Strona główna |
Po krytyce kędzierzyńskiego koła Polskiego Klubu Ekologicznego redakcja otrzymała obszerne wyjaśnienia Pani prof. Marii Gumińskiej, prezesa PKE, oraz z dolnośląskiego oddziału PKE. (Bardzo dziękujemy za szybką reakcję!) W liście dra Aureliusza Mikłaszewskiego, prezesa ZO PKE we Wrocławiu czytamy m.in.:
"(...) Koło PKE w Kędzierzynie-Koźlu wydało "stanowisko w sprawie budowy rafinerii..." bez wiedzy Zarządu Okręgu Dolnośląskiego PKE. (...) Prezesowi Koła mgr Janowi Musiałowi zwróciliśmy uwagę za pochopność wydania takiego "stanowiska..." i konieczność konsultowania spraw z ZO lub ZG PKE stosownie do zasięgu i stopnia szkodliwości opiniowanych inwestycji. Zobowiązaliśmy Zarząd Koła do konsultowania swoich przedsięwzięć z ZO oraz częstszych kontaktów z nami. (...) Uważamy, że opinii wydanej przez Koło nie można utożsamiać ze stanowiskiem Klubu Ekologicznego. (...) Ze swej strony rozesłaliśmy do Kół pismo zwracające uwagę na niebezpieczeństwo opiniowania przedsięwzięć gospodarczych bez należytego rozeznania zagrożeń i oferujące naszą, a także ZG PKE, pomoc przy ocenie ich szkodliwości. (...)"
Natomiast prof. Gumińska zwraca uwagę, że "do różnych kół typu grassroots mogą wkradać się różni technokraci i podszywając się pod ekologów torować drogę dla swych interesów", oraz prosi o "wszelkie sygnały o tego typu nieprawidłowościach". Prezes PKE ma też dobrą wiadomość dla Oświęcimian: "W sprawie lokalizacji rafinerii i przemysłu petrochemicznego na terenie Oświęcimia jednoznacznie negatywne stanowisko zajął Okręg Małopolska PKE. Notatka na ten temat ukazała się w Dzienniku Polskim na początku grudnia, a opinia PKE została przesłana do Ministerstwa Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa, oraz do Ministerstwa Przemysłu."
A w Oświęcimiu bez zmian...
28 grudnia.
Po ponad dwóch miesiącach rada miejska postanowiła wreszcie ustosunkować się do rezygnacji Krystyna Wacława Czerniejewskiego z funkcji przewodniczącego komisji zdrowia i ochrony środowiska. W swoim piśmie kandydat na szefa miejscowego ZOZ tak określił powody swojej rezygnacji: "Ciągłe napastliwe i krytyczne uwagi ob. Marii Knypl o mnie i moim funkcjonowaniu na tym stanowisku przekroczyły moją wytrzymałość. Proponuję na moje miejsce właśnie p. M. Knypl by w działaniu mogła zaprezentować niewyczerpywalne zasoby energii i inteligencji, a tym bardziej zniewalające cechy osobowości." Po zwyczajowym wyproszeniu mieszkańców z sali obrad rada odrzuciła prośbę. "Nie chcę, ale będę musiał" - oświadczył lekarz psychiatra i dodał:- "podbudowany poparciem rady zwielokrotnię wysiłki..." Na rzecz zakładów chemicznych i rafinerii?
Podczas tej samej sesji radni uchwalili stawki mandatów wymierzanych przez służby miejskie. Jedna z pozycji przewiduje... kary dla osób wieszających ogłoszenia poza dozwolonymi miejscami (czyli słupami ogłoszeniowymi, których liczbę można policzyć na palcach). Szkoda, że radni mają tak krótką pamięć i zapomnieli już gdzie wyklejano ich afisze wyborcze. 4 stycznia. W wyniku artykułu "Radna na bruk" opublikowanego w Dzienniku Zachodnim w Oświęcimiu pojawia się telewizja z Katowic. Zdenerwowany prezydent miasta publicznie oskarża dziennikarkę o tendencyjność (nie czekając nawet na emisję programu). Po kilku dniach telewizja przyjeżdża ponownie - okazuje się, że wypowiedzi Zielonych trzeba ponownie nagrywać, gdyż "są za ostre". Niżej podpisany musi np. zrezydnować z "demagogicznych" cytatów z porozumień okrągłego stołu i oskarżeń o stosowanie komunistycznych metod. Mimo że od nagrania mijają właśnie trzy tygodnie, programu jak nie było, tak nie ma.
15 stycznia.
Tego dnia Federacja Zielonych i Stowarzyszenie "Zielony Oświęcim" organizują EKOFORUM, na które zapraszają mieszkańców miasta. Kilka dni wcześniej ksiądz, który wcześniej udostępnił nam salę, próbuje odwołać spotkanie (nasza odpowiedź - "za późno"). Nie zgadza się też na filmowanie forum, choć nikt z Zielonych nie informował go o planowanym przyjeździe telewizji. Najciekawszym momentem EKOFORUM było wystąpienie wiceprezydenta miasta, który oświadczył, że... uchwała "o klęsce ekologicznej na terenie miasta" nadal obowiązuje! (Zgodnie z ustawą o samorządzie lokalnym uchwały nie wpisane do rejestru aktów prawa miejscowego, a do takich należy uchwała "o klęsce", tracą ważność w momencie opublikowania wykazu.) Na pytanie o realizację uchwały (a właściwie jej brak) przedstawiciel władz nie odpowiedział.
22 stycznia.
W Zakładowy Domu Kultury Zakładów Chemicznych Oświęcim (!) odbyła się otwarta sesja rady miejskiej poświęcona ochronie środowiska. Przybyli na nią tłumnie pracownicy zakładów chemicznych z dyr. Babiarzem na czele i garstka miejscowych ekologów. Jednak, co ciekawe, po przerwie ok. godz. 15-ej na placu boju pozostał już tylko dyrektor z nieodłączną panią Jamróg. Informacja o "stanie środowiska naturalnego i działaniach podejmowanych na rzecz jego poprawy" przedstawiona przez wiceprezydenta miasta spotkała się ze zdecydowaną krytyką. Z ciekawszych wypowiedzi odnotuję sugestię przedstawiciela NSZZ RI "Solidarność" - "jeśli jest tak dobrze to zmieńmy nazwę miasta na Oświęcim- Zdrój". Jednym z punktów programu miały być pytania do dyr. ZChO, ale okazało się, że poza Marią Knypl i Andrzejem Krawczyńskim, żaden z radnych nie chce zabrać głosu. Na zachęty ze strony przewodniczącego jeden z nich odpowiedział - "nie ma na co czekać, przecież wiadomo, że większość to pracownicy zakładów". Na zakończenie sesję uznano za nieprzygotowaną, przedstawione materiały za niekompletne, proponowane uchwały za niekonkretne i nie do przyjęcia. Kolejna farsa za kilka miesięcy. (pr)
PS. Podobno prezydent Oświęcimia szuka podstawy prawnej,
aby na koszt Zielonych przeprowadzić akcję usuwania ich
plakatów. Co ciekawe "na mieście" można jeszcze
zobaczyć afisze kandydatów komitetu obywatelskiego, a
między nimi także obecnego prezydenta.