ZB 10(178), październik 2002
ISSN 1231-2126, [zb.eco.pl/zb]
Wegetarianizm
 

Prorok

"To jest Moje Słowo Alfa i Omaega. Ewangelia Jezusa Objawienie Chrystusowe jakie znają już prawdziwi chrześcijanie na całym świecie" na s. 104 podaje:

Życie jest świadomością
Cała przyroda, zwierzęta
rośliny i kamienie
są ogrodem Boga,
Jego dziełem stworzenia.

Dlatego nie musimy chodzić do świątyń z kamienia i miejsc zwanych świętymi. Cała Ziemia i wszystko co na niej istnieje jest święte, stworzone przez Boga. Dlatego całej przyrodzie, Ziemi, całemu stworzeniu należy się od człowieka szacunek, zrozumienie, opieka. "Czyńcie sobie Ziemię poddaną" oznaczało w owym czasie, kiedy Bóg darował ją w posiadanie człowieka, troszczenie się o Nią i Jej dzieci. To, co człowiek uczynił z Ziemią, a szczególnie co czyni obecnie z zwierzętami, swymi młodszymi braćmi, jest zgrozą wołającą o pomstę do nieba.

Dlatego Bóg lituje się nad zwierzętami i przyjmuje do siebie wiele ich gatunków w ilości kilku co godzinę, gdyż nie mają warunków do życia razem z nami. Dlatego cofnął człowiekowi prawo opieki i kierowania Ziemią. Oznacza to, że za wszystko, co odtąd człowiek uczyni sprzecznego z prawem Ziemi, poniesiemy karę i odczujemy tego skutek w terminie najkrótszym z możliwych. Oznacza to, że lawinowo wzrośnie ilość katastrof na Ziemi, która pochłonie winnych.

Pragnę poinformować, że ostatnio w Niemczech w publikacji pod nazwą "Prorok" nr 15, znajdujemy tematykę gehenny zwierząt na planecie Ziemia. Egzemplarz ten przetłumaczono na polski i w ilości kilku tysięcy jeszcze w tym roku powinien znaleźć się w kolportażu. Objętość broszury wyniesie 140 s., co czyni ją znacznie kosztowną. "Prorok" przeznaczony jest do bezpłatnego obdarowania tych wszystkich, którzy w sercu czują los naszych młodszych braci i chcieliby im w każdy możliwy sposób przyjść z pomocą, spełniając jednocześnie wielkie pragnienie Ducha Chrystusa, który dwa tysiące lat temu inkarnował się na naszej planecie, nie w pałacach bogaczy, ale w grocie stajni, wśród naszych najmłodszych braci, symbolicznie podnosząc ich do rangi człowieka. To, że naukę Chrystusa z czasem zmanipulowano, a mięso trupów zwierząt kropi się święconą wodą dowodzi, że faryzeusze nadal przedkładają pogańskie tradycje ponad Boskie Prawo miłości. Podaję niżej adresy wysyłki omawianej broszury "Prorok" nr 15:

Życie Uniwersalne, skr. 550,
58-506 Jelenia Góra 8

Życie Uniwersalne, skr. 21,
73-100 Stargard Szczec.

Życie Uniwersalne, skr. 22,
00-952 Warszawa 40

E.U. skr. 25, 78-500 Drawsko

Jednocześnie oferujemy "Proroka" nr 16, informującego o dalekosiężnych skutkach zarazy BSE, którego wyślemy każdemu, kto prześle znaczek wartości 2 zł za opłatę przesyłki.

Bliższe informacje osiągalne pod adresem:

Eugeniusz Uzar
skr. 25, 78-500 Drawsko
tel. 0-94/3634608

Baronowie globalu

Jestem zdania, że cokolwiek teraz zrobimy nie unikniemy mimo wszystko kryzysu, jaki nas czeka, a który sami na siebie sprowadzamy pracowicie od kilku pokoleń. Nie sądzę jednak, że kierując się tym przeświadczeniem mogę sobie teraz pozwolić na dokładanie swojej własnej cegiełki do pomnika zniszczenia. Jesteśmy jeszcze w stanie uchronić się od najgorszego, ochraniając przy okazji (a to jakby nie było jest jednak najważniejsze), zasoby naturalne, przez które należy rozumieć nie tylko ropę, gaz i węgiel, ale całokształt środowiska, w którym żyjemy. Największym naszym skarbem jest możliwość przeżycia. Przyszłe pokolenia swoimi warunkami życia wystawią nam rachunek sumienia. To czego oni doświadczą będzie naszą winą, albo zasługą. W przyszłych wcieleniach poznamy prawdziwy smak bezmyślności. Koniecznością stanie się dbanie o środowisko naturalne już nie dlatego, że kiedyś coś złego może się stać, ale dlatego, że źle się dzieje. Dzisiaj pozwala nam się łykać całymi łykami cykutę z ładnie pomalowanej szklanki, a do ucha nam się szepcze, że pewnie kiedyś będzie to szkodliwe, ale cykuta tak ładnie smakuje...

Nigdy nie wyzwolimy się z niewoli pragnień, jeśli pozwalamy manipulować sobą za pośrednictwem reklamy. Nasze szczęście zostało uzależnione od tego, czy uda nam się oddać swoje pieniądze za środki rakotwórcze i składniki identyczne z naturalnymi. Będziemy radośni, jeśli uda nam się zignorować ogrom cierpienia, jaki dzieje się tuż za dekoracją, jaka stoi nam przed oczami. Trzeba tylko szerzej otworzyć oczy, chociaż to boli, kiedy podnosimy wzrok i tracimy z pola widzenia kochany telewizor. Kultura konsumpcji nie ogranicza się do korzystania z łatwo dostępnych tylko dla Europy i Stanów Zjednoczonych dóbr, ale na konsumowaniu w skali po prostu przerażającej wszystkiego, co przygotowała dla nas ta planeta przez całe miliony lat przypadkowych zdarzeń i procesów.

Pojedźmy lepiej na dyskotekę naszym cudownym samochodem, nie dlatego, że jest to nam potrzebne, ale dlatego, że dzięki temu damy zarobić ludziom, którzy mieli szczęście urodzić się na złożach ropy naftowej. Pijcie coca colę i piwo z prawdziwych składników chemicznych, nie dlatego, że czujecie pragnienie, które zgasiłaby zwykła woda, ale dlatego, że dzisiejszy model spędzania czasu z przyjaciółmi nie przewiduje braku napoju. Oddawajcie swoje pieniądze ludziom, którzy żyją w swoich azylach dla bogatych ludzi. Dla ludzi, którzy nigdy nie dowiedzą się o waszym istnieniu, jesteście klientem, a to znaczy dla nich tyle, co rozgnieciona, niepotrzebna mucha.

Ogromne koncerny, pozwalające sobie w pogoni za zyskiem na niszczenie lasów, społeczeństw i naszej przyszłości, nigdy nie naprawią swoich błędów. Dla nas, zwykłych ludzi, właściciele tych molochów są anonimowi, żyją w swoim prywatnym świecie, nie wiedzą nawet jak wygląda prawdziwe życie. Mają ludzi od tego, żeby ich majątek pomnażał się, aby ich firmy rosły w siłę, a garstce drapieżników na szczycie drabiny ekonomicznej żyło się dostatniej. Mają ludzi, którzy całe swoje życie spędzają na wymyślaniu sposobów na wmówienie nam, że należy ich pracodawcy oddać pieniądze. Oddać je bezzwłocznie, natychmiast. Produkt, który nam przy tym wciskają, jest tylko pretekstem. Nam nic po nim nie pozostanie, kiedy już go skonsumujemy, im pozostaną nasze pieniądze. Właściwie, to mogliby sobie odpuścić produkowanie czegokolwiek, oszczędziłoby to wielu problemów, które dzięki ich ekonomii czekają nas w przyszłości. Proponuję uprościć proces pozbywania się forsy. Niech w każdym mieście, na każdym rynku, rogu ulicy, placu zabaw stanie skarbonka z napisem na jaką firmę wrzucamy pieniążki. Logo firmy uśmiechałoby się do nas zalotnie po wrzuceniu żądanej kwoty. Odpowiedni człowiek przychodziłby raz na tydzień i wyjmował kasę oraz wypełnione, promocyjne kupony. Efekt dla klienta ten sam, dla kapitalisty tak samo, a ile mniej przyrody zniszczonej! Niestety masy ludzi nie chcą wiedzieć, że tracą bezsensownie swoje pieniądze. Oni chcą tracić czas na głupie, kapitalistyczne rozrywki, chcą kupować.

Skoro jesteś konsumentem, to znaczy, że jesteś lepszy. Nie konsumują biedni i na dorobku. Łatwo jest żyć na kredyt, trudno będzie płacić rachunek, który wystawia nam już przyroda. Cała wina leży w naszej przeszłości. Bardzo dalekiej przeszłości plemiennej wg zasad, której żyjemy do dzisiaj. Tyle, że nieświadomie. Plemienna arystokracja nie musi pracować, walczyć o jedzenie, szukać schronienia. Ma swoich niewolników od tego. Żeby niewolnicy nie buntowali się i chcieli z pełnym poświęceniem pracować na swoich właścicieli, należy dać im jeść i spać. Należy im wmówić, że nie poradzą sobie poza plemieniem. Dzisiaj niewolnicy dostają pieniądze, bez których wypadną poza obręb plemienia na głód, choroby i pewną śmierć. Nie wolno dać tyle pieniędzy, żeby niewolnik poczuł się samodzielny. Może nocą uciec. Jeśli niewolnik jest za bardzo samodzielny umysłowo, należy wszczepić mu religię, która jasno i klarownie wytłumaczy mu, że należy do elitarnego plemienia. Tylko to plemię da mu szczęście, tylko w nim stanie się sobą. Jedyne co musi oddać swojemu właścicielowi, to czas, umiejętności, umysł.

Słowo starszyzny plemiennej jest święte, niepodważalne. Znają oni prawdy niedostępne zwykłemu członkowi plemienia. Zwykli ludzie mają tylko wykonywać polecenia najlepiej jak potrafią. Karą jest wykluczenie, wystawienie poza nawias. Właściciele plemion nie mają czasu na życie prywatne, wszystko co robią, robią z myślą o dobru własnej firmy, aby rozwijała się, niszczyła konkurencyjne plemiona, prowadzą wielką grę, ale co się dziwić, to właśnie oni są lepsi. Mniejsza z tym, że w każdej grze poświęca się pionki. Kochany pionku ufaj swoim wodzom, może kiedyś będziesz mógł odpocząć, jeśli pozostanie ci siły, jeśli nie legniesz na ołtarzu plemienia z przepracowania. Drogi pionku wiedz, że jeśli naprawdę będziesz miał szczęście, to uda ci się daleko zajść w plemiennej hierarchii. Będziesz mógł patrzeć z góry na bliskich sobie kiedyś przyjaciół. Wiem, kochany konsumencie z jakim żalem poddajesz się konieczności wybierania pomiędzy KFC, a McDonaldem. Doskonale zdaję sobie sprawę, że to boli patrzeć jak tankując na Shellu doskonałą, najlepszą benzynę, jaką stworzyło to plemię, nie potrzebujesz dzisiaj niestety płynu do spryskiwaczy, który samym swoim zapachem doprowadza do ekstazy. Rozumiem twoje szczęście, które malowało się na twojej twarzy, kiedy odkryłeś, że możesz wymieszać i pić z jednej szklanki coca-colę i pepsi-colę. Wiem, że stałeś się wreszcie sobą, bo w markowych butach, w markowej restauracji popijasz głupio nazwaną pizzę napojem gazowanym. Twój telefon komórkowy mówi ci, jeszcze człowieku, że jeszcze nie jest twoją smyczą, tylko ułatwieniem. I właśnie bardzo się cieszę, że siedząc przed telewizorem oglądasz kolejną edycję podróbki prawdziwego życia. Wiem, że nie martwisz się, że przez kilka godzin zapełnionych fascynującą obserwacją jedzących ludzi, śpiewających ludzi, ludzi rozmawiających o niczym, przestaniesz orientować się, co nowego. W przerwie na reklamę zostaniesz dokładnie poinstruowany co kupić, co jeść, gdzie jeść, jak wyglądać, jak do tego wyglądu łatwo dojść, na co patrzeć, co to jest szczęście.

Teraz dobra wiadomość: szczęście można kupić! To takie łatwe, idziesz do sklepu i od progu wołasz pełen udręczonego pragnienia "Poproszę dwie, nie! Siedemnaście sztuk szczęścia! Jak to którego? Tego, które jest tak ładnie, kusząco zapakowane. Tak, właśnie tego pragnę!". Jestem sobą, bo jestem modny. Jestem, bo został przydzielony mi numerek, bo wiem w jakich granicach mam się poruszać, bo wiem, że łatwo jest być zadowolonym z byle czego. Jestem sobą, kiedy wiem, kto śpiewa i co i jak, kiedy orientuję się w tym na jakiej płycie i dlaczego warto. Jestem bo łatwo kupuję opinię o produkcie. Produkt jest łatwo dostępny, jest na chwilę, ale ja też. Co z tego? Kto powiedział, że jak będę jako jednostka kupować jednorazowe opakowania to stanie się coś złego, że zjem znaczącą ilość martwych zwierząt, że ich śmierć coś znaczy? Kto ma czelność wmawiać mi, że bezkrytycznie przyjmuję, co na tacy podaje mi reklama? Czy ci ludzie nie widzą, jak dogłębnie, uparcie i dociekliwie sprawdzam, czy ta coca-cola jest nadal smaczna, jak stawiam sprzedawcę w krzyżowy ogień pytań, zanim nie wyduszę z niego ponad wszelką wątpliwość, że te buty mają prawdziwą naklejkę adiddasa? No i, co z tego, że nie wiem, jaką powierzchnię lasów dziennie wypala się pod jednoroczne, wyniszczające glebę uprawy i hodowle? Przecież nikt mi nie wmówi, że ta odrobina mniej zniszczonych drzew, zabitych odrobinę później gatunków zwierząt i roślin jest warta rezygnacji z mojego prywatnego poczucia spełnienia, który i tak trwa krócej niż będzie trwało cierpienie moich dzieci w przyszłości?

Nie przeszkadza pionkom dzisiaj, że w następnych wcieleniach przyjdzie im zapłacić za zatruwanie środowiska. Nie przeszkadza konsumentom, że kiedy wstaną od stołu, pozostawią po sobie pustynię. Spójrzcie na "Diunę" Franka Herberta. Wczytajcie się w wiele dokładnych opisów ubrania, które oszczędza wodę. Ubranie odzyskujące wodę z potu i odchodów będzie czymś, co na pewno nam się w przyszłości przyda. W przyszłych wcieleniach będziemy mało płakać, żeby nie wyciekało z nas życie, będziemy poruszać się powoli po piasku nocą, żeby nie pocić się za mocno. Będziemy dzielić się każdą kroplą wody. Woda znaczy tyle, co życie. Znaczy nawet więcej, bo woda bez życia może istnieć, ale nasze życie bez wody nie. Woda stanie się własnością społeczną, ponieważ nie stać nas będzie na grzebanie jej w grobie. Grzebać będziemy odpowiednio wysuszone zwłoki dopiero wtedy, gdy zmarli oddadzą ostatnią kroplę wody, którą dało im łaskawie społeczeństwo.

Będziemy modlić się o czyste powietrze i to nie dlatego, że nie będziemy zmywać z siebie swojego potu. Nie będzie wystarczająco dużo drzew, które mogłyby je oczyszczać. Będziemy zastanawiać się jak pozbyć się z powietrza związków chemicznych, które nie są przyjmowane przez roślinność, a które równocześnie będą uniemożliwiać odtworzenie drzewostanu. Tam gdzie to będzie możliwe, pod ostrą ochroną będą rosły plony genetycznie zdolne do wyżywienia zbyt małej ilości ludzi, ale będą jedyną nadzieją dla następnych pokoleń. Będą chronione przed ludźmi, którzy z głodu będą napadać na te plantacje i na innych, dorodnych i dojrzałych do zjedzenia ludzi. Będą chronione przed pleniącymi się konkurencyjnie w tych samych, nielicznych nadających się do rolnictwa miejscach pomyłkami genetycznymi. Pomyłkami, które miały być dla nas wybawieniem, a które będą dla nas trucizną.

Nie łudźmy się, że szczątkowa cywilizacja zapewni nam wtedy telewizję, wycieczki na Cypr, lodówki pełne napojów chłodzących. Nie łudźmy się, że klimatyzowane pomieszczenia hipermarketów dadzą nam wytchnienie przed efektem cieplarnianym. W przyszłych wcieleniach będziemy pytać się za co nas to spotkało. Będziemy złorzeczyć na własne poprzednie czyny i w kółko powtarzać, że na naszym miejscu postąpilibyśmy inaczej. Mądrzej. Nie będzie opieki medycznej, nie będzie zakładów pracy. Walutą będzie woda, dostęp do wody będzie przywilejem. Za karę będzie on ograniczony. Władza będzie dzielić sprawiedliwie na siebie i pozostałych, całe armie będą walczyć o dostęp do brzegu morza, którego wodę będzie można odsolić i wypić.

Nie będzie już więcej dylematu: mieć, czy być? Lewica, czy prawica? Na dyskotekę, czy do knajpy? Złotówka silniejsza, czy słabsza? Karać przestępców ponad miarę, czy silić się na resocjalizację i zapobieganie sytuacjom kryminogennym? Gdzie będą wtedy potomkowie dzisiejszych baronów globalizacji? Będą pławić się w luksusach, bo ich przodków było stać na to, żeby zapewnić im i sobie azyl zawczasu. Będą cieszyć się swoim bogactwem i trwonieniem go. Przecież rozrzutność to podstawowe prawo bogacza. Będą to jedyni ludzie, których stać będzie na kąpiel, produkcję piwa dla siebie i dobrze usytuowanych przyjaciół. Będą mieli własne, prywatne plantacje żywności strzeżone wyjątkowo dobrze, przez wyjątkowo odżywioną, prywatną armię. Będzie wtedy ten sam rozdźwięk pomiędzy posiadaczami, a zwykłymi ludźmi jaki mamy dzisiaj. Jedni ludzie mają więcej niż potrafią zjeść przez całe swoje życie, a w każdej minucie ich życia, czy jedzą, czy śpią ich majątek pomnaża się kosztem rzeszy ubogich. Pozostała hołota musi zastanawiać się, co będzie jeść następnego dnia z zazdrością patrząc na społeczeństwa zachodu, na ludzi mijających ich na ulicy. Niestety, ale będziemy musieli odcierpieć dziesięciolecia rabunkowej ekonomii, żerowania na przyrodzie.

Nie jest łatwo nie jeść mięsa w Polsce. Nie dzisiaj. Jest za dużo ludzi, którzy z własnych, pokrętnych powodów nie chcą zrozumieć, dlaczego nie wolno go spożywać. Otaczają nas i patrzą na nas jak na curiozum. W najlepszym przypadku tolerują nas i poddają próbie. W najgorszym napadają na nas przy każdej możliwej okazji próbując zmusić do zjedzenia mięsa. Człowiek, który odmawia zatrucia swojego organizmu produktami zwierzęcymi równocześnie wyłącza się z wielu aspektów globalizacji. Nie ze wszystkich, ale to chyba już jest niemożliwe. Nie staje się przyczyną dla której niszczy się lasy, nie staje się odbiorcą chorego, rzekomo estetycznego opakowania. Nie zmusza swoimi potrzebami tysięcy zwierząt do stania w boksach i nie dla niego tuczone są gęsi, kury, indyki... Nie bawi się śmiercią milionów istnień, nie szuka zaspokojenia w atawistycznym wbijaniu zębów w trupa. Nie zatruwa i nie obciąża swojego cennego organizmu mięsem zalegającym przez długi, za długi czas w jelicie cienkim.

Nie żyje dlatego, że zmusił do śmierci inne czujące istoty. Każdemu zwierzęciu, które poszło na rzeź powinno robić się zdjęcia dokumentujące całą drogę jego ciała od momentu wejścia na teren mordowni, aż do zapakowania ostatniego skrawka jego świętego ciała do ładnego pudełka. Opakowanie powinno być oklejone zdjęciami, swoistym komiksem, żeby każdy mięsożerca doskonale wiedział co je i jak to do niego trafiło. Nie wolno pozwalać na oszukiwanie, nazywajmy rzeczy po imieniu. Zabijanie to zabijanie, ekspansja ogromnych koncernów na jakikolwiek rynek przyciąga w zastraszającym tempie zgon naszej cywilizacji. Przyszłe pokolenia nigdy nam nie wybaczą, że samolubnie zużyliśmy wszystko, co dostaliśmy do dyspozycji. Gdyby przyroda mogła nam powiedzieć, co jej czynimy, świat byłby pełen samobójców. Zresztą, i tak jest.

Nawet gdyby naukowcy udowodnili, że buddyzm nie ma racji bytu, że nie istnieje reinkarnacja, że wszystko, co odczuwam podczas medytacji jest tylko złudzeniem wywołanym zmienioną pracą hormonalną mózgu, że zwierzęta nie są w stanie odczuwać bólu i cierpienia, gdyby naukowcy udowodnili wszystko to, w co chcą wierzyć mięsożercy - nie pozwoliłbym sobie na morderstwo. Nieprzytomni też nie czują bólu i cierpienia, a jakoś nie zabijamy ich.

Paweł Juszczyk
pjuszczyk@wp.pl

Połączeni na śmierć czy życie?

Dzisiaj nieomal każdy już zdaje sobie sprawę z tego, że człowiek źle obchodzi się z planetą, którą zamieszkuje. Zaśmieca ją, truje, wyrąbuje, pali, ograbia, zabija, gwałci prawa życia i dostosowuje przyrodę do swoich iluzorycznych wyobrażeń i nienasyconych potrzeb. Zapomina, że Ziemia jest żywą istotą, stworzoną przez Boga, matką - karmicielką, która podobnie jak człowiek żyje, oddycha, ma swoje biosystemy, swój "krwioobieg" i też podobnie jak człowiek czuje, cierpi, choruje, zmaga się i w konsekwencji otrząsa. To co dokonuje się wbrew prawom życia, narusza kosmiczny, boski ład i porządek.

Człowiek przez swoją bezmyślną, rabunkową działalność rozregulował jej naturalne mechanizmy i dziś poradzić sobie z tym już nie może. Co dzień wymierają na Ziemi gatunki roślin i zwierząt, ponieważ człowiek przestał rozumieć i odczuwać przyrodę, zaczął natomiast imać się barbarzyńskich sposobów wymuszania na niej swojej woli i przywracania w niej na siłę tzw. równowagi, choć w nim samym tej równowagi nie ma. Wymownym tego przykładem jest choćby myślistwo.

Do atawistycznych ciągot człowieka-łowcy dorobiona została ideologia "dobroczyńcy", który rzekomo w trosce o życie - musi zabijać życie. Ale przez lufy strzelb, tak samo jak przez lufy karabinów lub armat, niczego nie da się załatwić. To bardzo krótkowzroczne myślenie, że przez odstrzał przywróci się zachwianą równowagę ekologiczną.

Dopóki się w ten sposób w naturę ingeruje, dopóty ona sama nie jest w stanie wyregulować się. Ziemi należy przede wszystkim dać odpoczynek i odetchnienie, pozwolić aby mogła sama zaleczyć swoje rany i zregenerować się. Człowiek powinien jej w tym nie przeszkadzać, lecz uwierzyć w jej wrodzoną, daną od Stwórcy siłę i mądrość. Wtedy jest szansa na to, że jej naturalne samoregulatory zadziałają i że człowiek znów dozna jej bogactwa i żyzności. Tak już dzieje się w pewnych miejscach na ziemi, gdzie ludzie to zrozumieli i zaczęli żyć dla przyrody i zwierząt, a nie ich kosztem.

Ziemia w swojej istocie jest bowiem ludziom bardzo przyjazna i jak każda ludzka matka pragnie, aby jej dzieci były zdrowe i syte. Ale gdy te dzieci coraz bardziej, bez opamiętania, zatruwają ją, niszczą i ryją jej ciało, rozrywają jej atmosferę, zanieczyszczają morza i rzeki, bombardują i bezczeszczą jej życie - wtedy mówi NIE i zaczyna otrząsać się. Zrzucając z siebie jarzmo człowieka, wyrzuca na wierzch - w postaci katastrof i kataklizmów huraganów, powodzi i trzęsień ziemi - nagromadzoną przez pokolenia negatywną energię ludzkiej zachłanności i agresji. Takie są naturalne prawa, że żadna energia nie ginie, tylko odkłada się, kumuluje aż do momentu, kiedy w bardziej widzialny sposób zamanifestuje to, czego człowiek po prostu zobaczyć nie chce. Nie można bowiem w nieskończoność wyrządzać zła i nie ponosić konsekwencji.

Dopóki będziemy nękać przyrodę i zwierzęta, dopóty sami będziemy nękani i zostaniemy potraktowani tak, jak sami traktowaliśmy życie innych. Zabijanie zwierząt oznacza więc śmierć dla człowieka. Życie jest bowiem niepodzielną całością i jednością. Zwierzęta i ludzie noszą w sobie to samo boskie tchnienie i ziemia jest tak samo dla nich jak i dla nas ojczyzną. Nie szukajmy więc usprawiedliwień, by je zabijać nawet gdy bywają groźne i czynią nam szkody. To my zabraliśmy im życiową przestrzeń a wraz z nią wiele z tego, co im do przetrwania niezbędne. Zajęci głównie sobą przestaliśmy rozumieć zwierzęta i wczuwać się w ich naturalne potrzeby. Jeżeli nauczymy się znowu dzielić z nimi choćby małą częścią naszych plonów i zwracać im to, co bezprawnie zagarnęliśmy, to z czasem przestaną być dla nas tylko szkodnikami i odpłacą nam za to swoją przyjaźnią i wiernością, tak jak to czynią zwierzęta udomowione. Czy naprawdę nic nam nie mówi to, że zwierzęta polne i leśne uciekają przed nami? Ile krzywd wcześniej musieliśmy im wyrządzić, aby takie były ich reakcje.

Zwierzęta potrzebują czasu i prawdziwej, a nie udawanej troski, potrzebują naszej uwagi, cierpliwości i miłości, naszych dobrowolnie przyjętych wyrzeczeń, a nie tego, żeby wciąż robić z nich tylko "kozły ofiarne" - wtedy ich mechanizmy obronne zaczną się zmieniać.

Nie usprawiedliwiajmy naszych zbrodni wobec zwierząt tym, że to sam pan Bóg stworzył taki świat, w którym jedne formy istnienia muszą być pożerane przez inne. To nie Bóg, który jest miłością, harmonią, pokojem stworzył taki bezsensowny świat. To się zaczęło z chwilą oddzielenia i upadku, w niezmiernie długim procesie przemiany tego, co świetliste w grubomaterialne i najbardziej wykrystalizowało się w świadomości i zachowaniu człowieka. Dlatego właśnie człowiek jest za to odpowiedzialny i sam musi to wszystko na powrót "odkręcić". Wszystkie będące w nim programy egoizmu, samolubstwa, strachu i agresji, którymi przez tysiące lat promieniował na zwierzęta, musi teraz sam w sobie rozpoznać i zmienić - a także zadośćuczynić - nie czekając na żaden cud z nieba. Wtedy i zwierzęta, nawet te najdziksze, powoli będą stawać się ufne i łagodne. Bo czyż nie jest objawione, że "lew będzie leżał znów obok baranka"?

Dlaczego więc to, co było najważniejszym posłaniem - celem i zadaniem chrześcijaństwa - zbudowanie prawdziwego królestwa pokoju - stało się utopią i zostało włożone między bajki, a zbrodnia, udręka, niewola zgotowana istotom słabszym i bezbronnym pozostała normą i codzienną praktyką - moralnie usankcjonowanym prawem. Nawet dla tych, którzy uważają się za humanistów lub gorliwych katolików, hodowanie zwierząt na rzeź, zjadanie ich czy uprawianie myślistwa jest czymś naturalnym i oczywistym.

Jak długo potrwa jeszcze ten ogromny w skali mord, ubój, odstrzał, maltretowanie zwierząt dla nauki? Jak długo jeszcze zwierzęta pozostawać będą w ustroju niewolniczym - urzeczowione, uprzedmiotowione, pozbawione często elementarnych praw do życia, rozwoju, wolności, przestrzeni? Jak długo będą one dla nas tylko statystycznym pogłowiem, a nie żywymi czującymi jak my istotami, naszymi młodszymi braćmi w stworzeniu? Dlaczego zabijaniu zwierząt towarzyszy często sadystyczna bezmyślność lub przyjemność jak na przykład u myśliwych, którzy rzekomo zwierzęta znają i kochają. Wyraża się to m.in. w tym, że najpierw zwierzęta są przez nich odpowiednio wabione, a gdy te ufnie podchodzą strzela się do nich z ambony lub urządza się na nie mordercze nagonki, podczas których zziajane, zgonione, zaszczute, osaczone, przerażone i już na wpół żywe, dobijane są bez żenady - czyżby jeszcze mało nam było własnych doświadczeń z wojny i obozów koncentracyjnych, skoro nie wykształciła się w nas elementarna wrażliwość? Wiele zwierząt zranionych, z rozerwanymi wnętrznościami, dogorywa jeszcze potem przez wiele dni w straszliwych męczarniach, podczas gdy panowie myśliwi podziwiają swoje trofea i urządzają "wielkie żarcie" i to na dodatek w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. rysunek

Borykamy się z terroryzmem w naszych międzyludzkich stosunkach, a czy wobec zwierząt sami nie jesteśmy terrorystami? Co człowiek czyni swoim współbraciom i współstworzeniom, czyni sam sobie. Myślistwo nie jest - jak się z pozoru wydaje - czymś lepszym w porównaniu z kłusownictwem czy np. z gangsterstwem. Natura tych zjawisk jest bardzo podobna i cechuje ją ta sama chęć panoszenia się, ta sama niewrażliwość, brak wiedzy czy raczej wyobraźni, jeżeli chodzi o skutki własnych poczynań.

Myślistwo to w gruncie rzeczy jeden z najohydniejszych procederów uprawianych do dziś przez człowieka i to uprawianych w aureoli ludzkiego i "boskiego" prawa. Bo przecież Kościół ten proceder nie tylko akceptuje, ale i błogosławi np. w święto patrona myśliwych - św. Huberta.

Czy wiemy, że przed wizytą papieża w Sofii zrobiono tzw. czystkę i wybito 60 tys. bezpańskich psów? Takie jest oblicze chrześcijańskiego miłosierdzia. Nasuwa się więc kolejne pytanie: czy te milionowe tłumy gromadzące się przed obliczem najwyższego moralnego autorytetu tak naprawdę są świadome tego, że na ich własne zbawienie składa się też zbawienie od męki życia i umierania podległych im istot, i że zbawiony może być tylko ten człowiek, który sam najpierw stanie się wybawcą dla innych stworzeń, bo czy jest sprawiedliwe, aby pragnąć zbawienia tylko dla siebie a inne istoty pozostawiać w uciemiężeniu?

Na szczęście nie wszyscy tak opatrznie pojmują rolę człowieka-pana, któremu wszystko wolno i wszystko się należy. Wiele ludzkich sumień porusza się już i w wielu sercach rodzi się potrzeba prawdziwej łączności z życiem, w różnych jego formach i przejawach. Powstają organizacje i stowarzyszenia, które sprawują opiekę lub walczą o prawa dla zwierząt, organizują różne akcje na rzecz obrony tych, którzy milczą i o swoich cierpieniach mówić nie umieją. Jest więc nadzieja, że coraz więcej ludzi pojmie ten podstawowy nakaz moralny naszych czasów i że zaczniemy wreszcie żyć dla życia, a nie dla śmierci.

Janina Pominkiewicz

rys. Łukasz K.
http://www.rysunkizapraszam.glt.pl



 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]