Wiersze z podziemnego ogrodu
|
Prezentuję kolejny tomik, który bardzo wnikliwie
roztrząsa paradoks oraz sprzeczność, jak zachodzi
w duszy człowieka mieszkającego w mieście i widzącego
przenikliwie w jego opłotkach oraz fundamentach siłę
życia, która nie chce ustąpić temu kamiennemu
uciskowi. |
Mowa tu będzie o tomiku poetyckim pt. Medytacje o
zmierzchu autorstwa Alicji Zemanek, która
w wierszu pt. "Podziemna flora Krakowa" pisze: Rośliny
szumiące pod brukami miast // skrzydła średniowiecznego
głogu / w ogrodach śmietników / twarde serca
czereśni / niejadalne dla żarłocznych lat (...)
/ wciąż czuwają nad nami / wąskie dłonie
trawy / złożone do modlitwy / wśród podziemnych
łąk. Poetka wchodzi więc w pełni świadomie
w podglebie architektury i kultury miasta: widzi bezpośrednio
okaleczone tu i ówdzie skrawki ogrodu przyrody wkomponowane
w śmietniki, powstałe na zwłokach tamtego świata,
który jeszcze czuwa w podglebiu miasta nad losem jego mieszkańców.
Pytanie tylko: jak długo? W innym utworze pt. "Choruję
razem z tobą" Zemanek pisze: Choruję razem
z tobą Ziemio / ciało rozpalone gorączką /
pustynnych wzgórz roślin we krwi / walczących
na śmierć i życie // każdym nerwem czuję
ból drzew / wleczonych kilometrami // w ciemności
słyszę twój oddech / matko dzikich łąk
odradzających się / w sierpniowe noce / wierzę
w twoją magiczną moc // Ziemio zagrożona jak ja
/ zażywająca w tańcu / środki przeciwbólowe.
Jak łatwo tu zauważyć, artystka w pełni utożsamia
własne życie z życiem świata istot żywych
i przypomina, że właściwie los człowieka podlega
takiej samej dialektyce walki "na śmierć i życie",
jaki jest i udziałem całego ogrodu przyrody, którego
stanowi on immanentną część. Taniec życia,
ból i cierpienie, radość i odradzanie się,
to ten korowód, którego oddech jest jednak coraz
krótszy i coraz słabszy. Poetkę wręcz
prześladuje widmo pustyni, zarówno tej rzeczywistej
i tej, którą tworzy miasto, choć pozornie tętni
życiem. Wystarczy jednak chwila refleksji - np. w czytelni
biblioteki, by doświadczyć sprzeczności, jaką
niesie owo uzmysłowienie chłodu i żaru, które
na przemian miotają ludźmi po zatłoczonych skwerach
i ulicach miasta. Jeszcze bardziej przejmujący obraz odnajdujemy
w wierszu pt. "Narodziny wiosny", która to pora
zazwyczaj kojarzy się z wigorem życia, paradoksalnie
kiełkującym jakby spod betonowych płyt miasta,
choć tak naprawdę jej obraz dopełniają w
tobie twoje osobiste i subiektywne przeżycia oraz myśli.
Wierząc w niewyczerpalną moc przyrody, Zemanek najczęściej
przyjmuje postawę zadumanego buddyjskiego mnicha, zapatrzonego
w Tao przyrody, które w konturze miasta staje się
punktem orientacyjnym - owym kamieniem milowym, do którego
prowadzą wszystkie drogi istot żyjących, a o nich
zapomina człowiek zagoniony za tzw. "wygodami i przyjemnościami
miasta". Przyglądając się uważnie drzewom
- tym wspaniałym wytworom ewolucji, które łączą
przestrzenie boskiego nieba z regionami zgwałconej Ziemi,
w wierszu pt. "Drzewo", poetka wyznaje: Zanurzone
/ pod ziemią / znikające w niebie / drzewo życia
/ którego trzymam się / jak tonący w rzece /
godzin minut sekund. Dalej uda się jej usłyszeć
nawet jak Ziemia śpiewa, o czym donosi tak: Zamknij oczy
/ posłuchaj jak śpiewają ściany tego pokoju
/ powolne dreptanie zegara / szept kurzu w szparach podłogi
/ dalekie porykiwanie wielkiej bestii czasu (....) teraz
wróć do pokoju / poczuj atomy krwi / krążące
w żyłach krzesła / skrzypienie drewna / w dębowej
skrzynce na ptaki / która jest twoim sercem (...)
// posłuchaj siebie / który jesteś pyłkiem
// który jesteś całym światem. Jeśli
więc trudno przeciwstawić się machinie czasu
i młynowi miasta, to przecież i w człowieku świat
jest obecny i tam można go znaleźć, a co istotne
w tym doświadczeniu, można - wychodząc od ogrodu
przyrody - przejść przez wnętrze własnej
natury, by zjednoczyć się z Kosmosem, bo przecież
jesteśmy jego mikro-reprezentacją - przypomina poetka.
Pomocne w tym przejściu stają się zarówno
muzyka jak i matematyka - te dwie boskie siostry, zwracające
ludzkie życie ku jego niewyczerpalnemu źródłu,
jakim jest dostojne słońce. I wtedy te tłumy
napierające na ulice miasta przestaną przypominać
pochody umarłych, którzy: (...) śmieją
się milczą // unoszą na plecach / szare kamienie
miasta.
Kończąc tomik, w którym został przedstawiony
świat z perspektywy historii, jak i osobistych podróży
sentymentalnych poetki po jego wybranych okolicach, przy okazji
dzielącej się obawami i nadziejami o jego los, przepełniającymi
jej niespokojną dusze, w utworze pt. "Wołam cię
niebo" wręcz prosi: Wołam cię niebo sierpniowe
/ na pół godziny przed północą /
z wysokiego okna miasta // dlaczego ukrywasz się przed nami
/ czy zasłużyliśmy na twoją niełaskę
(...) nie opuszczaj nas niebo / bez ciebie zgubimy drogę
/ jesteśmy tylko latawcami / na srebrnych sznurkach nieskończoności.
Zapewne prośba ta ma głęboki sens, bo jakże
ponury jest ogród, nad którym niebo przysłoniły
ciemne chmury niechęci.
Ten przeuroczy i pouczający tomik wierszy, ciekawie ilustrowany,
stanowi ogromnie interesujący obraz doświadczenia artystki,
która więcej widzi i więcej wie od przeciętnego
człowieka o rozterkach Ziemi przyciśniętej ludzkim
sposobem istnienia, jaki stanowi miasto. By o tym nie zapominać,
warto sięgnąć po tę porcję znakomitej
poezji przyjaznej przyrodzie i przypominającej o obowiązku
szacunku dla niej.
Ignacy S. Fiut
A. Zemanek: Medytacje o zmierzchu, Biblioteka Teatru Stygmator, Kraków 2001, s. 64.
|
Książka pt. "Administracyjnoprawne instrumenty
kształtowania ochrony zabytków" Piotra Dobosza
nie jest, jak być może sugeruje tytuł, opracowaniem
wyłącznie prawniczym. Autor stara się uwydatnić
rolę i wartość zabytków oraz ich wpływ
na naszą kulturę i świadomość. To one
właśnie składają się na całokształt
naszego ekologicznego patrzenia na świat sprawiając,
iż czujemy się lepiej zarówno pod względem
estetycznym, jak i duchowym. Są to nieodzowne elementy naszej
cywilizacji. |
"Wartość historyczna obiektu zabytkowego jest
to wypadkowa wieku, stanowiącego "naturalne kryterium
uszczuplające zasób zabytkowy". Wartość
artystyczna, będąca (w przeciwieństwie do wartości
historycznej), subiektywnym kryterium kwalifikacji zabytku "odwołuje
się do zupełnie innej strefy emocjonalnej - poczucia
piękna". Wartość naukowa zabytku to kryterium
aktualnej naukowej oceny danego przedmiotu. Wartość
kulturowa ocenia obiekt przez pryzmat jego łączności
i znaczenia dla kultury, mieszcząc w sobie cechy poprzednich
terminów, przez co wydaje się być z tej grupy
terminów pojęciem najszerszym."
Autor uwrażliwia Czytelnika na piękno obiektów,
które swoim ponadczasowym blaskiem świecą od
wielu już stuleci. Należy je chronić tak jak stare
dęby, które pamiętają czasy średniowieczne.
"Często stwierdza się, że dany zabytek jest
bezcenny, co oznacza, że największa cena nie odzwierciedla
wartości historycznej, kulturalnej czy artystycznej danego
zabytku. Kryteria wartościujące (aksjologiczne) to podstawowy
instrument ochrony, mimo że określenie tego, co artystyczne
lub nie, musi budzić wątpliwości. Posłużenie
się terminem bezcenny nie oznacza bez wartości",
aczkolwiek nie należy zapominać, że zabytki -
jak każde inne rzeczy - o ile przeznaczone są na sprzedaż
podlegają tym samym prawom podaży - popytu."
Piotr Dobosz próbuje przybliżyć Czytelnikowi
doniosłość renowacji zabytków. Odróżnia
dwa znaczenia pojęcia "pomnik". Jeden z nich nawiązuje
do określonej budowli. Te podziwiamy i oceniamy jej kunsztowne
wykonanie. Poznajemy artystę, dopatrujemy się podobieństwa
postaci albo symbolu na pomniku z własnymi skojarzeniami
oraz doświadczeniem. Drugie znaczenie tego słowa odzwierciedla
określoną epokę, jest "duchem czasu",
stanowi wartość niematerialną, jest symbolem pewnej
określonej świadomości, symbolem pamięci
dla potomnych. Oba te znaczenia winny się razem z sobą
przeplatać. Widząc pomnik podziwiam go, ale i jest
on "pomnikiem mojej epoki", którego nie wolno
mi zburzyć.
Takich symboli naszej historii znamy wiele. Przeżyją
nas wszystkich, ponieważ taka jest ich skromna rola. Dlatego
musimy je chronić. Ich obowiązkiem jest także
świadczyć o nas naszym potomkom. Od nas również
zależy, czy będą mogły nas i nasze poczynania
pochwalić, czy też przemilczeć dni, które
zostały nam dane na przełomie wieków. Autor podchodzi
do zabytków podmiotowo, nie jak do rzeczy, ale jak do najwyższych
wartości. Nie trzeba wstydzić się swojej słabości
i wrażliwości na kulturę, ponieważ to jest
właśnie odzwierciedleniem naszego ducha czasów.
Tak rozumie to autor.
Ekologiczno-prawne (jeżeli można tak to nazwać)
podejście do zabytków kulturalno-przyrodniczych powinno
kształtować cechy świadomości współczesnego
człowieka. Jemu powinno zależeć na tym, ażeby
tę kulturę jakoś współtworzyć,
aby dobrze się zapisać w pamięci kilkusetletnich dębów.
Książkę, o której wspomniałem powyżej,
pragnę polecić zarówno Czytelnikom zainteresowanym
i obeznanym w problematyce prawniczo-administracyjnej, jak i nie-fachowcom.
Zawarta w niej wiedza może być pomocna każdemu,
komu leży na sercu kultywacja i renowacja zabytków
kultury. Ten przewodnik po zabytkach jest cennym dziełem,
wchodzącym w skład współczesnej literatury
zarówno naukowej, jak i poniekąd beletrystycznej.
Oprócz fachowych porad znajdziemy w niej także cenne
komentarze oraz refleksje autora. W książce zamieszczone
zostały unikatowe zdjęcia archiwalne nie tylko starych
zabytków, a nawet ich szkiców (historycznych), ale
i ludzi, którzy zasłużyli się dla kultury
miasta Krakowa (Feliksa Radwańskiego, Floriana Straszewskiego,
Józefa Aleksandra Łepkowskiego i wielu innych). Możemy
podziwiać stare fotografie dokumentów i ruin zamku
na tle krajobrazu (m.in. w Czorsztynie, Niedzicy, Niepołomicach,
Dobczycach, Lanckoronie, etc.). Moim zdaniem książka
Piotra Dobosza "oddaje klimat" tychże zabytków,
poparty zdjęciami oraz ilustracjami, przy czym może
po nią sięgnąć każdy. Autor zdaje sobie
sprawę, jak niewielkie kompetencje posiada Wojewódzki
Urząd Ochrony Zabytków i stara się działać
na rzecz przywrócenia wielu miejsc i budowli do stanu poprzedniego.
Wymaga to licznych nakładów i poświęceń.
"Administracyjnoprawne instrumenty kształtowania ochrony
zabytków" to wreszcie swego rodzaju nasze zobowiązanie
względem kultury. Autor uświadamia nam powinności,
które dotyczą każdego wrażliwego obywatela.
Nie wszyscy jesteśmy w stanie sponsorować renowacje
dóbr historycznych, ale każdy w jakiś sposób
jest w stanie włączyć się w proces odnowy.
Może to być zarówno zaangażowanie finansowe,
jak i czasowe czy też jeszcze inne. Wiele z tych bezcennych
okazów uległo zniszczeniu podczas zawieruchy wojennej,
a później, przez kilkadziesiąt kolejnych lat
po II wojnie światowej, z powodu niedbalstwa i bezduszności.
Potrzeba zatem czasu, aby to wszystko nadrobić, jednakże
każdy dzień dla tych wielowiekowych "podmiotów
pamięci" jest cenny. Poprzez nie "mówią
wieki" i tak chyba powinno być. Piotr Dobosz nawiązuje
do historii, która nigdy nie jest jednoznaczna, jakże
kontrowersyjna, zmienna... Iluż ludzi nie wie, jak odnaleźć
się we współczesnych, innych niż pradawne,
czasach. Jak je interpretować? Zapytajmy o to nasze zabytki...
One poznały tajemnicę czasu...
Marek Niechwiej
Piotr Dobosz, Administracyjnoprawne instrumenty kształtowania
ochrony zabytków, Kraków 1997, s. 236.
|