Z Prowincji
|
Południe Polski - Kraków - ul. Bracka - "Prowincja".
Kobiecy głos sączy się z radia, herbata z cytryną
grzeje się w filiżance. Jest 27.4.2002 r.,
zbliża się 18.00. Do "Prowincji" zaprosiłam MARTĘ OPIESZYŃSKĄ,
która zajmująco opowiada o zwierzętach, a zwłaszcza o ptakach. |
Pierwszy był gawron z Kryspinowa, potem wrona z Sopotu. Gdy
miałam 13 lat zaopiekowałam się pół
rocznym łabędziem, była zima, więc... Rodzice
nie mieli nic przeciwko temu, aby ptak u nas zamieszkał.
I tak też się stało.
Nasze uczucia do zwierzęcia są uczuciami rodzicielskimi.
Ptaki pozbawione rodziców i swojego stada umierają
z tęsknoty.
Ile zwierząt uratowałaś od śmierci?
Muszę policzyć..., około 20, więcej ich
niestety zmarło. Tak, śmierć zwierzęcia
najmocniej przeżywałam, gdy byłam dzieckiem. Najbardziej
bolesne jest odejście zwierzęcia, które stało
się członkiem rodziny, kiedy byliśmy do niego
przywiązani. Byłam przy wielu śmierciach. Chore,
dzikie zwierzę przestaje się bać obcych, ono
wie już wszystko i nic go to już nie obchodzi. Potem
w ciągu ostatnich sekund życia mgła pokrywa jego
oczy, umiera.
Czy wiesz może gdzie umierają gołębie?
Odwracają się tyłem do chodnika, ulicy i "zasypiają"
przytulone do rogu ścian budynków, w piwnicach.
Co sądzisz o krakowskich gołębiach?
Są w porządku.
Po drugiej stronie ul. Brackiej zatrzymał się starszy
mężczyzna. Powoli przeliterował napis "prowincja",
uśmiechnął się pod nosem i poszedł dalej.
Czy pamiętasz jakieś przykre zdarzenie związane
z bliskim Ci zwierzęciem?
Tak. Pamiętam takie zdarzenia. To była suka. Pokazywała
się na skraju lasu, za każdym razem podchodziła
coraz bliżej. Okazało się, że była w
ciąży. Po 4 miesiącach wzięłam szczeniaka
- nazwałam ją Sowa. Zachorowała na nosówkę
i przez 3 tygodnie walczyłam o nią. Lekarstwa, które
jej podawałam uszkodziły Centralny Układ Nerwowy,
dostała epilepsji. Ataki były co kilka minut... Pochowałam
ją na działce, wierzyłam, że jednak wygrzebie
się z ziemi, że przeżyje. Była domownikiem
i jej śmierć była dla mnie bardzo bolesna.
A teraz dla odmiany opowiedz o przyjemnym zdarzeniu.
:-) To był gołąb, podlotek niewiele większy
nią moja pięść. Przewiozłam go w dłoniach
z Gdańska do Sopotu. Gołębie to pancerne zwierzęta,
najbardziej lubią jeść surowy ryż. Mieszkał
on u nas w domu przez rok. W końcu zaczął znikać
na wieczory. Wylatywał o 11.00, a wracał o 00.00 zdyszany,
spragniony, głodny i spocony.
Jak studenci?
Właśnie tak. Myłam go, dawałam pić i
zasypiał, a następnego dnia znów znikał
na cały dzień. Aż pewnego dnia przyleciał
z gołębicą. Ona była smuklejsza od niego,
kawowo-biała, z kawowymi muśnięciami na końcach lotek.
To była miłość! On, typowy domator całe
dnie spędzał w mieszkaniu, podczas gdy ona, nieoswojona
zachęcała go gruchaniem do wyjścia na zewnątrz.
Pewnego dnia weszła do pokoju z zamkniętymi oczami.
Na skutek zamieszania jakie powstało w pomieszczeniu, gołębica
przestraszyła się i schowała za doniczkę
z kwiatkiem. Nie pomogło jego uspakajające gruchanie.
Wzięłam ją w dłonie i wypuściłam.
Dochodzi 19.00. Kolorowe jajka wiszą na wstążeczce,
tudzież malowane ptaszki obsiadły suchą gałąź.
Rozmowa pochłania kolejną herbatę. W "Prowincji"
ciepło, chociaż na Brackiej wiatr niecierpliwie rozwiewa
włosy przechodniom.
Czy obecnie mieszkają z Tobą jakieś zwierzęta?
Tak, 2 psy - dog i kundel.
Jak byś zareagowała na widok człowieka znęcającego
się nad zwierzęciem?
Myślę, że dostałby w zęby.
Nie wiem czy wiesz, że o 40% spadła populacja gawronów.
Do 15.3. wolno zrzucać ich gniazda. Co roku na Plantach
dochodzi do takich sytuacji. Gawrony to ptaki "sprzątacze".
Jedzą mięso, padlinę. Jedni twierdzą, że
wyjadają one ziarno na polach, drudzy zaś, że robaki.
Nie można rozpatrywać takich sytuacji, czy zwierzę
jest przydatne, lub czy trzeba je usunąć.
Narobienie na głowę dziecku nie jest współmierne
z potrąceniem dziecka przez samochód. Gawrony się
usuwa, a samochody jeżdżą dalej. Gawron ma prawo
nabrudzić, gdyż on np. na Plantach był od czasów
najdawniejszych!
Czy jesteś wegetarianką?
Nie jestem. Jeśli ktoś chce być prawdziwym wegetarianinem,
powinien jeść tylko miód, nie zapłodnione
jajka, owoce bez pestek. Zabijanie - tak, ale tylko gdy zachodzi
taka konieczność. Jestem przeciwna rzeźni, a myślistwo
nie jest sportem. Powinniśmy brać odpowiedzialność
za śmierć zwierzęcia. Używamy antybiotyków,
myjemy się - i właśnie wtedy zabijamy to wszystko,
co na nas i w nas żyje. Przecież rośliny tez żyją!
Marchewka ma przerąbane, bo nie może uciec :-)
Czy można obecnie kupić dobry atlas ornitologiczny?
O, niestety nie ma takiego profesjonalnego atlasu, gdzie podana
byłaby ilość jaj u poszczególnych gatunków
ptaków, ich trasy przelotów. Ubolewam nad tym, ale
liczę, że w przyszłości coś takiego się ukaże.
Czy o ptakach, ogólnie o zwierzętach opowiadasz tylko
w gronie znajomych? Czy odważyłabyś się na
falach radiowych prowadzić audycję na ten temat?
Myślę, że są lepsi ode mnie, którzy
mogliby taką audycję poprowadzić, a moi znajomi
są sprawdzonymi słuchaczami.
Z tego co słyszałam, to sobie Twoje opowiadania bardzo
chwalą.
:-)
Wiatr uspokoił się, na Brackiej wbrew obiegowej opinii
nie padał deszcz. Na Rynku Krakowskim gołębie
z ptasią ufnością jedzą z ręki, gawrony
nadal robią pod siebie, a wróble "kąpią się" w kałuży.
justyna jaszke
haskwa@poczta.onet.pl
|