ZB 12(180), grudzień 2002 ISSN 12312126, [zb.eco.pl/zb] |
Raporty |
Wchodzę więc i już za chwilę znajduję się w miłej atmosferze jadalni, przy gorącej herbacie, oglądam spiżarnię ("może coś zjem?") i witam kilka osób. Jedną z nich jest nasz co-focalizer James Murray-White, a kolejną Ann Phillips - Dyrektor Collegeu. Przekazuję pozdrowienia od Profesora Skolimowskiego - i już czuję się jak w rodzinie. Nie mam ochoty na jedzenie, jestem zmęczona po długiej podróży, opowiadam więc pokrótce me przygody z biletem (nie spotkałam osoby, która miała dla mnie bilet i w ostatniej chwili dojechałam na dworzec, gdzie nabyłam nowy) i spóźnionym pociągiem. Dostaję piękny samodzielny pokój z wielkim łożem (jak się potem okazuje wszyscy takie mają - może jedynie bez tego podwójnego łóżka) i zapadam w zdrowy sen. Budzę się rano ze słońcem, wypoczęta (jest ciepło w pokoju!), a więc otwieram rozsuwane na całą ścianę okno. Mam piękny widok na kwitnące w tym czasie ogromne kwiaty magnolii i kilka budynków. To zabudowania mieszkalne College dla personelu i studentów. Na śniadaniu poznaję cały zespół (jest nas 14 osób na tym kursie) oraz 10 studentów Uniwersytetu w Plymouth, odrabiających tam część swego programu. Zaraz po śniadaniu odbywa się w pięknej stylowej sali z kominkiem prezentacja "nowych" oraz całego zespołu - także nauczającego i kierownictwa. Jesteśmy zapoznani z dziennym porządkiem (odbywa się to codziennie), a na zakończenie każdy może przeczytać poezję, zabrać głos, zaproponować wspólne ćwiczenia. Największym powodzeniem, jak się później okaże, jest masaż osoby stojącej w kole przede mną, a następnie za mną. Potem przez 20 minut wszyscy (podzieleni na grupy) pomagamy przy sprzątaniu, w pralni, w kuchni (nie ma tu dodatkowego personelu) lub dzielimy się uwagami dotyczącymi codziennych zajęć z osobą wspomagającą małą grupę. Po południu lub wieczorem mamy też dyżur w kuchni (gotowanie lub sprzątanie), niemniej nie jest to uciążliwe i zbyt absorbujące. Posiłki są bardzo urozmaicone, kolorowe, wegetariańskie. Największym
powodzeniem cieszy się mimo wszystko stół z pieczywem (często
gorącym), masło, sery, dżemy. Idą tego codziennie tony, gdyż
to miejsce jest stale dostępne dla wszystkich. Pojawia się Satish Kumar - Dyrektor Programowy, dyskutuje z
każdym. Zaraz "połykam" jego książki, m.in. No destination i
"jeszcze ciepłą" You are, therefore I AM. W każdą środę odbywa się otwarte publiczne spotkanie. Przychodzi okoliczna społeczność (nawet przyjeżdża). Sala jest nabita po brzegi. Zwykle jest wykład osoby akurat prowadzącej zajęcia lub zapraszanej z zewnątrz (poezja). Na pierwszym spotkaniu prezentujemy się krótko. Po wykładzie jest długa dyskusja. Społeczność, dzięki tego rodzaju sąsiedztwu, jest mądra, oczytana, "oświecona". Zadaje głębokie filozoficzne pytania. Jak się później okazuje jest także aktywna społecznie. W drugim tygodniu przyjeżdża Roger Deakin - pisarz (A Swimming
Journey through Britain), filmowiec, podróżnik (właśnie wrócił
z Kazachstanu). Wraz z Freyą wprowadzają nas w inny styl zajęć.
Wreszcie wracamy do samochodów... by zmienić miejsce pobytu. Jest już trzecia godzina, niemniej wycieczka jeszcze się nie skończyła. Kilka osób chce wracać. Ja wracam także. Czuję się przemarznięta. Po powrocie natychmiast zasypiam. Zapominam o obiedzie, dyżurze, całym świecie... Od następnego dnia zajęcia prowadzi tylko Roger. Czyta fragmenty
prozy, poezji, przytacza opisy przyrody "skądś tam". Dostajemy
mnóstwo skopiowanych stron. A potem... zaczynamy pisać o sobie,
o swym doświadczeniu - byciu tym miejscem. Następnego dnia od rana dostajemy kolejną porcję przykładów
z literatury. Widać wyraźnie, że Roger nabiera formy. Nie jest
tylko niestrudzonym podróżnikiem, ale gawędziarzem i "łowcą
cytatów". Potem znowu jedziemy na wycieczkę - tym razem po południu.
Idziemy wzdłuż rzeki Dart - jej dopływów. Momentami jest trudno.
Musimy zejść w dół, w głęboki kanion. Droga wspina się po kamieniach
lub nagle opada. "Mierz siły na zamiary" - szczęśliwie jakoś
pokonuję te przeszkody, choć coraz bardziej słyszę wewnętrzny
sygnał STOP. Tempo jest coraz szybsze - wygląda na to, że wszyscy
zaprawieni są w tego rodzaju wspinaczkach. Co odważniejsi zdejmują
też ubrania i wskakują do szumiącej wody. Roger z nimi. Pod koniec drugiego tygodnia Freya nas opuszcza, zostaje tylko
Roger, który w swój spokojny, męski sposób, włączając nowy asortyment
przykładów, "wyławia" z uczestników ich talenty. Wyobraźnia,
emocje, wrażenia - wszystko ma tu swe miejsce. Intelekt zaczyna
służyć jako narzędzie, już on nie rządzi. To wyobraźnia odkrywa
całe swe bogactwo wyrazu i środków i to ubierane jest w słowa.
Czasem brak słów - jak to wyrazić co niewidzialne, niewyrażone,
a jednak żyjące w nas, skoro się pojawiło... Właśnie znalezienie swojego rytmu pozwoli nam wszystkim w tym
rozpędzonym pociągu, jakim jest obecnie życie, na cieszenie
się każdą chwilą "codziennych cudów", których w szalonym pędzie
nie możemy zobaczyć lub po prostu możemy je zgubić. Dr Ewa Białek
WIERZBA ENERGETYCZNA DAJE SZANSE
|
W listopadzie w Hucie "Stalowa Wola" odbyła się konferencja nt. "Produkcja energii elektrycznej i cieplnej z wykorzystaniem surowców odnawialnych oraz urządzeń do ich zbiorów i przetwórstwa". |
Podczas spotkania przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa i
Rozwoju Wsi, środowisk naukowych, elektrowni, a także parlamentarzyści
wyrażali swe opinie nt. potrzeb i możliwości wykorzystania energii
ze źródeł odnawialnych. Strukturę zużycia energii pierwotnej,
wyniki analizy stanu środowiska oraz założenia polskiej polityki
ekologicznej i energetycznej w kontekście wykorzystania biopaliw
przedstawiła dr inż. Krystyna Kubica z Instytutu Chemicznej
Przeróbki Węgla z Zabrza, zaś Jan Boryczko, dyrektor ds. rozwoju
i inwestycji Elektrociepłowni Tychy, nawiązał do problemów związanych
z pozyskiwaniem i transportem biopaliwa z obszarów leśnych i
uprawnych. Wykorzystaniem swych maszyn m.in. do uprawy i zbiorów
wierzby energetycznej oraz produkcji biomasy zainteresowana
jest HSW. Jak powiedział prezes HSW, Jan Kiszka, dla tego przedsiębiorstwa
nie jest to temat nowy. - W każdej chwili możemy zaproponować
ciągniki gąsienicowe TD-7H, TD-8H, TD-9H oraz ładowarkę kołową
510C, które doskonale nadają się do tych właśnie celów. Jeżeli
pojawi się zapotrzebowanie, nie będzie również problemów z uruchomieniem
produkcji maszyn do zbioru wierzby energetycznej, tym bardziej,
że zainteresowanie tematem jest coraz większe - stwierdził prezes
Kiszka.
Podczas konferencji zwrócono uwagę na możliwość wykorzystania
nieużytków rolnych po byłej kopalni siarki w Jeziórku k. Tarnobrzega.
Tereny te można wykorzystać chociażby do obsadzenia wierzbą
energetyczną. Wcześniej jednak trzeba opracować szczegółowy
zakres potrzeb w dziedzinie wykorzystania biopaliw i koordynacji
tych działań na szczeblach ministerialnych.
na podstawie tygodnika "Nowe Podkarpacie"
opracował Marek Ziemba
marekziemba@poczta.onet.pl
W październiku 2002 r. Krakowski Klub Wegetarian "Żyj i pozwól
żyć innym" skończył dziesięć lat. Jego członkowie i sympatycy
uroczyście obchodzili to wydarzenie w barze wegetariańskim "Green
Way" przy ulicy Mikołajskiej 14. Odwołując się do genezy i pierwotnych
założeń Klubu, krótko przeanalizowano dotychczasową działalność.
Okazało się, iż wyznaczone cele związane z propagowaniem wegetarianizmu,
zarówno ze względów etycznych, jak i ekologicznych czy zdrowotnych,
były i wciąż są konsekwentnie realizowane. Oprócz organizowania
spotkań owocujących wymianą poglądów, doświadczeń czy pogłębianiem
swojej wiedzy, zapraszano gości, będących swoistymi wegetariańskimi
indywidualnościami. Wśród nich wymienić należy przede wszystkim:
Marię Grodecką - matkę chrzestną polskiego wegetarianizmu, autorkę
wielu książek, Agnieszkę Olędzką - redaktor naczelną "Wegetariańskiego
Świata", Acko Ogawę - pianistkę z Japonii. Organizowano także
wiele akcji zbierania podpisów pod petycjami w obronie zwierząt,
m.in. przeciwko wiwisekcji czy transportowi koni rzeźnych na
eksport. Rozdano setki ulotek uświadamiających okrutne traktowanie
i wykorzystywanie zwierząt do własnych, najczęściej związanych
z materialnym zyskiem, celów. Przez te dziesięć lat działalności
odbywały się także wykłady, koncerty, wystawy oraz warsztaty.
Członkowie Krakowskiego Klubu Wegetarian "Żyj i pozwól żyć innym"
wraz z jego założycielką, Renatą Fiałkowską, czekają na kolejną
udaną, tym razem dwudziestą, rocznicę istnienia Klubu.
Kontakt:
12/4222220, refia@interia.pl
Łukasz Konsor
Mieszkańcy Stalowej Woli mogli w ostatnim czasie wziąć udział w spotkaniach propagujących zdrowy styl życia. Z propagowaniem właściwego trybu życia wciąż nie jest najlepiej, dlatego każda, choćby najmniejsza impreza tego typu, wydaje się godna polecenia. Dla starszych osób zorganizowano prelekcje z cyklu "Klinika zdrowia". 27. 11. 2002 r. w Domu Gościnnym "Hutnik" w ramach profilaktyki zdrowia wygłoszono wykłady: "Jak wzmocnić układ odpornościowy poprzez stosowanie właściwej diety żywieniowej" oraz "Naturalne witaminy - pomocna broń w walce z wirusami i infekcjami". Dwa dni później w Przedszkolu nr 4 (na osiedlu "Hutnik") w Stalowej Woli w spotkaniu wzięli udział najmłodsi. Pod hasłem "Zdrowy człowiek w zdrowym środowisku" propagowano zdrowy styl życia, a także prawidłowe odżywianie się. Była także degustacja zdrowej żywności. Te dwie imprezy są najlepszym dowodem na to, iż pomimo ogólnego marazmu społecznego, przy odrobinie chęci można organizować spotkania, które służą innym. Oby takich było jeszcze więcej.
MZ
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl] Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl] |