Z nurtem Amazonki
|
W pierwszej połowie lat 70-tych Piotr Chmieliński
był studentem wydziału mechanicznego AGH w Krakowie.
Został też współzałożycielem sekcji
kajakowej AZS, by później przenieść się
do Akademickiego Klubu Turystyki Kajakowej "Bystrze"
przy AGH. |
Jesienią 1978 r. Wanda Rutkiewicz po raz pierwszy w historii,
jako pierwsza kobieta, stanęła na szczycie Everestu.
Dokładnie w tym samym dniu, tego samego miesiąca, pewien
ulubieniec Krakowa, entuzjasta spływów kajakowych,
został w dalekim Watykanie wybrany Papieżem. Kiedy na
prywatnej audiencji Wanda Rutkiewicz wręczała Mu biały
kamyk z Everestu, usłyszała: "Mieliśmy szczęście
obydwoje wdrapać się dość wysoko w tym
samym czasie..."
Te wydarzenia bardzo ucieszyły i dodały ducha Piotrowi
Chmielińskiemu i krakowskim kajakarzom z AGH.
Ciekawą sprawą jest przyjrzeć się trwałym,
by nie powiedzieć - wręcz mistycznym związkom
Polski i Ameryki Łacińskiej. Ernest Malinowski
zasłynął budową najwyższej na świecie
linii kolejowej w Andach. Witkacy twórczo eksperymentował
z meksykańskim kaktusem, peyotlem. Urodzony w Oświęcimiu
salezjanin, Ojciec Edmund Szeliga, stał się pierwszym
obrońcą lasów amazońskich i twórcą
lecznictwa wykorzystującego rośliny z tychże lasów
tropikalnych. Argentyńska legenda Witolda Gombrowicza stała
się częścią historii polskiej literatury,
tak jak żona Sławomira Mrożka, przywieziona z Meksyku
do Krakowa...
Na początku lat 70-tych polscy himalaiści zasłynęli
w Andach peruwiańskich, dokonując wielu pierwszych
wejść, będąc tam mile widzianymi gośćmi.
Tę wyliczankę można byłoby kontynuować
długo, pamiętając o Panu Balzerze w Brazylii,
wyprawach amazońskich Arkadego Fiedlera i wielu innych.
Jesienią 1979 r. Piotr Chmieliński w towarzystwie
dziesięciu innych krakowskich kajakarzy dopłynął
do Meksyku. W ciągu dwóch i pół roku przepłynęli
dwadzieścia trzy rzeki obu Ameryk - w tym trzynaście
jako pionierzy! A dzięki generałowi Jaruzelskiemu i
stanowi wojennemu Piotr Chmieliński został w Ameryce
- by po raz pierwszy spłynąć kajakiem w najgłębszy
na świecie kanion rzeki Colci. Kanion większy od słynnego
amerykańskiego Wielkiego Kanionu Kolorado; ściany
kanionu Colca wznoszą się na wysokość 3,5
km nie pozwalając na opuszczenie go inną niż rzeka
drogą...
Pięć lat później, 29 sierpnia 1985 r.
Piotr Chmieliński i jego ekipa, niezbyt oddalona od słynnego
jeziora Tititaca, poszukuje źródeł Amazonki -
co jest początkiem spływu. Spływu zakończonego
po sześciu miesiącach (!!!), 13.2.1986 na Oceanie Atlantyckim,
w miejscu, gdzie kończyły się słodkie wody
Amazonki, a zaczynała się słona woda oceaniczna.
Dziś Piotr Chmieliński jest dyrektorem przedsiębiorstwa
HP Environmental, specjalizującego się w ochronie
środowiska, badającego zanieczyszczenia chemiczne i
mikrobiologiczne w powietrzu, glebie, wodzie. Być może
zechce kiedyś napisać o tych swoich doświadczeniach
dla ZB...
Autorem książki Z nurtem Amazonki jest jeden
z uczestników wyprawy, Joe Kane, piękne fotografie
są autorstwa Zbigniewa Bzdaka i Jacka Boguckiego. A frapująca
książka jest kroniką wyprawy - wyprawy, w której
Piotr Chmieliński po raz pierwszy w historii spłynął
kajakiem od źródeł do ujścia największą
rzeką Ziemi.
Świetnie napisaną książkę czyta się
jednym tchem. Lekturami mego dzieciństwa były książki
Arkadego Fiedlera, począwszy od słynnego tytułu:
Ryby śpiewają w Ukajali - więc z radością
napotykałem na znajome mi terminy, nazwy, opisy. Ale jest
w książce Z nurtem Amazonki opis, który
ucieszy każdego ekologa - oto kajakarze płynący
dzień po dniu, przez wiele miesięcy po ogromnej rzece
- w pewnym momencie, chyba nawet niepostrzeżenie dla siebie
- zaczynają ją traktować jako żywy organizm,
żywą istotę. Istotę, do której przywiązują
się tak dalece, że pod koniec spływu, goszczeni
bankietem przez mieszkańców miasta leżącego
nad rzeką - w trakcie zabawy wymykają się na taras
- by popatrzeć na rzekę...
Ta książka jest nie tylko relacją o wspaniałej
przygodzie, jednej z ostatnich, jakie mogła spotkać
odkrywców. Jest to opis świata przyrody niezwykłej,
niepowtarzalnej; opis rzeki i lasów tropikalnych. Byłoby
czymś pięknym, gdyby czytelnicy tej książki
na całym świecie zaczęli protestować przeciw
dalszemu niszczeniu puszczy amazońskiej.
Po wyprawie Piotra Chmielińskiego w najgłębszym
kanionie świata zostały polskie nazwy - Kanion Polaków,
Wodospady Jana Pawła II...
Mam nadzieję, że w jednym z kolejnych numerów
ZB przeczytam tekst Piotra Chmielińskiego o jego pracy
na rzecz ochrony środowiska. Tekst, w którym w symboliczny
sposób powróci do miasta swych studiów i początków
swego kajakarstwa.
A swoją drogą, korci mnie pytanie - czy wielkie rzeki
syberyjskie zostały już przepłynięte kajakiem?
A rzeki płaskowyżu tybetańskiego? Może na
odkrywców czekają jeszcze wyczyny, których
dotąd nikt nie dokonał?
Paweł Zawadzki
Joe Kane, Zbigniew Bzdak, Jacek Bogucki: Z nurtem Amazonki, Wyd. Pascal, Bielsko-Biała 2002, www.pascal.onet.pl
|
12 lat temu znani działacze Earth First! Judi Bari i
Darryl Cherney zostali aresztowani przez FBI za przewożenie
materiałów wybuchowych (bomby). Wg raportu FBI i policji
z Oakland (w pobliżu San Francisco), gdzie "zdarzenie"
miało miejsce, ww. aktywiści przewozili bombę
w samochodzie w "nieznanym" celu. Bomba niespodziewanie
wybuchła, szczęściem nie raniąc nikogo. |
Natomiast wg działaczy Earth First! i innych aktywistów
na rzecz ekologii i praw człowieka bomba została podłożona
przez lokalną policję współpracującą
z FBI. Powszechnie było wiadomo, że ani FBI ani policja
nie lubią ludzi typu Judi Bari, dlatego, że często
mówią oni głośno o brutalności policji,
wykroczeniach rządu, czy demaskują korporacje prowadzące
nieczyste interesy. Swego czasu, w oficjalnych dokumentach FBI,
grupy jak Earth First! zakwalifikowano jako terrorystyczne, szczególnie
niebezpieczne dla rządu.
Ciekawym faktem było, że agenci FBI zjawili się
na miejscu "wydarzenia" zaraz po eksplozji, co na ogół
zabiera im trochę czasu. Zwykle najpierw policja sprawdza
sytuację.
Judi odważnie mówiła o planach zabicia jej przez
FBI i o nieskutecznej próbie detonacji bomby w jej samochodzie.
Latami ciągnęły się rozprawy i apelacje
sądowe przeciwko policji i FBI o bezpodstawne przeszukiwania
i nieuprawnione aresztowania, konspiracje, fałszowanie i
utajnianie dokumentów, a ponad wszystko o próbę
sabotażu. W tym czasie, w 1997 r. zmarła na raka Judi
Barri, zostawiając po sobie wiele ballad nt. wolności
i praw człowieka. Dotacje na prawników pochodziły
w dużej części z prywatnych kieszeni. 2 lata temu
sędzia odrzucił wnioski, kolejno FBI i policji z Oakland
o nieuwzględnianie ich w pozwie, jako, że działali
tylko z powinności. Od czasu do czasu, media pełne były
wydarzeń związanych z rozprawami czy wiecami.
I wreszcie, po 12 latach od podłożenia bomby, 11.6.
sąd uznał FBI i lokalną policję WINNYMI w
pozwie. Sędzia przyznał poszkodowanym (Darryl i rodzinie
Judi) 4,4 miliona $! Część z tej sumy będzie
przeznaczona na potrzeby ruchów proekologicznych. Sąd
uznał, że pogwałcano prawa aktywistów. 2,4 miliona
zapłaci FBI a 2 miliony Departament Policji z Oakland.
"Zablokowaliśmy FBI możliwość łamania
konstytucji" - powiedział po werdykcie Darryl Cherney.
z Kalifornii Przemysław Sobański
contact@paeasite.com
|