Strona główna 

ZB nr 2(20)/91, luty '91

PRZESŁUCHANIE,
CZYLI KANDYDAT NA MINISTRA PRZED KOMISJĄ SEJMOWĄ

O 13-tej zadzwoniła do mnie znajoma: "Za godzinę zaczyna się przesłuchanie Nowickiego przed sejmową Komisją Ochrony Środowiska. Spróbuj wejść!".

Spróbowałem. Udało się. Kandydat na ministra oślepiony fleszami i reflektorami nie wyglądał na speszonego. Prezentacji kandydata dokonał przewodniczący Komisji prof. Stanisław Wiąckowski. Maciej Nowicki (dr hab. inż.) był do tej pory podsekretarzem stanu w resorcie ochrony środowiska. Jest specjalistą od ochrony powietrza. Interesuje się poza tym historią sztuki i kulturą.

Na zadawane przez posłów pytania odpowiadał konkretnie i wyczerpująco. Zobowiązał się do prowadzenia polityki ekologicznej uchwalonej przez rząd pod koniec ubiegłego roku. Gwarantuje ona rozwiązanie najpilniejszych problemów w ciągu 3 lat i zahamowanie niebezpiecznych procesów w ciągu 10 lat. Najważniejszą sprawą jest restrukturyzacja przemysłu. Od kilkunastu lat tylko się mówi, a nic się nie robi. Moje miejsce w rządzie - mówił Maciej Nowicki - widzę jako tego, który będzie wciąż lansował pogląd, że ekorozwój jest kompleksową wizją rozwoju społecznego i gospodarczego kraju. Jedynym modelem, który powinniśmy przyjąć jest właśnie ekorozwój. I choć nikt nie jest przeciw ekologii, to wciąż pojawiają się głosy, że dopiero jak będziemy bogaci, to zaczniemy dbać o ochronę środowiska. Przy takim nastawieniu nigdy nie staniemy się państwem zamożnym. Wiadomo bowiem, że zdegranowane środowisko jest barierą dla rozwoju państwa.

Bardzo ważna jest efektywność energetyczna. Jest to najtańsza metoda ochrony środowiska. Praca Agencji Poszanowania Energii będzie służyć temu celowi.

Odpowiadając na pytania posłów Maciej Nowicki mówił m.in. o potrzebie decentralizacji w sprawach ochrony środowiska. O wprowadzeniu przepisów zmuszających do płacenia odszkodowań przez zagranicznych trucicieli.

Choć gościom nie przysługiwało prawo zadawania pytań, udało mi się podsunąć je znajomym posłom. Jedno dotyczyło Czorsztyna. Odpowiedź sugerowała, że pan Nowicki uważa sprawę za otwartą i przedyskutuje ją w gronie zwolenników i przeciwników "Czorsztyna". Mamy więc pole do popisu, zieloni!

Inne moje pytanie miało związek ze zmianą świadamości ekologicznej urzędników samego resortu ochrony środowiska oraz innych resortów. Maciej Nowicki odparł, że jest to chyba najtrudniejsze zadanie edukacyjne. Ale edukacja ekologiczna powinna być powszechna począwszy od członków rządu, a skończywszy na każdym obywatelu. Pierwszy egzamin przed Komisją Maciej Nowicki zdał z bardzo wysoką oceną: tylko dwa głosy wstrzymujące się, żadnego przeciw. W kuluarach słyszało się głosy, że na ministra powinien kandydować większy radykał. Wysunięto nawet kandytaturę Staszka Zubka.

Po chwili oddechu na salę wkroczył następny kandydat - tym razem na ministra przemysłu - prof. Andrzej Zawiślak. Wytrzymałam tylko do momentu kiedy pan profesor oświadczył, że jest za rozwojem energetyki jądrowej w oparciu o zachodnie technologie. Reszta odpowiedzi była nie na temat. Pan Zawiślak prześlizgnął się po problemach ekologicznych jakby w ogóle nie rozumiał o co go pytano. Większość posłów zignorowała kandydata i wyszła. Po Zawiślaku był Balcerowicz - filar pogromu inflacji. Mówił o stworzeniu Agencji d/s Restrukturyzacji, o dotowaniu małej przedsiębiorczości i banków rozwojowych. Uważa, że rynek nie jest doskonałym regulatorem, ale wymusza oszczędzanie: jeśli środowisko nic nie kosztuje, to się go nie oszczędza. Trzeba więc stworzyć narzędzia nakładając ceny na środowisko. Zmiana ustroju przedsiębiorstw daje szanse oszczędzania szczególnie energii. Agencja Poszanowania Energii nie jest w stanie zastąpić rozwiązań systemowych, ale może te rozwiązania proponować.

Prof. Stefan Kozłowski pytał ministra Balcerowicza o to, w jaki sposób chce pogodzić cele polityki gospodarczej z celami ekorozwoju, które są rozbieżne. Czy można liczyć, że ekorozwój stanie się celem polityki państwa? A co z polityką społeczną w aspekcie degradacji środowiska?

Leszek Balcerowicz odpowiedział, że oczywiście słowo "wzrost" należy zastąpić słowem "rozwój", a hasło "polityka społeczna" zastąpić "jakością życia". I że nie dostrzega żadnych sprzeczności w założeniach polityki gospodarczej i ekologicznej. Wydatki na ekologię zależą od ustroju gospodarczego i od środków jakimi państwo dysponuje. "Otrzymaliśmy znaczne fundusze z Zachodu na ochronę środowiska m.in. 18 mln dolarów z Banku Światowego (na monitoring - dopisek autora). Nie potrafiliśmy wykorzystać sensownie funduszy zachodnich - dodaje prof. Kozłowski - m.in. skandynawskich i francuskich". A dawanie pieniędzy na monitoring, gdy wiadamo, że stan środowiska w Polsce jest katastrofalny, to chyba tragiczne nieporozumienie (dopisek autora).

Poseł Radosław Gawlik pytał, dlaczego nie ma ani grosza na ochronę środowiska w budżecie celowym. Są tylko pieniądze na gospodarkę wodną, która często jest sprzeczna z ochroną środowiska. Dlaczego sprowadza się do Polski środki ochrony roślin, które są prawdziwymi bombami ekologicznymi?

"No cóż - odpowiedział Balcerowicz - nawozy i pestycydy są potrzebne rolnictwu. Rolnicy naciskają na dotacje do środków chemicznych. Co do funduszy, ochronę środowiska obsługiwać będzie Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska (pieniądze z kar i opłat - dopisek autora) oraz fundusze wojewódzkie. Ale może do budżetu MOŚZNiL doda się oszczędności uzyskane z okrojenia wydatków na obsługę Sejmu, Senatu i Urzędu Rady Ministrów".

Na temat ekologizacji rolnictwa pan Balcerowicz powiedział, że wymaga ona ogromnego podniesienia kultury rolnej i w tej chwili jest niemożliwa.

Ja uważam inaczej. Ale ja nie jestem Balcerowiczem.

Jolanta Pawlak




ZB nr 2(20)/91, luty '91

Początek strony