ZB 1(191), styczeń 2004
ISSN 12312126, [zb.eco.pl/zb]
Klimat
 

CUMBERLAND SYNDROME - CIEPLARNIANA PUŁAPKA

Globalne ocieplenie jest nieraz uznawane za najpoważniejsze zagrożenie środowiska naturalnego. Obok inwazji na bioróżnorodność jest zapewne jednym z najtrudniejszych do zahamowania problemów. Jego wielkość i postęp są jednak ciągle jeszcze niedoceniane. Dzieje się tak z powodu zamieszania wprowadzonego przy ocenie i relacjonowaniu tego zjawiska.

Dla określenia kierunku zmian klimatycznych posługujemy się wartościami średniej temperatury powierzchni Ziemi. W XX w. wzrosła ona o 0,6 0C, co nie oddaje prawdziwego charakteru i wielkości zmian na planecie. Opinia publiczna jest usypiana tym wskaźnikiem, bo nikt nie odczuwa takiego wzrostu temperatury na własnej skórze. Uwagę społeczną wzbudzają niekiedy doniesienia o topniejących lodowcach albo wręcz przeciwnie, o ich wzroście, jak podają niektóre media. Jest to dezorientujące. Można zadać pytanie: w jakich szczegółach tkwi tu przysłowiowy diabeł?

Bardziej wtajemniczeni wiedzą, że maksymalne ocieplenie w poprzednim stuleciu wyniosło blisko 10 0C w styczniu w centrum Alaski i w rejonie Mongolii. W podobnym stopniu uległy jednocześnie ochłodzeniu obszary na północnym Atlantyku i północno-zachodnim Pacyfiku. Zmiany temperatury wiążą się przy tym ze sporymi zmianami wilgotności względnej i bezwzględnej na plus i minus - o czym często się zapomina. Tymczasem w ośrodkach naukowych, a już na pewno w mediach dane nieodpowiednio się uśrednia. Jak można na papierze uśredniać arytmetycznie suszę z powodzią? Łapię się za głowę!

Prawdą jest, że niektóre lodowce przyrastają w górę na szczytach. Również jest prawdą, że większość kurczy się u dołu. Trzeba pamiętać, jak działa lodowiec. Jak nawarstwia się, spływa i roztapia oraz co ma do tego atmosfera.

Za te pułapki-ciuciubabki natury odpowiada w poważnym stopniu zjawisko częściowego i przejściowego ochłodzenia w podstawach sezonowych niżów atmosferycznych, występujące w procesie ogólnego globalnego ocieplenia. Jest ono powodowane przez gęstniejące zachmurzenie i rzucany przez nie cień. Zjawisko to zostało nazwane "syndromem kamberlandzkim". W Arktyce leży "zbuntowany" Półwysep Cumberland, którego obszar latem wykazuje trend ochłodzeniowy. Będzie tak do czasu, bo potem wszędzie się ociepli z powodu napływu ogrzanego powietrza z wyżów. Spodziewam się, że już dziś powyżej pułapu ok. 2 km nie ma w niżach sezonowych ochłodzenia. Strefa cienia przenika się tam ze strefą kondensacji i ochłodzenie sumuje się z ociepleniem. Na bilans zmian temperatur wpływa tam ciepło utajone pary wodnej, której jest więcej. Sumaryczne ocieplenie występuje w znacznej części zachmurzenia opadowego.

Ponieważ obszar ochłodzeniowy objął blisko 1/3 powierzchni globu, mamy owe 0,6 0C ocieplenia całkowitego. A konsekwencje maksymalnych zmian grzeją, chłodzą, suszą i zalewają nasze środowisko - czego sobie nie uświadamiamy. Gdyby nie istniał "syndrom kamberlandzki", ocieplenie w XX w. wyniosłoby pewnie jakieś 2,5 0C. Ta wartość lepiej oddaje stopień przemian. Za pół wieku, jak oceniam, średnia mierzona temperatura podniesie się o dalsze 5 0C. Średnia temperatura powierzchniowa, wynosząca dziś ok. 16 0C, wzrośnie w XXI w. o kilkanaście stopni. Charakter przyrostu gazów cieplarnianych wskazuje na dalsze szybkie ocieplenie i utratę optymalnego klimatu na Ziemi. wykres

Od ok. 20 lat spada aktywność Słońca, a średnia temperatura powierzchni Ziemi podnosi się. Udział antropogeniczny w tym wzroście temperatury rośnie coraz bardziej. Linia jego wykresu, dotychczas prawie pozioma, zaczyna piąć się w górę. Wpływu Słońca na średnią temperaturę powierzchni Ziemi trudno nie dostrzegać. Dyskusyjny pozostaje jednak mechanizm tej modulacji. Wahania bezpośredniego promieniowania świetlnego są zbyt małe, aby wywołać takie czy inne skutki. Niedawno podano, że jest to mechanizm jonowo-zarodnikowy, wykorzystujący wiatr słoneczny. Według oficjalnie uznanych badań ocieplenie do ok. 1950 r. było dopiero blisko połową ocieplenia w XX w. Tymczasem aktywność słoneczna, określona przez wartości liczby Wolfa, była pod koniec wieku nieco niższa niż w jego połowie. Na przełomie stuleci temperatura pnie się w górę i wygląda na to, że coraz więcej należy dodać do temperatury odpowiadającej poziomowi aktywności słonecznej, aby otrzymać właściwą temperaturę globalną. Ulega zmianie geometria wykresu temperatury.

"Syndrom kamberlandzki" tłumaczy, dlaczego w ostatnim dwudziestoleciu wzrost średniej temperatury przyśpieszył, choć spadła aktywność słoneczna. Proszę się nie zdziwić, gdy nie spełnią się scenariusze naukowe i temperatura ta wzrośnie o pół stopnia w najbliższej dekadzie. Co kilka lat w kolejnym raporcie IPCC*) znajdujemy zdecydowanie inną niż poprzednio prognozę ocieplenia. Ponieważ w nauce przyszłość ma jest kadencyjna, gotów jestem założyć się, że będzie tak, jak napisałem. Mapy sezonowych niżów i wyżów można zobaczyć w Gimnazjalnym Atlasie geograficznym, PPWK. Są to mapy ciśnienia i wiatrów w styczniu i w lipcu. Porównywalne mapy zawierają atlasy gimnazjalne i licealne opublikowane przez Wydawnictwo Edukacyjne Wiking, RES POLONA & WESTERMANN, Wydawnictwo Demart.

Czy działa system wczesnego ostrzegania z udziałem massmediów? Czy leci z nami pilot?

Zbigniew Charnas
ul. Kasprzaka 25/16
01-224 Warszawa
Warszawa, 7.10.2003


* IPCC - Intergovernmental Panel on Climate Change por. Zbigniew Charnas, Odkrycie roli układów ciśnienia atmosferycznego w procesie ocieplenia globalnego, ZB 11/1998.


 
Wydawnictwo "Zielone Brygady" [zb.eco.pl]
Fundacja Wspierania Inicjatyw Ekologicznych [fwie.eco.pl]