ZB 7(175), lipiec 2002 ISSN 1231-2126, [zb.eco.pl/zb] |
Bankwatch |
Budapeszt 22.6.2002 - po tygodniu intensywnych debat nad Dunajem, Inspekcja Przemysłu Wydobywczego - Extractive Industries Review (EIR) Banku Światowego - musi uznać klęskę prowadzonej przez Bank od wielu lat polityki w stylu "business as usual" (biznes jak zwykle). Pod silnym naciskiem przedstawicieli obywatelskich ruchów społecznych z Europy Wschodniej i Azji Środkowej, EIR uznała porażkę projektów Banku Światowego, które powinny przyczyniać się do zmniejszania ubóstwa oraz przestawiania gospodarki światowej na bardziej zrównoważone tory rozwoju. Od 1990 r., Bank Światowy wydał ponad 7 miliardów dolarów na wsparcie projektów związanych z wydobyciem ropy, gazu i kopalnictwem w Europie Wschodniej i Azji Środkowej. Ich realizacja przyczyniła się do powstania wielu poważnych problemów społecznych i ekologicznych. Dla społeczności objętych bezpośrednim oddziaływaniem projektu wspierany przez Bank business oznaczał pogorszenie się warunków życia. Mimo wielokrotnych zapewnień, eksploatowane surowce nie zapewniły oczekiwanego rozwoju gospodarczego dla krajów uzyskujących rzekomą pomoc. Korzystały z niej niewielkie grupy interesu oraz międzynarodowe korporacje związane z przemysłem wydobywczym. "Przedstawiciele Banku w Budapeszcie wielokrotnie podkreślali, że wspierając projekty przemysłu wydobywczego mieli jak najlepsze intencje. Nie wątpimy w to. Jednak dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane. W minionym tygodniu udowodniliśmy, że wszystkie te projekty, niemal bez wyjątku, powodują nie zmniejszenie, lecz wzrost ubóstwa i zanieczyszczenia środowiska. Nie jest to więc strategia rozwoju, której promocją powinien zajmować się Bank. Dlatego też wzywamy Bank Światowy, by wycofał swoje wsparcie dla nowych projektów przemysłu wydobywczego, których celem nie byłoby posprzątanie bałaganu, jaki zostawił po sobie ten sektor gospodarki" - stwierdził Petr Hlobil z CEE Bankwatch Network. Wśród kluczowych postulatów stawianych podczas konsultacji EIR w Budapeszcie znalazły się: konieczność pełnej przejrzystości finansowania wydobycia ropy i innych surowców naturalnych; jak najszybsze rozpoczynanie konsultacji ze społecznościami, które znajdują się w strefie oddziaływania inwestycji; skuteczne nadzorowanie sposobu realizacji inwestycji oraz wydatkowania funduszy publicznych. Ponadto więcej niż siedemdziesiąt organizacji pozarządowych z Europy Wschodniej i Azji Środkowej zażądało, aby rejony o szczególnej różnorodności biologicznej, obszary tradycyjnie zamieszkiwane przez ludy tubylcze i tereny o wysokim ryzyku konfliktu społecznego, stanowiły strefy, w których Bank w przyszłości nie będzie wspierał nowych inwestycji przemysłowych. Przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego naciskali również na Bank Światowy, aby nigdy nie wspierał projektów, których realizacja wiąże się z zastosowaniem toksycznych technologii. "Niestety, formuła prowadzonych w Budapeszcie konsultacji nie pozwoliła na podjęcie jednoznacznej decyzji w sprawie powstanie tzw. stref bez inwestycji (no-go zones), czy też wprowadzenia zakazu stosowania toksycznych technologii, związanych z użyciem chociażby takich substancji, jak cyjanek. Nie tracimy jednak nadziei. Bank otrzymał od przedstawicieli organizacji pozarządowych dość jasne rekomendacje. Oczekujemy więc, że wykaże dobrą wolę do ich respektowania" - powiedział Robert Cyglicki z Polskiej Zielonej Sieci. "Najbardziej niepokojące było to, iż niemal wszystkie dyskusje kręciły się wokół tego, jak Bank może ulepszyć swoje projekty, a nie - czy w ogóle powinien je realizować. Wierzymy, że udzielane do tej pory pożyczki dla sektora wydobywczego mogłyby efektywniej wesprzeć zrównoważony rozwój w krajach, w których problem ubóstwa od wielu lat pozostaje nierozwiązany. Dlatego też jeżeli EIR (Inspekcja Przemysłu Wydobywczego) ma pozostać wiarygodna, powinna wprowadzić szerszą perspektywę w ocenie projektów Banku" - stwierdził Steve Kretzmann z Institute for Policy Studies. Bank Światowy, którego podstawową misją jest zmniejszanie ubóstwa, znajduje się pod międzynarodowym obstrzałem jako największe źródło funduszy publicznych przeznaczanych na rozwój przemysłu wydobywczego - w ostatniej dekadzie ponad 25 miliardów dolarów wydano na niemal te same projekty dotyczące paliw płynnych. W odpowiedzi na głosy krytyki, Bank Światowy stworzył Inspekcję Przemysłu Wydobywczego - Extractive Industries Review (EIR), quasi-niezależne ciało, którego misję stanowi ocena tego, czy udział Banku we wspieraniu przemysłu wydobywczego pomaga, czy też utrudnia zrównoważony rozwój i redukcję ubóstwa. EIR ma przedstawić swój raport końcowy w czerwcu 2003 r. Najpierw reforma - potem pieniądze!
|
W czerwcu Ministrowie Finansów krajów Unii Europejskiej wyrazili zgodę na zwiększenie kapitału Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI). Kilka miesięcy wcześniej kilkadziesiąt organizacji pozarządowych wezwało piętnastkę państw-członków Unii Europejskiej, które są właścicielami i zarządcami EBI, aby uzależniły dalszy wzrost kapitałowy od przeprowadzenia przez Bank podstawowych reform. Niestety decyzja zapadła, a Bank jak nie zmienił tak w najbliższym okresie nie zamierza zmienić prowadzonej polityki. |
W tym miejscu czytelnicy mogą zadać sobie pytanie co Europejski Bank Inwestycyjny ma wspólnego z ochroną środowiska. No właśnie..., problem tkwi w tym, że niestety niewiele. Ogólnie przyjętą na świecie zasadą jest to, że banki są współodpowiedzialne za projekty inwestycyjne, które wspierają finansowo. Dotyczy to szczególnie banków obracających środkami publicznymi. Do tych należy m.in. Bank Światowy i Europejski Bank Inwestycyjny. Z samego założenia instytucje te powinny służyć realizacji celów publicznych, takich jak walka z ubóstwem, czy ochrona środowiska. Niestety, w praktyce wygląda to różnie.
Europejski Bank Inwestycyjny został powołany w 1958 r. na mocy Traktatu Rzymskiego jako oficjalne narzędzie finansowe Unii Europejskiej. Teoretycznie powinien więc respektować założenia prawa UE, które obejmują podstawowe zasady, takie jak: jawność działań, odpowiedzialność społeczna, uczestnictwo społeczne oraz wdrażanie zrównoważonego rozwoju. Jeżeli przyjrzymy się działalności EBI na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat, okaże się jednak, iż wspierane przez niego inwestycje - szczególnie w Europie Środkowej i Wschodniej - odbywały się wbrew powyższym zasadom. Co więcej, w wielu przypadkach przyczyniały się do pogorszenia sytuacji materialnej lokalnych społeczności oraz dewastacji środowiska naturalnego (opis kontrowersyjnych projektów w języku angielskim można znaleźć na stronie http://www.bankwatch.org/issues/meib.html).
Komisja Europejska od wielu lat promuje w Polsce budowę autostrad, które wpisane są w strategię rozwoju europejskich korytarzy transportowych. Jednym z priorytetowych w tej dziedzinie zadań dla Polski była budowa autostrady A4, która docelowo ma łączyć kraje Europy Zachodniej z Ukrainą. Nieprzypadkowym jest więc tak duże zaangażowanie środków EBI (w jednym z projektów przekracza ono 70% budżetu) w realizację inwestycji autostradowych A4. Problem polega na tym, iż przekazane na ten cel Rządowi Polskiemu pożyczki wydatkowane były wbrew zaleceniom UE. Złamanie tej kardynalnej zasady przyniosło szereg konfliktów na tle społecznym i przyrodniczym. Tylko na odcinku Wrocław - Nogawczyce rozcięto pięć cennych ostoi przyrody spełniających kryteria Natury 2000, oraz trzy korytarze ekologiczne ECONET Polska. Brak kontroli społecznej oraz właściwego nadzoru nad realizacją inwestycji spowodował wymierne straty budżetu państwa, o czym informowała między innymi Najwyższa Izba Kontroli. Z przygotowywanego przez Polską Zieloną Sieć we współpracy z CEE Bankwatch Network raportu wynika, iż błędna lokalizacja autostrady przebiegająca przez centrum aglomeracji katowickiej kosztowała podatników dodatkowe 56 mln $!
Koalicja organizacji pozarządowych przygotowała szczegółową listę niezbędnych reform, których wdrożenie przez Europejski Bank Inwestycyjny pozwoliłoby w przyszłości zapobiec realizacji projektów, nie spełniających standardów społecznych i środowiskowych. Niestety, jak do tej pory Bank reaguje dość alergicznie na - wydawałoby się - oczywiste żądania. - EBI jest niezrozumiały ani dla instytucji unijnych, takich jak Komisja Europejska i Parlament Europejski, ani dla obywateli i parlamentów państw członkowskich zasiadających w zarządzie Banku - zauważa Janneke Bruil z holenderskiego oddziału Friends of the Earth. - W EBI, brak odpowiedniego nadzoru i monitorowania projektów finansowych stał się powszechną praktyką. Impuls do zmian powinien wyjść ze strony państw członkowskich, do których należy Bank.
Szansę na realne zmiany organizacje upatrywały w postulacie zwiększenia kapitału EBI przez kraje członkowskie UE, który mógł zostać obwarowany zastrzeżeniami dot. przeprowadzenia niezbędnych reform. Niestety, tak się nie stało. Dlatego też w dniu oficjalnego podwyższenia kapitału protestowano w Luksemburgu przed siedzibą Europejskiego Banku Inwestycyjnego. - Jesteśmy tu dzisiaj, ponieważ wierzymy, że państwa europejskiej "piętnastki" straciły unikalną szansę na przeprowadzenie reformy Banku. Tym samym bardzo prawdopodobnym jest, iż EBI pozostanie nadal daleko w tyle za większością instytucji finansowych świata - twierdziła Magda Stoczkiewicz, koordynująca kampanię z ramienia CEE Bankwatch Network i Friends of the Earth International.
Była to pierwsza tego typu akcja w historii Banku, ale - jak zapowiadają organizacje zaangażowane w kampanie na rzecz zreformowania EBI - nie ostatnia. O ile Bank nie zmieni prowadzonej dotychczas polityki, determinacja organizacji oraz protesty z roku na rok będą przybierały na sile.
Więcej informacji:
Robert Cyglicki, fzrobert@eko.org.pl
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl] Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl] |