PO TRZECH GROSZACH - KILKA GROSZY URZĘDNICZYCH
|
Z zainteresowaniem
przeczytałam artykuł p. Piotra Ryszki "Co po trzech groszach?"
(ZB nr 10(178)/2002). Zmartwiło mnie ile problemów ma
(kolejny) ekolog, który chce zrobić coś konkretnego. Postanowiłam
więc dorzucić swoje "trzy grosze" do tamtych. Spróbuję
objaśnić i uporządkować zagadnienia formalne w obrocie
odpadami (w końcu zawodowo nic innego nie robię, tylko
sprzątam, tzn. zajmuję się odpadami). Tym bardziej, że
jak widać z przypadku p. Ryszki, niektórzy urzędnicy zapominają
za co biorą forsę i nie udzielają petentom wyczerpujących
informacji o przysługującym im prawach i obowiązkach. |
Po pierwsze i najważniejsze: jest rozporządzenie (Dz. U. Nr
188/2002 poz. 1575), z którego wynika, że zbieranie i transport
makulatury nie wymaga zezwolenia. Dotyczy to również m.in. opon,
odpadów opakowaniowych i baterii. Jednak tylko tych zbieranych
"w placówkach handlowych prowadzących sprzedaż wyrobów przemysłowych
oraz produktów w opakowaniach, po zużyciu których powstają (ww.)
odpady".
Jeśli zatem ktoś prowadzi zbiórkę odpadów od tych właśnie podmiotów,
to nie musi uzyskiwać drogiego zezwolenia, tylko zgłasza staroście
fakt prowadzenia takiej działalności.
Ponadto większe sklepy muszą teraz odbierać opakowania po towarach,
które nam sprzedały (wiecie o tym?). Wypadałoby rozciągnąć ten
obowiązek również na mniejsze sklepy...
Nie wszystko jednak podpada pod ww. zwolnienie od zezwolenia.
Jeśli zatem Twoja firma odbiera odpady od innych niż te mądrze
brzmiące "placówki handlowe", to niestety musisz uzyskać odpowiednią
decyzję. Jak zrobić to najtaniej?
Zainteresowani wiedzą, że w Polsce obowiązuje ustawa o odpadach.
Można ją zdobyć nabywając Dziennik Ustaw nr 62 z 2001 r. - jest
tam pod pozycją 628 (dalej w tekście będę stosować oznaczenia
skrótowe: Dz. U. nr 62/2001 poz. 628) lub ściągając ze strony
Ministerstwa Środowiska (www.mos.gov.pl). Niestety, jak w przypadku
wielu aktów prawnych, jej tekst jest mało zrozumiały. Postaram
się zatem krótko i jasno wyjaśnić problem wielu firm, tzn. w
jaki sposób skutecznie "odwalić" te okropne formalności.
W myśl tej ustawy, każdy, czyja działalność powoduje powstawanie
odpadów niekomunalnych lub kto zajmuje się obrotem odpadami
niekomunalnymi (komunal-ne to osobny temat), ma uzyskać na to
zezwolenie. Jest to w zasadzie słuszne.
W tym miejscu roboczo przyjmijmy, że odpady komunalne, są to
wszystkie z domów oraz im podobne z innych źródeł (pozbawione
składników niebezpiecznych). W praktyce utarło się (nie jest
to jednak zgodne z ustawą), że odpady komunalne to są odpady
domowe i im podobne biurowe. W dalszym ciągu tego artykułu będzie
mowa właśnie o odpadach "nie komunalnych", tzn. pochodzących
z działalności gospodarczej.
Wracając do tematu: własne odpady wolno przekazać tylko temu,
kto ma wymaganą prawem decyzję. W przeciwnym wypadku popełniamy
wykroczenie. To dlatego firmy, od których chcecie zbierać odpady,
uparcie pytają o to zezwolenie.
W obrocie odpadami występują zwykle:
Przedsiębiorca/
rzemieślnik itp. ? zbieracz/
przewoźnik ? odbiorca
odpadów
(wytwórca odpadów) ten, o którym mówimy wykorzystanie / odzysk
/
końcowa przeróbka odpadów
Każdy z nich ma do wypełnienia pewne obowiązki formalne. Będę
to tego nawiązywać w dalszym ciągu artykułu.
Wracając do zezwoleń: wydaje je na ogół starosta. (Jako ciekawostkę
podam, że firmom "grubszego kalibru" niektóre decyzje wydaje
wojewoda. Nie zachodzi to jednak w omawianym przypadku.) Zezwolenia
te są niestety kosztowne (833 zł + 5 za wniosek). Jak tych kosztów
uniknąć, a działać przy tym zgodnie z prawem? Dążąc do uporządkowania
decyzji odpadowych, uproszczenia formalności oraz dla uzyskania
możliwie całościowego poglądu na sprawę, ustawodawca przewidział
decyzje typu 2 w 1 (art. 31) - czyli tzw. program gospodarki
odpadami niebezpiecznymi i w nim zawarte zezwolenie na zbieranie,
transport itd. Ten "program" kosztuje tylko 5 zł i jeśli spełniasz
pewne warunki (o których dalej), to możesz całą sprawę załatwić
za te 5 zł.
O co chodzi z tym "programem"? Otóż, każdy, czyja działalność
(gospodarcza) powoduje powstawanie odpadów niebezpiecznych np.
świetlówek z biura (jeśli masz to biuro), oleju, akumulatorów
z firmowego samochodu, jeśli oczywiście wymieniasz je sam, nie
w serwisie) w ilości do 1 t/rok, musi (i tak) uzyskać tzw. zatwierdzenie
ww. programu. (Logiczne - wytwarzasz odpady niebezpieczne, daj
znać, co z tym robisz.) Do wniosku o ten "program" dopisujesz
drugi punkt - "Moja działalność polega na zbieraniu i/lub transporcie
odpadów takich jak..." W ten sposób oszczędzasz 833 zł.
Gorzej, jeśli nie masz tego biura - jest zastrzeżenie, że ww.
uproszczenie dotyczy tych, którzy "prowadzą instalację". W myśl
Prawa Ochrony Środowiska, instalacją jest każdy budynek (ale
przecież możesz "działać" w swoim mieszkaniu), samochód nie.
(Wiem, że to wszystko brzmi trochę jak s.f., tylko jest zdecydowanie
bardziej ciężkostrawne. Musisz jednak trochę się orientować
w regułach gry, zanim napiszesz swój wniosek.).
Nikogo nie namawiam do działania wbrew oczywistym faktom i prawu.
Jeśli zatem nie masz możliwości skorzystania z ww. uproszczenia,
to pamiętaj przynajmniej o innym "myku" często przemilczanym
lub nieznanym w niektórych urzędach.
W tym miejscu dygresja: zbieranie wg ustawy oznacza co innego
niż w rozumieniu potocznym. W ustawie "zbieranie" oznacza np.
pakowanie, segregację i magazynowanie odpadów - wszystko w celu
przygotowania ich do transportu do miejsc dalszego ich wykorzystania.
Jest taka interpretacja Ministerstwa Środowiska (cytuję): "W
zależności od tego, kto faktycznie zbiera odpady, tzn. jeżeli
są one zbierane u wytwórcy odpadów, w jego pojemnikach, a Państwo
tylko odbieracie i przewozicie do unieszkodliwienia, powinniście
uzyskać zezwolenie na transport odpadów. Natomiast, jeżeli to
Państwo eksploatujecie pojemniki na opady, powinniście uzyskać
zezwolenie również na zbieranie." Niepoprawnie napisane, ale
logiczne.
Czyli działalność taka, jak opisana w "Trzech groszach" z urzędowego
punktu widzenia sprowadza się do transportu. Zezwolenie na transport
jest zaś, z mocy ustawy, ważne w całym kraju (jedno).
Jeśli zaś ktoś ma np. bazę przeładukową/magazyn, gdzie czasowo
przechowuje odpady, przepakowuje je, doczyszcza, np. segreguje,
to uwaga: nie ważne z jak daleka przywozi te odpady - "zbiera"
je tylko w tej bazie! Czyli znowu - w ościennych powiatach wystarcza
mu zezwolenie na transport (na zbieranie musi mieć zezwolenie
tylko od swojego starosty). Oczywiście, jeśli się da, trzeba,
ten transport i zbieranie zawrzeć w omówionym wcześniej "programie".
Pamiętając o tym wszystkim unikamy występowania o zezwolenie
w każdym powiecie. Też pewien zysk.
Jeszcze jedna rada dla przygotowujących swoje wnioski: we wniosku
należy wymienić możliwie dużo oznaczeń odpadów, o które nam
chodzi. W rozporządzeniu (Dz. U. nr 112/2001 poz. 1206), które
klasyfikuje odpady, niektóre rodzaje są wymienione kilkakrotnie
w różnych grupach. Makulatura np. jest jako: 15 01 01, 19 12
01 (czasem jeszcze 03 03 08), złom jako: 15 01 04, 17 03 01
- 07, 19 12 02 i 03 (kolorowy i żelazny), itp.
Możecie zaryzykować wpisanie też odpadów z grupy 20 (komunalne).
Najwyżej Wam ich nie wpiszą do decyzji. Chodzi o problem np.
opróżniania pojemników do selektywnej zbiórki odpadów komunalnych.
Jest odrębna ustawa, która reguluje te zagadnienia (o utrzymaniu
czystości i porządku... Dz. U. nr 132/1996, poz. 622 z późn.
zm.). Prowadzący działalność tego typu ma obowiązek uzyskać
koncesję. Nie jest to wcale takie proste (i może słusznie, niech
robią to fachowcy). Jednakże spotykałam się z takim oto stanowiskiem:
MPGK eksploatuje pojemniki do selektywnej zbiórki, samo nie
ma odpowiedniego taboru, żeby je wywozić, zawiera umowę z firmą,
która taki tabor ma i obraca dużymi ilościami, jest w branży,
fachowa itd. Firma ta odbiera więc niejako odpady od MPGK. MPGK,
dla rozliczeń z kontrolami musi mieć potwierdzenie odbioru odpadów
komunalnych - kod 20 wg rozporządzenia o klasyfikacji odpadów.
W tej sytuacji, niektóre urzędy stoją na stanowisku, że obojętne
z której ustawy firma ma decyzję (na komunalne, czy niekomunalne),
ważne że ją ma, jest fachowa, wie co robi, ewidencyjnie zawsze
można ją sprawdzić, a samych odpadów nie wyrzuci do rowu. Jest
to jednak wyraz dobrej woli niektórych myślących urzędników,
nie zaś obowiązująca wykładnia prawa. Jak spotkacie się z odwrotnym
stanowiskiem, to nic nie poradzicie. Też będą mieć rację (czegóż
to nie da się udowodnić, jak się jest prawnikiem!). Dlatego
w dokumentach obrotu odpadami (musisz to wypełnić ze swoim odbiorcą/dostawcą
odpadów - zawsze przy przekazywaniu odpadów z firmy do firmy)
niektórzy piszą kody "łamane", np.: 20/15 - podają kod odpadów
komunalnych i ten sam rodzaj jako "przemysłowe" - wiele odpadów
ma "podwójne" kody. Wilk jest syty i owca cała.
Co jeszcze ma być we wniosku o zezwolenie na zbieranie i transport?
Przekładając na ludzki język zapis art. 28 ust. 4 i skracając:
rodzaj (+kod) odpadu, miejsce gdzie prowadzisz działalność (opisz,
gdzie masz "zbieranie", gdzie jesteś przewoźnikiem), miejsce
i sposób ew. magazynowania odpadów (jeśli nie wystąpi, to napisz
to wyraźnie), posiadane możliwości techniczne, organizacyjne
pozwalające należycie wykonywać tę działalność (przekonaj urząd,
że wiesz jak to robić i na pewno będziesz robić to dobrze),
jako przewidywany okres prowadzenia działalności podaj 10 lat
(na tyle najwięcej można wydać decyzję), jeśli oczywiście nie
masz w planach jakichś większych zmian.
Opisując magazynowanie pamiętaj, że odpady przeznaczone do składowania
wolno magazynować maksymalnie przez rok. Odpady do pozostałych
przeznaczeń (odzysk, unieszkodliwianie) - do 3 lat. Uwaga: ten
okres liczy się łącznie u wszystkich kolejnych posiadaczy tych
odpadów.
Ustawa jest jaka jest. Ma wiele wad. Widać w niej jednak ślady
działania kogoś myślącego. Słuszne jest np. rozróżnienie pomiędzy
wielkim przemysłem a small businessem. Duży zakład nie załatwi
swoich "odpadowych" formalności za ulgowe 5 zł. Na ogół będzie
musiał starać się o pozwolenie, czasem nawet o pozwolenie tzw.
zintegrowane. Jest to długotrwała i kosztowna procedura. Są
rozporządzenia wprowadzające te rozgraniczenia.
Dla prowadzącego działalność zbierania, segregacji itp. odpadów
przypomnę jeszcze o sprawozdaniu recyklerskim. Umów się z tymi,
od których odbierasz odpady, kto będzie to robił - może pozyskasz
więcej klientów, jeśli pomożesz im w tym? Ludzie nie lubią formalności,
czasem cieszą się, gdy oferuje im się pomoc w tym zakresie i
co za tym idzie, chętnie współpracują z "przyjazną" firmą.
No i optymistyczny akcent - jeśli złożyłeś prawidłowy wniosek
(sama ustawa mówi, co ma w nim być, nie daj się ogłupić nieuczciwemu
urzędnikowi, że np. musisz u jego wujka zamówić sporządzenie
takiego wniosku i zapłacić za to 1000 zł - wiem o takich przypadkach)
i jeśli nie ma merytorycznych przeciwwskazań, to musisz otrzymać
decyzję pozytywną. To wynika z ducha Kodeksu Postępowania Administracyjnego
(podstawa pracy urzędów).
Na zakończenie, drobnym działaczom, ciułaczom, złotym rączkom,
osobom ubogim i innym chcę jeszcze polecić rozporządzenie (świadomie
skracam jego tytuł) o rodzajach odpadów, które można przekazać
osobom fizycznym na ich własny użytek (Dz. U. Nr 74/2002 poz.
686). Firma może każdemu przekazać np. makulaturę, drewno, złom,
itp. w różnej postaci. Masz prawo iść po firmach i pytać o odpadowe
deski, makulaturę, blachy, ziemię, gruz, piasek, odpady biodegradowalne
(np. żywność), niektóre zużyte urządzenia, itp.
Jest to fajna sprawa bo np. wybrakowany betonowy element konstrukcyjny
może być świetną ławą fundamentową pod komórkę, czysty gruz
(bez resztek farb, plastyku, piasku, czy broń Boże azbestu)
jest lepszy do zasypania dziur w drodze niż żużel, odpadki jedzenia
można zabrać dla świń albo do przekompostowania itp. Zwykli,
szarzy ludzie mają inwencję i jeśli chodzi o wykorzystanie różnych
takich możliwości, są lepsi (bardziej skuteczni) od oficjalnych
akcji. Dobrze zatem, że zostawiono im taką możliwość.
No i co się będziemy okłamywać - wykorzystanie przez zwyczajnych
ludzi (nie tylko firmy - zbieraczy) zapobiega wywiezieniu odpadów
na składowisko, co niestety nadal się zdarza.
W tym rozporządzeniu jest więcej rodzajów odpadów. Są to przedmioty/substancje
niejako "naturalne", niezanieczyszczone substancjami niebezpiecznymi
- pojęcie z ustawy o odpadach (substancje niebezpieczne są szczegółowo
wymienione w grubej księdze; są to np. ropa naftowa, większość
rozpuszczalników, właśnie takie, jakich najczęściej używa się
do celów "zrób to sam" - drobnych napraw, remontów itp.) Firma
ma jednak prawo żądać pokwitowania, że odebrałeś taki czy inny
odpad w takiej to a takiej ilości do określonych celów. Oni
są sprawdzani z gospodarowania odpadami i muszą mieć potwierdzenia
co, komu, ile i po co przekazali. To logiczne.
Jest jeszcze coś o spalaniu odpadów. Jest rozporządzenie (znów
upraszczam tytuł) w sprawie odpadów, które można spalać (Dz.
U. nr 18/2002, poz. 176). Zawiera ono całą listę odpadów, które
można spalać w spalarniach oraz... grupę odpadów dopuszczonych
do spalania w domu. (Może warto o tym osobno podyskutować?)
Te, które wolno spalać we własnym piecu to: "czyste" drewno,
trociny i kora (jako: 02 01 07, 03 01 01, 03 03 01, 03 01 05,
15 01 03, 17 02 01, 19 12 07) oraz makulatura (jako 03 03 07,
15 01 01, 19 12 01, 20 01 01). Warto, aby osoby niezamożne o
tym wiedziały. Niektóre firmy wolą dać swoje odpady ludziom,
bo unikają kosztów transportu itp.
Artykuł ten nie wyczerpuje zagadnień formalnych obowiązków zbieraczy
odpadów - byłby za długi. Poza tym, zezwolenie, o którym pisałam
jest tym pierwszym progiem do przekroczenia. O pozostałych progach
napiszę jak będzie trzeba.
Anna Owczarska
anowc@op.pl, AnnaOw@interia.pl
tel. służb.: 17/8627511 w. 1427, 1424
O "EKOLOGICZNYM"(!) SPALANIU
SŁOMY
|
Umieszczona
w ZB 176 wzmianka "O "ekologicznym" (?)
spalaniu słomy" autorstwa Pawła Zawadzkiego wprowadza
w błąd słabo zorientowanego czytelnika. Nie mam zamiaru
dyskutować o tym, czy prezentacja tematu przez IBMER była
właściwa. Rzecz o pozyskiwaniu energii z biomasy, którą
jest też słoma. |
Pozyskiwanie to może być scentralizowane. Mamy duże zakłady,
kombajny, podnośniki, automatykę i przyciski na tablicy, a więc
to czego oczekuje bogaty osobnik, który ma mało czasu, bo zamienia
go na pieniądze w inny sposób. Nie sposób jednak nie dostrzegać
tego, że pozyskiwanie energii z biomasy stanowi na świecie główne
źródło pozyskiwania energii przez rozproszonych odbiorców. Tak
też jest i w Polsce.
Wykorzystanie biomasy jest i ekologiczne i tanie. Niekontrolowane
i pozostawione bez wiedzy i wsparcia technicznego może stanowić
źródło destrukcji określonych ekosystemów. W Polsce jest to
dodatkowa szansa na ograniczenie zużycia węgla i poprawy sytuacji
ekonomicznej wielu rozproszonych odbiorców energii. Rzecz w
bardziej efektywnym sposobie wykorzystywania dostępnego surowca
(w tym słomy) i usprawnieniu procesu spalania. Byłbym zobowiązany,
gdy-by Autor notatki zastosował analizę wartości dla małych
kotłów c.o. na biomasę, a pozostawił w spokoju gigantyczne inwestycje.
Odsyłam do oferty firmy Jero (http://www.jero.pl).
Aleksander B. Szymański
|