Demokracja czy demokratura?
|
Od czasów Gierka Polska jest jednym z państw
drenowanych przez zagraniczny kapitał, a odpływ środków
obrotowych z naszego kraju odbywa się w stopniu proporcjonalnym
do adaptacji naszych przepisów do zasad wolnorynkowych.
Obecnie jedynym obszarem naszej gospodarki, nie w pełni dostępnym
dla spekulacyjnego pieniądza, jest handel gruntami rolnymi.
Pozostałe przepisy dostosowaliśmy już do standardów
ustalanych przez posiadaczy kapitału i im służących. |
Zagraniczne i uzależniające gospodarczo kredyty zaczęły
być ochoczo przyznawane z chwilą całkowitego odłączenia
emisji dolarów od rezerw złota, co wprowadzono dekretem
Nixona w sierpniu 1971 r. A zatem pożyczone nam
w l. 70.
dolary nie musiały już mieć żadnego pokrycia
w towarach i usługach wygenerowanych przez amerykański
przemysł. Żeby uzależnić gospodarczo nasz
czterdziestomilionowy naród, wystarczyło włączyć
na kilka godzin maszyny drukujące brudnozielone banknoty...
Drenażowi finansowemu ze strony zagranicznych podmiotów
dysponujących wolnym kapitałem rząd polski nie
jest w stanie sprostać, gdyż koszt obsługi długów
rośnie szybciej niż PKB i szybciej niż podatki.
Podatków zaś nie można zwiększać
bez końca, bo już dziś - jak wyliczają specjaliści
- zagregowana ich wartość sięga 90%, co oznacza,
że z 10 wypracowanych przez pracownika złotówek,
zaledwie jedna pozostaje w jego kieszeni. Trudno też zmniejszać
i tak zdecydowanie za niskie wydatki rządu na cele społeczne
- edukację, służbę zdrowia, infrastrukturę,
ochronę słabszych - a więc dalsze cięcia
budżetowe także nie mogą być brane pod uwagę
jako sposób na wyjście z impasu długów.
Także wzrost gospodarczy - postulowany przez rzeczników
spekulacyjnego kapitału (obecnie jest to zdecydowana większość
polityków) jako panaceum na biedę i bezrobocie -
nie jest rozsądnym argumentem w dyskusji o przyszłości
świata, bo planeta ma skończone rozmiary, o czym przypominają
ekolodzy. Niezależnie jednak od limitów ekologicznych
i surowcowych, wzrost w obecnie skonstruowanym systemie monetarnym
można osiągać wyłącznie poprzez zwiększanie
wydajności pracy, tę zaś daje się uzyskiwać
przez modernizacje zakładów produkcyjnych (wymagające
zaciągania kolejnych kredytów) i zastępowanie
pracy ludzi pracą bardziej wydajnych maszyn. Nie jest więc
to żaden pomysł na likwidację systemowego bezrobocia
czy długów, a raczej sposób na ich stałe
zwiększanie.
Ponad 10 lat gospodarowania zorientowanego globalistycznie dostarczyło
także dowodów na to, jak nieskuteczne w zatrzymywaniu
wypływających z kraju pieniędzy są kosmetyczne
wręcz akcje propagandowe podejmowane z wielkim patriotycznym
zadęciem - Teraz Polska, Produkt Polski itp. - które
mimo sporego nakładu środków nie są w stanie
odwrócić niekorzystnych trendów gospodarczych,
wyznaczanych przez agresywny kapitał napływający
do naszego kraju. Dla jego zagranicznych właścicieli
dobrobyt Polaków jest kwestią bez znaczenia. Liczy
się jak najszybszy zwrot nakładów, a gdy to
nastąpi, stały odpływ za granicę jak największych
zysków.
W zaistniałej sytuacji jedynym skutecznym rozwiązaniem
problemu bezrobocia, rosnącej przestępczości i
biedy wydaje się być uruchomienie alternatywnych środków
wymiany i handlu, które pobudzą lokalną produkcję
i będą stymulować jej eksport.
Alternatywne systemy wymiany znane są na świecie i dobrze
sprawdzone, jak choćby istniejący od ponad 70 lat WIR
(Wirtschaftsring), szwajcarski system lokalnej waluty dla małego
i średniego biznesu, obsługujący dziś 17%
transakcji w tym kraju, o obrotach około 3 miliardów
dolarów rocznie.
Z zaczarowanego przepisami kręgu Wirtschaftsring (niem.
Ring = krąg) pieniądze nie mają jak być wypompowywane
przez spekulacyjny kapitał, gdyż są niewymienialne.
Poza kręgiem nie są nigdzie honorowane, więc
nie posiadają żadnej wartości. W obszarze kręgu
są warte tyle samo, co frank szwajcarski i można za
nie korzystnie nabyć większość towarów
i usług.
Podobną, choć nieco nowocześniejszą koncepcję
realizują systemy posługujące się wewnętrznymi
i całkowicie niewymienialnymi (niewymienialność
jest ich zaletą, a nie wadą) jednostkami rozliczeniowymi,
umożliwiającymi kooperowanie z sobą firm na lokalnych
rynkach. Przykładem takiego systemu jest LCC - sieć
wymiany i handlu, oferująca jednokierunkowy transfer wymienialnych
walut do lokalnych społeczności. Lokalna waluta
LCC jest całkowicie niewymienialna na waluty światowe,
a jej ilość w wewnętrznym obiegu zależy
nie tylko od stopnia powiązań kooperacyjnych między
podmiotami gospodarczymi i indywidualnymi uczestnikami, ale także
od ilości walut zewnętrznych, jakie udało się
pozyskać dla wewnętrznego obiegu systemu.
Patronat medialny, prawny i finansowy państwa nad wdrażaniem
i rozwojem lokalnych systemów wymiany i handlu, kreujących
dostatek i kooperację, w miejsce systemowej biedy i bezrobocia,
wynikających z uczestnictwa w światowym wyścigu
konkurentów - oto niezbędny postulat, jaki powinien
się znaleźć w programie wyborczym partii demokratycznych.
Czy Polacy będą choć raz mądrzy przed szkodą,
a nie po niej, i w obliczu realnego kryzysu, w jakim znajduje
się obecnie nasze państwo, zdecydują się
na wprowadzenie alternatywnych i nie wymienialnych na inne waluty
pieniędzy, póki nasza gospodarka nie załamie
się kompletnie - pokaże czas.
Na razie, mimo dużego bezrobocia, nie widać u żadnego
z ugrupowań parlamentarnych woli politycznej przeciwstawienia
się tym niekorzystnym dla narodu tendencjom i wprowadzenia
alternatywnych obiegów finansowych. Nieliczna dziś
opozycja pozaparlamentarna wydaje się także jednogłośnie
popierać model rynku otwartego na swobodny przepływ
kapitału, nie analizując systemowo groźnych dla
całego narodu skutków takich procesów.
Problemy wynikające z bezrobocia wzrastają jednak lawinowo,
gdy stan ten utrzymuje się przez dłuższy czas.
Gdy ludziom wyczerpują się wszelkie zgromadzone w poprzednich
latach oszczędności, rośnie desperacja w poszukiwaniu
źródeł utrzymania, następuje wzrost przestępczości
i wzmocnienie państwowego aparatu przymusu, powołanego
do jej zwalczania. Tak to ekonomia globalna wpływa na stopniowy
wzrost przemocy i ucisku wewnętrznego, które są
zaprzeczeniem demokracji. Demokracja przekształca się
stopniowo w rządzoną dogmatycznie demokraturę,
czyli dyktaturę partyjno-prawniczych elit uprawianą
w systemie parlamentarnym.
Obecnymi dogmatami demokratury są wzrost gospodarczy oraz
wolny przepływ oprocentowanych kapitałów. Założenia
te zostały wzięte pod lupę przez alternatywnych
ekonomistów, wśród których znajduje
się ubiegłoroczny laureat nagrody Nobla w ekonomii,
Joseph Stieglitz. Zauważyli oni, że to właśnie
oprocentowanie kapitału wywołuje konieczność
wzrostu gospodarczego, ten zaś wymaga rosnących inwestycji
kapitałowych, realizowanych drogą zagranicznych i wewnętrznych
pożyczek, zniewalających rządy i narody. Oprocentowanie
kapitału służy wyłącznie tym, którzy
go posiadają, a zuboża pożyczkobiorców.
Nie dającą się zbić argumentacją przeciwko
stałemu wzrostowi gospodarczemu jest też obecne tempo
dewastowania naturalnych zasobów planety, nie mające
precedensu w historii świata cywilizowanego.
Sposobem powstrzymania demokratury przed zatraceniem się
w obłędzie zwalczania skutków, które
sama wywołuje (nasza bieda i wynikająca z niej przemoc
są wynikiem decyzji politycznych, a nie tego, że jesteśmy
głupi czy leniwi) jest powołanie alternatyw ekonomicznych.
Najlepiej to zrobić przy współpracy ze świadomym
swojej misji rządem demokratycznym, który zdecydowałby
się powołać alternatywne struktury monetarne.
Alternatywna waluta byłaby rzeczywistą, a nie gołosłowną
promocją dobrobytu Polaków, którego podstawą
w każdych warunkach musi być lokalna produkcja,
wymagająca spoiwa produkcyjnego, jakim są pieniądze.
Alternatywa ekonomiczna to równocześnie jedyna sensowna
forma walki z systemowym bezrobociem, którego zasadniczą
przyczyną jest drenaż finansowy naszego rynku przez
obcy kapitał.
(L) Copyleft: Krzysztof Lewandowski,
14.4.2002
|