania,
byłyby trudne do usunięcia z górnej warstwy
gleby grubości 150 mm, w której zostały odkryte
- dodał Blair.
Prawdopodobnie ziemia poszłaby w odstawkę, bo wg Blaira
usunięcie gleby z całego obszaru nie byłoby praktyczne.
25.1.2002 miały być zakończone powtórne
badania, a 12.2.2002 miały być rozpatrzone przez Departament
Energii, SODI i OEPA, aby zdecydować, co zrobić z
tym fantem.
[Van Rose, Plutonium found on land [w:] Pike County News Watchman z 20.1.2002]
Rozrabiaka
Tim Gannon, pracownik przemysłu jądrowego z Portsmouth
(Ohio, USA) wygrał ostatnio sprawę o odszkodowanie
za raka okrężnicy, którego "nabawił
się" w pracy. Dostanie pokrycie kosztów leczenia,
jak również wynagrodzenie wsteczne od maja 1999 r.,
kiedy przestał pracować z powodu choroby.
Miękki policjant
Policjant Nico Ojevaar badał wypadek Boeinga 747 linii El-Al,
który rozbił się pod Amsterdamem 4.10.1992.
Ojevaar wkrótce potem zachorował. Rozpoznano u niego
ostry przypadek pewnego rodzaju białaczki (ang. myeloide
leukemia). Wg hematologa, który leczył Ojevaara,
chorobę może zapoczątkować wewnątrz
organizmu drobinka zubożonego uranu emitująca promieniowanie
alfa. Obieg krwionośny może osadzić drobinkę
w węźle chłonnym lub szpiku kostnym, gdzie bombarduje
ona przyległe komórki, powodując nieodwracalne
szkody w DNA, a potem raka. Wdowa po policjancie bezskutecznie
próbowała znaleźć prawnika w obronie praw
zmarłego męża.
Wiadomo, że po wypadku Boeing płonął w kilkudziesięciu
tonach paliwa i przewożonych substancji łatwopalnych.
Boeing miał przeciwwagi ze zubożonego uranu. Znaleziono
tylko część z nich. Reszta najprawdopodobniej
spłonęła. Zubożony uran zapala się
w temperaturze 500o C, utleniając się na
mikroskopijne, toksyczno-radioaktywne drobinki.
Nico Ojevaar z rodziną, zanim zetknął się
ze ZU.
O prawa człowieka
Kiedy w październiku 2000 r. ukazały się pierwsze
doniesienia w europejskiej prasie o zmarłych na białaczkę
żołnierzach włoskich po służbie na Bałkanach,
alarm wybuchł na całym kontynencie. Wielu niezależnych
specjalistów uważa, że białaczkę spowodowała
broń ze zubożonego uranu (ZU) zastosowana przez NATO
podczas wojen na Bałkanach.
Wojska większości europejskich członków
NATO zetknęły się ze skażeniem podczas misji
pokojowych. We Francji nadano w lutym 2000 r. film dokumentalny
o ZU, który spowodował rosnące żądania
opinii publicznej o informacje na ten temat. W tym samym czasie
wypłynęły doniesienia o przypadkach zachorowań
wśród żołnierzy belgijskich wskutek służby
na Bałkanach. Na początku 2001 r. Hiszpania i Grecja
ogłosiły badania ewentualnego skażenia swych żołnierzy,
a Portugalia zdecydowała się na wycofanie swoich żołnierzy
z Kosowa.
Państwo za państwem wzywało ambasadorów
USA lub wysyłało delegacje do dowództwa NATO
w Brukseli w poszukiwaniu prawdy o ZU. Lecz NATO, czyli właściwie
USA, trzymało się śpiewki Pentagonu: "Jeśli
jest problem, należy badać zdrowie żołnierzy,
ale niemożliwe, by przyczyną był ZU, bo ma tak
niskie promieniowanie, że jest zupełnie nieszkodliwy."
Główną przyczyną uników Pentagonu
jest niemal 200 tys. chorych kombatantów wojny nad Zatoką
Perską, którzy cierpią na różne choroby
nazwane zbiorowo "syndromem wojny nad Zatoką" i
którzy złożyli wnioski do administracji o odszkodowanie
z powodu choroby związanej ze służbą. Administracja
zaklasyfikowała 3/4 z nich jako niepełnosprawni, a niemal
7 tys. z nich już zmarło.
Rosja próbuje lepsze
Rosja ma zbudować co najmniej 4 nowe reaktory jądrowe
u siebie, a więcej w Chinach, Iranie, Indiach i byłych
republikach ZSRR. "Przemysł atomowy Rosji przeżywa
renesans po Czarnobylu", powiedział minister energii
atomowej Aleksander Rumjantszew.
Eksplozja reaktora w Czarnobylu na radzieckiej Ukrainie
w 1986 r., najgorsza dotąd katastrofa nuklearna na świecie,
zabiła 8 tys. ludzi w wybuchu i po, zatrzymując na długo
plany nowych siłowni A.
Obawy nuklearne stopniowo ustąpiły, natomiast niedobór
elektryczności wznowił zainteresowanie energią
atomową. W marcu 2001 r. Rosja uruchomiła nowy reaktor
typu WER-1000 o mocy 1000 MW w Rostowie, w którym woda
pod ciśnieniem - a nie grafit, jak w reaktorze RBMK w Czarnobylu
- chłodzi pręty paliwowe.
Międzynarodowe grupy zawodowe i ekolodzy przyznają,
że WER-1000 jest najbezpieczniejszym z rosyjskich reaktorów,
ale mniej pewnym niż zachodnie odpowiedniki. W następnym
roku Rosja ma uruchomić nowy reaktor koło Kurska -
zmodernizowany typ RBMK, powiedział Rumjantszew.
Wladimir Isaczenkow, Russia to Build Nuclear Reactors, Associated Press, http://www.gdr.org
Zmiany genetyczne w Semipałatyńsku
W Semipałatyńsku ZSRR przeprowadzał próby
jądrowe. Ludność w okolicy wykazuje 1,5 do 2 razy
wyższy poziom zmian genetycznych w porównaniu z innymi
mieszkańcami Kazachstanu. Taki jest wynik badań
naukowców ze Zjednoczonego Królestwa, Finlandii
i Kazachstanu, opublikowanych 8.2.2002 w prasie japońskiej.
Zbadano osoby należące do 3 generacji wśród
40 rodzin. Analiza DNA wykazała, że liczba zmian genetycznych
u tych urodzonych w l. 1920 - 1940 jest 1,8 razy większa
niż normalnie, a u ich dzieci i wnuków - 1,5 razy
większa. Według genetyków anomalie w strukturze
DNA oznaczają zmiany, które szkodzą zdrowiu,
łącznie z zachorowaniami na rakiem.
Od 1949 do 1989 r. wykonano w Semipałatyńsku ponad
400 eksplozji o łącznej sile 18 megaton. Pomiary w rejonie,
wykonane przez japońskich naukowców 18 miesięcy
wcześniej, wykazały poziom promieniowania 600-krotnie
wyższy od normalnego - porównywalny do poziomu w Hiroszimie
po wybuchu w 1945 r.
Sergiej Mingażew, Genetic mutation level high in Semipalatinsk
- Researchers, Itar-Tass via COMTEX, Tokio, 8.2.2002
Potwór w Sellafield
Irlandzki minister bezpieczeństwa atomowego Joe Jacob i
norweski minister środowiska Borge Brende dyskutowali jak
przeciwstawić się brytyjskiemu potworowi jądrowemu
w Sellafield. Jacob oświadczył, że spotkanie skupiło
się na środkach prawnych Irlandii, która uważa
Sellafield za poważne źródło zagrożenia
zdrowia. Brende powiedział, że Norwegia rozpatruje własne
opcje prawne przeciw tej siłowni. "Jako państwa
morskie podzielamy wspólne poczucie odpowiedzialności
za nasze morza. Konsumenci coraz bardziej i słusznie żądają
nieskażonego pożywienia z nieskażonych źródeł",
powiedział Jacob.
"Zanieczyszczenie nuklearne mórz przez kombinaty
takie jak ten potwór w Sellafield - który wg nas
nie ma żadnego uzasadnienia gospodarczego - to ostatnia rzecz,
którą państwa rybołówcze jak Irlandia
i Norwegia mogą tolerować", powiedział
Brende.
"Kraje skandynawskie zawsze popierały stanowisko
Irlandii i opozycję przeciw Sellafield", powiedział
Jacob i dodał, "Jestem szczególnie zadowolony,
że w tak wczesnym stadium kadencji nowego rządu norweskiego
są w trakcie badania własnych opcji prawnych odnośnie
Sellafield".
Na początku grudnia 2001 r. sąd ONZ odmówił
żądania Irlandii, by nakazać zablokowanie rozruchu
wytwórni paliwa atomowego w Sellafield, wartości USD 688,8 mln.
Alex Richardson, Ireland and Norway discuss Sellafield "monster",
Reuters z 17.12.2001, http://www.gdr.org
Ichnia Góra Św. Anny
Grupa społeczna Alliance for Nuclear Accountability
(Związek dla Odpowiedzialności Nuklearnej) w Waszyngtonie
zbierała w styczniu 2002 r. poparcia dla listu przygotowywanego
do Kongresu USA. List podkreśla skandal w zw. z planowanym
hiperskładowiskiem odpadów atomowych Departamentu
Energii USA w Górze Yucca, od 1987 r. jedynej lokalizacji
branej pod uwagę. Pod presją przemysłu atomowego,
w ciągu paru miesięcy minister energii ma podjąć
decyzję o budowie, a Prezydent USA prawdopodobnie poleci
jego lokalizację Kongresowi, toteż grupa nawołuje
do blokady projektu:
"Liczne problemy natury technicznej, ekologicznej i politycznej
nękają projekt, podważając wiarygodność
przyszłej decyzji lokalizacyjnej Ministra Energii. Na dodatek
załączony raport ujawnia dowody potencjalnej sprzeczności
interesów firmy prawniczej Winston & Strawn, która
jednocześnie była zatrudniona jako doradca Departamentu
Energii ws. projektu Góra Yucca i była zarejestrowanym
członkiem i lobbystą na rzecz Nuclear Energy Institute
(Instytut Energii Nuklearnej), grupy przemysłowej popierającej
projekt."
Załączony do listu raport naczelnego inspektora Departamentu
Energii wykrył sprzeczne interesy w ramach tego ogromnego
projektu. "Jako agencja federalna, Departament Energii
powinien być bezstronnym i sprawiedliwym arbitrem w ocenach
projektowanych składowisk i utrzymać te same normy
uczciwości w stosunku do wykonawców. Nuclear Energy
Institute jest jednak agendą lobbingową przemysłu
i opowiada się za proponowanym projektem składowiska
w okolicy Góry Yucca, które służyłoby
wąskim interesom jej członków z przemysłu
jądrowego."
Raport naczelnego inspektora odnotował też, że
TRW, firma kierująca projektem do lutego 2001 r. była
jednocześnie zaangażowana w lobbying na rzecz składowisk
odpadów nuklearnych.
Yucca nie podoba się Newadzie
Rząd stanu Newada złożył do sądu apelacyjnego
w Waszyngtonie sprawę o zatrzymanie budowy pod Górą
Yucca, kwestionując uzasadnienie Departamentu Energii, że
miejsce nadaje się na składowisko odpadów atomowych.
Newada twierdzi, że wytyczne Departamentu są sprzeczne
z literą prawa Kongresu USA oraz że sekretarz energii
Spencer Abraham nie powinien składać zaleceń
ws. Góry Yucca przed obejrzeniem ich przez sąd.
Sprawa jest drugą z kolei złożoną od lata
2001 r. przez Newadę i kwestionującą projekt -
Góra Yucca. Przedstawiciele stanu powiedzieli, że
w przygotowaniu są dalsze apelacje, aby podważyć
proponowane składowanie odpadów nuklearnych pod górą,
160 km na północny zachód od Las Vegas. Departament
Energii broni swych wytycznych jako zgodnych z prawem i opartych
na solidnej nauce oraz zaleceniach ekspertów. Departament
może zażądać przyspieszonego wyroku, wydanie
którego inaczej trwałoby miesiące.
Bitwa o Górę Yucca
Wątpliwości naukowe nt. przekształcenia Góry
Yucca w grób odpadów nuklearnych pozostają
bez odpowiedzi. Nie wpłynie to jednak na decyzję sekretarza
energii USA, Spencera Abrahama, odnośnie rekomendacji miejsca
na składowisko. Departament energii oświadczył,
że 293 zastrzeżenia w raporcie General Accounting
Office (GAO, amerykańska NIK) z grudnia 2001 r. dotyczą
stadium licencjonowania projektu, a nie poprzedzających ustaleń,
czy miejsce nadaje się do bezpiecznego przechowywania odpadów.
Bob Loux, szef Nuclear Projects Agency w Newadzie, powiedział,
że - jak stwierdził raport GAO - spodziewana wkrótce
decyzja Abrahama byłaby przedwczesna i pogwałciłaby
prawo o odpadach nuklearnych. Prawo wymaga, by rzecznicy Projektu
Góra Yucca złożyli wniosek o licencję do
Nuclear Regulatory Commission 90 dni po ewentualnej rekomendacji
miejsca na składowisko.
Nie chcą zbawiennego atomu
Wg sondażu opublikowanego 11.12.2001 dwie trzecie Brytyjczyków
nie chce siłowni atomowych planowanych w następnym
dziesięcioleciu. Sondaż zamówiło Krolewskie
Towarzystwo Ochrony Ptaków (Royal Society for the Protection
of Birds, RSPB). Aż 82% pytanych nie chciałoby takiej
siłowni w odległości mniejszej niż 5 km od
domu. Wyniki opublikowano przed wydaniem przez rząd przeglądu
polityki energetycznej na następne pół wieku.
Przegląd objął wszystkie źródła
energii, włącznie z atomową, paliwami kopalnianymi
i odnawialnymi, takimi jak słoneczna i wiatrowa.
Siłownie atomowe Zjednoczonego Królestwa pokrywają
obecnie ok. ćwierć ogólnego zapotrzebowania
na energię elektryczną. Sondaż wykazał wysokie
poparcie dla energii odnawialnych. Tylko 3% zapytanych sprzeciwia
się budowie kompleksów siłowni wiatrowych na
lądzie. 14% nie chce tych siłowni w odległości
mniejszej niż 5 km od miejsca zamieszkania.
Bezatomowy sąsiad
Bundestag zatwierdził ustawę o stopniowym eliminowaniu
siłowni atomowych w ciągu najbliższych 20 lat i
później. Rządząca koalicja SPD i Zielonych
przepchnęła ustawę mimo opozycji ze strony CDU,
Wolnych Demokratów FDP i wschodnioniemieckiej PDS. CDU
powiedziała, że czempion likwidacji siłowni jądrowych,
minister środowiska z partii Zielonych Jûrgen Trittin,
zamyka najbezpieczniejsze zakłady w Europie, podczas gdy
ryzykowniejsze elektrownie atomowe na wschodzie w dalszym ciągu
działają.
FDP skrytykowała wzrost emisji gazów cieplarnianych
wskutek wycofywania energii atomowej, która obecnie pokrywa
jedną trzecią zapotrzebowania Niemiec. Forum Atomowe
Niemiec z zadowoleniem przywitało postanowienia nowej ustawy
pozwalające na eksploatację istniejących siłowni
do zaplanowanego końca użyteczności, ale zakwestionowało
celowość zamykania źródła energii
bez emisji, szczególnie jeśli nie wiadomo, czym je
zastąpić. Wyższa izba parlamentu Niemiec, Bundesrat,
może nie zatwierdzić ustawy.
Nuclear News Flashes, agencja Platts, 14.12.2001
Atom przed sądem
Greenpeace Deutschland wstąpił na drogę
sądową celem natychmiastowego zamknięcia 19 elektrowni
atomowych w Niemczech. Greenpeace miał zwrócić
się do ministerstw wszystkich landów o zamknięcie
siłowni z powodów bezpieczeństwa: "W projektowaniu
zakładów nie wzięto pod uwagę
możliwości uderzenia samolotem." Po 11.9.2001,
dodał Greenpeace, nikt nie może twierdzić, że
takie katastrofy są niewyobrażalne i trzeba je rozpatrywać
jako śladowe ryzyko siłowni jądrowych. Aktywiści
Greenpeace rozpostarli na jednej z wież chłodniczych
siłowni atomowej w Biblis transparent z napisem "Siłownie
atomowe niebezpieczne, radioaktywne, zagrożone przez terroryzm!
Koniec pozwoleń!"
"Jeśli jedna siłownia atomowa uległaby
zniszczeniu, duża część Niemiec uległaby
napromieniowaniu", powiedziała Susanne Ochse, specjalistka
od energii w Greenpeace.
Greenpeace twierdzi, że tzw. zgoda na likwidację niemieckich
siłowni jądrowych przez następne dziesięciolecia
jest nieadekwatna. Niemiecki Greenpeace chce, aby zamknięto
natychmiast wszystkie siłownie atomowe.
Firmy energetyki uzgodniły z rządem, że siłownie
atomowe można eksploatować przeciętnie 35 lat,
tzn. tylko 4 z 19 siłowni jądrowych w Niemczech wyjdą
z użycia w następnych 2 kadencjach parlamentarnych.
Oprócz długiego cyklu likwidacyjnego Greenpeace skrytykował
także konieczność recyklingu zużytego paliwa
nuklearnego we Francji i Zjednoczonym Królestwie. Oba zakłady
recyklinu wg Greenpeace od lat spuszczają promieniotwórcze
ścieki do morza.
Germany's Greenpeace takes legal action against nukes, agencja Platts, 14.12.2001
plotki podsłuchał Piotr Bein
|