Strona główna 


ZB nr 12(18)/90, grudzień '1990


 Skażeni psychotoksynami

ksiazkaSŁOŃCE OŚWIĘCIMIA (trzecia kontynuacja)

Koszula bliższa ciału, więc... zostawiam problemy Kędzierzyna i wracam do rodzinnego grodu. Dzieją się tu bowiem niezwykle "ciekawe" rzeczy.

KALENDARIUM KONFLIKTU c.d.

5 października.

W tym dniu odbywa się otwarta (?) sesja Rady Miejskiej. Porządek obrad przewiduje informację nt. wyjazdu radnych i przedstawicieli ZChO do Tychów na sesję tamtejszej rady, celem przeprowadzenia agitacji prorafineryjnej. (Z fatalnym skutkiem - Tychy zaprotestowały przeciw planom lobby petrochemicznego.) Na początku obrad przewodniczący Julian Foksa lojalnie uprzedza osoby postronne (czyli zielonych), że punkt dotyczący sprawozdania z wyjazdu do Tychów będzie... zamknięty. Po proteście radnego Andrzeja Krawczyńskiego rada większością głosów potwierdza decyzję przewodniczącego. Zieloni wychodzą...

9 paĽdziernika.

Sekretarz Urzędu Miejskiego "zaprasza" mnie telefonicznie na rozmowę z prezydentem miasta i przewodniczącym RM. Prezydent, kolega szkolny, Darek Dulnik wręcza mi pismo w którym informuje mnie, że "...zawiadomienie o planowanej manifestacji Federacji Zielonych i Stowarzyszenia Ekologicznego "Zielony Oświęcim" nastąpiło z naruszeniem przepisów ustawy (...) 'Prawo o zgromadzeniach'." Propozycja uzupełnienia brakujących informacji zostaje odrzucona - "prezydent nie może tolerować łamania prawa". I rzeczywiście, jak stwierdza ustawa w art. 2 "Wolność zgromadzania się podlega jedynie ograniczeniom (...) niezbędnym do ochrony bezpieczeństwa państwowego lub porządku publicznego oraz ochrony zdrowia lub moralności publicznej..." i dalej w art. 8 "Organ gminy zakazuje zgromadzenia publicznego, jeżeli: (...) odbycie zgromadzenia może zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach."

10 paĽdziernika.

Na początku wiecu czytam pismo od prezydenta i pod groźbą "kary aresztu do dwóch tygodni, kary ograniczenia wolności do dwóch miesięcy albo kary grzywny" odwołuję zgromadzenie. Manifestacja antyrafineryjna trwa jednak nadal, już nielegalnie. Jedynie pracownik urzędu, Piotr Ichniowski, usiłuje zakłócić jej normalny przebieg. (Do codziennych obowiązków tego "oświęcimskiego Schwarzeneggera", jak nazwał go redaktor bielskiej Gazety Prowincjonalnej, należy spisywanie kto i gdzie wykleił "na mieście" plakaty. Federacja zajęła już całą stronę jego kapownika!)

8 listopada, Warszawa

Komisja d.s. ocen oddziaływania na środowisko (będąca organem doradczym Ministra OŚZNiL) rozpatruje wniosek lokalizacyjny Kompleksu Rafineryjno-Petrochemicznego "Południe". Uczestniczy Jan Babiarz, dyr. Zakładów Chemicznych "Oświęcim" ze świtą - prezydentem miasta, wójtem gminy, przewodniczącymi rad gminnych, przewodniczącym komisji zdrowia i innymi "specjalistami". Podczas posiedzenia dyrektor ZChO stwierdza m.in. że "rozważa się sprawę przejścia elektrociepłowni na spalanie mazutu", mimo że przedłożone dokumenty zupełnie temu przeczą. (Nota bene ten fałszywy argument za rafinerią jest notorycznie powtarzany, i to nie tylko przez "Oświęcimskiego Chemika".) Jeszcze ciekawiej na pytanie, czy plan zagospodarowania przestrzennego przewiduje rafinerię odpowiada prezydent miasta: "Nie jestem przygotowany do odpowiedzi na takie pytanie". (Odpowiedź jest oczywiście przecząca.) Strach, kłamstwo czy ignorancja? Przy okazji okazuje się, że teren przewidziany pod rafinerię udało się ograniczyć o prawie 1/4 (choć jeszcze niedawno projektant twierdził, że jest to niemożliwe) - inwestor, po negatywnej opinii rady Przeciszowa, wycofał się z terenu tej gminy.
Komisja jednogłośnie odsyła wniosek do uzupełnienia.

październik/listopad

Dyrektor Wydziału Ochrony środowiska UW w Bielsku-Białej wykreśla ZChO z listy głównych "trucicieli" województwa (na której dotychczas figurowały na pierwszym miejscu). Ten sam dyrektor jeszcze dwa tygodnie wcześniej na łamach Dziennika Zachodniego groził... zamknięciem zakładów z powodu zagrożenia środowiska naturalnego.

ZChO podejmują działania zmierzające do pozbawienia pracy radnej Marii Knypl - prezesa Stowarzyszenia "Zielony Oświęcim". Uzyskują w tym poparcie... Komisji Praworządności RM, która ma zaopiniować wniosek pracodawcy (gdyż radnego można zwolnić jedynie za zgodą rady). W liście protestującym przeciw działaniom rady Federacja Zielonych stwierdza m.in.: "Federacja Zielonych pragnie zwrócić uwagę Wysokiej Rady, że ew. wyrażenie przez nią zgody na zwolnienie dr Knypl będzie sprzeczne nie tylko z ustawą o samorządzie terytorialnym, ale też z porozumieniami okrągłego stołu. (Par. 26 protokołu podzespołu ds. ekologii przewiduje "niezwłoczne zaprzestanie prześladowania osób występujących w interesie społecznym w działalności ekologicznej". Jako "drastyczny przykład naruszenia praworządności" podaje się "pozbawienie pracy nauczycielki".) Liczymy, że Rada nie poprze próby powrotu do starych, komunistycznych praktyk." Podobne protesty wystosowały Stowarzyszenie "Zielony Oświęcim" i Koło PPS. Radni byli tym tak oburzeni, że... nawet ich nie przeczytali.

II poł. listopada

W odpowiedzi na pisma protestacyjne zieloni otrzymują odpowiedzi Centralnego Urzędu Planowania. Ja od podsekretarza stanu, Marcina Rybickiego, Maria Knypl od samego ministra, Jerzego Osiatyńskiego. W liście tego ostatniego można przeczytać, że "Zgodnie z przyjętą przez Radę Ministrów we wrześniu br. "Długookresową Koncepcją Przestrzennego Zagospodarowania Kraju", lokalizowanie inwestycji na obszarach ekologicznego zagrożenia jest uwarunkowane równoległym podejmowaniem działań zapewniających co najmnej niepogorszenie istniejącego poziomu zanieczyszczeń. W obu rozpatrywanych wariantach lokalizacyjnych (Oświęcim i Kędzierzyn) podstawowym warunkiem jest, aby budowa rafinerii w połączeniu z rekonstrukcją zakładów chemicznych o przestarzałej technologii zmniejszyła emisję zanieczyszczeń z istniejących zakładów oraz poprawiła tło ogólnych zanieczyszczeń rejonu."

Co to oznacza? Ano, że władze centralne wykonały kolejny krok wstecz w dziedzinie ochrony środowiska, bowiem wycofały się z dotychczas obowiązującego bezwzględnego zakazu lokalizacji uciążliwych inwestycji na obszarach ekologicznego zagrożenia. Ktoś powie, że ten poprzedni i tak nie był przestrzegany, a nowy jest całkiem sensowny, więc może teraz... nowa władza... Niestety nie! - rzut oka na podstawowe materiały dotyczące zmian w emisji zanieczyszczeń (notabene dostarczone przez inwestora) rozwiewają wszelkie złudzenia - emisja NO2 wzrasta o 50%! Maleje emisja SO2, CO, pyłów i... lista się kończy. Ani słowa o węglowodorach (rafineria wyprodukuje m.in. 100 tys. ton niezwykle silnie rakotwórczego benzenu), metalach ciężkich (ropa zawiera m.in. teratogenny wanad), a-benzo-pirenie, odpadach, ściekach etc. W dodatku CUP przechodzi do porządku dziennego nad faktem, że rafineria ruszy (o ile wszystko "dobrze" pójdzie) w 1994 r., a modernizacja ZChO skończy się... pod koniec lat 90-ych. Min. Osiatyńskiego nie interesuje, jaki będzie poziom zanieczyszczeń w roku 1995 - w końcu nawet Oświęcim dało się przeżyć...

5 grudnia

Rada Miejska uchyliła uchwałę poprzedniej rady (z 20 grudnia 1989 r.) w sprawie ochrony i kształtowania środowiska na terenie miasta Oświęcimia. Uchwała ta m.in. uznała Oświęcim za obszar klęski ekologicznej i zalecała:

.              (1) wyznaczenie strefy ochronnej wokół ZChO i przedłożenia harmonogramu jej zagospodarowania,

.              (2) przedłożenie przez inne zakłady programu ratowania środowiska,

.              (3) przedkładanie przez Zespół Opieki Zdrowotnej corocznego raportu o stanie zdrowia ludności i

.              (4) przedkładanie przez prezydenta miasta miesięcznych informacji o stanie zanieczyszczenia powietrza, z podaniem ich do wiadomości społeczeństwa.

Jeśli weźmiemy pod uwagę, że w programie wyborczym zdecydowanej większości radnych (wybranych z listy KO "S") na pierwszym miejscu była ekologia (monitoring, informacja stanie środowiska i oczyszczalnia ścieków), to... wszystko stanie się jasne.

Stoi mi przed oczami obraz sprzed roku, kiedy nomenklaturowa ponoć Miejska Rada Narodowa przyjęła uchwałę, w której uznawała Oświęcim za obszar klęski ekologicznej. Pamiętam salę pełną zaproszonych gości i publiczność, dla której zabrakło wolnych miejsc. Pamiętam wystąpienia radnych, naukowców, lekarzy, a nawet księży. Wszyscy zdecydowanie podkreślali słuszność proponowanych decyzji. W efekcie nawet radni będący pracownikami ZChO wznieśli się ponad partykularne interesy i głosowali "za". (Zresztą wtedy wydawało się to normalne - przecież radny nie jest reprezentantem interesu swojego zakładu pracy a całej społeczności miasta.) W swojej naiwności sądziłem, że nareszcie w kwestii stanu środowiska w mieście nastąpi jakaś rzeczywista poprawa. Dziś wiem, że cały wysiłek ekologów poszedł na marne. Okazuje się, że klęska ekologiczna to wymysł "krzyczącej mniejszości", jak określa nas lekarz, przewodniczący komisji zdrowia i ochrony środowiska, Krystyn Czerniejewski. ZChO zupełnie przypadkowo znalazły się na liście 80-ciu największych trucicieli w Polsce, więc strefa ochronna wokół nich i inne inwestycje proekologiczne nie są już potrzebne. Nie ma też o czym informować społeczeństwa, no może jedynie o tym, że... wszystko jest w porządku. Nawet kary za zatruwanie środowiska mogą spokojnie wędrować do województwa i centrali (uchylona uchwała wnioskowała o przekazanie ich na program ratowania środowiska w mieście). Radni jednym ruchem ręki zlikwidowali stan klęski w Oświęcimiu. Można powiedzieć, że w 100%-ach zrealizowali swój program w dziedzinie ekologii. Teraz już spokojnie można budować rafinerię.

W O|WIĘCIMIU CIĘŻKOPRZEMYSŁOWI GÓRˇ!!!

(pr)

Adresy kontaktowe:
* Agnieszka Czarnik
Federacja Zielonych - Oświęcim
ul. Orłowskiego 19/2
tel. 324-11

* Maria Knypl
Stowarzyszenie "Zielony Oświęcim"
skr. poczt. 23
32 600 Oświęcim
tel. 248-63

 

 


ZB nr 12(18)/1990, grudzień’1990


Początek strony