ZB 5(173), maj 2002
ISSN 1231-2126, [zb.eco.pl/zb]
Recenzje
 

Gdzie świat rodzi piękne słowa

Zdzisław J. Dziubecki mieszka w Piotrkowie Trybunalskim i jest bezgranicznie zakochany w Nadpiliczu. To miłośnik piękna przyrody i krajobrazu regionu, który ukształtowała rzeka Pilica. Od wielu lat upowszechnia dyskurs myślowy i artystyczny przyjazny środowisku naturalnemu, inspirowany przede wszystkim pięknem swej ziemi ojczystej. Własne przeżycia ujmuje w urocze, liryczne, przepełnione głębokim sensem wiersze, za którym podążają obrazy i przeżycia inspirowane Nadpiliczem. W wyniku tego burzliwego romansu poety z żywą przyrodą powstały już dwa ciekawe tomiki jego autorstwa, tj. Chronić radość (1986) oraz Urodnia, który ukazała się w roku 2001 i o nim skreślimy kilka słów, gdyż całą miarą na to zasługuje.

Ten intymny świat poety odzwierciedla chwila po chwili i krok po kroku dzianie się życia i ludzi w głębokiej emocjonalnej, duchowej jego symbiozie z otoczeniem. Zamysł autora polega na tym, że sytuuje siebie pośród płynącej rzeki życia, w centrum jego żywiołów, gdzie wrażliwą miarą słowa śledzi dynamiczny ruch postaci z królestwa roślin oraz zwierząt, przenikliwie wydobywając przy pomocy wersów drobiny piękna tkwiące właśnie w tym świecie na wyciągnięcie ręki. Zauważa z jemu właściwą wrażliwością, że z przyrodniczą naturą piękna jest przecież tak, że nie jest ono czymś stałym i niezmiennym ze względu na formę i treść, ale że ciągle się odradza. Ów kompleks nieograniczonego odradzania się przyrody w rozlicznych formach, barwach, figurach pozwala sobie poeta ująć w metaforę "urodni" - słowa, które oddaje właśnie owo głębokie i tajemnicze doświadczenie oraz przenikliwość jego przeżywania i zauroczenia nim. "Urodnia" - znaczy tu nieustanne odradzanie się wrażliwości poety i jego inspiracji, którym równocześnie towarzyszy nieustanny ruch przyrody niosący w sobie fragmenty piękna, aż do ich całkowitego wypełnienia, które owocuje w doświadczeniu artysty nastawianego na nie strofami wierszy.

W wierszu bez tytułu poeta wyjaśnia: Trudno mi cię objąć Polsko/zmysłem/a i do serca przycisnąć/Wyrosłaś ponad miarę/obca i daleka/Może nawet dalsza/niż czują ci/którzy porzucili cię dla pieniędzy/i rzeczy niepospolitych//Widzę cię tylko tyle/co tu nad Pilicą/gdzie mój dom/i urodnia moja. Łatwo więc zauważyć, że z chwilą oddalania się od artysty całościowego doświadczenia ojczyzny, jej miejsce z powodzeniem zajmuje ojcowizna - ta bezpośrednio przylegająca do ciała i duszy poety koszula wyhaftowana metaforą, wziętą prosto z najbliższego otoczenia.

Życie ludzi składa się z klęsk i sukcesów, przeplatanych monotonią codzienności i rutyną działania. Ta ojcowizna-urodnia jest jakby ostoją-matecznikiem poety, bo daje mu odwagę do życia, wspiera go i nawet tłumaczy jego absurdalny charakter. Pozwala się w momentach krytycznych buntować i sięgać w Kosmos, by i tam szukać odwagi i natchnienia: sił witalnych, którymi płaci się losowi za fakt istnienia. Nie wypada uciekać w góry/chować się w lesie/- samemu szukać siebie//Jak ślimak biorę swą pustelnię/- idę między ludzi - konstatuje, lecz bez rozpaczy - poeta. I nawet wtedy, gdy doświadczenie pustki świata odbiera siły oraz chęć do podziwu, przyroda rodzima, która spełnia rolę opiekuńczej ojcowizny w jego życiu, pozwala poecie zamykać powieki do snu, zapewniając, że i jutro będzie jakoś możliwe. Cóż - warto poczytać wiersze Dziubeckiego!

Ignacy S. Fiut



Zdzisław J. Dziubecki: Urodnia, Wydawca: Stowarzyszenie Osób Sprawnych Inaczej "Razem" w Piotrkowie Trybunalskim, Piotrków Trybunalski 2001, s. 48.


 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]