ZB 5(185), lipiec 2003
ISSN 12312126, [zb.eco.pl/zb]
Raporty
 

II ZLOT OBYWATELI
RZECZPOSPOLITEJ PTASIEJ W SŁOŃSKU 5.7.2003

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami 5.7. br. ponownie spotkaliśmy się na Zlocie Obywateli Rzeczpospolitej Ptasiej. Po październikowym zimnie (I zlot był 20.10.2002) wydawało się, że w lipcu pogoda nie zawiedzie, a jednak deszcz odstraszył niektórych. Mimo to z pewnością było ponad 150 osób, m.in. z Poznania, Warszawy, Gorzowa i Zielonej Góry. Na początku Prezydent Rzeczpospolitej Ptasiej Henryk Radowski powitał władze gminy - Panów wójtów Janusza Krzyśkowa i Leszka Gramsę oraz podsumował dotychczasową działalność Towarzystwa Przyjaciół Słońska "Unitis Viribus". Przedstawił osiągnięcia - wyróżnienie w konkursie Pro Publico Bono oraz I miejsce w ogólnopolskim konkursie im. A. Patkowskiego za działania na rzecz rozwoju środowiska i regionu oraz przyznanie przez Marszałka Województwa Lubuskiego tytułu Perły Lubuskiej ofercie turystycznej pod nazwą "Wczasy agroturystyczne w Rzeczpospolitej Ptasiej".

Zielone Brygady

Następnym punktem programu było nadanie honorowego obywatelstwa i wręczenie paszportu Panu Albinowi Łąckiemu, Wielkopolaninowi, który przyjechał do nas z Rakoniewic. Pan Albin Łącki napisał kilka książek i kilkadziesiąt artykułów naukowych o tematyce przyrodniczej, jest autorem licznych ilustracji do książek przyrodniczych, preparuje okazy ssaków i ptaków, organizuje wystawy prac, a także prelekcje dla młodzieży. Wykonał ponad 3 000 prac malarskich, a ich tematem były głównie ptaki i ssaki występujące w Polsce, czasem mieszkańcy odległych krain. Nieliczne z tych prac - rysunki poświęcone ptakowi roku w Rzeczpospolitej Ptasiej - żurawiowi, zlotowicze mieli szansę obejrzeć przy Stacji Pomp w Słońsku. Wysłuchali też informacji o sytuacji żurawia w Polsce.

Następnie rozstrzygnięty został konkurs na godło i barwy Rzeczpospolitej Ptasiej.

Ze 100 prac nadesłanych z Polski, Holandii i Niemiec Kapituła Konkursu wyróżniła 16 projektów, a na podstawie pomysłów pani Agnieszki Drzewieckiej z Holandii i Uli Szymczak ze Słońska ustanowiła ostateczny kształt flagi i godła. Pomysłodawczynie otrzymały nagrody w postaci rocznej prenumeraty czasopisma "Woliera", weekendu w gospodarstwie agroturystycznym i wycieczki na basen "Słowianka". Wyróżnienia wręczono również 6 autorom prac plastycznych na temat żurawia.

Korzystając z licznie zgromadzonych w Słońsku obywateli Rzeczpospolitej Ptasiej przeprowadziliśmy na zlocie wybory Ptaka Roku 2004. Zgodnie z Konstytucją, ma to być gatunek rzadki lub zagrożony, występujący w Rzeczpospolitej Ptasiej. Kandydowały: bielik, dudek i płaskonos. W demokratycznych, tajnych wyborach, w których wzięło udział 74 obywateli zwyciężył DUDEK (44 głosy) przed bielikiem (21) i płaskonosem (9).

Potem były niespodzianki. Paula Bułczyńska wyrecytowała wiersz Jana Brzechwy pt.: Żuraw i czapla oraz odczytała wiersz p. Grażyny Wojciechowskiej pt. Rzeczpospolita Ptasia. Z kolei Rada Gabinetowa wyróżniła właścicielkę "ptasiego" nazwiska p. Alicję Sikorę, wręczając jej pisankę z namalowanym wizerunkiem sikorki bogatki.

Po części oficjalnej można było tworzyć wizerunki ptaków z gliny, drewna, żarnowca i innych tworzyw z pomocą p. Anny Olszewskiej z Wilanowa, Agaty Szafrugi z Kostrzyna i Elizy Banasik z Głuchowa albo posilić się przy ognisku. Każdy uczestnik otrzymał pamiątkową plakietkę, stempel w paszporcie, słoiczek miodu z Rzeczpospolitej Ptasiej, czasopismo "Woliera" i miodowe ciastko. Ci, którzy zasmakowali w miodowych wypiekach mieli okazję skosztować miodu z plastra i kupić różne miody na stoisku Remigiusza Dudkowiaka, który ma swoje ule również w Rzeczpospolitej Ptasiej i sponsorował II Zlot Obywateli. Patronat nad imprezą objęło specjalistyczne czasopismo dla hodowców i miłośników ptaków "Woliera", a Klub Przyrodników ze Świebodzina prezentował swoje wydawnictwa.

Po posiłku, niestety już w strugach deszczu, najwytrwalsi zlotowicze towarzyszyli otwarciu nowego przejścia granicznego w Przyborowie. Druga tablica z napisem Rzeczpospolita Ptasia ustawiona jest za I mostem nad Postomią.

Ostatnim punktem programu był pokaz przezroczy i bardzo interesująca prelekcja na temat żurawi przedstawiona przez Tomasza i Grzegorza Kłosowskich w restauracji Hubertus. Najbardziej zainteresowani kupili również ich album pt. Żuraw i otrzymali dedykację autorów.

Zielone Brygady

Z powodu niepogody trudno było tylko zorganizować zaplanowaną wycieczkę "W poszukiwaniu żurawi". Wynagrodzić to musiała tablica z dwoma sylwetkami tych ptaków ustawiona przy Stacji Pomp i przygotowana do fotografowania się z żurawiami.

Po II Zlocie Rzeczpospolita Ptasia liczy już 458 obywateli, ma swoje godło i barwy.

Towarzystwo Przyjaciół Słońska "Unitis Viribus" ma też swoją witrynę w internecie www.tps-unitisviribus.org.pl. Zapraszamy do poznania Słońska i naszych działań.

Izabella Engel, foto Krzysztof Gąsiorek



BOMBA EKOLOGICZNA W KOŁBACZU

Kołbacz to mała miejscowość leżąca k. Szczecina, w której znajduje się Zootechniczny Zakład Doświadczalny, a w nim ferma trzody chlewnej licząca kilkanaście tysięcy sztuk świń. Magazynują gnojowicę w otwartych szambach nazywając je "oczyszczalnią". Dławiąc się dużą ilością wyprodukowanej gnojowicy pracownicy spryskują nią wszystkie pola należące do zakładu, a jest ich łącznie ok. 4200 ha. Gnojowica emituje blisko 400 różnych gazów.

Aerozol amoniaku unoszący się znad obszarów intensywnego chowu świń ulega późniejszemu skropleniu i miesza się z azotem znajdującym się już w jeziorach i potokach. Siarkowodór, który może osiągnąć śmiertelne stężenie w niedostatecznie wentylowanych pomieszczeniach może doprowadzić do padnięcia trzody chlewnej. Pracownicy owych zakładów mogą cierpieć z powodu chronicznych problemów z oddychaniem oraz różnego rodzaju infekcji skórnych. Odór trudny do wytrzymania unosi się nad olbrzymim obszarem spryskanych pól, do którego mieszkańcy Kołbacza i okolicznych miejscowości już się przyzwyczaili. Wpływ na środowisko naturalne przez wylewanie gnojowicy do rowów, jezior czy na zamarznięte pola, z których ścieka do pobliskich rowów i dalej do jezior jest z pewnością negatywne. W tym przypadku jak się okazuje jezioro Zaborsko zostało poważnie zniszczone przez ten zakład, który przez ok. 30 lat uprawia ten proceder. Dziś wiemy, że jezioro to stało się istną bombą ekologiczną. Jest zagrożeniem nie tylko dla przyległych terenów, ale również dla jezior Płonno i Żelewko, leżących pomiędzy Miedwiem a Kołbaczem, jak również dla rzeki Płonia.

Sprawa jest na tyle poważna, że Dyrekcja Parków Krajobrazowych Doliny Dolnej Odry po raz kolejny podjęła interwencję, powiadamiając Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska (WIOŚ), wójta gminy Stare Czarnowo, Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej oraz policję. Dzięki temu dokonano wizji lokalnej. Zwróciłem się do Dyrekcji Parków Krajobrazowych w Gryfinie o wyjaśnienie sprawy:

Grażyna Domian - Naszym zadaniem było wskazanie zagrożenia odpowiednim jednostkom, które są kompetentne do prowadzenia sprawy. My sprawujemy tylko nadzór nad gospodarowaniem zasobami przyrodniczymi, zauważamy nieprawidłowości i kierujemy informacje do odpowiednich organów. W sytuacji, jaka miała miejsce w Kołbaczu, organem kompetentnym jest WIOŚ w Szczecinie oraz Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej.

- Będąc na wizji lokalnej przy fermie w Kołbaczu zwróciliście uwagę na jezioro Zaborsko, do którego przedostawała się gnojowica.

GD - Pozwolę sobie sięgnąć do historii zakładu i jeziora. Cofnijmy się 30 lat, gdy przez wiele lat gnojowica z fermy poprzez "oczyszczalnię" była wpuszczana do jeziora prawie non stop. Poprzez takie działania jezioro zostało zmienione w jedno wielkie "szambo". Dopiero po naszych interwencjach, w latach 90-tych XX w. zaprzestano tego procederu, próbując tylko dorywczo wpuszczać ścieki do tego jeziora.

- Czy jezioro, o którym mówimy, zostało zniszczone?

GD - To jezioro jest w tragiczny sposób zeutrofizowane. Osady, które są tam nagromadzone i wszystko, co znajduje się w tym zbiorniku, jest dziś jedną wielką bombą ekologiczną. Teraz wystarczy, że ktoś uszkodzi zastawę na wypływie i mamy katastrofę ekologiczną w postaci zniszczenia obecnego ekosystemu jeziora Płonno i rzeki Płoni. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że jezioro Zaborsko - pomimo, że leży trochę z boku - jest połączone z jeziorem Płonno i Żelewo, przez które przepływa Płonia. Płonia zaś prowadzi swoje wody do jeziora Dąbie. Wpływa do niego tuż obok miejskiego kąpieliska.

- Na czym polega eutrofizacja, o której pani wspomina?

GD - Eutrofizacja uważana jest przez ekologów za jeden z najpoważniejszych czynników doprowadzających do likwidacji jezior. Im więcej jest substancji biogennych w wodach, tym szybciej jezioro zniknie z powierzchni ziemi. Proces ten nie trwa kilka lat, jest rozciągnięty w czasie, ale wystarczy spojrzeć właśnie na jezioro Zaborsko, które po 30 latach w dużym stopniu zarosło, ciąg dalszy możemy już tylko sobie wyobrazić. Eutrofizacja to również niepożądane zakłócenia biologicznych stosunków w środowisku wodnym oraz pogorszenie jakości tych wód.

- Z tego wynika, że w chwili obecnej nie ma możliwości przywrócenia stanu pierwotnego jeziora.

- GD - Są to straty, których nie da się naprawić. Można jedynie ograniczyć i powstrzymać proces eutrofizacji.

- Jak można wobec tego ograniczyć ten proces?

GD - Poprzez całkowitą likwidację pseudooczyszczalni w Kołbaczu. To co tam jest, nie jest żadną oczyszczalnią i nie powinno być w żaden sposób użytkowane. Każda bezściołowa ferma trzody chlewnej powinna mieć możliwość zgromadzenia na swoim terenie, w szczelnych zbiornikach, czteromiesięcznej produkcji gnojowicy. Z ustawy o nawozach i nawożeniu wynika, że w okresie zimowym nie wolno jej wylewać na pola. Ten zakład dławi się ilością gnojowicy i dlatego próbuje na lewo i prawo pozbyć się jej w różny sposób, nawet nielegalny: wylewając ją na zmarzniętą glebę, beczkowozami do rowów lub bezpośrednio z pseudooczyszczalni do rowu znajdującego się w sąsiedztwie.

- Skoro zakład ten zniszczył środowisko doprowadzając do katastrofy ekologicznej, jaka kara czeka osoby odpowiedzialne za ten stan rzeczy.

- GD - Nie wiem i nie mogę się wypowiadać, co do kar, nie leży to w moich kompetencjach.

Ponieważ zniszczono nieodwracalnie środowisko, zadaliśmy również pytanie czy sprawą tą nie powinien zająć się prokurator. Na to pytanie nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Uważamy jednak, że powinien, tym bardziej, że w jeziorze tym kąpią się ludzie, którzy nie wiedzą, co w nim się znajduje. I tylko czekać, aż co niektórzy zaczną się zgłaszać do lekarzy z chorobami skóry, które będzie dość trudno leczyć.

Dyrekcja Parków Krajobrazowych, w Gryfinie zawiadamiając inspektorów wojewódzkich spowodowała wizję lokalną na skażonych terenach w Kołbaczu. Inspektorzy ze Szczecina mieli przesłać protokół pokontrolny do Gryfina, z którego jasno ma wynikać, co dalej z tą śmierdzącą sprawą.

KTO WINIEN?

Nie otrzymaliśmy wyczerpujących wyjaśnień od Dyrekcji Parków czym zakończyła się kontrola, jakie wnioski wysunięto, jakie wydano nakazy i wreszcie, czy i w jaki sposób zostaną ukarane osoby, które przez wiele lat doprowadzały do zniszczenia środowiska i skażenia jeziora Zaborsko, które dziś jest tykającą bombą ekologiczną. Wizja zbliżającej się katastrofy ekologicznej, której ofiarą padną jeziora Płonno i Żelewko oraz rzeka Płonia, nie jest niczyim wymysłem. Taki stan rzeczy zastali inspektorzy obu instytucji.

Zielone Brygady
zastawa 2 jeziora Zaborsko

Dlatego zasadne staje się postawione pytanie, czy sprawą nie powinien zająć się prokurator, skoro dokonano takiej nieodwracalnej dewastacji środowiska, a kara pieniężna nie przywróci jeziora do stanu poprzedniego. O takie wyjaśnienia zwróciliśmy się do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Szczecinie, do inspektor Danuty Szurobura, która brała udział w wizji lokalnej i która jest władna w podjęciu odpowiednich decyzji.

- Jesteście w posiadaniu pełnej dokumentacji z przeprowadzonej kontroli w Kołbaczu 31.1. tego roku, ws. wylewania gnojowicy do pobliskiego rowu przez fermę Zakładu Doświadczalnego. Zatem proszę powiedzieć czy zapadły decyzje o ukaraniu sprawcy oraz jakie wydano nakazy pokontrolne.

Danuta Szurobura - Wydano zarządzenie o prowadzeniu właściwej gospodarki w zakresie gnojowicy. Z uwagi na leżący śnieg podczas kontroli wszystkich niedociągnięć nie można było stwierdzić. Byliśmy na terenie gdzie zbierana jest gnojowica - to tam stwierdzono wyciek. Zarządzono natychmiastową likwidację gnojowicy. Prezes zakładu Eugeniusz Malinowski zobowiązał się zastosować do zarządzenia.

- Rozumiem, ale zakład ten - jak wiadomo - robi to od wielu lat, co w konsekwencji doprowadziło do zniszczenia środowiska. Jak mówi inspektor G. Domian z Parków Krajobrazowych, jesteśmy w przededniu katastrofy ekologicznej. Kontrola przeprowadzona przy tak silnej ekipie musiała stwierdzić, że nie jest to działanie jednorazowe i skutki tego działania mogą okazać się fatalne zarówno dla środowiska jak i dla ludzi.

DS - My musimy odnieść się do faktów, jakie mają miejsce w dniu kontroli. W tym dniu stwierdziliśmy wyciek gnojowicy. W chwili obecnej przepisy dopuszczają wylewanie gnojowicy na pola.

- Tak, tyle tylko, że nie podczas okresu zimowego.

DS - Bardzo dokładnie zapoznałam się z ustawą, w której jest zapis, że "nie powinno się", natomiast zakaz występuje w przypadku ziemi zamarzniętej i pokrytej wodą. W ustawie tej widnieje również zapis, że dopuszcza się wylewania gnojowicy na pola w przypadku częściowego zamarznięcia ziemi, lecz musi być spełniony warunek, który polega na tym, że na polu tym są rośliny lub inne uprawy wymagające wcześniejszego nawożenia.

- Czy tutaj miała miejsce taka sytuacja?

DS - Nie sprawdzałam hektar po hektarze i nie analizowałam czy spełniony jest warunek, o którym wspomniałam. Dlatego zażądałam od dyrektora zakładu przedstawienia mi odpowiedniego harmonogramu upraw.

Analizowałam dokumenty, które mają tyle lat, co chyba Kołbacz i mogę dziś powiedzieć, że wynika z nich, że zakład ten wielokrotnie był karany za podobne czyny. Kołbacz płacił duże kary. Od 1998 r., na podstawie otrzymanych warunków, Kołbacz powinien gnojowicę wylewać zgodnie z warunkami zawartymi w decyzji. Natomiast od 2000 r., po zmianie ustawy, która w swoim zapisie zakwalifikowała gnojowicę nie jako ścieki, lecz jako nawóz zakład ten nie jest zobowiązany do uzyskiwania jakichkolwiek decyzji w tym zakresie. Mogą wobec nowej ustawy wylewać gnojowicę na pola, nie mogą jej zrzucać do wód gruntowych czy rowów.

***

Cała ta sprawa jest w pewnych momentach niejasna. Choćby z tego względu, że powołano dość silną ekipę do przeprowadzenia kontroli, która to miała na celu zbadanie sprawy w chyba szerszym zakresie niż stwierdzenie tylko, czy w momencie kontroli zaistniał fakt zrzucania gnojowicy do rowów. Stwierdzono podczas kontroli tylko zrzucanie gnojowicy na pobliskie pola. Dlaczego kontrolujący nie stwierdzili, że czynność ta jest wykonywana od lat? Jak się okazuje przepisy o ochronie środowiska i wytyczne o przeprowadzaniu kontroli nie dopuszczają do analizowania stanu, jaki miał miejsce wcześniej. Dlatego Inspektorzy poza Parkami Krajobrazowymi nie analizowali, że jeśli wyrzuca się gnojowicę na pola, podczas gdy ziemia jest zamarznięta, to rzeczą naturalną jest, że spłynie ona do pobliskich rowów a nimi do najbliższego jeziora. I wreszcie, jaką strategię działania obierze Szczecin w tej śmierdzącej sprawie, skoro jezioro Zaborskie jest tak zniszczone, że stanowi teraz zagrożenie dla środowiska i ludzi nie tylko w obrębie gminy Starego Czarnowa, lecz i jeziora Dąbie w Szczecinie. Przecież tak głośno mówi się w mediach i w różnych instytucjach o ochronie środowiska.

tekst i foto Janusz Dąbrowski
ul. Słoneczna 18
74-106 Stare Czarnowo
e-mail: Janusz@dabrowski.lh.pl
tel. 091 3124672, 4310001

tekst ukazał się w "Nowe 7 Dni Gryfina"



 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]