Czas na szkło
|
Co roku w Polsce produkuje się 978,5 tys. opakowań
szklanych, w tym 80% stanowią opakowania ze szkła barwnego.
Ponownemu wykorzystaniu stłuczki szklanej, czyli recyklingowi
poddaje się około 13%. Mimo dużego zapotrzebowania
hut na opakowania szklane, brak konsekwentnego i systematycznego
procesu zbiórki powoduje marnotrawstwo i nawarstwianie
się odpadów szklanych. |
Rząd polski w 2002 r. stworzył nową sytuację
prawną w dziedzinie ochrony środowiska, wprowadzając
do polskiego prawa przepisy europejskie i nowelizując ustawę
o utrzymaniu porządku i czystości w gminach. Dzięki
temu rozpoczęła się akcja selektywnej zbiórki
opakowań szklanych. Najefektywniejszym sposobem było
wprowadzenie specjalnych pojemników, które gwarantowałyby
właściwą jakość surowca. Musimy wiedzieć,
że opakowania szklane, aby zostały użyte ponownie
muszą zostać uzdatnione, czyli oczyszczone z zanieczyszczeń,
jakimi są: metale, ceramika, odpady organiczne i kamienie,
czyli muszą spełniać bardzo rygorystyczne warunki
jakościowe. Dlatego też pojemniki, które wprowadzono
w wielu miastach polskich, pozwalają na sortowanie szkła
opakowaniowego na kolory, zmniejszając w ten sposób
czasochłonność i kosztowność procesu
recyklingu: białe - opakowania ze szkła bezbarwnego,
zielone - opakowania ze szkła kolorowego, brązowe -
opakowania ze szkła brązowego.
Jak się okazało, zbiórka do pojemników
jest najtańszym i najbardziej efektywnym sposobem odzysku
opakowań szklanych. Pozwala optymalizować koszty:
zużycia energii, zanieczyszczenia powietrza, odpadów
przemysłowych, daje efekt edukacyjny, obniża koszty
alternatywne sposobu zbiórki.
Możemy wyróżnić dwa podstawowe miejsca
powstawania odpadów szklanych:
- firmy przetwórcze, gdzie szkło jest odpadem produkcyjnym
- gospodarstwa domowe, gdzie szkło jest odpadem komunalnym
Selektywną zbiórką tych opakowań zajmują
się firmy recyklingowe, których w Polsce jest tylko
kilkanaście. Jak do tej pory tylko jedna z nich odzyskuje
i uzdatnia stłuczkę szklaną na skalę przemysłową.
Pozostałe są firmami wywozowymi (eksploatacyjnymi),
które dostarczają jedynie stłuczkę do punktów
jej uzdatniania. Recykling jest na pewno metodą rygorystyczną,
gdyż szkło musi zapewnić czystość surowca;
dopuszcza się następującą maksymalną
zawartość zanieczyszczeń w stłuczce uzdatnionej:
kamienie, ceramika, porcelana < 50 g/Mg, metale magnetyczne
5 g/Mg, metale niemagnetyczne 5 g/Mg, substancje organiczne
500 g/Mg, tworzywa sztuczne < 100 g/Mg, wilgotność 3%,
wielkość ziarna > 5 cm - 0 / < 0,5 cm
- max. 5%. Ponadto nie każdy rodzaj szkła nadaje się
do zbiórki: naczynia żaroodporne, kryształy,
kieliszki, szklanki, porcelana, doniczki, ceramika, lustra, żarówki,
kineskopy, szyby okienne i samochodowe nie nadają się
do recyklingu.
Musimy więc uświadomić sobie, że bez względu
na stosowaną formułę zbiórki, jej powodzenie
zależy wyłącznie od naszej aktywności i dyscypliny
oraz zaangażowania osób bezpośrednio odpowiedzialnych
za ten proces. Różnorodność metod stosowanych
przy zbiórkach powoduje, że poszczególne działania
są często oderwane i konkurencyjne. W naszym kraju
panuje przeświadczenie o niskiej efektywności zbiórki
selektywnej: mit pierwszy - to się nie opłaca, uważamy,
że koszty składowania i wywozu rosną corocznie,
a pojemniki są drogie; mit drugi - lepiej odzyskiwać
opakowania na stacji segregacji (chociaż takie stacje są
bardzo kosztowną inwestycją i w Polsce ich nie ma),
mit trzeci - zbiórka selektywna wymaga zbyt dużej
dyscypliny, mit czwarty - gminy nie mają pieniędzy
na zbiórkę selektywną (zauważmy, że gminy topią gigantyczne
środki w nowe wysypiska i pseudonowatorskie systemy utylizacji).
Tak więc weźmy się w garść, a nasze wysypiska zmniejszą swoją objętość!
opr. Anna Szczygieł
na podstawie materiałów z sesji Ekos i Stowarzyszenia
Forum Opakowań Szklanych (Mazowiecka 2/4, 00-048 Warszawa,
tel. 22/8283628, fax 22/8283628, biuro@fos.pl, www.fos.pl
|
Ziemia Chrzanowska, tak niedaleko położona od Krakowa,
warta jest niewątpliwie tego, aby ją zwiedzić.
Nie tylko zabytki i ślady kultury z przeszłości
przyciągają wzrok turystów, ale i wspaniałe
tereny, bogate we florę i faunę, doskonałe trasy
spacerowe oraz rowerowe, tereny pozwalające wypocząć
i odetchnąć od dnia codziennego nie tylko w piękne,
niedzielne popołudnie. |
Chrzanów leży w centrum tej okolicy, rozciągającej
się od Krzeszowic aż po Jaworzno i Oświęcim.
Niesłusznie kojarzony jest ze Śląskiem, ponieważ
jeszcze niedawno Chrzanów należał do województwa
katowickiego. Teraz to już z powrotem (po ponad 20-letniej
przerwie) Małopolska.
Od strony Krakowa wita nas zamek w Tenczynku, a raczej jego ruiny,
położone na tzw. Garbie Tenczyńskim. To doskonałe
miejsce do wypoczynku, dobry dojazd dla rowerzystów, można
posiedzieć przy ognisku. Ruiny są świeżo
po remoncie, dobrze zakonserwowane. Znajdujemy tutaj liczne kamienie
z odbitymi skamielinami, muszlami pradawnych żyjątek.
Po drugiej stronie regionu Zamek w Lipowcu i przepiękny
skansen z epoki średniowiecza. I tutaj warto przespacerować
się lasem na wysokie wzgórze, z którego spogląda
na nas wysoka wieża zamkowa. Tutaj już nie tylko same
ruiny chcą, aby je podziwiać. Jest i muzeum, i wieża,
na którą wychodzi każdy ciekawski turysta i nie
tylko. Stąd widać nie tylko Wisłę, ale i
Tatry (przy dobrej pogodzie). Ich szczyty, ośnieżone
niemal przez cały rok stanowią nieogarniony horyzont.
Sięgamy wzrokiem aż do Zakopanego. Podziwiamy Wisłę,
jak płynie leniwie i powoli, rozlewa się na nizinach
tworząc zakola i meandry.
Przesuwając się na zachód docieramy do zarybionych
stawów. I tu również możemy odpocząć.
Ciąg rozległych stawów nie pozwala przejść
obojętnie, nie przycupnąwszy choćby na maleńką
chwilę. Miejsce na piknik i niedzielny spacer. Opalamy się.
W samym Chrzanowie poświęcono regionowi aż dwa
muzea. W jednym z nich możemy oglądać i podziwiać
stałą wystawę o Ziemi Chrzanowskiej. Są i
okazy zwierząt, i roślin, kamienie, szkielety z prehistorycznej
osady, po której do dzisiaj pozostały jedynie nikłe
szczątki. Warto jednak je przypomnieć, aby nie uległy
unicestwieniu w naszej pamięci.
Obok muzeum park, po którym przechadzając się
wieczorem musimy uważać na wyłażące
niemalże grupkami niesforne jeże. Pięknie oświetlony
wieczorem staje się miejscem wypoczynku po trudach dnia
i tygodnia.
Nie sposób pominąć kilku zalewów. Nad
nimi gromadzą się nie tylko rybacy, ale i całe
towarzystwo z miasta i okolic, przesiadujące do późnej
nocy. Zalew "Chechło" jest na terenie Trzebini,
nieco za miastem, w kierunku Krakowa. Ogromny obszar powstał
na miejscu wyciętego lasu, który spogląda naokoło
jeziora. Można wypożyczyć sprzęt, można
się ochłodzić...
Niedaleko znajduje się "Balaton". Tak nazywa się
miejsce po starym kamieniołomie, zalane wodą z pobliskiego
źródełka. Widać tutaj ogromne ryby pływające
kilka metrów pod powierzchnią wody. Zbiornik jest
kryształowo czysty. Po jednej stronie wydzielone kąpielisko,
po drugiej nagie skały, widoczne pod wodą na niemal
dziesięć metrów. Woda jest przeraźliwie
zimna. Raj dla nurków z pobliskiego klubu. Czasami uda
się wyłowić jakieś skarby.
Puszcza Dulowska, ciągnąca się od Chrzanowa i
Trzebini aż po Zamek w Tenczynku, jest cała poprzecinana
niezliczonymi alejkami. Tutaj buszują liczne bobry, tak pracowicie
podgryzające pobliskie drzewa. Co krok ławeczki...
Na wstępie informacja odnośnie kilkudziesięciu
gatunków żyjących tutaj ptaków, łącznie
z godzinami ich porannych koncertów. Któż by
pomyślał, że już od trzeciej rano te pracowite
stworzenia chwalą się swoimi walorami głosowymi,
których my, ludzie, możemy im jedynie pozazdrościć.
Wracamy do samego Chrzanowa. Przeszliśmy już przez park,
w którym każde drzewo ma swoje własne imię.
Po polsku i po łacinie. Trudno spamiętać chociażby
część z nich. Kolejny stary kamieniołom.
Niegdyś zalany aż po brzegi. Dzisiaj teren jest osuszony
ze względu na pobliską szkołę, która
musi zapewnić bezpieczeństwo wybiegającym z
podstawówki maluchom. Doskonała trasa narciarska na
zimę. Zbocze aż samo zaprasza, aby się na nim
poślizgać, zwłaszcza po wyjściu ze szkoły.
I znowu lasy, od Chrzanowa aż po Libiąż. Po drodze
mijamy Pomnik Partyzantów. W 1944 r. zginęli tutaj
młodzi chłopcy, walcząc za swą ojczyznę.
Liczne alejki, zapraszające rowerzystów do maratonu.
Stąd można dojechać prawie pod Oświęcim.
Warto się wybrać na miłą przejażdżkę
w dobrym towarzystwie.
Nie trzeba daleko jechać, aby znaleźć się
"nad Balatonem", zaś ze zboczy, okalających
głęboki zbiornik wody, widać niemalże szczyt
wieży w Tenczynku. Nic dziwnego, że jeden dzień
na rowerze nie wystarczy, ażeby do woli zakosztować
przyjemności zaliczania kolejnych miejsc na Ziemi Chrzanowskiej,
graniczącej z Ziemią Krakowską. Pałace w Młoszowej
oraz Krzeszowicach. Miło jest spotkać sarny, przebiegające
przez ścieżki o świcie. Czasami pojedyncze dziki
nieśmiało przechadzają się pośród
drzew, nieświadome tego, że ktoś je podgląda.
Cisza... Tylko ptaki kołyszą się na gałęziach
w rytm swojego własnego śpiewu. Siadamy nad strumykiem.
Polana, szum drzew... Miejsca tak bliskie, być może
nawet najbliższe, ale niedocenione przez człowieka.
Czasami poszukujemy tylu wrażeń, a wystarczy na jedną
krótką chwilę usiąść. Tylko ptaki umieją korzystać z okolic,
w których przebywają...
Marek Niechwiej
|
Niedawno oglądałem w Bielsku-Białej wystawę
poświęconą Krakowianinowi XX wieku - profesorowi
Julianowi Aleksandrowiczowi (1908-1988). Z poświęconej
mu broszury wynika, iż profesor walczył o to,
o co Wy teraz: |
- W l. 50. i 60. uważał za konieczne oddzielenie fekaliów
od detergentów by zasilać gleby naturalnym, wolnym
od chemii nawozem. Ważne było dla niego ratowanie drzew
i lasów: Plant w Krakowie, Puszczy Niepołomickiej,
lasów w Ojcowie i k. Tarnobrzegu.
- W l. 60. postulował ograniczenie niekorzystnych dla środowiska
skutków rozwoju cywilizacyjnego; dostrzegał potrzebę
budowania oczyszczalni.
- Lata 60. i 70. to także apele o zahamowanie rozbudowy
przemysłu, który emituje gazy i pyły, co było
szczególnie ważne dla terenu Krakowa.
- Na początku l. 80. kładł nacisk na eliminowanie
z diety żywności szkodliwej dla zdrowia.
W 1983 r. profesor udzielił wywiadu krakowskiemu miesięcznikowi
"Zdanie". Czytamy w nim m.in. Niestety niemal
wszystko co wymyślił mój zespół ośmieszano,
torpedowano.
Prof. Władysław Szafer (1886-1970) na 2 lata przed śmiercią
ostrzegał: Zniszczyć świat może nie wybuch
bomby atomowej, lecz człowiek swoją nierozważną
gospodarką, niewiedzą lub beztroską.
Prof. Ludwik Tomiałojć - przewodniczący Polskiego
Komitetu Światowej Unii Ochrony Przyrody zauważa, że
od 50 lat następuje obniżanie rangi Państwowej
Rady Ochrony Przyrody.
Niszcząc lasy niszczymy siebie, podcinając gałąź,
na której siedzimy. "Raport o stanie świata"
z 1998 r. ostrzega, że niszczone są nie tylko lasy tropikalne,
ale także lasy Ameryki Północnej i Europy. Jeżeli
dalej tak pójdzie to zwierzęta, ptaki oraz lasy zobaczymy
tylko na filmach.
Każde drzewo to bogactwo i skarb! Np. majestatyczne drzewo
z Tule - meksykański cypryśnik (może osiągnąć
wysokość 110 m), liczy ponad 2 tys. lat; gdy go przycinano,
to usunięto z niego 10 t martwego drzewa. W lasach tropikalnych
żyje większość nieodkrytych dotąd gatunków.
Cisy mogą żyć przeszło 1000 lat i są
wiecznie zielone. Sadzone przez człowieka często rosną
na cmentarzach, osiągając wysokość do 10 m.
W księdze rekordów Guinnesa (1997 r.) podano,
że w kalifornijskich Górach Białych żyje
najstarsze drzewo świata - ma 4700 lat. Jest to sosna oścista
rosnąca na wysokości 3 tys. m n.p.m. w surowym klimacie
i na ubogiej glebie. Zagrożony jest fascynujący rezerwat
przyrody Pantaczal w Brazylii.
Karol Linneusz, botanik, nazwał teren Gór Stołowych
Przylądkiem Dobrej Nadziei, która to nazwa pozostała
do dzisiaj. We wspaniałej symbiozie występują
tam setki gatunków roślin, ptaków i owadów.
Niestety człowiek znów okazał się niebezpiecznym
partnerem dla przyrody.
FAO ostrzega, że obszar lasów dziewiczych kurczył
się w l. 90. o miliony hektarów rocznie. Ratowania
amazońskich lasów podjął się holenderski
agronom Johannes van Leeuwen od kilkunastu lat współpracujący
z rolnikami z dorzecza Amazonki. Propagowane przez niego ekologiczne
uprawy zakładają wykorzystywanie różnorodnych
gatunków i odmian drzew, dzięki czemu wzrastają
dochody rolników oferujących urozmaicony asortyment
owoców, a zagospodarowany przez nich teren przypomina
naturalny las.
Odradzanie się lasów to wieloletni proces, ale przykład
Parku Natury Cabareno w hiszpańskim regionie Kantabria
pokazuje, że nawet na bazie księżycowego krajobrazu
można stworzyć rajski ogród. Na terenie eksploatowanym
przez wieki w poszukiwaniu rudy żelaza zasadzono tysiące
drzew, odtworzono górną warstwę gleby, wyrwy
przekształcono w urocze jeziorka, z dawnych torów
kolejowych zrobiono chodniki i sprowadzono kilkanaście gatunków
zwierząt, które w przeciągu zaledwie kilku lat
wspaniale się tam zadomowiły. Odwiedza go 600 tys.
gości rocznie, nazywając to miejsce przedsmakiem raju.
Dużym zagrożeniem jest też spadająca w zastraszającym
tempie liczba uprawianych przez ludzi gatunków owoców
i warzyw. Na Sri Lance ryż występował w 2 tys.
odmian, teraz pozostało ich tylko 5. Ludzie są atakowani
przez coraz więcej chorób, nasza odporność
stale maleje, a 25% lekarstw jest produkowana z roślin,
z których części grozi wyginięcie. Jane
Goodall, działaczka na rzecz ochrony środowiska, odpowiedzialnością
za tempo niszczenia gatunków obarcza człowieka.
Zawód rolnika cieszy się coraz mniejszym zainteresowaniem
wśród młodych ludzi. W niektórych rejonach
liczba osób utrzymujących się z roli spadła
nawet o przeszło 80%. W USA jest obecnie więcej więźniów
niż farmerów.
Nie zapominajmy też o zagrożonych wyginięciem
gatunkach zwierząt. Zła sława rekina ludojada sprawiła,
że grozi mu wyginięcie. Tymczasem rekiny wyszukują
w morzach to, co wątłe, chore, dogorywające i martwe,
dlatego zdrowe populacje rekinów to zdrowe i czyste oceany.
Również wilki i kojoty są zagrożone, gdyż
napadając na stada owiec, same stają się ofiarami
ludzi. W USA hodowcy owiec rozwiązali ten problem nie zabijając
kojotów lecz sprowadzając z Ameryki Południowej
lamy by strzegły stad. Metoda ta okazała się niezwykle
skuteczna. Owiec mogą pilnować również
psy pasterskie, a nawet osły - warto pomyśleć
nad innymi rozwiązaniami by nie wybijać wilków.
Właściciele gruntów często narzekają,
że działania bobrów powodują szkody materialne.
Tymczasem naukowcy wskazują, że budowane przez bobry
tamy gromadzą i oczyszczają wodę oraz zapewniają
dogodne warunki życia wielu gatunkom, a tworzone przez nie
jeziorka łagodzą skutki suszy.
Na krawędzi zagłady znajdują się również
goryle, orangutany, duża i mała panda, tygrysy i żurawie
mandżurskie. Człowiek jest także winien walki o
przetrwanie żurawi koroniastych - jednych z najpiękniejszych
ptaków na świecie i zarazem zapalonych tancerzy. Mogłoby
się zdawać, że znamy już wszystkie zwierzęta,
tymczasem badacze odkryli w Wietnamie w ostatnich latach wiele
nowych zwierząt, m.in. 20 gatunków żab i nosorożca
wietnamskiego. Warto to badać, póki jest jeszcze co badać.
Kazimierz Herok
ul. T. Sixta 8/3
43-300 Bielsko-Biała
Bielsko-Biała, 5.3.2002
opr. Agata P.
|