O "ekologicznym" (?) spalaniu słomy
Lutowe ZB ogłaszały i zapraszały na konferencję
pt. "Rolnictwo ekologiczne w poszerzonej UE jako możliwość
rozwoju obszarów wiejskich". Poszedłem. W przedsionku
sali konferencyjnej ekran wideo, filmy prezentujące dorobek
Instytutu Budownictwa, Mechanizacji i Elektryfikacji Rolnictwa
(Warszawa, ul. Rakowiecka 32).
Film, który obejrzałem chyba trzykrotnie - po prostu
mnie zafascynował. Oto ogromny kombajn zbiera słomę
i wiąże wielkie, walcowate bele. Układa starannie
i przewozi do specjalnego pieca inna maszyna (a może dwie?)
przypominająca skrzyżowanie wózka widłowego
z lekkim czołgiem. Pan zamyka piec, zapala gazetę i
przez specjalny otwór podpala słomę. Dzięki
temu zyskuje tyle a tyle kalorii, oszczędza tyle a tle węgla.
Proporcje między ilością stali i energii potrzebnej
do wytworzenia tych maszyn - potrzebnych do "ekologicznego"
spalenia słomy - a wartością energetyczną
spalonej słomy - przypominają stary dowcip z czasów
komuny, bodaj Szymona Kobylińskiego: babcia ceruje skarpetkę
a za jej plecami dumny napis na wielkim gmachu głosi: Instytut
Cerowania Skarpet przez Babcię.
Czy ktoś obliczał proporcje między wydatkami na
maszyny a korzyściami? Chciałbym się mylić
i wierzyć, że jestem pesymistą...
Jeśli mamy nadwyżki słomy - to może należałoby
spytać: jak najtaniej, przy użyciu najmniejszych środków,
w sposób najbardziej przyjazny środowisku ją
zagospodarować? Może np. do produkcji bloczków
betonowych dla budownictwa? Może do produkcji papieru?
Podstawą rozważań winno być założenie
- że względy ekologiczne i ekonomiczne muszą być
brane pod uwagę w równym stopniu.
W połowie l. 70. Aleksander Pruszyński (syn Xawerego,
słynnego pisarza) popularyzował w kraju tzw. analizę
wartości. Jako dyletant zapamiętałem, iż
chodziło o sensowne proporcje między np. funkcją
narzędzia, ilością i ceną materiałów
użytych do jego produkcji, wytrzymałością,
czasem użytkowania, itp. - czyli optymalne rozwiązanie
problemu. Przysłowie to określa, że nie strzela
się do much z armaty.
Paweł Zawadzki
W ramach zajęć Uniwersytetu III Wieku w Koszalinie,
dr inż. Urszula Żurek-Pysz z Politechniki Koszalińskiej,
wygłosiła w Koszalińskiej Bibliotece Publicznej
dnia 29 kwietnia 2002 r. wykład pt. "Odnawialne źródła
energii w Polsce". Wykład był zilustrowany dwoma
filmami popularno-naukowymi. Obecnych było ponad 50 osób.
Padło kilka pytań i wypowiedzi. Prelegentkę
nagrodzono oklaskami.
Koszaliński Uniwersytet III Wieku działa dziesiąty
rok. Prowadzi systematyczną działalność.
Rocznie odbywa się 30-40 wykładów, koncertów,
spotkań, występów, spacerów itp., które
zwykle gromadzą po kilkadziesiąt osób. Współpracuje
też z podobnymi instytucjami, np. niedawno odbyło się
spotkanie z ponad 60 osobami Uniwersytetu III Wieku ze Szczecina,
którzy wypoczywali w Unieściu, a przy pomocy koszalinian
zwiedzili Koszalin. Działalność Uniwersytetu jest
wspierana przez Koszalińską Bibliotekę Publiczną
i Urząd Miasta.
Bernard Konarski
|